Selene? Tak Shi? Dziwnie się zachowujesz… Aż tak to
widać? Możliwe… albo to dla tego, że żyję
w tobie, ale… Tak, wiem. Chodzi głównie O Vanity. Jest tu już tydzień. Na
szczęście Ren jej unika. Boisz się, że da
się jej uwieść? Nie ufasz mu? Ufam… jednak Vanity to okropna dziewczyna. Nie martw się. Ren nie jest taki. Wierze,
wierze. Westchnęłam
i opadałam na trawnik. Spojrzałam w jasne niebo. Chmury powoli sunęły po
nim niczym puchowe poduszki. Zamknęłam oczy.
Po chwili je otworzyłam i
podniosłam się błyskawicznie. Ruszyłam w stronę Akademii. Gdy już tam doszłam
skierowałam się do gabinetu Niebieskiej. Zastałam tam Niebieską 2.0 O_O.
Masakra…
-Przepraszam, ale gdzie jest pani Dyrektor?- zapytałam jak
najuprzejmiej.
-Moja siostra już nie będzie się wami zajmować. Ja przejęłam
jej miejsce- otworzyłam szeroko oczy.
-Mówi pani poważnie?
-Jak najbardziej? A więc co chciałaś Selene?- zagryzłam
wargę i spojrzałam na nią niepewnie.
-Ja… ja… no chodzi o to… no to że…
-Wysłów się, no!!- krzyknęła Vanessa z mojej kieszeni.
-Zamknij się!- warknęłam.
-O nie moja panno. Tak się nie zwraca do bakuganów-
Niebieska 2.0 powoli podniosła się z fotela. Cofnęłam się o krok.
-Etoo… Ale to chyba nie pani sprawa…
-Uwierz moja! Nauczę was szacunku dla bakuganów!- krzyknęła.
Wstrzymałam oddech. Nagle z jej dłoni wystrzeliła błyskawica. Ledwie zdołałam
się uchylić.
-Pani chce mnie
zabić, czy jak?!- wrzasnęłam. Wybiegłam z pokoju. Czym prędzej ruszyłam
korytarzem. Po drodze spotkałam Vanity. Tylko tego mi brakowało.
-O Sel, co po…- pociągnęłam ją za sobą zmuszając do biegu-
Co ty wyprawiasz?!- wrzasnęła oburzona próbując się wyrwać. Niestety byłam za
silna.
-Życie ci ratuje!- krzyknęłam i zatrzymałam się gwałtownie. Otworzyłam
najbliższe okno i stanęłam na parapecie.
-Co ty wyrabiasz? To czwarte piętro!- zdziwiła się Vanity.
-Już z wyższych
skakałam- stwierdziłam i skoczyłam. Wylądowałam na ziemi i poczułam jak się chwieje. Upadłam na miękką
trawę z syknięciem.
-Dobrze się czujesz?- zapytała Vanessa.
-Tak, w porządku, dzięki- odetchnęłam.
-To zbieraj się, bo ta wariatka tu biegnie!- poderwałam się i ruszyłam w stronę
lasu. Po długie pogoni znalazłam się polanie.
Nagle uderzyłam czołem w… coś xD. Rozejrzałam się i wyciągnęłam rękę do
przodu. Natrafiłam na przeszkodę.
Położyłam dłoń na czymś przypominającym ścianę.
-Pole siłowe- mruknęłam pod nosem. Zamknęłam oczy i skupiłam
się. Po chwili gdy je otworzyłam i spojrzałam w górę, widziałam wielką kopułę
otaczającą Akademię i jej obrzeża.
-Latino!- parę metrów ode mnie stała Niebieska 2.0.
Znieruchomiałam i patrzyłam na nią wielkimi oczami.
-Pani nas tu uwięziła?!- wrzasnęłam.
-To dla waszego dobra!- odpowiedziała- po za tym… mam
wrażenie, że większość z was jest niebezpieczna…
-Co?!- oburzyłam się.
-Twoje oczy…
-O Boże!- zapomniałam. Gdy używam tej mocy moje oczy
przybierają kolor czerwony. Mrugnęłam i już widziałam normalnie, a kolor wrócił
do szarości.
-A tak w ogóle jak to się stało, że jesteś dalej
człowiekiem?- zapytała Niebieska 2.0
-Co?- zdziwiłam się.
-No , bo zamieniłam wszystkich w bakugany, a bakugany w
ludzi- powiedziała jakby było to coś najnormalniejszego.
-Pani żartuje???!!- wrzasnęłam. Właściwie to gdy spałaś poczułem napływ złych mocy. Ale zaraz twoja
aura je odgoniła. Sel… to była silna magia. Silna, mroczna magia. Chyba jesteś
potężniejsza niż ci się wydaje. Niż NAM się wydaje. Niż każda twoja
poprzedniczka. Podejrzewam, że twoja moc może być równa mocy samej bogini.
Najwyraźniej nie odziedziczyłaś po niej tylko imienia… Moje myśli się
zablokowały. Nie dochodziła do mnie ta myśl. Ja! Ja mam aż taką moc.
-Proszę pani, czy pani wie z kim pani rozmawia?- zapytałam.
-Z TOBĄ. Co za głupie pytanie.
-A kim ja jestem?
-Uczennicą. Zwykła ziemianką- stwierdziła bez wahania.
-Słabo pani zna swoich uczniów. Rozmawia pani z księżniczką
Verminy, czyli dziedziczką tronu potężnego królestwa. Oraz dziedziczką Mocy
Latino. Mocy odziedziczonej po samej Selene, bogini Księżyca.
-Co?- zaniemówiła. Przewróciłam oczami i pstryknęłam
palcami. Znalazłam się w pokoju.
Westchnęłam. Nagle ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi. Przede mną stała
Vanity.
-Czego?- warknęłam.
-A tobie co?- zapytała.
-Nie w nastroju. Nie wkurzaj mnie.
-O proszę! Kotek pokazał pazurki- mruknęła.
-Dobra dość!- wrzasnęłam- Mam na głowie tysiące problemów! A
ty jesteś jednym z nich ! I mam cię dość!- walnęłam pięścią w ścianę. Vanity popatrzyła
na mnie przerażona.
-Selene… ja przepraszam. No, bo ja… Ja przepraszam za
wszystko. To kim jestem…, kim byłam… za, którą mnie uważasz.
-Eto… Vanity, ty mówisz poważnie?
-Jak najbardziej. Przepraszam cie za wszystko co ci
kiedykolwiek zrobiłam. Uświadomił mi to Ren. Przepraszam cię też, bo go
pocałowałam. Odepchnął mnie i nakrzyczał- w jej oczach zebrały się łzy.
-Vanity…- patrzyłam na nią zaskoczona. Mówiła szczerze.
Zupełnie szczerze.
-To matka mnie tego nauczyła! Wpoiła mi, że muszę mieć
wszystko. Przepraszam- jej głos się załamał, a po policzkach spłynęły czarne,
od tuszu i cienia, łzy. Zamrugałam zdezorientowana. Potrząsnęłam głową i
przytuliłam do siebie dziewczynę. Znieruchomiała.
-Wybaczasz mi?
-Oczywiście. Jesteś szczera.
-A ty niesamowita- szepnęła i wtuliła się we mnie- Brudzę ci
bluzkę- powiedziała.
-Nie szkodzi. Vanity?
-Tak?
-Chcesz chodzić w tych ciuchach? No wiesz… Jak u nie powiem
kogo.
-Nie! Są ohydne!- oderwała się ode mnie.
-W takim razie czas na zakupy- krzyknęłam wesoło i zabrałam
ją do centrum.
***
Etoo... co ja tam miałam...? A właśnie. Jak tą notką pisałam to myślałam, że mnie coś strzeli -_-. Przez dwa tygodnie byłam nad morzem i tam miałam wenę non stop. Przeszkadzał mi tylko brak czasu i kompa. A najgorsze było to, że jak na ironię gdy wróciłam to wena ze mnie uleciała jak ze zdechłego morsa...
Ale się udało! Nie jest ekstra, ale przynajmniej coś!
Ps. Jeśli ktoś ma ochotę na wspólną notką pisać, bo ja niedługo zeświruję z braku weny i pomysłów -_-
Zaskakująca przemiana Vanity? Ja bym się nie zdziwiła, jakby to był podstęp! Hahaha dobra, za dużo Mody na Sukces xDDD
OdpowiedzUsuńEto, wracając do rozdziału, to całkiem fajny ^ ^