***Kira***
Minęły trzy dni od tego feralnego wieczoru.
Trzy dni odkąd się tu znaleźliśmy, trzy dni od balu. A poza tym trzy dni
okropnego, przygnębiającego milczenia i unikania siebie nawzajem. Trzy dni
okropnej męki w samotności.
Sama
nie wiem, dlaczego się do siebie nie odzywamy. Niby wszystko miało pozostać po
staremu, ale coś się jednak zmieniło.
Coś?
Czuję, jakby powstała przed nami jakaś wielka przepaść, którą ja jestem
w stanie przeskoczyć. Ale… Czemu tego nie robię? Sama nie wiem, może dlatego,
że nadal mam okropne poczucie winy? W końcu… To wszystko stało się przeze mnie.
I tak
na rozmyślaniach, zeszło mi zmywanie naczyń. Był wieczór, a na zewnątrz szalała
groźna wichura. Martwiłam się, i to jak. Tatsu wyszedł zaraz przed świtem do
pobliskiego miasteczka w poszukiwaniu pracy, i nadal go nie ma. Mam nadzieję,
że udało się mu coś zarobić, bo nie mamy już praktycznie co jeść. Znalazłam
gdzieś w szafce sucharki, więc zjedliśmy ja na śniadanie. Niestety nic już
więcej nie ma. Szukałam wszędzie. Pustka.
Wytarłam talerze starą ściereczką w
kratkę i odłożyłam je do szafki. Omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Niemalże
lśniło czystością. Cały dzień pracy, ale jakie efekty!
Znużona opadłam na krzesło, stojące przy stoliczku w kuchni. Odchyliłam
głowę do tyłu i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Najchętniej nie ruszyłabym się
stąd aż do jutra. Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Powietrze, które
trafiało do mych płuc, przesycone było wonią starego drewna i środków czystości
wszelakiej maści.
Nagle
drzwi otworzyły się, a do domku wpadło zimne powietrze. Od razu zerwałam się z
miejsca i wyszłam na korytarz. Na kruczoczarnej czuprynie Tatsuyi widniały
białe płatki śniegu. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.
***Tatsuya***
- Cześć. - mruknąłem, zamykając za sobą drzwi.
Podałem jej sporą torbę i zmierzwiłem sobie włosy. Przez ten
śnieg wyglądały jakbym miał solidny łupież.
- Co to? - spytała dziewczyna
- A jak myślisz? - spojrzałem na nią. - Jedzenie. Kawałek
drogi stąd jest niewielka wioska. Tu i ówdzie porąbałem drewno, gdzie indziej
pomogłem w uszczelnianiu dachu i trochę zarobiłem. Jutro też pójdę, nie
skończyłem tam czegoś.
- To dobrze. - Kira lekko się uśmiechnęła. - Nie uśmiechało
mi się chodzenie po śniegu i szukanie jakichś zwierząt do upolowania.
- Ta... - mruknąłem, tupiąc o podłogę by pozbyć się śniegu z
butów.
***Kira***
Podążyłam do kuchni i postawiłam torbę na blacie po czym
zajęłam się wypakowywaniem z niej produktów i układaniu planów posiłków na
najbliższy tydzień. Były luki, które dało się jednak uzupełnić. Oprócz jedzenia
z dna reklamówki wyciągnęłam jakąś tkaninę. Po rozłożeniu okazała się nią męska
koszula. Usłyszałam kroki i czyjeś głośne westchnienie. Spojrzałam pytająco na
bruneta, który właśnie usiadł na krześle.
- Przykro mi, nie było nic innego. Właściwie to był tam
jakiś sklep z damskimi ubraniami, ale ceny były stanowczo za wysokie. Ale chyba
nie przeszkadza ci to? – Potrząsnęłam przecząco głową.
Wpatrywałam się w oparcie krzesła, wsłuchana w jego miarowy
oddech. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dlaczego przez mój błąd ma cierpieć? To takie
niesprawiedliwe.
Przepaść, którą ja mogę przeskoczyć…
Podeszłam do niego i oplotłam ramionami jego szyję.
- Hm? – zapytał zdziwiony odwracając się w moją stronę. Nim
zdążył odpowiedzieć, odszukałam jego usta i delikatnie go pocałowałam.
No to hop, pomyślałam.
***Tatsuya***
Przyznam, byłem zaskoczony, że
Kira mnie pocałowała. Ale mimowolnie,
od razu odwzajemniłem pocałunek i lekko się uśmiechnąłem. Przyciągnąłem
dziewczynę bliżej, a ta usiadła mi na kolanach. Po chwili przerwałem pocałunek
i spojrzałem na nią. Kira lekko się zaczerwieniła, ale wyglądała na zadowoloną
z siebie.
- Przepraszam. - odezwałem się. -
Moje zachowanie było nie fair w stosunku do ciebie, ale nie chciałem znowu
przesadzić.
- To też trochę moja wina. -
mruknęła dziewczyna. - Mogłam na to nie pozwolić i wycofać się.
Lekko się uśmiechnąłem, poczułem
ogromną ulgę. Już myślałem, że to napięcie które pojawiło się tamtego wieczora,
nigdy nie zniknie.
***Kira***
Przymknęłam powieki i wtuliłam się
w niego. Brunet otoczył mnie ramieniem i
przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Sama nie wiem, ile tak siedzieliśmy. Wzięłam
głębszy oddech, przy okazji wdychając jego zapach, ten sam, który wyczułaby,
wszędzie. Po prostu ten jego. Zamruczałam pod nosem coś niezrozumiałego i
chwyciłam jego dłoń, po której zaczęłam delikatnie przesuwać opuszkami palców.
- Kiedy jutro wrócisz? – zapytałam
nieśmiało i tak cicho, że zwykły człowiek z pewnością by nie usłyszał. On
jednak słyszał.
***Tatsuya***
- Jak wyjdę rano...to pewnie w
okolicach południa, albo trochę później. - odparłem.
- Okej... - Kira lekko się
uśmiechnęła, wstając. - Ja pójdę wziąć prysznic.
Skinąłem głową, a dziewczyna
skierowała się do łazienki. Westchnąłem i przeciągnąłem się, ziewając. Potem
wstałem i poszedłem do sypialni. Chwilę stałem przy oknie i wypatrywałem
czegoś, co nie było śniegiem.
Po jakimś czasie moich uszu
dobiegł głuchy odgłos uderzenia, jakby coś spadło. Natychmiast wypadłem z
pokoju i zobaczyłem Kirę leżącą przed drzwiami łazienki.
- Kira? - kucnąłem i wziąłem ją na
ręce. - Kira! Do diabła, odezwij się!
Wróciłem do sypialni i położyłem
ją na łóżku. Sprawdziłem jej puls, a dziewczyna po chwili otworzyła oczy...
***Kira***
Niechętnie zeszłam z jego kolan,
ześlizgując się na podłogę i skierowałam się do łazienki. Po drodze wzięłam
męską koszulę z blatu i ręcznik z sypialni.
Chłodne krople przyjemnie
orzeźwiły moją skórę lepiącą się od potu i kurzu po całodziennym prawie
sprzątaniu. Wilgotne włosy przykleiły mi się do ramion i pleców, ale mnie w
ogóle to nie przeszkadzało. Ba, delektowałam się tą chwilą drobnej
przyjemności. Niechętnie zakręciłam kurek i jeszcze chwilę stałam w kabinie
pozwalając spływać wodzie po moim ciele. W końcu owinęłam się ręcznikiem i
wyszłam na kafelki. Pośpiesznie się wytarłam i założyłam koszulę. Kiedy
zmierzałam do wyjścia, nagle zakręciło mi się w głowie. Podparłam się o ścianę
i ruszyłam w kierunku drzwi. Gdy tylko przekroczyłam próg straciłam równowagę,
świat się zamazał, a ostatnim co pamiętam, to to, że runęłam na podłogę.
Gdy się obudziłam leżałam na czymś
miękkim. Rozchyliłam powieki i ujrzałam czyjeś zielone tęczówki.
- Kira? Nic ci nie jest? Boże, jak
się martwiłem. Co się stało?
Nagle zrobiło mi się strasznie
gorąco. Świat się zamazał, a gdy znów odzyskałam ostrość widzenia i
spostrzegłam zmartwioną twarz mojego ukochanego, coś mnie ku niemu pchnęło.
Czułam, że jeżeli nie przybliżę się, nie dotknę go, spłonę. Policzki mnie
piekły, w głowie szumiało.
- Tatsiu… - wymruczałam podnosząc
się, wsparta na łokciu – Jakie ty masz śliczne oczka… - powiedziałam po czym
zachłannie pocałowałam go w usta. Gdy odsunęłam się od niego, wyglądał tak,
jakbym dała mu w twarz. Uśmiechnęłam się promiennie po czym wytarłam ręką wargi.
***Tatsuya***
- C-Co? - zająknąłem się. - Kira,
dobrze się czujesz?
- Doskonale. - Dziewczyna
uśmiechnęła się wesoło.
Położyłem dłoń na jej czole i
spytałem:
- Nie masz gorączki?
To było strasznie dziwne. Dopiero
zemdlała, a teraz się do mnie kleiła.
- Niee...tylko trochę mi gorąco...
- mówiąc to rozpięła jeden guzik koszuli, którą miała na sobie.
- Ej, ej! - Chwyciłem jej dłonie,
bo już szykowała się do rozpięcia kolejnego. - Tu wcale nie jest gorąco!
Zwłaszcza, że jesteś ubrana...właśnie tak.
Lekko się zaczerwieniłem, patrząc
na jej ubiór.
- Kiedy mi jest gorąco! - Kira
zrobiła maślane oczy. - Proszę, puść...
- Nie ma mowy, nie będziesz mi się
tu rozbierać! - potrząsnąłem głową, robiąc się jeszcze bardziej czerwony.
***Kira***
- A-Ale Tatsu… Czemu mi to robisz? – zapytałam
patrząc na niego z bólem. – Nienawidzisz mnie, prawda? Przyznaj to.
Gorąco zaspokojone na chwilę
pocałunkiem, teraz powróciło ze zdwojoną siłą.
- Kira, co ty za głupoty pleciesz?
– oburzył się
- Nie chcesz tego przyznać, ale
mnie nienawidzisz. – Spuściłam wzrok, wpatrując się w pościel.
- Kira, proszę cię, przestań.
Kocham cię, rozumiesz? – Chwycił mnie pod brodę, zmuszając bym popatrzyła mu w
oczy. – Kocham cię.
Uśmiechnęłam się w duchu i
korzystając z okazji przysunęłam się do niego jeszcze bliżej. Czułam, jakby
skóra paliła mnie żywym ogniem, a do tego było mi coraz goręcej. Oplotłam
ramionami jego szyję i zachłannie go pocałowałam. Gdy się odsunęłam szepnęłam
mu cicho do ucha:
- A więc mi to udowodnij…
***Tatsuya***
Siedziałem przed Kirą, kompletnie
sparaliżowany. Co to miało być? Najpierw mnie odtrącała, a teraz nagle mówiła
mi takie rzeczy?
- Wiesz, że to cios poniżej pasa?
- odezwałem się, patrząc jej w oczy.
- Oj przestań...po prostu chcę
dowodu...
Musnąłem jej usta swoimi i
pocałowałem ją. Kira znowu sięgnęła do swojej koszuli, ale ją powstrzymałem,
mówiąc jednocześnie:
- Na razie taki dowód powinien ci
wystarczyć, kochanie.
Odsunąłem się trochę i
uśmiechnąłem.
- Tatsu, nie rób mi takich rzeczy!
- Kira potrząsnęła głową, a w jej głosie dało się usłyszeć protest.
- Chciałem powiedzieć ci to samo.
- mruknąłem, odwracając wzrok.
***Kira***
- Tatsu… Wiem, że tego chcesz,
oboje tego chcemy. Więc w czym problem? – zapytałam patrząc mu w oczy.
Raniłam go, wiedziałam o tym, ale
to wewnętrzne pragnienie, paliło mnie od środka.
Westchnął głęboko, spoglądając na
mnie wilkiem.
- Nie patrz tak na mnie, skarbie.
– powiedziałam cichym, uwodzicielskim głosem. -
Trzy dni temu, jakoś by ci to nie przeszkadzało, prawda? Wtedy, dałeś
się ponieść i ja też. Tyle, że byłam na tyle głupia i bezmyślna, żeby to
przerwać… Powiedz mi szczerze, skarbie. – Opuszkiem palca wskazującego
przesunęłam po jego klatce piersiowej. – Ale tak naprawdę szczerze. Powiedz mi,
czy tego chcesz. – mruknęłam cicho.
****
Notka miała być dłuższa i zakończona teraz, ale niestety mojego współautora wywiało na dwa tygodnie, więc na razie tylko takie... coś. xD
Wiem, wiem co sobie zaraz pomyślicie: "Oho, ona znów się do niego klei..." ,ale to nie jest takie proste. Dlaczego Kirci tak nagle odbiło (znowu)? No właśnie, dowiecie się za dwa-trzy tygodnie.
Mwahahahahah! My źli! xD ~Kircia