***Akemi***
Co on sobie w ogóle wyobrażał?!
Mogłam zrozumieć wiele, ale Hiroki zdecydowanie przekroczył granicę. Ech, kretyn...
Wpadłam jak tornado do swojego pokoju. Bakugany poderwały się do góry zaskoczone.
- Aki? Wszystko okej? - Wyrocznia zapytała niepewnie, najwyraźniej dostrzegając mój nie najlepszy humor.
- Wszystko okej, czy wszystko okej...- mamrotałam pod nosem, wyciągając inne ciuchy z szafy. Po chwili dodałam już normalnie.- Jest okej, tylko niektórym ludziom chce się przybić piątkę, krzesłem w twarz.
- Co ci się stało?
- Nic - mruknęłam, usiłując się uspokoić.- Ale chyba muszę się trochę wyżyć, bo złość z ostatnich dni się we mnie nazbierała i chyba zaraz wybuchnie.
- Co zrobisz? - Artemis zaciekawiła się.- Wielkie kabum?
- Niieee, to dobre na nudę - machnęłam ręką.- Może poćwiczę. Przyda mi się trening, choć pan psychopata chyba da mi już spokój.
- Pan psychopata?! - Wyrocznia zaniepokoiła się.- Ichiro, coś ty znowu na siebie ściągnęła?!
- Blondyna, który najpierw za mną biega żeby mnie zabić, a na koniec mnie namiętnie całuje - przekręciłam oczami i się zaczęłam przebierać.
- Niecodzienna sytuacja, przyznaję! - Artemis zachichotała.- A chociaż dobrze całował?
- ARTEMIIIIIS! - przeniosłam na nią morderczy wzrok. Schowała się pod poduszkę. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam do drzwi.
- Sama będziesz trenować? - Wyrocznia westchnęła załamana.
- Nie, pójdę po Suna - mruknęłam, po czym udałam się do pokoju chłopaka.
***Sunog***
Dzisiaj wyjątkowo zrobiłem sobie przerwę od treningów, żeby ciało mogło trochę wypocząć, takie katowanie się stale też nie jest metodą. A ostatnio dawałem z siebie podczas treningów wszystko, nawet trzystukrotnie większe od ziemskiego ciążenie nie robiło już na mnie wrażenia. Dużo bym dał, żeby zwiększyć efektywność moich ćwiczeń jeszcze bardziej, bo nawet te zwiększyły moją moc.
Siedziałem właśnie na krześle i kończyłem układanie kostki Rubika. Zaniedbałem tą zabawkę, leżała z ułożonymi dwoma ścianami przez dobre pół roku...
-Skończone - pomyślałem, gdy ujrzałem, że kostka znajdowała się w stanie wyjściowym.
Odłożyłem ją na biurko. Jakoś tak się stało, że na drodze mojego wzroku znalazł się kalendarz. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem datę. Była aktualna, bo codziennie przesuwałem czerwoną ramkę, która ją wskazywała... Nie spodziewałem się jednak, że czas tak szybko leci i, że... Przegapiłem własne urodziny.
To był dla mnie wręcz szok. Ale cóż zrobić.
-O chłopie... Masz już osiemnaście lat... -rzekłem, rozkładając się na krześle.
Dla chyba większości ludzi, i nie tylko ludzi, osiągnięcie tego wieku zmieniało życie. W prawdzie dla mnie to jeszcze nie oznaczało dorosłości, jeszcze nie teraz, ale dużo wcale nie zostało.
-Co? -zapytał Imperageus, który wygramolił się ze swojej szuflady.
-A nie, nic, nic... Tylko zdziwiłem się, że mam już osiemnaście lat.
-No, jakby nie patrzeć, nie codziennie się takie coś dzieje. Ale nie chcesz mi chyba powiedzieć, że się czujesz przez to staro.
-Staro? Nie żartuj, ze sporym prawdopodobieństwem dożyje stodziesiątych urodzin, a ty mi tu mówisz o starości... -zaśmiałem się lekko.
Nagle coś, czy raczej ktoś wpadło do pokoju. Bakugan, tak konkretniej, to Rubanoid.
-Sun, mam dla ciebie wieści! -wręcz krzyczał, a było w jego głosie słychać zdenerwowanie, co się mogło stać?
-Ty się nigdy nie denerwujesz... Co się stało?
-Chodzi o Akemi... -zaczął.
-Co?! Co z nią?! -przerwałem mu.
-...I Hirokiego... -bałem się, że to powie... -Chciał ją zabić... Strzelił, ona stopiła pocisk...
-Heh, tego się właśnie spodziewałem, Aki jest silna. Nie zmienia to faktu, że ten gość sobie nieźle nagrabił... -pomyślałem.
-A po tym wszystkim ją pocałował... -wyrzucił to z siebie, ze słyszalną niechęcią.
Czemu niechęcią? Wolał, żebym się nie dowiedział? W pewnym sensie tak...
-On... Co? -zapytałem jeszcze w miarę spokojnym tonem.
-No... Pocałował ją -powtórzył.
Tego było już za wiele... Byłem spokojny, ale zawrzało we mnie natychmiast, co zresztą nawet nie ukrywałem. Gniew płonął we mnie żywo i z tego ognia coś zaczęło się wyłaniać.
-Oho, budzi się Sun destruktor... -powiedział do siebie Rub.
Takim mianem nazywał mnie, kiedy byłem mocno wkurzony, niestety mylił się, było gorzej, niż sądził. Gdzieś między płomieniami przebudziła się jakaś postać... Wysoka, człekokształtna, o czerwonych oczach, które zdawały się płonąć...
-Nie... -zacząłem spokojnym, ale przesyconym nienawiścią głosem. -...Nie będę niszczył, będzie o wiele gorzej...
-No to świetnie, Sun super sadysta... -mruknął bakugan.
To co czułem, stwierdziłem, że lepiej uda mnie się to wykorzystać, niż tylko zemścić się na Hirokim. Przyłożyłem dwa palce do czoła, skupiłem się i zniknąłem... (Gdzie i co tam robiłem napiszę kiedyś indziej)
Gdy wróciłem, zastałem w pokoju...
-Akemi?
***Akemi***
Przez chwilę siedziałam i czekałam na czarnowłosego. W końcu musiał tu kiedyś wrócić.
Nie minęło nawet piętnaście minut, gdy chłopak nagle zmaterializował się na środku pokoju.
- Akemi? - spojrzał na mnie lekko zaskoczony.
- Hej - rzuciłam krótko.- Nie przeszkadzam w czymś ważnym...?
- Jasne, że nie - przyjrzał mi się. Mój humor nie uszedł jego uwadze, ale i on wydał mi się odrobinę..hm...zamyślony? Inny?
- Potrenujesz ze mną? - zapytałam od razu.
- W sumie to...to czemu nie - pokiwał głową a ja uśmiechnęłam się lekko. Zerwałam się na nogi i podeszłam do okna.- To co? Mała rozgrzewka?
Nim odpowiedział, szybko wyskoczyłam na zewnątrz i zaczęłam spadać w dół. Zaczekałam aż byłam zaledwie metr nad ziemią, zanim się zatrzymałam a następnie, bez czekania na Suna, wystrzeliłam do góry jak torpeda.
***Sunog***
Wyglądało na to, że dziewczynie umknął mój nieco sponiewierany strój, ale to dobrze. Jak na razie lepiej będzie, gdy zachowam cel mojej "wycieczki" w tajemnicy. Podobnie jak te kilka pamiątek, które stamtąd mam. Akemi była wyczuwalnie poddenerwowana, zresztą co się dziwić... Ten jej pomysł z treningiem, taa... Chciała się wyżyć, a ja akurat byłem w rytmie do walki. Nie minęła nawet chwila, a ona już była za oknem.
-A to wredota, nawet na mnie nie zaczekała - pomyślałem, uśmiechając się lekko.
Wyskoczyłem przez okno i poleciałem za dziewczyną.
Zastanawiało mnie, czy wyżycie się było jedynym celem Aki, mogło być za tym coś więcej? W teorii tak, mogła się przecież chcieć wzmocnić. Byłoby fajnie, gdyby i inni się z tym trochę ruszyli.
Ciekawe, czy Tatsuya chociaż pracuje nad sobą, do tej pory to robił, więc czemu miałby przestać...? Ale z drugiej strony, był tam przecież z Kirą. Z nią się nudzić pewnie nie będzie, ale na trening chyba nie znajdzie czasu. A szkoda...
Wylądowaliśmy nad jeziorkiem. Jak zwykle było tu pięknie. Wszelkie ataki energetyczne, czy moce domen odpadały, bo po prostu szkoda było zniszczyć to miejsce. Ale cała reszta wystarczyła zupełnie.
-No to nie traćmy czasu i zaczynajmy - przybrałem pozycję do walki i uśmiechnąłem się trochę prowokująco.
Nie czekałem na nią, od razu zaatakowałem.
***Hiroki***
Po rozmowie z Seth (następna notka xD) nie wiedziałem gdzie się podziać. Nie miałem nic do roboty jak na razie.
Zdecydowałem się iść do swojego pokoju.
Eh, to był naprawdę ciężki dzień. Najpierw to z Akemi, potem Seth...
Kto by przypuszczał, że zabicie jednej dziewczyny może okazać się takie trudne?
W ogóle całkiem mi się odechciało jej zabijać...
Po pierwsze, miała coś w sobie co mi nie pozwalało pociągnąć za spust, a po drugie...sam nie wiem...Seth...była gotowa bronić tej dziewczyny własnym życiem, naprawdę musiały się przyjaźnić i chyba nie chciałem jej zabierać przyjaciółki. Sam nigdy nie miałem przyjaciół, a przynajmniej nie prawdziwych i nie mogłem znieść myśli, że miałbym pozbawić tego kogoś innego.
Trzasnąłem drzwiami od pokoju i rzuciłem kurtkę na łóżko. Podszedłem do okna i zdziwiłem się, widząc czarnowłosą wyskakującą z okna. Moje oczy rozszerzyły się w zdziwieniu.
Jednak tuż nad ziemią wybiła się i...poleciała. Za chwilę dojrzałem czarnowłosego, który za nią podążył.
Oparłem się na parapecie i uśmiechnąłem.
- Ta dziewczyna ma widać jeszcze więcej asów w rękawie.
***Akemi***
Ten trening to był jednak bardzo dobry pomysł. Jednak ta złość niekoniecznie mi służyła. Nie umiałam tego wykorzystać na swoją korzyść.
Zaczęło mnie to tylko irytować, bo choć cały czas zadawałam ciosy, to nie mogłam go trafić, każdy jeden zablokował i od razu atakował.
Zacisnęłam mocniej pięści i przyśpieszyłam swoje ruchy. Nie mógł zaatakować, jednak nadal nie mogłam trafić. Nie byłam skupiona na swoich ciosach, nie opracowałam żadnej strategii, po prostu uderzałam i liczyłam na to, że w końcu mi się uda.
Po chwili tylko się tym za bardzo zmęczyłam i zaczęłam zwalniać. Chłopak to dostrzegł i sprytnie wykorzystał, robiąc to samo co ja przed chwilą - znacznie przyśpieszył zadawanie ciosów.
Zaczęłam się cofać do tyłu, ledwo mogąc zablokować jego ataki.
Nagle jeden z uników mi nie wyszedł, za wolno się odsuwałam. Sun dodatkowo mnie nie oszczędzał, więc ten cios zwalił mnie z nóg, przewróciłam się do tyłu i wpadłam do wody.
- Zimneee! - pisnęłam, gwałtownie się podnosząc do pozycji siedzącej.
- Musisz się bardziej skoncentrować, w ogóle nie patrzysz co robisz - czarnowłosy mnie skarcił. Pokiwałam głową, przyznając mu rację.
Wyciągnął rękę żeby pomóc mi wstać. Złapałam jego rękę, ale zamiast się podnieść, pociągnęłam go do wody.
Następnie natychmiast zerwałam się na nogi i popatrzyłam zadowolona na zdziwionego chłopaka.
- Walka w wodzie będzie trudniejsza! - zaproponowałam, uśmiechając się wyzywająco.
***Sunog***
-Walka w wodzie, hmm...? -odwzajemniłem jej uśmiech. -W sumie, to nigdy czegoś takiego nie robiłem - dodałem.
To będzie ciekawe doświadczenie, to nie ulegało żadnym wątpliwością. Ściągnąłem glany i rękawice, nie chciałem ich zamoczyć, a i dużo lżej bez nich było. Uderzyły ciężko o ziemię. Podwinąłem jeszcze jedynie nogawki i mogłem zaczynać. Ruszyłem na nią z pełną prędkością, tego ciosu raczej nie zablokuje, ale bardziej chodziło mi o to, by go uniknęła. Udało się jej, więc jedziemy dalej. Posyłałem kolejne równie szybkie ciosy, a ona raz za razem unikała ich, uniki miała dosyć wyrobione, a to dobrze. Defensywa jest nawet ważniejsza od ofensywy, bo jaki ma sens posiadanie wielu umiejętności ofensywnych, gdy ktoś może ci zrobić driurę w klatce piersiowej, a ty nic nie możesz zrobić? Tyle ile zobaczyłem mi wystarczyło, umiała unikać moich ciosów, później jeszcze do tego wrócimy. Teraz znów czas na bloki. Moje pięści atakowały wolniej, ale były wymierzone gdzie indziej.
-Pamiętaj o tym, o czym ci mówiłem, kiedy walczysz, jesteś tylko ty i przeciwnik, całą reszta znika - powiedziałem jej jeszcze.
***Akemi***
- Tak, jasne - pokiwałam głową i odskoczyłam kawałek do tyłu. Zdecydowanie czułam się lepiej. I widać to było po unikach.
Przesuwaliśmy się trochę dalej, aż byliśmy zamoczeni do pasa. Nie było to dla mnie zbyt dobre, z tej racji, że polegałam wtedy głównie na rękach, a żadną tajemnicą był fakt, że miałam w nich mniej siły niż mój obecny przeciwnik. Nie ostudziło to jednak wcale mojego ducha walki.
W pewnym momencie coś otarło się o moją nogę. Całkowicie mnie to rozkojarzyło i spojrzałam w dół. Miałam spore szczęście, że Sun zdążył zatrzymać rękę, zanim ta uderzyłaby mnie prosto w twarz.
- Co ty robisz? - zapytał.
- Coś...tam...no tam jest! - zawołałam, wskazując zdziwiona na wodę.
- Aki, w wodzie też mieszkają stworzenia, jak chociażby rybki i one są całkowicie nie groźne - chłopak spojrzał na mnie wymownie.
Nagle kawałek od nas woda zdała mi się ciemniejsza. Nim jednak zwróciłam na to uwagę, z tego miejsca wyrósł...em...
- Sun, nie wspominałeś że smoki także tutaj mieszkają - zauważyłam, patrząc z pretensjami na czarnowłosego, którego oczy szeroko się rozszerzyły na widok stworzenia. Było błętkitne a skóra zdawała się być z wody.
- To żadna tajemnica, że dyrektorka ma zły gust do zwierząt, jednak to już chyba przesada - Sunog mruknął, cofając się kawałek.
- One też są niegroźne? - zapytałam pogodnie, ruszając w stronę ''zwierzątka''.
- Akemi, czekaj!
Jednak nim zdążył do mnie doskoczyć i mnie złapać, smok nachylił się nade mną i otworzył paszczę, prezentując śnieżnobiałe ząbki. Zamarłam, czując jak serce mi przyśpiesza, gdy zdałam sobie sprawę, że stwór mi chyba zaraz odgryzie głowę.
- Na pewno używa Colgate...- pomyślałam tylko.
***Sunog***
-Ch****a... -pomyślałem - nie miała co sobie za bestie sprowadzić, tylko węża morskiego?
Nie wyglądało to dobrze, nawet gorzej, niż niedobrze, powiedziałbym nawet, że źle. Aż się zdziwiłem jak taki kawał zwierza się zmieścił tutaj, ale zgadywałem, że pod wodą jest dużo więcej miejsca, niż się wydaje z ponad powierzchni. Zapewne ciągnęła się tam jakaś sieć jaskiń i tuneli, ale to były tylko moje domysły... Nie mogłem tego powiedzieć ze stuprocentową pewnością, bo nigdy tam nie nurkowałem, zresztą było tam zbyt ciemno... Ale wracając.
Ten stwór był nadzwyczaj silny, wręcz zdawało się, że magiczny. Znaczy się... Każdy stwór tego typu miał w sobie trochę magii, ale niektóre, te potężniejsze miały jej duuużo więcej. Ciekawe, że nawet nieduża jej ilość dawała ogromną moc. Aż trochę szkoda, że tacy jak ja mają wrodzoną niechęć do magii.
Ale Akemi też nie brakowało mocy, może więc warto jej dać szansę się wykazać? To nie taki zły pomysł, jakby nie patrzeć. To będzie wyzwanie dla niej, więc się zmęczy i nie będzie miała siły na złość. Bardzo dobrze. No i przecież jakby co, to zawsze mogę jej pomóc, coś jednak mówiło mi, że nie będzie to potrzebne. Ufałem jej umiejętnością, choć sam też nie miałem okazji zobaczyć jej pełnej mocy... A to byłoby całkiem niezłe widowisko. Może podczas następnego treningu...?
-Aki, nie masz czasami ochoty zrobić z niego paluszków ry... zwróciłem się do czarnowłosej, a wtedy zobaczyłem, jak ona... Tańczy tango unikając ataków węża?
-Co ty wyprawiasz?! -krzyknąłem w geście zdziwienia, czy też raczej zszokowania.
-Walczę! -odpowiedziała, po czym wszczerzyła do mnie.
Spuściłem nieco głowę i pokręciłem nią uśmiechając.
-Ona jest niesamowita - pomyślałem.
Tak, jak oglądałem tą jej "technikę" walki, to jest ona zadziwiająco skuteczna.
-Piękna i inteligentna... -rzekłem cicho pod nosem.
CDN