***Sunog***
Ostatnio trenowałem jeszcze zacieklej, niż zawsze. Nie miałem pojęcia dlaczego i mało mnie to obchodziło. Gdybym nad tym zaczął myśleć, pewnie doszedł bym do wniosku, że to kwestia dumy i natury Saiyan... I pewnie uznałbym to za prawdę...
Od bodajże dwóch dni trenowałem, już nie przy stukrotnej grawitacji, ale stu pięćdziesięciokrotnej. Nie powiem, nie było lekko, ale zaczynałem się przyzwyczajać.
***
Kiedy skończyłem mordownię, bo inaczej tego bym nie nazwał, udałem się do siebie, by wziąć prysznic i ubrać się czysto. Gdy to już zrobiłem, udałem się do stołówki, by uzupełnić braki w energii... Duże braki...
Tak więc posiłek był jeszcze większy, niż zazwyczaj. Kucharki były lekko przerażone.
Kiedy już skończyłem posiłek, wróciłem do pokoju.
-No, skoro się najadłeś i wróciłeś tutaj, to może byś się przygotował do balu... -zaczął Rub.
-Co? Do balu? -zdziwiłem się.
-Tak balu... Jest dzisiaj.
-Co?! Dzisiaj?! -wykrzyknąłem. -Uhh... Na śmierć zapomniałem o nim - westchnąłem.
-Ta, ta... Ty byłeś zajęty myśleniem o tej twojej Akemi... -rzucił Imper.
-Imper... Przywalił ci ktoś, kiedyś?
-Heh, właśnie potwierdziłeś to co powiedziałem.
-A weź odpi**** się ode mnie...
-Ostatnio strasznie przeklinasz.
-Za dużo przebywam z tobą.
-Wypraszam sobie, anarchiści nie przeklinają!
Taa... Imper. Zatwardziały anarchista...
*** Akemi ***
Szłam spokojnie po korytarzu, co chwila wrzucając kolejne żelki do ust. Myślami byłam zupełnie gdzieś daleko stąd.
- Jak ty w ogóle wyglądasz, co? – Wyrocznia zapytała ostrym tonem, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ej, tak to już bywa – zaśmiałam się i wyszczerzyłam do niej.- Chcesz być najlepsza, musisz cierpieć!
- Najlepsza w czym?!
- Wygrywaniu bitew o żelki rzecz jasna – popatrzyłam na nią, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Twoje ciuchy wyglądają o wiele gorzej niż po nie jednej z walk – gdyby pewnie mogła, strzeliłaby facepalma.
- A, my wszystkie tak – machnęłam ręką, ignorując rozszarpane miejscami ubranie.
- Ech, niektóre rzeczy się nigdy nie zmieniają…
- Dlatego są takie piękne – zaśmiałam się cicho, czując jednak delikatnie ukłucie smutku. Potrząsnęłam jednak głową, odpędzając od siebie nieprzyjemne myśli.
Kopnęłam z całej siły w drzwi, otwierając je równocześnie.
- HA! BUM SKARBIE! – wydarłam się na wstępie, jednak w środku nikogo nie było.- Uh…GDZIE SĄ WSZYSCY?!
- Aki…- Wyrocznia rzuciła cicho.
- Co? – spojrzałam na nią zdziwiona.
- PRZESTANIESZ SIĘ KIEDYŚ WYDZIERAĆ?! – aż się skrzywiłam, gdy wrzasnęła mi prosto do ucha.
- Marny dajesz dziewczynie przykład – Artemis wyleciała z mojej szafki nocnej i zachichotała.
- Ty milcz! To przez ciebie jest taka nieogarnięta!
-Przeze mnie?! To twoja wina!
- Moja?!
Przekręciłam oczami, spojrzałam na drzwi które prawie wywaliłam z zawiasów a następnie skierowałam wzrok na szafę Claire.
- Trzeba znaleźć jakąś sukienkę – westchnęłam cicho.
***Sunog***
Tak, jak normalnie mogłem nazwać się szybkim, to teraz nawet fotoradar by mnie nie uchwycił. Przypomniało mi to o wydarzeniach z zeszłego roku, a właściwie, trochę więcej, niż roku... Szybko odegnałem te myśli, bo nie miałem czasu do stracenia.
Ale niebiosom dzięki, że mam skłonność do robienia rzeczy na zapas, w szafie miałem przygotowany garnitur... Na myśl o tym przeszły mi ciarki po plecach... W garniaku jestem niemal bezbronny, niby można się bronic, ale szkoda zniszczyć. Na garniturze była przylepiona kartka z napisem: "na specjalną okazję".
Bezsprzecznie taka okazja się nadarzyła.
***
Niespecjalnie zależało mi na dobrym wyglądaniu, ale mus, to mus... To w końcu bal.
-Ciekawe jak ubierze się Aki? - zapytałem się w myślach.
Z zamyślenia jednak wyrwało mnie uderzenie w głowę, jak się okazało, był to Rub.
-Ja już znam to twoje spojrzenie, wolałem cię powstrzymać w porę - rzekł.
-Dzięki - odpowiedziałem.
***
Kiedy przyszedł wieczór i czas balu, ja byłem już gotowy... Teraz tylko pozostało mi pójść po moją towarzyszkę. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem korytarzem. Do docelowych drzwi dotarłem natychmiastowo, ze względu na to, że to tylko sześc numerów na drzwiach.
Stanąłem przed drzwiami. Serce waliło mi jak szalone, tylko czemu?
Ręka, którą chciałem zapukać, drżała...
Ale w końcu udało mnie się zapukać, choć dosyć nerwowo.
-Możesz wejść - usłyszałem zza drzwi.
Wszedłem.
*** Akemi ***
Wyszłam z łazienki i spojrzałam na czarno zieloną sukienkę (klik) rozłożoną na łóżku. Woda nadal kapała z mokrych włosów, ale nie przejmowałam się tym teraz. Domena Pyrusa się jednak do czegoś czasem przydaje!
Kocham Claire. I jej szafę! Wszystko na mnie pasuje!
Sukienka idealnie pasowała. Założyłam czarny naszyjnik, zielone kolczyki oraz niskie szpilki. Pstryknęłam, a moje włosy natychmiast się wysuszyły. Usiłowałam je upiąć w kok lub coś podobnego, ale wystające kosmyki za bardzo mnie drażniły.
Po wielu próbach szlag mnie trafił i po prostu je rozpuściłam i starannie rozczesałam.
Westchnęłam cicho i spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się lekko. Jednak nie wyglądałam tak źle jak myślałam.
- Ale jak w czymś takim walczyć? – mruknęłam cicho, obracając się we wszystkie możliwe strony aby się upewnić, że wszystko jest idealnie.
- Ichiro, dobijasz mnie – Wyrocznia warknęła.- Żadnych bójek, walk, rozpoczynania trzeciej wojny światowej, czy co tam jeszcze może się z tobą kojarzyć!
- Trzecia wojna światowa się ze mną kojarzy? – zamyśliłam się na chwilę.- Dopiszę to do swojego CV!
Bakugan załamał się.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Domyśliłam się, że pewnie Sun już przyszedł. Wzięłam głęboki wdech.
- Możesz wejść – zawołałam spokojnie. Chłopak nacisnął klamkę i wszedł do pokoju. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Um…może być? – zapytałam, rumieniąc się lekko.
***Sunog***
Gdy tylko ją ujrzałem... Słowa tego chyba nie opiszą, ale spróbuje...
Wyglądała cudownie... Zielono-czarna sukienka idealnie komponowała się z jej włosami i oczami... Tak pięknymi oczami, że nie sposób było w nie nie spojrzeć. Idealnie też podkreślała jej figurę...
Nigdy nie sądziłem, że spotka mnie zaszczyt ujrzenia kogoś tak pięknego...
Stałem chwilę wryty z otwartymi ustami i wymamrotałem tylko:
-T-tak.
Strzeliłem mentalnego facepalm'a.
-Wyglądasz przepięknie... -dodałem szybko, już spokojniej i z lekkim uśmiechem na ustach.
-Naprawdę? -dziewczyna zarumieniła się nieco.
-Tak, a nawet więcej, niż to -odpowiedziałem.
Akemi zarumieniła się mocniej i uśmiechnęła lekko.
-Dzięki -rzekła cicho.
Chwilę milczeliśmy.
Podszedłem do niej i wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
-To co? Idziemy? -zapytałem ją z nieco większym uśmiechem.
-Tak - odparła, odwzajemniając uśmiech.
*** Akemi***
Złapałam jego rękę i wyszliśmy. Szliśmy spokojnie, nie rozmawiając zbyt wiele. W pewnym momencie zorientowałam się, że chłopak mi się przygląda. Spojrzałam na niego więc, ale szybko odwrócił wzrok. Uśmiechnęłam się lekko i również tak zrobiłam. Złapałam go na tym jeszcze kilka razy i za którymś z nich zaśmiałam się cicho. Wtedy sam mimowolnie się uśmiechnął.
- Tak, tobie też ładnie w tym garniturze – zachichotałam pod nosem a on spojrzał na mnie wymownie. Parsknęłam śmiechem.
Doszliśmy do sali balowej, z której słychać było już muzykę. Weszliśmy do środka. Sala była ślicznie ozdobiona. Rozejrzałam się po studentach a potem mój wzrok skierował się na scenę, na którą powoli wchodziła Niebieska 2.0
Trzeba było jej przyznać, że dzisiaj wyglądała wspaniale. Powinna tak częściej się ubierać.
Zaczęłam się zastanawiać gdzie starsza Niebieska, ale szybko porzuciłam rozmyślanie na ten temat. A dokładnie wizja jej biegającej po lesie i rozpaczliwie szukającej swojej Pchełki mnie odepchnęła od dalszego myślenia.
Niebieska 2.0 wygłosiła krótkie przemówienie (na nasze szczęście) po czym zeszła ze sceny a zespół zaczął grać.
- To co? Chcesz zatańczyć czy…- spojrzałam na Sunoga, którego oczy nieco rozbłysły gdy dostrzegł bufet. Uśmiechnęłam się szeroko.- Okej, rozumiem aluzję.
***Sunog***
-Wybacz, mój mózg i żołądek myślą na zmianę - zaśmiałem się sam z siebie. -Też powinnaś coś zjeść - dodałem.
-Nie trzeba, nie jestem gło... -jej wypowiedź przerwało ciche burczenie w brzuchu, na co ja zareagowałem wymownym spojrzeniem.
-Właśnie widzę, a raczej słyszę. Idziemy... -chwyciłem ją za dłoń i ruszyłem ku bufetowi.
Czarnowłosa nawet nie protestowała, bo wiedziała, że mam rację.
Bufet był godzien podziwu. Znajdowało się na nim niemal wszystko, od dań z ryb, przez egzotyczne z owoców i płonące befsztyki, po ciasta i desery. Innymi słowy, coś dla każdego.
Aż mnie zastanawiało co zrobią z tym, co zostanie, ale przypomniałem sobie to cyniczne stwierdzenie, że zgodnie z ciągiem Fibonacciego, każdy posiłek na stołówce to suma dwóch poprzednich. Ale jak nie trudno się domyślić, nie zniechęciło mnie to od jedzenia. Akemi już widziała ile jem, więc nie martwiło mnie jej zdziwione, czy też przerażone spojrzenie.
Mnie za to zdziwiło, że ona wzięła sobie tylko jabłko.
Podszedłem do niej i podałem jej jeszcze drugie jabłko i posłałem spojrzenie mówiące "jedz".
Uśmiechnęła się lekko.
***Akemi***
Spokojnie jadłam drugie jabłko, podczas gdy Sun pochłaniał masę jedzenia. Nie widziałam sensu w tłumaczeniu mu, że nie potrzebuję zbyt wiele jeść. Choć fakt faktem, że pewnie czasem jadłam za mało. Ale co miałam zrobić innego niż zignorować uczucie głodu, gdy naokoło działo się tyle fajnych rzeczy? Poza tym, to zrobiło się zabawne, gdyby spojrzeć na ilość jedzenia, które chłopak właśnie spożywał. Przyjrzałam mu się i do głowy wpadało tylko pytanie ‘ Gdzie on to wszystko mieści?’.
Gdy na mnie spojrzał, uśmiechnęłam się tylko.
- Hej! Aki! Sunog! – spojrzałam na Sethari, która akurat do nas podeszła.
- Hej Seth! Ślicznie wyglądasz – uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki.
- Dzięki, ty też! Cudowna sukienka! Gdzie ją kupiłaś?
- Pożyczyłam od Claire! Muszę się jej zapytać!
-Absolutnie a w ogóle to…- Sun odchrząknął a my skierowałyśmy na niego wzrok i zaśmiałyśmy się cicho.- Ach, sorki, zagadałam się! Sunog, mogłabym chwilkę z tobą porozmawiać?
- Jasne – chłopak rzucił spokojnie. Na chwilę zapanowała cisza.
- Um…ale…na osobności – Seth speszyła się nieco. Zdziwiłam się. Nie tym, że chciała z nim rozmawiać, tylko jej ogólnym zachowaniem.
- Em…okej – Sun skinął głową po czym odeszli kawałek dalej. Już zastanawiałam się czym zająć czas gdy oni będą rozmawiać, gdy usłyszałam znajomy głos obok siebie.
- Hej Akemi – obróciłam się natychmiast i spojrzałam zaskoczona na blondyna, którego już dobrze kojarzyłam.
- Hiroki?
- Co takie zdziwienie, też jestem studentem – uśmiechnął się lekko, co już wydało mi się podejrzane.
- No tak, racja…
- Chciałbym chwilkę z tobą porozmawiać i przeprosić – na chwilkę zerknął gdzieś za mnie, po czym ponownie uśmiechnął się do mnie.
- No okej, to słucham – rzuciłam spokojnie.
- Możemy wyjść na sekundę z sali? Tutaj jest strasznie głośno…
- Zgoda, tylko szybko – skinęłam głowę, po czym oboje udaliśmy się do wyjścia.
***Sethari***
Gadałam z Sunem o jakichś głupotach typu "ładna dziś pogoda", "bal jest całkiem niezły". W końcu miałam odwrócić jego uwagę od Aki, żeby Hiroki mógł z nią pogadać. Coś mi tu śmierdziało, ale ignorowałam to.
-Zaraz...- Odezwał się Sunog patrząc w stronę wyjścia z sali.
Podążyłam za jego wzrokiem. Zobaczyłam Akemi i Hirokiego. Wychodzili. Niby nic dziwnego, bo na sali był taki hałas, ze ledwo słyszałam własny głos, ale wtedy zobaczyłam w rece blondyna coś czarnego.
-On ma broń...- Mruknęłam do siebie.
Prawie równocześnie ruszyliśmy z Sunogiem w tamtą stronę. Wyszliśmy z sali.
-Hiroki!- Zawołałam za nim. Zatrzymał się. Podeszłam bliżej.- Co ty robisz...?- Zapytałam niepewnie, obserwując pistolet.
-Nic takiego. Tylko rozmawiamy.- Mruknął chłopak dyskretnie wsuwając pukawkę pod marynarkę.
-Daj spokój. Widziałam.- Powiedziałam.
-Wybacz śliczna, ale takie mam zadanie.
-Wiedziałam, ze coś z tobą nie tak. Ale mimo to zaufałam ci... Ale ze mnie idiotka.- Potarłam prawą dłonią skroń.- Akemi... Przepraszam cię... Mogłam sie domyślić, że coś kombinuje... Wybaczcie.- Dodałam ciszej i ruszyłam korytarzem.
Wyszłam z akademii i usiadłam na schodach. Co ja sobie myślałam? Przecież było jasne, że on ma jakieś nieczyste zamiary. Te jego pytania, prośba o odwrócenie uwagi... Było mi strasznie głupio, ze się nie połapałam.
***Sunog***
Spojrzałem tylko zatroskanym wzrokiem na biegnącą Seth i natychmiast zwróciłem wzrok na Hirokiego.
-Oddasz mi tą broń po dobroci... Czy sam mam ją zabrać? -zapytałem z takim opanowaniem, na jakie było mnie w danej chwili stać, czyli nie tak duże, jakbym chciał.
Blondyn uśmiechnął się tylko chytrze.
Po spojrzeniu, które mu posyłałem powinien poznać, że nie żartuję.
-Jasne... Tylko ją załatwię -rzekł.
-Hiroki, co ty wyprawiasz? -zapytała Aki, wyglądała na zdenerwowaną.
-Ja się tym zajmę... -powiedziałem cicho i zrobiłem krok w kierunku chłopaka, który już wyciągał pistolet.
-Stój! Jeśli podejdziesz bliżej - wycelował w Akemi - ona zginie.
Prychnąłem i w jednej chwili znalazłem się o kilka centymetrów przed lufą. Zanzoken jak zawsze przydatny.
-Jak ty? -blondyn wyglądał na zdziwionego.
Złapałem jego dłoń, w której trzymał pistolet i ścisnąłem ją boleśnie, po czym skierowałem ją w stronę sufitu. Chłopak skrzywił się z bólu, za to na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, spekulować można czy był on bardziej chytry, czy bardziej sadystyczny...
Wolną ręką chciał mnie uderzyć, ale skończyło się to podobnie jak z pierwszą.
Skrzywił się bardziej.
-Dzisiaj będę dobry i niczego ci nie połamię - rzekłem uśmiechając się uroczo. - Ale tylko spróbuj ją tknąć, to do domu odeślą cię w kartonie po butach, bo same buty zostaną... -rzekłem spokojnie, lecz z mordem w oczach.
*** Akemi ***
Patrzyłam zdenerwowana na Sunoga i Hirokiego. O co w tym wszystkim chodziło? Wiedziałam, że za mną nie przepadał, ale żeby od razu z broni do mnie mierzyć?!
- Zrozumiałem – blondyn rzucił niespokojnie, starając się wyrwać ręce z uchwytu Sunoga, ale nie miał na to szans.
- To świetnie – Sun rzucił słodkim głosem po czym mocno odepchnął Hirokiego na ścianę.- To teraz wynocha!
Chłopak skrzywił się gdy jego plecy zderzyły się ze ścianą, więc nie śmiałam wątpić, że Sun włożył w to sporo siły. Szybko pozbierał się i zniknął za rogiem korytarza.
Delikatnie dotknęłam ramienia mojego towarzysza a on natychmiast się obrócił i spojrzał na mnie nadal rozgniewanym spojrzeniem. Zamrugał szybko i złość zniknęła. Uspokoiłam się.
- Wszystko w porządku? – zapytał cicho.
- Tak…dziękuję – uśmiechnęłam się lekko, co on odwzajemnił.
- Nie ma sprawy…Wracajmy już do środka.
- Jestem za – uśmiechnęłam się szerzej i ruszyłam pierwsza w stronę drzwi.
***Hiroki***
Oparłem się plecami o ścianę i wychyliłem. Żadne z nich za mną nie poszło. Super. Odetchnąłem i ruszyłem przed siebie. Dopiero teraz miałem problem.
- Uh, Hiroki, ty debilu - mruknąłem do siebie i wyszedłem na zewnątrz.- Co teraz,co teraz...
Dostrzegłem Seth, która obróciła się w moją stronę. Genialnie. Jeszcze bardziej dostanę.
- Hej - odezwałem się cicho.
- Czego jeszcze chcesz, co?! - zerwała się na nogi.- Dopiąłeś już swego?
- Uh, nie krzycz - przewróciłem oczami.
- Nie rozkazuj mi! Oszukałeś mnie!
- Słuchaj, to trochę bardziej skomplikowane - uniosłem ręce w obronnym geście
***Sethari***
-Mam głęboko czy skomplikowane czy nie, okej?! Chciałeś zabić moją przyjaciółkę! I nic cię nie usprawiedliwia, jasne?!- Powiedziałam, swoją droga całkiem głośno.- Jaka ja jestem głupia. Że też się nie domyśliłam. Podejrzewałam coś od początku, ale miałam szczerą nadzieję, ze tylko mi się wydaje. Ale jednak... I teraz zastanawia mnie tylko jedno. Czy planowałeś to od początku? Czy zaprosiłeś mnie tylko dlatego, ze wiedziałeś, ze doprowadzę cię do Aki? Czy od początku miałam być tylko obiektem odwracającym uwagę Suna i całej reszty, obiektem sprawiającym pozory normalności? Czy miałam jedynie za zadanie ukrywać twoje prawdziwe zamiary...?
-Seth, proszę cię...- Mruknął Hiroki.
-Odpowiedz mi!- Naciskałam.
Chciałam wiedzieć, czy to wszystko było tylko przedstawieniem...
***Hiroki***
Westchnąłem cicho, poirytowany.
- Nie, to nie było zaplanowane od początku - mruknąłem.- To tak...to żebyś odwróciła jego uwagę przyszło nagle.
- Mam ci uwierzyć?!
- Zawsze możesz histeryzować, ale po co mnie pytasz, skoro masz nie wierzyć? - rzuciłem ostro. Posłała mi wściekłe spojrzenie.- Jeżeli inna odpowiedź bardziej cię zadowoli to tak, byłaś marionetką w moich rękach, wszystko było zaplanowane, potrzebowałem cię tylko do tego. Zadowolona?
Nim mrugnąłem uderzyła mnie z otwartej.
- Coś jeszcze? - wymusiłem złośliwy uśmiech.
- Aż mi brak obraźliwych słów do ciebie - syknęła, zaciskając pięści.
***Sethari***
Zacisnęłam pięści. "Skończony kretyn, świnia..." I jeszcze kilka innych, nieco bardziej niekulturalnych wyrażeń krążyło mi po głowie, jednak żadnego nie powiedziałam na głos.Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że jeśli bym się odezwała, wybuchnęłabym płaczem. Zacisnęłam jeszcze mocniej rękę na łańcuszku od torebki. Odwróciłam twarz, czując, ze łzy napływają mi do oczu. No proszę i wykrakałam. "Mam jakiś nadmiar wody, czy co?!" Mruknęłam do siebie w myślach. Wyminęłam Hirokiego i weszłam do budynku trzaskając potężnymi drzwiami. Szłam powoli korytarzem. Bal się jeszcze nie skończył, ale nie miałam najmniejszej ochoty tam wracać. I cały przyjemny wieczór szlag trafił. Po drodze do pokoju zdjęłam buty i teraz niosłam je w ręce. Weszłam, zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku.
-I jak było?- Zapytała z entuzjazmem Semper Fi.
Spojrzałam na nią wymownie. Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Zmyłam makijaż i wyjęłam wsuwki z włosów uwalniając je z upięcia. Następnie podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne legginsy i luźną niebieską koszulkę w czarne poziome paski. Przebrałam się szybko. Z szuflady wyciągnęłam jakąś książkę i otworzyłam na prologu.
***Hiroki***
Stałem przez chwilę, wpatrując się gdzieś w przestrzeń przed sobą. Mój oddech się uspokoił.
- No to narobiłeś - Chagrin westchnął i wskoczył na moje ramię.- Co teraz?
- Uh...nie...nie wiem - mruknąłem.
- Jednej dziewczynie narobiłeś stracha a drugą do łez doprowadziłeś, ty to potrafisz - prychnął zirytowany.
- Hej, to ja, czego się spodziewałeś? - rzuciłem, uśmiechając się ironicznie.- Serio myślałeś, że zostanę miły? Każda osoba która będzie przez dłuższy czas naokoło mnie tego pożałuje. Tak było zawsze - końcówkę dodałem już bardzo cicho. Odwróciłem się i ostatecznie wróciłem do środka budynku. Wybrałem opustoszałe korytarze, znacznie oddalone od sali w której nadal trwał bal.
- Jutro muszę dokończyć co zacząłem - powiedziałem obojętnie.
- Ty się nie poddasz, co?
- Nie, to raz. A dwa, teraz już nie mam wyjścia - mruknąłem. Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Z jednej strony było mi tak jakby....dziwnie...że wywołałem u Seth płacz.
- Ogarnij się, nie będziesz się przejmował jakąś tam dziewczyną - pomyślałem po czym zamknąłem oczy.
***Sethari***
Leżałam na łóżku czytając książkę. Ale wtedy dotarła do mnie jedna sprawa.
-On nie odpuści...- Mruknęłam zamykając lekturę i odkładając na miejsce.
-O czym ty mówisz, Sethari?- Zapytała Semper podlatując.
-W czasie balu... Hiroki... Wyprowadził Akemi na korytarz. Więc ja i Sunog poszliśmy za nimi. Hiro miał broń... I chciał ją zabić.
-Że co?! Seth, z kim tyś się do cholery umówiła?!- Krzyknęła. Podejrzewam, ze gdyby mogła, to teraz wymachiwałaby szaleńczo rękami.
-Przestań! Nie wiedziałam co zamierza...- Mruknęłam.- Ale wracając do tematu, myślę, ze Sunog nie dał zabić Akemi. Tak więc Hiroki będzie próbował złapać ja samą i dokończyć dzieła. Ale ja mu na to nie pozwolę. Zabije go zanim zdąży sięgnąć po gnata.
Wstałam i sięgnęłam pod łóżko. Miałam kilka swoich pistoletów i karabin maszynowy. Takie tam zabawki od Starszych. Przeładowałam jeden z pistoletów i włożyłam za pasek legginsów. Wyszłam powoli na korytarz. Chciałam się upewnić, ze blondas dziś już nie będzie polował.
***Hiroki***
Nie spałem zbyt długo. Muzyka była bardzo głośna i nie dawała spać. Mruknąłem pod nosem kilka przekleństw i podniosłem się. Przeczesałem ręką włosy.
- Uh, nie mogę spać - podszedłem do okna i wyjrzałem na zewnątrz. Noc była piękna. Pełnia. Rozgwieżdżone niebo. Westchnąłem cicho. Postanowiłem wziąć prysznic. Zimna woda dobrze na mnie podziałała. Całkiem się uspokoiłem. Woda spływała mi z włosów na twarz. Zarzuciłem luźne spodnie i już miałem szukać koszulki w szufladzie, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Chociaż nie, to nie było pukanie. To było niemal walenie młotem.
- Co jest? - otworzyłem je szybko. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem tam Seth, która na mój widok się lekko zarumieniła.- Em...co chciałaś?
***Sethari***
-Interweniować.- Syknęłam.
Bez pytania weszłam do pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami.
-Domyślam się, ze nie zabiłeś Akemi. I myślę też, że chcesz skończyć, to co już i tak zacząłeś. Ale tutaj pojawia się przeszkoda. Ja. Nie pozwolę ci jej zabić. Jeśli tylko spróbujesz przy niej wyciągnąć broń zarobisz kulkę między oczy.
-Ty? Masz zamiar powstrzymać mnie? A nie jesteś troszkę za... Mała?- Mruknął z lekkim ironicznym uśmiechem.
Wykonałam kilka ruchów i po chwili Hiroki leżał na ziemi z twarzą przyciśniętą do podłogi, a ja siedziałam na nim w bolesny sposób przytrzymując mu ręce.
-Mały to może być "kolega każdego faceta". Ja, jeśli już, to jestem niska.- Szepnęłam mu wprost do ucha, pochylając się.
Wstałam i skierowałam się do drzwi.
-Zapamiętaj moje ostrzeżenie, bo jeśli nie, to, to co ci zrobię zaboli bardziej niż kastracja bez znieczulenia.- Warknęłam i otworzyłam drzwi by wyjść.
***Sunog***
Weszliśmy do sali. Akurat leciał trochę szybszy kawałek, dobry do tańca, jak sądziłem.
Akemi wyglądała na trochę przejętą tym, co się stało, stwierdziłem, że lepiej odegnać te myśli.
Miałem jedną opcję... Niestety, tylko jedną...
-Zatańczysz? -wyciągnąłem dłoń w kierunku czarnowłosej, która zarumieniła się lekko na te słowa.
-D-dobrze - odpowiedziała i chwyciła mnie za dłoń.
Tancerz ze mnie właściwie żaden, ale na tyle dobry, żeby nie podeptać żadnej partnerki... Ani ludzi na około.
Weszliśmy na parkiet, na którym tańczyło już kilka osób, zaczęliśmy tańczyć. Wyglądało na to, że to był strzał w dziesiątkę. Nie widziałem, ale nawet nie wyczuwałem u niej niczego innego, niż radość. Ale oczywiście nie minęło nawet pięć minut, kiedy to...
-A teraz trochę zwolnimy tempo - powiedział do mikrofonu wokalista zespołu.
Muzyka stała się znacznie wolniejsza i spokojniejsza.
Patrzeliśmy na siebie z zielonooką chwilę, rumieniliśmy się trochę.
-Ruszże się do cho**** - pomyślałem i zrobiłem krok w stronę dziewczyny.
Nagle, za sprawą jednego jej spojrzenia całe moje zdenerwowanie i zawstydzenie zniknęło. We mnie całym zapanował spokój. Wyglądało na to, że ona też uspokoiła się. Położyłem dłonie na jej talię, ona zaś swoje na moich ramionach...
Wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Byłem ja i ona, i nic więcej.
Nie było sposobu, bym oderwał wzrok od tych dwóch cudownie mieniących się szmaragdów w jej oczach, i wcale tego nie chciałem. Nasze twarze zaczęły się zbliżać do siebie, tak, jak wtedy w jaskini... Czas zaczął zwalniać... Przymykaliśmy oczy... Rozchyliliśmy usta... A one złączyły się w gorącym pocałunku...
Pocałunku, który na dobre przypieczętował to, co tak naprawdę czułem do niej.
***Akemi***
Serce biło mi jak oszalałe. Przestały do mnie docierać jakiekolwiek dźwięki naokoło nas. Zdałam sobie sprawę, jak zaczęło mi na nim zależeć...
Przyciągnął mnie trochę bliżej siebie a ja poczułam, że temperatura mojego ciała zaczęła się podnosić. Taaa, ja jeszcze tylko tego brakuje, żebym go sparzyła.
- Zakochałaś się - przeszło mi przez myśl i zajęło mi to kilka sekund, zanim żelek w mojej głowie (częściej nazywany mózgiem) przetworzył i dopuścił tą informację.
- Nie! - oderwałam się nagle od chłopaka i uderzyłam go mocno z otwartej dłoni. Włożyłam w to więcej siły niż planowałam, bo aż się lekko zachwiał. Złapał się za obolały policzek i patrzył na mnie zmieszany, najwyraźniej nie wiedząc co powiedzieć.
Zarumieniłam się a w głowie pogratulowałam sobie genialnego pomysłu i strzeliłam mentalnego face palma.
- Z-znaczy...ja...- zaczęłam się jąkać. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na niego żebym wiedziała, ze i tak nie powiem nic sensownego. Nie, żebym zazwyczaj coś takiego mówiła, ale monolog który układałam w głowie nawet dla mnie brzmiał całkowicie niezrozumiale. Więc zamiast dalej nad tym myśleć, ponownie pocałowałam całkowicie skołowanego chłopaka.
***Sunog***
To bardzo niecodzienne dostać w twarz od dziewczyny, którą się dopiero co całowało, po czym ponownie być przez nią całowanym... Zmartwiło mnie to... Jednak za sprawą jej pocałunku szybko przestałem o tym myśleć. Odwzajemniłem pocałunek. Podobnie jak jej, temperatura mojego ciała wzrosła.
Minęło trochę czasu, inni zeszli z parkietu, a my nadal staliśmy i całowaliśmy się. W końcu jednak nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Zeszliśmy z parkietu i usiedliśmy przy jednym ze stolików, a właściwie Aki usiadła, ponieważ ja udałem się nam po coś do picia. Wybór padł na kolę z lodem.
Wróciłem do stolika i postawiłem przed dziewczyną jedną ze szklanek. Usiadłem i natychmiast wypiłem łyk napoju. Teraz gdy trochę ochłonąłem mogłem o tym pomyśleć. Wyglądało na to, że Akemi bała się tego, że czuje coś do mnie... Chyba bała się tego, że mnie straci... Nie powiem, też się bałem o nią, i to bardzo, ale to nie był czas i miejsce na zakrzątanie sobie głowy takimi sprawami. Zrobiłem kolejny łyk napoju i przysunąłem się z krzesłem do dziewczyny.
Spojrzała na mnie zdziwiona, ten wyraz twarzy szybko jednak przeszedł przez zmieszanie i spoczął na lekkim przybiciu.
-Sun... Ja... -zaczęła.
-Cśśś... -przerwałem jej, przykładając palec wskazujący do ust. - Nie musisz nic mówić - dodałem, po czym ująłem ją za brodę i pocałowałem w usta.
Czarnowłosa szybko odwzajemniła pocałunek i zarzuciła mi ręce na szyję. Objąłem ją w talii i całowałem namiętnie. To co robiłem płynęło z serca... No bo, spójrzmy prawdzie w oczy, zakochałem się w niej... I to bardzo...
*O* ... W końcuuu się pojawiiiła ^O^ YAYAYAYYAYAY XDD Dobra ogarnę się < ryp z otwartej > no więc tak. BOŻE JAKI KONIEC BYŁ SŁODKIIIII !!!!!!! Aż wam chyba normalnie zazdroszczę >.< XDD Notka super :D Nie wliczając moich niedorozwiniętych partów xDD Czekam na CD :D
OdpowiedzUsuńKońcówkę przeczytałam dziesięć razy zanim to do mnie dotarło xD Moja reakcja:
OdpowiedzUsuń"A-ale... o-ona... i ... o-on... a Sh-Shun... OKEJ! " Tak... czyli trzy wazy.
1. Szok.
2. Zaprzeczenie.
3. Akceptacja.
xDD
Zajebiste to! ^^ xD
Nie będę kopiować komentarza wyżej, ale mogę powiedzieć jedynie, że rozwalacie system tą słodkością xd.
OdpowiedzUsuńSunog broni Akemi? Zakochana paraa! XD
Nie, nie mogłam się powstrzymać...
Bardzo, bardzo mi się spodobała akcja Sethari&Hiroki.
Krótko i na temat, choć miałam nadzieję, że przestrzeli mu kolano xD
*Sadyzm* XD