***Sunog***
Obudziłem się tak, jak zwykle. ale nie było do końca, jak zwykle. Czułem się dziwnie, nie potrafię dokładnie opisać, co było, po prostu dziwnie... Wykonałem wszystkie codzienne czynności, zajęło mi to mniej, niż dwie godziny. Później miałem czas tylko dla siebie. Wyszedłem z pokoju, udałem się tam, gdzie zawsze, nad jezioro. Gdy tam doszedłem usiadłem w pozycji lotosu i zacząłem medytować. To było bardzo odprężające. Uspokajało skołatane myśli i kierunkowało je... Lubiłem ten stan. Byłem w pełni skupiony.
***Taiga***
Każda noc, i każdy sen był taki sam, od czasu gdy dostałam list. Moi bracia kiedy się wyrzekli swojego rodu byli także wymazani przez matkę z mojego życia. Mogła bym powiedzieć że to przez nich mam te straszne sny. Lecz od kiedy poznałam Sunoga czułam że wydarzy się coś niezwykłego... Zarazem Cudownego. Ponownie obudziłam się z wrzaskiem i zapłakanymi oczami. Usiadłam w pozycji embrionalnej, opuściłam łepek i zaczęłam płakać. Ten sen był nie do zniesienia. Po chwili szlochania, podniosła głowę, delikatnie uderzyłam się dwa razy w policzki dla ocucenia, i rzuciłam się do szykowania. Po kilku minutach byłam gotowa. Nie jedząc znowu śniadania wzięłam kulę Andromedy i ruszyłam do mojego ulubionego miejsca w całej akademii...Nad jeziorko. Pierwszy raz od ... jak by to powiedzieć.. Wejścia (?) Do akademii An-chan nadal rano siedziała SPOKOJNIE w swojej kuli.
***Sunog***
Mimo oderwania od świata i pogrążenia się w myślach poczułem, że ktoś się zbliża. Wybudziłem się z "transu" i spojrzałem na zbliżającą osobę. Była to niebieskowłosa dziewczyna... Taiga.
-Cześć. -podniosłem się z ziemi.
-C-cześć... -powiedziała nieśmiało. -Co ty tutaj robisz?
-Medytuje. -zauważyłem, że płakała nie dawno. To było to, co leżało jej na duszy... Już od dłuższego czasu. Chciałem jej pomóc. Ostatnio nie byłem skłonny do takich rzeczy, ale jej chciałem pomóc. Taiga usiadła między korzeniami drzewa i wpatrywała się w taflę wody. Obok niej leżała kula. Dziewczyna podkurczyła nogi i zamyśliła się. Usiadłem około metro od niej i wpatrywałem się w ten sam punkt co ona. Myślała o czymś bolesnym, to było widać.
-Co u ciebie słychać? -te słowa wyrwały ją z zamyślenia, spojrzała na mnie.
***Taiga***
Spojrzałam na Suna...
-Nic ciekawego, oprócz tego że An-chan po raz pierwszy jest taka spokojna i nie wyszła rano z Kuli.-Uśmiechnęłam się do Chłopaka.- Wydaje mi się że jest nawet za spokojna. -Radość zniknęła z mojej twarzy i spojrzałam na Kulę. Wzięłam ja do reki i spojrzał do niej. Nagle za mną było słychać szeleszczenie liści. Obróciłam się i w prost na mnie biegła Andromeda. Szybko odskoczyłam na bok, a ona schowała się za małym kamieniem myśląc że jej nie widzimy. Gdy zauważyłam gdzie wylądowałam, moja twarz przybrała kolor buraka. Leżałam na Sunogu, A nasze twarze dzieliło zaledwie 10cm. Szybko wstałam, przeprosiłam i zaczęłam się zachowywać jakby by nic się nie stało. Chłopak podniósł się i kiwnął głową przyjmując przeprosiny.
-Nie ma sprawy.- Powiedział zszokowany. Spojrzałam na niego i zarumieniłam się po czym przerzuciłam wzrok na An-chan. Zaczęłam się zastanawiać na głos.
-A-A-Ale jak to?- Za jąkałam się. - Przecież t-ty byłaś w kuli!- Patrzyłam raz na nią, na kule i na Suna. Chłopak także był dezorientowany.
***Sunog***Byłem wręcz zszokowany tym co się stało, z trudem ukryłem rumieniec. Na krótką chwilę jedyne, co widziałem to jej błękitne oczy. Były głębokie, niczym niezbadany ocean, ale widziałem w nich ból. Nie zauważyła go, ale sama też zaczerwieniła się. Oboje byliśmy zdezorientowani tym, że ptak był poza kulą. W prawdzie niewiele rozumiałem, ale połączyłem fakty w jedną całość. Andromeda wróciła do swojej kuli. Przez chwilę jeszcze oboje byliśmy zdezorientowani. Niebieskowłosa ponownie zwróciła swój wzrok w stronę spokojnej, niemal nieruchomej tafli jeziora. Musiałem dojść do tego krok po kroku.
-Możesz mi coś opowiedzieć o sobie? -przerwałem panującą ciszę.
-Ale co? -spojrzała na mnie.
-No, tak ogólnie...
***Taiga***
Spojrzałam s powrotem na ten sam punkt na jeziorku, i zaczęłam się zastanawiać.
-Ani ja, ani moje życie nie jest zbyt interesujące. - Uśmiechnęłam się nadal patrząc w ten sam punkt. - Ono jest raczej... -Nagle wszystko było we krwi. Wszędzie czerwień... Zamiast wody w jeziorze był szkarłatny płyn. Schowałam twarz w dłoniach nadal patrząc przez palce. Spojrzałam na Sunoga... Hektolitry krwi spływały po nim. Szybko wstałam, cofnęłam się i potknęłam się o korzeń drzewa upadając na plecy. Spoglądałam w niebo które także było koloru szkarłatnego. Byłam tak spanikowana że zamknęłam oczy i odpłynęłam.
***Sunog***
Obudziłem się tak, jak zwykle. ale nie było do końca, jak zwykle. Czułem się dziwnie, nie potrafię dokładnie opisać, co było, po prostu dziwnie... Wykonałem wszystkie codzienne czynności, zajęło mi to mniej, niż dwie godziny. Później miałem czas tylko dla siebie. Wyszedłem z pokoju, udałem się tam, gdzie zawsze, nad jezioro. Gdy tam doszedłem usiadłem w pozycji lotosu i zacząłem medytować. To było bardzo odprężające. Uspokajało skołatane myśli i kierunkowało je... Lubiłem ten stan. Byłem w pełni skupiony.
***Taiga***
Każda noc, i każdy sen był taki sam, od czasu gdy dostałam list. Moi bracia kiedy się wyrzekli swojego rodu byli także wymazani przez matkę z mojego życia. Mogła bym powiedzieć że to przez nich mam te straszne sny. Lecz od kiedy poznałam Sunoga czułam że wydarzy się coś niezwykłego... Zarazem Cudownego. Ponownie obudziłam się z wrzaskiem i zapłakanymi oczami. Usiadłam w pozycji embrionalnej, opuściłam łepek i zaczęłam płakać. Ten sen był nie do zniesienia. Po chwili szlochania, podniosła głowę, delikatnie uderzyłam się dwa razy w policzki dla ocucenia, i rzuciłam się do szykowania. Po kilku minutach byłam gotowa. Nie jedząc znowu śniadania wzięłam kulę Andromedy i ruszyłam do mojego ulubionego miejsca w całej akademii...Nad jeziorko. Pierwszy raz od ... jak by to powiedzieć.. Wejścia (?) Do akademii An-chan nadal rano siedziała SPOKOJNIE w swojej kuli.
***Sunog***
Mimo oderwania od świata i pogrążenia się w myślach poczułem, że ktoś się zbliża. Wybudziłem się z "transu" i spojrzałem na zbliżającą osobę. Była to niebieskowłosa dziewczyna... Taiga.
-Cześć. -podniosłem się z ziemi.
-C-cześć... -powiedziała nieśmiało. -Co ty tutaj robisz?
-Medytuje. -zauważyłem, że płakała nie dawno. To było to, co leżało jej na duszy... Już od dłuższego czasu. Chciałem jej pomóc. Ostatnio nie byłem skłonny do takich rzeczy, ale jej chciałem pomóc. Taiga usiadła między korzeniami drzewa i wpatrywała się w taflę wody. Obok niej leżała kula. Dziewczyna podkurczyła nogi i zamyśliła się. Usiadłem około metro od niej i wpatrywałem się w ten sam punkt co ona. Myślała o czymś bolesnym, to było widać.
-Co u ciebie słychać? -te słowa wyrwały ją z zamyślenia, spojrzała na mnie.
***Taiga***
Spojrzałam na Suna...
-Nic ciekawego, oprócz tego że An-chan po raz pierwszy jest taka spokojna i nie wyszła rano z Kuli.-Uśmiechnęłam się do Chłopaka.- Wydaje mi się że jest nawet za spokojna. -Radość zniknęła z mojej twarzy i spojrzałam na Kulę. Wzięłam ja do reki i spojrzał do niej. Nagle za mną było słychać szeleszczenie liści. Obróciłam się i w prost na mnie biegła Andromeda. Szybko odskoczyłam na bok, a ona schowała się za małym kamieniem myśląc że jej nie widzimy. Gdy zauważyłam gdzie wylądowałam, moja twarz przybrała kolor buraka. Leżałam na Sunogu, A nasze twarze dzieliło zaledwie 10cm. Szybko wstałam, przeprosiłam i zaczęłam się zachowywać jakby by nic się nie stało. Chłopak podniósł się i kiwnął głową przyjmując przeprosiny.
-Nie ma sprawy.- Powiedział zszokowany. Spojrzałam na niego i zarumieniłam się po czym przerzuciłam wzrok na An-chan. Zaczęłam się zastanawiać na głos.
-A-A-Ale jak to?- Za jąkałam się. - Przecież t-ty byłaś w kuli!- Patrzyłam raz na nią, na kule i na Suna. Chłopak także był dezorientowany.
***Sunog***Byłem wręcz zszokowany tym co się stało, z trudem ukryłem rumieniec. Na krótką chwilę jedyne, co widziałem to jej błękitne oczy. Były głębokie, niczym niezbadany ocean, ale widziałem w nich ból. Nie zauważyła go, ale sama też zaczerwieniła się. Oboje byliśmy zdezorientowani tym, że ptak był poza kulą. W prawdzie niewiele rozumiałem, ale połączyłem fakty w jedną całość. Andromeda wróciła do swojej kuli. Przez chwilę jeszcze oboje byliśmy zdezorientowani. Niebieskowłosa ponownie zwróciła swój wzrok w stronę spokojnej, niemal nieruchomej tafli jeziora. Musiałem dojść do tego krok po kroku.
-Możesz mi coś opowiedzieć o sobie? -przerwałem panującą ciszę.
-Ale co? -spojrzała na mnie.
-No, tak ogólnie...
***Taiga***
Spojrzałam s powrotem na ten sam punkt na jeziorku, i zaczęłam się zastanawiać.
-Ani ja, ani moje życie nie jest zbyt interesujące. - Uśmiechnęłam się nadal patrząc w ten sam punkt. - Ono jest raczej... -Nagle wszystko było we krwi. Wszędzie czerwień... Zamiast wody w jeziorze był szkarłatny płyn. Schowałam twarz w dłoniach nadal patrząc przez palce. Spojrzałam na Sunoga... Hektolitry krwi spływały po nim. Szybko wstałam, cofnęłam się i potknęłam się o korzeń drzewa upadając na plecy. Spoglądałam w niebo które także było koloru szkarłatnego. Byłam tak spanikowana że zamknęłam oczy i odpłynęłam.
***Sunog***
Taiga zemdlała przewracając się na plecy. Podbiegłem do niej i pochyliłem się nad nią, by sprawdzić, czy nic jej nie jest. Wyglądało na to, że nie. Wziąłem ją na ręce, ogonem chwyciłem kulę Andromedy i ruszyłem w kierunku akademii.
-Znowu... -pomyślałem spoglądając na nieprzytomną dziewczyna na moich rekach.
Nie miałem pojęcia, gdzie może by jej pokój, a na ocucanie nie miałem czasu, zaniosłem ją do swojego pokoju i położyłem na jednym z wolnych łóżek. Sprawdziłem jej temperaturę, była podwyższona, co było lekko widoczne na jej twarzy, czoło i policzki były nieco zaczerwienione. Wyciągnąłem z torby kawałek materiału i poszedłem do łazienki go namoczyć. Wróciłem z mokrym materiałem i położyłem go na czole dziewczyny. Cały czas patrzyłem na nią i kontrolowałem jej stan.
***Taiga***
Znowu ten sam sen... I ponowie obudziłam się z krzykiem. Nie byłam w swoim pokoju. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Zauważyłam że przy łóżku na którym leżałam, siedział na krześle Sunog. Zasnął? Jak długo ja spałam? Nagle chłopak obudził się. Spojrzał na mnie, i zapytał.
-O! już nie śpisz?
***Sunog***
-Nie, nie śpię. -spuściła wzrok.
Wtedy zdałem sobie z czegoś sprawę, z tego co się stało. To było widoczne na jej twarzy.
-Miałaś koszmar? -zapytałem.
Podkurczyła nogi i wbiła wzrok w swoje buty, wahała się, czy powiedzieć mi prawdę. Nie śpieszyło mnie się, miałem czas.
-T-tak... -jej głos był na granicy szeptu.
-Mogła byś mi go opowiedzieć, oczywiście nie musisz... -zacząłem.
Powtórzyła się sytuacja z przed chwili, zastanawiała się.
-D-dobrze... -powiedziała w końcu.
Opowiedziała mi swój sen, sen, który śniła za każdym razem. Zbyt dobrze wiedziałem, co czuje. Ten sam sen przez wiele nocy, znajomość go na pamięć. Wciąż to samo przykre wspomnienie. Usiadłem obok niej, dzieliło nas około trzydziestu, może dwudziestu centymetrów.
-Wiem, jak się czujesz... -spojrzała na mnie. -Wiem, jak to jest gdy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć.
***Taiga***
Znów spojrzałam na wzrok przeniosłam na swoje stopy.
-Ten sen to nie tylko przeszłość to też także... Przyszłość.- Gdy o tym mówiłam bałam się że znowu będę widzieć wszystko we krwi, jednak tak się nie stało.
-Ale... Skąd możesz to wiedzieć?- Powiedziałam cicho. Sunog spojrzał na mnie.
***Sunog***
Przybliżyłem się nieco do niej, nie zauważyła tego.
-Masz rację, nie mogłem tego wiedzieć. Ale teraz wiem. -zacząłem, a Taiga spojrzała na mnie. - Przeszłość jest po to, by ją pamiętać, a nie nią żyć. A przyszłość jest niewiadomą, nie idzie jej przewidzieć. -Niebieskooka słuchała uważnie.
-Co Ty możesz wiedzieć. -odwróciła głowę.
-Wiem coś o tym, możesz mi wierzyć.
***Taiga***
Nie jestem dobra w kontaktowaniu się z innymi, więc już nic więcej nie powiedziałam. Siedzieliśmy w ciszy dość długo. Słońce zaczęło już zachodzić a ja poczułam się senna. Siedziałam z podkurczonymi nogami. Delikatnie położyłam głowę na kolanach. Sunog zaczął coś mówić, ale ja już tego nie słyszałam.... Zasnęłam tak jak siedziałam.
***Sunog***
Dopiero po chwili zorientowałem się, że Taiga zasnęła... Z twarzą opartą o kolana... Delikatnie wziąłem ją ponownie na ręce i ułożyłem na łóżku. Przykryłem ją kocem.
-Pewnie znów obudzi się z krzykiem... -pomyślałem. -To przykre. -usiadłem przy jednym z biurek i wyciągnąłem kostkę rubika.
Miałem na niej ułożona jedną ścianę. Przesuwałem kolejno kolumnę i rząd. Po jakichś dziesięciu minutach monotonnego przekręcania elementów druga ściana była gotowa. Przez chwilę oglądałem pozostałe ściany, zastanawiając się jak je ułożyć.
-Na dzisiaj koniec. -rzuciłem kostkę do torby.
Spojrzałem na śpiącą dziewczynę, leżała na boku, była zwrócona w moją stronę. Przez sen ściskała swój szalik, był to dla niej bardzo ważny przedmiot. Nie wyglądało na to, żeby śnił się jej koszmar, za to ona... Wyglądała uroczo. Ehh... Skup się Sun, nie czas teraz na takie rzeczy.
***Taiga***
Ten sen znałam już na pamieć. I to właśnie przez to on wydawał się straszniejszy. Jednak tym razem coś sie zmieniło... Zakrwawione drzwi uchyliły się a zza nich wychyliło się dziecko. Szkarłatny płyn spływał po nim. Wyciągnęło ono do mnie rękę prosząc o pomoc, po czym powoli wracało za drzwi. Ja rzuciłam się do pomocy... Ale nie mogłam dotrzeć. Zatrzymałam się spojrzałam na swoje dłonie. Ja... Byłam cała we krwi i poraniona. Dlaczego? Dlaczego mnie to spotyka?!
***Sunog***
Niestety... Obudziła się zlana zimnym potem, z krzykiem i łzami w oczach. Nie mogłem na to patrzeć. Podszedłem do niej i przytuliłem ją, wtuliła się we mnie. Szlochała.
-Już dobrze, to był tylko sen... Spokojnie... -mówiłem do niej. -Niczym się nie martw...
Moje słowa widać poskutkowały, bo zaczęła się uspokajać... Nadal jednak była chłodna. Bez chwili zastanowienia podzieliłem się z nią własnym ciepłem. Ciepło rozeszło się po niej. Uspokoiła się, przestała płakać. Jednak nadal była we mnie wtulona. Ni jak, nie przeszkadzało mi to... Jeszcze przez chwile trwaliśmy tak, aż w końcu Tai odsunęła się. Podkurczyła nogi.
-P-przepraszam. -wyszeptała.
-Nie przepraszaj, nie masz za co.
***Taiga***
Wybiegłam z pokoju kierując się po prostu przed siebie. Shiver wyskoczył z mojej kieszeni na moje ramię i zaczął krzyczeć.
-Dziewczyno! Wyluzuj trochę a nie ciągle beczysz!- Miałam już dość wszystkiego. Tak samo pretensji mojego bakugana że nie potrafię się bawić. Podniosłam rękę i strzepałam go z mojego ramienia. Nagle przede mna pojawiła się Niebieska... Chyba. Zatrzymałam się i patrzyłam na nią. Podbiegł do mnie Sun i nic nie mówiąc patrzył na kobietę.
-Wybacz,najwyższy czas nauczyć was szacunku dla bakuganów.-Powiedziała Białowłosa kobieta.
***Sunog***
Kobieta stojąca przed nami nie była Białą... To chyba była jej siostra. Wystawiła rękę przed siebie i strzeliła w nas piorunem. W ostatniej chwili chwyciłem Tai w pasie i odsunąłem, Piorun trafił obok. Ale poczułem się dziwnie. Nagle wszystko stało się olbrzymie. Nie rozumiałem co się dzieje. Obok mnie stała wielka postać, która wyglądała, jak...
-Imper?! - nie wiedziałam o co chodzi.
-Zamieniłam was w Bakugany, a wasze Bakugany w ludzi.
-Co?! Czy panią do reszty pomerdało?! -wrzeszczałem na nią. -Tai, wszystko dobrze? -spojrzałem na kulkę obok siebie.
-Tak.
Imper nie różnił się bardzo od swojej prawdziwej postaci. Miał tak samo złotą maskę, czarny pancerz, szare spodnie i pomarańczowe włosy. Brak było mu tylko czerwonej skóry i skrzydeł. Gdy tak się mu przyglądałem, to zauważyłem, że przy jego muskulaturze moja nie wypada zbyt dobrze.
***Taiga***
Byłam zszokowana. Stałam się małą kulką... Spojrzałam do góry a tam stał Shiver... Nie spodziewałam się że będzie... Taki! Miał blond włosy z czerwonymi pasemkami, a na sobie czarną skórzana kurtkę i obcisłe dżinsy... Kami-sama! Ciekawe ja to wszystko się skończy. Shiver wziął mnie do reki uśmiechnął się podejrzliwie i powiedział...
-To do teraz się zabawimy!- Spojrzał na kobietę, i puścił do niej oczko w geście podziękowania.
***Sunog***
Imper wziął mnie na ramię. Jak zwykle był milczący. Ale zapewne nie podobała mu się ta cała sytuacja. Całe szczęście, nasza dwójka dobrze się dogadywała. Niestety był ktoś jeszcze. Nie minęła nawet minuta, a obok impera pojawił się chłopak ubrany w czerwono-żółtą bluzę, czerwone spodnie i czerwono-żółte adidasy,. Do tego miał rude włosy, oczy w kolorze rdzy. Wygląd koronował rubinowy naszyjnik.
-Rubanoid... No to już nie żyje... -pomyślałem.
-Zgadnij, kto wrócił?! -Rub spojrzał na mnie jak psychopata. - I wiesz co? Mam twoje moce! Teraz się na tobie zemszczę! -uśmiechnął się jak psychopata, którym trochę był.
Miałem tylko jedną opcję...
-Dobra, mścij się, zasłużyłem... -stwierdziłem, ku jego uciesze.
CDN...