***Kazahana***
Dlaczego wspomnienia bywają tak bolesne niczym przebicie ostrym mieczem albo spalenie w płomieniach pokuty i żalu? Pamiętam, że po raz pierwszy do Akademii przybyłam półtora roku temu, zaś w postaci Kazahany jakieś trzysta sześćdziesiąt pięć dni temu. I ponownie zostałam poproszona, a raczej wymuszono na mnie okrutnym szantażem, grę na Balu Bożonarodzeniowym.
Nadal nie rozumiałam, dlaczego nawet przy zmianie dyrektorki nie wyrzucono mnie z tej szkoły. Może to dla mocy, a może przez układ z moją matką? Nie wiem. Nie czytam ludziom w myślach, gdyż zużywa to dość dużo mocy. A przy takich osobowościach jak Inizawa Akisashi moc bywa bardzo potrzebna, a konieczność jej posiadania staje się priorytetem.
Zdjęłam zmęczone wciskaniem czarno-białych, fortepianowych klawiszy blade dłonie i położyłam je na zasłoniętych materiałem sukienki w barwie lapis lazuli kolanach. Kolejną godzinę spędziłam już w sali muzycznej, otoczona przez rażąco białe ściany powodujące czasem zawroty głowy. Moje błękitne oczy wpatrywały się w pożółką ze starości, leżącą przede mną partyturę. W tym momencie, po raz pierwszy od kilku miesięcy marzyłam tylko o ciepłym łóżku i spoczynku chociaż świadomość, że i tak w mojej głowie nie zatańczą żadne marzenia senne, powodowały odrzucenie tej perspektywy.
Dlaczego wspomnienia bywają tak bolesne niczym przebicie ostrym mieczem albo spalenie w płomieniach pokuty i żalu? Pamiętam, że po raz pierwszy do Akademii przybyłam półtora roku temu, zaś w postaci Kazahany jakieś trzysta sześćdziesiąt pięć dni temu. I ponownie zostałam poproszona, a raczej wymuszono na mnie okrutnym szantażem, grę na Balu Bożonarodzeniowym.
Nadal nie rozumiałam, dlaczego nawet przy zmianie dyrektorki nie wyrzucono mnie z tej szkoły. Może to dla mocy, a może przez układ z moją matką? Nie wiem. Nie czytam ludziom w myślach, gdyż zużywa to dość dużo mocy. A przy takich osobowościach jak Inizawa Akisashi moc bywa bardzo potrzebna, a konieczność jej posiadania staje się priorytetem.
Zdjęłam zmęczone wciskaniem czarno-białych, fortepianowych klawiszy blade dłonie i położyłam je na zasłoniętych materiałem sukienki w barwie lapis lazuli kolanach. Kolejną godzinę spędziłam już w sali muzycznej, otoczona przez rażąco białe ściany powodujące czasem zawroty głowy. Moje błękitne oczy wpatrywały się w pożółką ze starości, leżącą przede mną partyturę. W tym momencie, po raz pierwszy od kilku miesięcy marzyłam tylko o ciepłym łóżku i spoczynku chociaż świadomość, że i tak w mojej głowie nie zatańczą żadne marzenia senne, powodowały odrzucenie tej perspektywy.
***Kira***
Tatsuya wyszedł kilka godzin temu, a ja mimo trzech kubków ciepłego mleka i prysznicu nijak nie mogłam zasnąć. Postanowiłam więc, że udam się na mały spacerek po odmętach akademii, więc już po chwili przechodziłam przez drzwi, prowadzące do piwnicy. Pierwszym miejscem, do którego się udałam było skrzyżowanie głównych korytarzy w północnym skrzydle. Później swoje kroki skierowałam w kierunku biblioteki, którą przemierzyłam z cztery razy po czym zaczęłam iść wprost przed siebie. Po jakimś czasie spędzonym na bezsensownym tułaniu się po tym istnym labiryncie usłyszałam muzykę, a dokładniej fortepian. Z braku lepszego zajęcia postanowiłam więc udać się w miejsce, z którego dochodził ów dźwięk.
Tatsuya wyszedł kilka godzin temu, a ja mimo trzech kubków ciepłego mleka i prysznicu nijak nie mogłam zasnąć. Postanowiłam więc, że udam się na mały spacerek po odmętach akademii, więc już po chwili przechodziłam przez drzwi, prowadzące do piwnicy. Pierwszym miejscem, do którego się udałam było skrzyżowanie głównych korytarzy w północnym skrzydle. Później swoje kroki skierowałam w kierunku biblioteki, którą przemierzyłam z cztery razy po czym zaczęłam iść wprost przed siebie. Po jakimś czasie spędzonym na bezsensownym tułaniu się po tym istnym labiryncie usłyszałam muzykę, a dokładniej fortepian. Z braku lepszego zajęcia postanowiłam więc udać się w miejsce, z którego dochodził ów dźwięk.
***Kazahana***
Piękna pieśń o wierze w przyszłość, nadziei pełnej marzeń i chęci i ich spełnienia zupełnie otępiła moje zmysły. Po przegraniu utworu sięgnęłam po stojącą nieopodal na dębowym stoliku szklankę pełną przezroczystego płynu, której zawartość duszkiem opróżniła. W tym wypadku wolałabym chyba porządną kawę albo najlepiej alkohol, jednak tego drugiego ze względu na wiek uczniów w Akademii nie było.
Z rezygnacją wyjęłam spod mebla butelkę jakiegoś napoju energetycznego. Dopiero opanowałam dwie piosenki z repertuaru Balu Bożonarodzeniowego, a cały plik reszty nut aż odstraszał swoimi rozmiarami. Odłożyłam pierwszą partyturę na stolik, po czym zerknęłam na kolejną piosenkę... Ona... była moja... a raczej zespołu „Dark Night”...
Piękna pieśń o wierze w przyszłość, nadziei pełnej marzeń i chęci i ich spełnienia zupełnie otępiła moje zmysły. Po przegraniu utworu sięgnęłam po stojącą nieopodal na dębowym stoliku szklankę pełną przezroczystego płynu, której zawartość duszkiem opróżniła. W tym wypadku wolałabym chyba porządną kawę albo najlepiej alkohol, jednak tego drugiego ze względu na wiek uczniów w Akademii nie było.
Z rezygnacją wyjęłam spod mebla butelkę jakiegoś napoju energetycznego. Dopiero opanowałam dwie piosenki z repertuaru Balu Bożonarodzeniowego, a cały plik reszty nut aż odstraszał swoimi rozmiarami. Odłożyłam pierwszą partyturę na stolik, po czym zerknęłam na kolejną piosenkę... Ona... była moja... a raczej zespołu „Dark Night”...
***Kira***
Gdy tylko zlokalizowałam źródło dźwięku okazała się nim być sala muzyczna. Zamiast jednak jak kulturalny człowiek wejść do środka usiadłam pod ścianą i zaczęłam wsłuchiwać się w cudną muzykę, wydobywającą się z wewnątrz. Nie chciałam temu komuś przeszkadzać... Dobra, przyznam się, czasami mam takie egoistyczne pobudki: po prostu nie chciałam, aby melodia ucichła i tyle. Nie wiem ile tak siedziałam, na pewno spędziłam trochę czasu na zimnej posadzce. Wystarczająco by nie zdać sobie sprawy z tego, że przestałam słyszeć tę cudną melodię.
Gdy tylko zlokalizowałam źródło dźwięku okazała się nim być sala muzyczna. Zamiast jednak jak kulturalny człowiek wejść do środka usiadłam pod ścianą i zaczęłam wsłuchiwać się w cudną muzykę, wydobywającą się z wewnątrz. Nie chciałam temu komuś przeszkadzać... Dobra, przyznam się, czasami mam takie egoistyczne pobudki: po prostu nie chciałam, aby melodia ucichła i tyle. Nie wiem ile tak siedziałam, na pewno spędziłam trochę czasu na zimnej posadzce. Wystarczająco by nie zdać sobie sprawy z tego, że przestałam słyszeć tę cudną melodię.
***Kazahana***
Wypiwszy do końca napój, pozbierałam porozrzucane po całym pokoju kartki, jednak zamiast od razu wyjść, postanowiłam jeszcze chwilkę pograć na cudnym fortepianie i pośpiewać. Dlaczego? Sama do końca nie wiedziałam...
Musnęłam klawisz, a w mojej głowie pojawiła się sylwetka bruneta również siedzącego przy tym samym instrumencie, następne dwie dziewczyny gitarzystki oraz perkusista. Na końcu z otchłani wyłania się głos... mój głos...
Na blade, zwykle pogrążone w spokoju usta mimowolnie wpełzł delikatny uśmiech. Czyżbym miała w sobie jeszcze trochę ludzkich uczuć? Tak dawno nie czułam się tak niezwykle przyjemnie i błogo.
Wypiwszy do końca napój, pozbierałam porozrzucane po całym pokoju kartki, jednak zamiast od razu wyjść, postanowiłam jeszcze chwilkę pograć na cudnym fortepianie i pośpiewać. Dlaczego? Sama do końca nie wiedziałam...
Musnęłam klawisz, a w mojej głowie pojawiła się sylwetka bruneta również siedzącego przy tym samym instrumencie, następne dwie dziewczyny gitarzystki oraz perkusista. Na końcu z otchłani wyłania się głos... mój głos...
Na blade, zwykle pogrążone w spokoju usta mimowolnie wpełzł delikatny uśmiech. Czyżbym miała w sobie jeszcze trochę ludzkich uczuć? Tak dawno nie czułam się tak niezwykle przyjemnie i błogo.
***Kira***
Ciekawość mnie zżerała. Jakaś dziwna siła krzyczała: Ej ty! Rusz zad i powiedz temu komuś jaki wielki wa talent!; Z początku nie byłam jednak przychylna temu pomysłowi, dopiero później, gdy głos szalejący w mojej głowie nie dawał mi już myśleć, postanowiłam się poddać. Cichutko zapukałam. Nikt się z początku nie odezwał, więc postanowiłam dać za wygraną. Moje zamierzenia przerwał niestety cichy, słodki głosik dobiegający z wewnątrz. Teatralnie wywróciłam oczami po czym nacisnęłam klamkę. Pierwszym co uderzyło mnie w oczy były śnieżnobiałe ściany,a następnie kontrastujące z ich barwą błękitne włosy.
Ciekawość mnie zżerała. Jakaś dziwna siła krzyczała: Ej ty! Rusz zad i powiedz temu komuś jaki wielki wa talent!; Z początku nie byłam jednak przychylna temu pomysłowi, dopiero później, gdy głos szalejący w mojej głowie nie dawał mi już myśleć, postanowiłam się poddać. Cichutko zapukałam. Nikt się z początku nie odezwał, więc postanowiłam dać za wygraną. Moje zamierzenia przerwał niestety cichy, słodki głosik dobiegający z wewnątrz. Teatralnie wywróciłam oczami po czym nacisnęłam klamkę. Pierwszym co uderzyło mnie w oczy były śnieżnobiałe ściany,a następnie kontrastujące z ich barwą błękitne włosy.
***Kazahana***
Mój dobry nastrój prysł niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy w sali muzycznej pojawiła się kolejna znajoma moc. Zirytowana postępowaniem przybysza odwróciłam się i z chłodem wymalowanym na twarzy spojrzałam na nią karcąco.
- Yoake Kira-chan, czym ci się naprzykrzyłam, że przerywasz mój spokój? - zapytałam ostro, a każde moje słowo odbijało się w jej niebieskich oczach ogromnym zdziwieniem. Szybko zabrałam nuty, po czym włożyłam je w czarną teczkę z białym napisem „Fortepian – Bal Bożonarodzeniowy. - Jeśli masz czelność przerywać instrumentaliście, mogłabyś chociaż odpowiedzieć na moje pytanie.
Mój dobry nastrój prysł niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy w sali muzycznej pojawiła się kolejna znajoma moc. Zirytowana postępowaniem przybysza odwróciłam się i z chłodem wymalowanym na twarzy spojrzałam na nią karcąco.
- Yoake Kira-chan, czym ci się naprzykrzyłam, że przerywasz mój spokój? - zapytałam ostro, a każde moje słowo odbijało się w jej niebieskich oczach ogromnym zdziwieniem. Szybko zabrałam nuty, po czym włożyłam je w czarną teczkę z białym napisem „Fortepian – Bal Bożonarodzeniowy. - Jeśli masz czelność przerywać instrumentaliście, mogłabyś chociaż odpowiedzieć na moje pytanie.
***Kira***
-P-Przepraszam... -wydukałam – N-Nie zrobiłam tego specjalnie, skądże . Niczym też mi się nie naprzykrzyłaś, Kazachana-chan, tak? Bardzo przepraszam, nie odchodź. Ja wyjdę, nie przeszkadzaj sobie. - powiedziałam szybko po czym wybiegłam z pomieszczenia. - A, właśnie! Ślicznie grasz!- krzyknęłam zza drzwi po czym pobiegła korytarzem w przeciwną stronę, do tej, z której przyszłam.
Przez całe te zajście miałam dziwne wrażenie, że znam tę dziewczynę. Nie wiem, może mi się tylko wydaje? Może to jakaś paranoja? Tak czy inaczej wydawała mi się znajoma. I nie, nie dlatego, że także jest uczennicą akademii i może widuję ją na korytarzach. To coś innego.
No, mniejsza z tym. Potrząsnęłam głową po czym spojrzałam przez okno.
-Pełnia...- szepnęłam po czym zgrabnie wskoczyłam na parapet i jęłam wpatrywać się w widoki za szybą.
-P-Przepraszam... -wydukałam – N-Nie zrobiłam tego specjalnie, skądże . Niczym też mi się nie naprzykrzyłaś, Kazachana-chan, tak? Bardzo przepraszam, nie odchodź. Ja wyjdę, nie przeszkadzaj sobie. - powiedziałam szybko po czym wybiegłam z pomieszczenia. - A, właśnie! Ślicznie grasz!- krzyknęłam zza drzwi po czym pobiegła korytarzem w przeciwną stronę, do tej, z której przyszłam.
Przez całe te zajście miałam dziwne wrażenie, że znam tę dziewczynę. Nie wiem, może mi się tylko wydaje? Może to jakaś paranoja? Tak czy inaczej wydawała mi się znajoma. I nie, nie dlatego, że także jest uczennicą akademii i może widuję ją na korytarzach. To coś innego.
No, mniejsza z tym. Potrząsnęłam głową po czym spojrzałam przez okno.
-Pełnia...- szepnęłam po czym zgrabnie wskoczyłam na parapet i jęłam wpatrywać się w widoki za szybą.
***Kazahana***
- Yoake... - mruknęłam, patrząc jeszcze za znikającą za rogiem dziewczyną. Kąciki moich bladych ust uniosły się mimowolnie do góry. Ta dziewczyna przez ten cały rok ani trochę się nie zmieniła. Nadal była tą roztrzepaną, radosną, może czasem zbyt nachalną szatynką o miłym usposobieniu.
Ogółem rzecz biorąc, ostatnimi czasy dość często obcuję z ludźmi różnymi od dyrektorki. Najpierw pojawił się ten dzieciak Inizawa, teraz znalazła mnie lwica. Cóż, to naprawdę zaczęło robić się dziwne, ale też i... przyjemne?
- Yoake... - mruknęłam, patrząc jeszcze za znikającą za rogiem dziewczyną. Kąciki moich bladych ust uniosły się mimowolnie do góry. Ta dziewczyna przez ten cały rok ani trochę się nie zmieniła. Nadal była tą roztrzepaną, radosną, może czasem zbyt nachalną szatynką o miłym usposobieniu.
Ogółem rzecz biorąc, ostatnimi czasy dość często obcuję z ludźmi różnymi od dyrektorki. Najpierw pojawił się ten dzieciak Inizawa, teraz znalazła mnie lwica. Cóż, to naprawdę zaczęło robić się dziwne, ale też i... przyjemne?
***Kira***
Obraz za oknem przywoływał wspomnienia z pewnej księżycowej nocy dziesięć lat temu. Nocy, która zmieniła całe moje życie i niczym piętno odcisnęła się na całej mojej rodzinie, na mym dzieciństwie. Cóż co się stało, to się już nie odstanie. Nie jestem Bogiem, by kierować swym losem. Jestem tylko człowiekiem, nic nie znaczącą jednostką ludzką wraz ze swymi słabościami, uczuciami, rozsądkiem, którego jednak nie zawsze używam.
Westchnęłam, powodując, że gładka powierzchnia okna zamgliła się lekko. Bez namysłu dotknęłam palcem wskazującym szyby i zakreśliłam na niej niezdarnie kwiatuszka. Małego, niewyraźnego, ulotnego. Gdy tak się przyglądałam zanikającemu obrysowi uświadomiłam coś sobie. Jak mogłam tego wcześniej nie dojrzeć? Toż to oczywiste... Ten ton, ta muzyka, te oczy...
-Lenn... - wyszeptałam
Obraz za oknem przywoływał wspomnienia z pewnej księżycowej nocy dziesięć lat temu. Nocy, która zmieniła całe moje życie i niczym piętno odcisnęła się na całej mojej rodzinie, na mym dzieciństwie. Cóż co się stało, to się już nie odstanie. Nie jestem Bogiem, by kierować swym losem. Jestem tylko człowiekiem, nic nie znaczącą jednostką ludzką wraz ze swymi słabościami, uczuciami, rozsądkiem, którego jednak nie zawsze używam.
Westchnęłam, powodując, że gładka powierzchnia okna zamgliła się lekko. Bez namysłu dotknęłam palcem wskazującym szyby i zakreśliłam na niej niezdarnie kwiatuszka. Małego, niewyraźnego, ulotnego. Gdy tak się przyglądałam zanikającemu obrysowi uświadomiłam coś sobie. Jak mogłam tego wcześniej nie dojrzeć? Toż to oczywiste... Ten ton, ta muzyka, te oczy...
-Lenn... - wyszeptałam
***Kazahana***
Nie miałam już ochoty na ćwiczenia po niespodziewanym wtargnięciu szatynki. Zebrałam resztę porozrzucanych wokół kartek i zamknąwszy szybko drzwi, ruszyłam w stronę swojego pokoju. Już z daleka zauważyłam skrzący się na drewnie złoty numerek – dwadzieścia sześć. Nowe drzwi zostały wstawione dziś rano, gdyż po wtargnięciu mojego „sąsiada” stare raczej nie nadawały się do użytku. Moją uwagę przykuło jednak jeszcze coś innego. Na jednym z parapetów przeciwległych okien siedziała panna Yoake rysująca coś palcem po zamglonej szybie. Widocznie jeszcze nie wróciła do swojego lokum, a powinno uczynić to już dawno. Dziewczyna taka jak ona nie powinna się szwendać nocą po tak ogromnym budynku, w którym tak łatwo się zgubić. Wiem to z moich własnych doświadczeń.
Nie miałam już ochoty na ćwiczenia po niespodziewanym wtargnięciu szatynki. Zebrałam resztę porozrzucanych wokół kartek i zamknąwszy szybko drzwi, ruszyłam w stronę swojego pokoju. Już z daleka zauważyłam skrzący się na drewnie złoty numerek – dwadzieścia sześć. Nowe drzwi zostały wstawione dziś rano, gdyż po wtargnięciu mojego „sąsiada” stare raczej nie nadawały się do użytku. Moją uwagę przykuło jednak jeszcze coś innego. Na jednym z parapetów przeciwległych okien siedziała panna Yoake rysująca coś palcem po zamglonej szybie. Widocznie jeszcze nie wróciła do swojego lokum, a powinno uczynić to już dawno. Dziewczyna taka jak ona nie powinna się szwendać nocą po tak ogromnym budynku, w którym tak łatwo się zgubić. Wiem to z moich własnych doświadczeń.
***Kira***
Gdy tak rozmyślałam nagle usłyszałam czyjeś kroki, dochodzące z oddali. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam cień, przesuwający się po podłodze. Po chwili zza rogu wyłoniła się błękitnowłosa dziewczyna. Zeskoczyłam z parapetu po czym szybkim krokiem do niej podeszłam.
Spojrzała na mnie swymi niebieskimi oczami.
-Hana...- odezwałam się- Musimy pogadać.
-Czego chcesz, Yoake Kira-chan? -syknęła
-Ty jesteś... Byłaś Lenn, nieprawdaż? -zapytałam, a jej źrenice rozszerzyły się w zdziwieniu
Gdy tak rozmyślałam nagle usłyszałam czyjeś kroki, dochodzące z oddali. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam cień, przesuwający się po podłodze. Po chwili zza rogu wyłoniła się błękitnowłosa dziewczyna. Zeskoczyłam z parapetu po czym szybkim krokiem do niej podeszłam.
Spojrzała na mnie swymi niebieskimi oczami.
-Hana...- odezwałam się- Musimy pogadać.
-Czego chcesz, Yoake Kira-chan? -syknęła
-Ty jesteś... Byłaś Lenn, nieprawdaż? -zapytałam, a jej źrenice rozszerzyły się w zdziwieniu
***Kazahana***
Czy ta dziewczyna naprawdę doznała jakiś halucynacji, czy czyta mi w myślach, bo raczej po moim zachowaniu nie wyniosłaby takiego wniosku. Kiedy...? Kiedy ona...?
- A jeśli tak, to co z tego? - zapytałam ostrożnie. - Lenn już od dawna nie istnieje. - oznajmiłam, odgarniając błękitne włosy. Jeśli chciała poznać całą prawdę, to dlaczego by nie? Może wtedy zajmie się swoimi sprawami i zostawi mnie w końcu w spokoju? Tak, chyba tylko tego teraz pragnęłam. Nienaruszalności mojej osobistej strefy i zatajenia przed światem mojej prawdziwej tożsamości.
Czy ta dziewczyna naprawdę doznała jakiś halucynacji, czy czyta mi w myślach, bo raczej po moim zachowaniu nie wyniosłaby takiego wniosku. Kiedy...? Kiedy ona...?
- A jeśli tak, to co z tego? - zapytałam ostrożnie. - Lenn już od dawna nie istnieje. - oznajmiłam, odgarniając błękitne włosy. Jeśli chciała poznać całą prawdę, to dlaczego by nie? Może wtedy zajmie się swoimi sprawami i zostawi mnie w końcu w spokoju? Tak, chyba tylko tego teraz pragnęłam. Nienaruszalności mojej osobistej strefy i zatajenia przed światem mojej prawdziwej tożsamości.
***Kira***
-A-Ale j-jak to zniknęła, nie rozumiem?- zapytałam- Ja wiem, że to ty jesteś Lenn, ja wiem. Czuję to. Jesteś taka jak ona, albo raczej jesteś taka sama.
Dziewczyna tylko prychnęła.
-Wygląd zmienisz, ale charakteru już nie. Choćbyś nie wiem jak ukrywała swą prawdziwą tożsamość. Poza tym nie mogłabym nie wiedzieć, że Lenn to ty. Uratowałam ci kiedyś życie, łączy nas nierozerwalna, wieczna więź.
-O czym ty gadasz Yoake? -warknęła błękitnowłosa- Powtórzę raz jeszcze skoro nie rozumiesz, Lenn już nie ma. Odeszła, zniknęła. Radzę ci o niej zapomnieć, dobrze to zrobi twej osobie.
-A-Ale j-jak to zniknęła, nie rozumiem?- zapytałam- Ja wiem, że to ty jesteś Lenn, ja wiem. Czuję to. Jesteś taka jak ona, albo raczej jesteś taka sama.
Dziewczyna tylko prychnęła.
-Wygląd zmienisz, ale charakteru już nie. Choćbyś nie wiem jak ukrywała swą prawdziwą tożsamość. Poza tym nie mogłabym nie wiedzieć, że Lenn to ty. Uratowałam ci kiedyś życie, łączy nas nierozerwalna, wieczna więź.
-O czym ty gadasz Yoake? -warknęła błękitnowłosa- Powtórzę raz jeszcze skoro nie rozumiesz, Lenn już nie ma. Odeszła, zniknęła. Radzę ci o niej zapomnieć, dobrze to zrobi twej osobie.
***Kazahana***
- Tenshi Kazahana, to moje imię. Zapamiętaj je lepiej, dzieciaczku. - rzuciłam na odchodne. - Czuj się zaszczycona, jeszcze cię nie zabiłam. I pozdrów ode mnie tego dzieciaka... jak on miał? A, Shinozaki Tatsuya. - bez żadnych ceregieli wyminęłam ją i weszłam do swojego pokoju, zatrzaskując jej drzwi pod nosem. Niech ta smarkata dziewczyna zajmie się wreszcie swoimi sprawami. Jeżeli tak bardzo interesuje się egzystencja innych, niech zostanie psychiatrą. Chociaż nie, powinni ja przyjąć do szpitala i przykuć do łóżka jak resztę tych żelkomaniaków.
- Tenshi Kazahana, to moje imię. Zapamiętaj je lepiej, dzieciaczku. - rzuciłam na odchodne. - Czuj się zaszczycona, jeszcze cię nie zabiłam. I pozdrów ode mnie tego dzieciaka... jak on miał? A, Shinozaki Tatsuya. - bez żadnych ceregieli wyminęłam ją i weszłam do swojego pokoju, zatrzaskując jej drzwi pod nosem. Niech ta smarkata dziewczyna zajmie się wreszcie swoimi sprawami. Jeżeli tak bardzo interesuje się egzystencja innych, niech zostanie psychiatrą. Chociaż nie, powinni ja przyjąć do szpitala i przykuć do łóżka jak resztę tych żelkomaniaków.
***Kira***
Zaskoczona
spojrzałam na drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła
dziewczyna. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Nie wiem ile
jeszcze czasu stałam tak bezczynnie na korytarzu, minęło trochę
czasu, bo do pokoju wróciłam dopiero, gdy księżyc chylił się ku
horyzontowi. Kiedy tylko wróciłam do pokoju od razu opadłam na
łóżko i zasnęłam.
Nie ma to jak być miło powitana, co nie Kira-chan? xD
OdpowiedzUsuńNotka spokojna, ale ogółem fajna. Choć brakowało mi troszkę interakcji postaci, no ale co tam ^ ^
Super dziewczyny ^ ^