*** Laura ***
Sporo mi zajęło, zanim znalazłam swój pokój.
- Myślałem, że trochę lepiej idzie ci nawigacja – Lumino mruknął poirytowany.
- Nie moja wina, że jak dla mnie, to ktoś zrobił tu przebudowanie i nie zaznaczył tego na mapie! – rzuciłam bezradnie. Cóż…niektórych ścian brakowało w rzeczywistości, choć były pokazane na mapie…Już się bałam tych uczniów. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nic specjalnego : szafa, łóżko, mały stolik, komoda, drzwi które najpewniej prowadziły do łazienki. Wyjrzałam za okno. Było dopiero południe.
- Inaczej tu leci czas – zauważyłam.
- Taaa, ale ja i tak idę spać, jeżeli nie masz nic przeciwko – bakugan wylądował na poduszce.
- Nie, odpocznij…- ruszyłam z powrotem w stronę drzwi.
- A ty dokąd?
- Wyczuwam tutaj sporo silnych energii, chcę się rozejrzeć. Chcę ich poznać.
- Dobry pomysł. Tylko pilnuj swoich umiejętności, co?
- Nie ma sprawy, nie widzę powodu, dla którego miałabym je okazywać, nic się nie martw Lumino – powiedziałam pogodnie, po czym wyszłam na korytarz. Mapę schowałam do kieszeni, na czas powrotu. Nie chcę znowu chodzić kilka godzin i szukać pokoju. Skręciłam w prawo i udałam się schodami na piętro wyżej.
***Sunog***
Prawie każdy mój dzień toczył się swoją rutyną... Pobudka, jedzenie, trening, jedzenie, dalszy trening, jedzenie, koniec treningu, jedzenie, nauka, jedzenie, czas dla siebie, jedzenie, sen... Wspominałem o jedzeniu?
W każdym razie... Mogłoby się to wydawać nudne i monotonne, ale nie ma dwóch identycznych dni, tym samym nie można się nudzić... A tutaj to już w ogóle.
Chociaż te ciągłe bitwy o żelki zaczynają być nużące.
Minęło kilka dni od balu... Cały czas myślałem o niej... To było silniejsze ode mnie, jednocześnie nie dekoncentrowało mnie to, szczęśliwie mam podzielną uwagę.
Właśnie wychodziłem z sali treningowej, zawsze po treningu zostawiałem sobie małą rezerwę mocy na wszelki wypadek.
Normalnie i tak używałem niewiele tego co potrafiłem naprawdę, i wcale nie był to mój kaprys...
Skupiłem się, zatrzymując się na korytarzu.
-Ktoś nowy -pomyślałem. -Kolejna dziewczyna - dodałem.
Ruszyłem ponownie ddo pokoju, musiałem wziąć prysznic.
*** Akemi ***
Leżałam nakryta kołdrą, usiłując zmotywować się do wstania. Wyjątkowo mi się dzisiaj nie chciało. Tu było ciepło i, nie wierzę że się z tego cieszę, cicho.
- Ichiro, już południe, wstawaj! – jak zwykle Wyrocznia musiała zepsuć idealny moment.
- Ty to umiesz wszystko popsuć…- mruknęłam, przeciągając się leniwie.
- Tak, tak, ale ruszaj swoje cztery litery!
Przekręciłam oczami i zrzuciłam z siebie kołdrę. W trybie natychmiastowym poderwałam się na nogi i rozchyliłam zasłony okna. Na zewnątrz było ślicznie. Tak, jednak dobrze, że wstałam!
Ubrałam się szybko, rozczesałam włosy i już otwierałam drzwi, gdy Wyrocznia postanowiła mnie ostatni raz pouczyć.
- Tylko uważaj na siebie!
- Phi! Ja zawsze na siebie uważam! – prychnęłam, po czym zastanowiłam się na chwilę.- Tylko czasem mi nie wychodzi…
Bakugan załamał się, a ja wyszłam na zewnątrz. Ja i moje szczęście, od razu się z kimś zderzyłam.
- NO ZA CO, ZA COOO?! – wydarłam się na cały głos, chwilę po tym jak wylądowałam na ziemi. Zrobiłam tylko krok! TYLKO! JEDEN!
- To chyba ja powinnam zadać to pytanie! – nieznajoma dziewczyna jęknęła niezadowolona.
- To mój pokój, przyzwyczaj się że wracam i wychodzę z niego w wielkim stylu – wyszczerzyłam się do niej.- A przy okazji…kim w ogóle jesteś ludku?
*** Laura ***
- Em…mam na imię Laura – uśmiechnęłam się do czarnowłosej. Od razu wydała mi się bardzo miła. Ale nie to zdziwiło mnie najbardziej. Jej energia, była inna od pozostałych. Jej poziom mocy tylko trochę wykraczał poza ludzkie normy, ale jej energia życiowa była niezwykła. Pozytywne fale od niej wręcz emanowały.
- Miło poznać, Akemi Ichiro – oby dwie się podniosłyśmy i podałyśmy sobie dłonie.- Specjalistka od wpadania w kłopoty i rozwalania przedmiotów.
- Już cię lubię – parsknęłam śmiechem na jej słowa.- Od dawna tu jesteś?
- Tak, dosyć bardzo dawna – wzruszyła ramionami.- Nowa co?
- Tak…łatwo się tu zgubić…
- To fakt, sama się czasem gubię! – zaśmiała się.
- Akemi…może uznasz to za dziwne pytanie, ale…jesteś człowiekiem?
- Yyyy…a nie wyglądam? – popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Nie nie, nie o to mi chodziło! – rzuciłam zakłopotana.- Znaczy…pochodzisz z ziemi?
- Nie, jestem vestalianką. A co?
To i tak nic nie tłumaczy…
- Tak…tak pytam…
- Ale umiem jeszcze to – dziewczyna wytworzyła na dłoni ogień, a mi zakręciło się w głowie. W tym momencie jej poziom mocy niesamowicie wzrósł, nie spodziewałam się po niej czegoś takiego. Dziewczyna wpatrywała się w ogień na dłoni jak zahipnotyzowana, ignorując odgłos kroków, na które ja energicznie zamrugałam.
***Sunog***
Idąc dalej moją codzienną rutyną, wziąłem prysznic... Tak swoją drogą, to ciekawi mnie ile tutaj się płaci za wodę, bo co chwila słyszę, że gdzieś leci, ale wracając... Wziąłem ten prysznic, trochę pogadałem z bakuganami, które wyjątkowo niczego się nie czepiały, tylko cieszyły pogodą, nawet Imper.
I rzeczywiście, pogoda była wspaniała, na niebie ani śladu chmurki, tylko jedno wielkie, niebieskie niebo... Aż miałem ochotę wyskoczyć przez okno i poszybować sobie...
-A może byś tak się ubrał najpierw? -pouczył mnie Rub.
-He, co? -wtedy też zorientowałem się, że nadal jestem w samym ręczniku.
Ja byłem zażenowany samym sobą, a dwie czerwone kulki tylko się śmiały.
Nawet sobie nie wyobrażałem co by było gdyby... Ehh...
Ubrałem się w mój zwyczajowy strój, czyli wysokie czarno-czerwone glany, ciemne dżinsy, czarną koszulkę i czerwony pas materiały zawiązany na czole, z przyzwyczajenie właściwie. Do tego stroju pewnie doszła by szkarłatna peleryna z kapturem, ona jednak uległa ostatnio wypadkowi... I miało to związek z pupilkiem dyrektorki... Co za zwierz...
Poszedłem się przejść, stwierdziłem, że polatam później.
Poczułem, że ta nowa jest z Akemi...
Udałem się w ich kierunku.
***Akemi***
Słyszałam kroki, ale nie oderwałam wzroku od płomienia na mojej dłoni. Nigdy nie mogłam się napatrzeć na ogień…Był zbyt piękny.
- Hej Aki – dopiero znajomy głos sprowokował mnie, do przeniesienia spojrzenia. Uśmiechnęłam się do Sunoga.
- Hej…Sun, to Laura – wskazałam na nową.
- Miło mi… – dziewczyna dziwnie wyglądała. Podali sobie dłonie.
- Mi również – chłopak odparł, przyglądając się jej.
- Staranowałam ją jak wychodziłam z pokoju – wyjaśniłam szybko, a chłopak spojrzał na mnie lekko załamany.- Co? Przez przypadek!
- Już ja znam te twoje przypadki – uśmiechnął się nieco, na co ja udałam iż strzelam focha.- Tak czy inaczej…- spojrzał na Laurę.- Wszystko w porządku?
- T-tak…-odparła zakłopotana.
- Hej, a ty coś umiesz? – zapytałam ją nagle.
- Co? Ja? – zmieszała się.- Ja…um…niewiele…
- Powiedz! - poprosiłam z uśmiechem.
*** Laura ***
- Ja tylko…um…- nie byłam pewna, czy im powiedzieć. Chłopak popatrzył na mnie nieufnie. Westchnęłam cicho.- Umiem wyczuć poziomy mocy oraz energii innych osób.
- Przydatne – czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie.
- Ty, jesteś dziwna – wskazałam na nią.- Jeżeli akurat nie używasz swoich mocy, to prawie nic nie wskazuje na nadnaturalne zdolności. Nic poza dziwną energią życiową. A ty – wskazałam na Sunoga.- Nie mam pojęcia czym jesteś, nie spotkałam się jeszcze z taką energią…
- Jestem saiyaninem – odparł niepewnie.
- Aaa, czytałam o was – mruknęłam ponuro.- Ale mam nadzieję, że nie jesteś jak reszta.
- Nie, nie jestem – odparł i wbił wzrok za okno.
Miał naprawdę pokaźny poziom mocy, choć wydał mi się teraz nieco osłabiony.
- To wszystko co umiesz? – Akemi zapytała.
Zamyśliłam się na chwilę.
- Tak – skłamałam.- Nie umiem nic więcej.
***Sunog***
Dobijało mnie to jaka panowała opinia o mojej rasie, nawet jeśli była słuszna.
Nie powinno tak być, mamy duże możliwości, nie znamy słowa "nuda" i nienawidzimy plamy na honorze...
Niestety te możliwości wszystkim zwiększają ego... Dlatego uważają innych za gorszych, tępią ich, a nawet zniewalają... To właśnie to doprowadziło do ich aktualnej sytuacji...
Skraj wymarcia... Zostało ich nieco ponad setka, jeśli nie mniej...
Ale może tak to miało być. Dostaliśmy szansę i ją zmarnowaliśmy.
Oby tylko ludzie nie popełnili tego samego błędu, a z tego co widziałem, są na drodze do tego.
Muszą zawrócić w porę. Nasze dwa gatunki są prawie identyczne, może oni okażą się inteligentniejsi.
Westchnąłem cicho i ponownie spojrzałem przez okno. Dzień był naprawdę piękny.
Ta Laura wydawała się godna zaufania, a nawet jeśli nie, to i tak nie miało to znaczenia.
Mocy miałem niewiele ponad moją rezerwę. Dobry posiłek zmieniłby to diametralnie.
-Może wyjdziemy na dwór, szkoda gnić wewnątrz - zaproponowałem.
***Akemi***
- Na dwór? – moje oczy rozbłysły, po czym zaczęłam skakać w górę i w dół jak piłka.- Kocham chodzić na dwór! Chodźmy chodźmy chodźmy!
Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni a ja ruszyłam biegiem przez korytarz.
- Aki, zaczekaj! – Sun zawołał za mną. Ich kroki również przyśpieszyły tempo do biegu.
Zaśmiałam się tylko i zaczęłam szybko zbiegać po schodach. Następie z hukiem otworzyłam na drzwi i wypadłam na zewnątrz. Zatrzymałam się na chwilę i rozłożyłam ręce na boki, ciesząc się uczuciem rozwiewanych wiatrem włosów. Ach, dzisiejszy dzień był cudowny!
Gdy kroki za mną były już dosyć blisko, opuściłam ręce i obróciłam się, patrząc z uśmiechem na dwójkę za mną.
- Ona nie umie usiedzieć na miejscu, co? – Laura zapytała, łapiąc oddech.
- Nie – Sun przyznał, a ja uśmiechnęłam się do niego pogodnie. Odwzajemnił uśmiech. Na chwilę nasze spojrzenia się spotkały i zatrzymały. Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu.
- Echem, to tego…- po kilkunastu sekundach Laura odchrząknęła znacząco. Spojrzałam na nią. Uśmiechała się do mnie szeroko.- To co? Co będziemy robić?
*** Laura ***
- Nie wiem…- zamyśliłam się na chwilę.- Umiecie walczyć?
- Jasne! – czarnowłosa wykrzyknęła radośnie. Zdziwiłam się. Nie znałam nikogo, kto cieszył się z pomysłu walki. Sunog skinął lekko głową.
- Ale nie będziemy teraz walczyć – mruknął, rozglądając się naokoło, jednocześnie studząc zapał Akemi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Po ich wcześniejszym spojrzeniu od razu widziałam, że coś między nimi jest. I to nie byle co!
- W takim razie…dajcie mi chwilę się wyżyć – dziewczyna zasalutowała, po czym odbiła się od ziemi i poleciała do góry jak torpeda. Zamrugałam zaskoczona.
- Nie wiedziałam, że ludzie umieją latać – spojrzałam pytająco na Sunoga.
- Nie umieją, ale niektórzy mają taką możliwość, jeżeli się bardzo przyłożą – odparł spokojnie.
Spojrzałam na zadowoloną Akemi, która bardzo szybko znikała i pojawiała się w polu mojego widzenia.
- Cóż, ona się widać przyłożyła…- uśmiechnęłam się lekko.
***Sunog***
-To prawda, ma do tego wręcz talent - skwitowałem z uśmiechem.
Nie mogłem oderwać od niej oczu i wcale nie chciałem. Tak, jak na nogach poruszała się zgrabnie, to w powietrzu oszałamiała wręcz gracją.
Aż miałem ochotę do niej dołączyć, ale nie wypadało zostawiać nowej samej, zwłaszcza w tej "szkole" przy tylu dziwnych istotach, mniej lub bardziej groźnych.
Serce zabiło mi szybciej, gdy tak myślałem o niej... Nie wytrzymałem.
-Nie obrazisz się, jeśli na chwilę zostawię cię samą, prawda? -zapytałem grzecznie.
-Nie, ależ skądże -odpowiedziała równie grzecznie.
A ja wzbiłem się w powietrze i pognałem w kierunku zielonookiej. Gdy tylko znalazłem się w jej polu widzenia, uśmiechnęła się do mnie szeroko, co ja odwzajemniłem.
Momentalnie zaczęliśmy się bawić w "podniebnego berka". Nie minęły nawet dwie minuty, a to ona już musiała mnie gonić... I udało się jej, ale ostatecznie i tak skończyła w moich ramionach, co żadnemu z nas nie było niemiłe.
Patrzyłem w te jej iskrzące szmaragdy, uwielbiałem ich widok, były tak przyciągające, że nawet gdybym chciał, to nie mógłbym przestać na nie patrzeć. Zarumieniliśmy się lekko.
Pocałowałem ją lekko w usta, a ona odwzajemniła pocałunek. Trwało to jednak krótko, gdyż przypomnieliśmy sobie o Laurze... Lotem błyskawicy wróciliśmy do niej.
***Akemi***
Moje serce zwolniło do normalnego tempa dopiero gdy stopami dotknęłam ziemi. Spojrzałam z uśmiechem na Laurę, która uśmiechała się szeroko. Cóż, na pewno widziała nas pocałunek i wszystkiego się domyśliła.
- No proszę, proszę – wyszczerzyła się do nas.- Chciałam się powstrzymać, ale…wyglądacie kawaii!
Wybuchłam śmiechem a Sun uśmiechnął się lekko.
- Taa, dzięki – rzuciłam pogodnie. Już miałam coś dodać, gdy dobiegł mnie odgłos pustego żołądka. Spojrzałam na chłopaka obok mnie, który natychmiast położył rękę na brzuchu. Pokręciłam głową z uśmiechem.
- Pójdę coś zjeść, jestem strasznie głodny – uśmiechnął się zakłopotany.
- Dobra, niedługo do ciebie dołączymy, chcę jeszcze coś jej pokazać – odparłam z uśmiechem. Pokiwał głową.
- Tylko niczego nie wybuchaj – zaśmiał się cicho i ruszył w stronę budynku.
- Postaram się! – wyszczerzyłam się, po czym zwróciłam się do Laury.- Chodź, pokażę ci najfajniejsze miejsce na zewnątrz!
Pociągnęłam ją w głąb lasu. Szłyśmy i rozmawiałyśmy, w sumie o niczym ważnym. Standardowe pytania, rodzina, bakugan, domena, przyjaciele…
Zatrzymałyśmy się przy jeziorze.
*** Laura ***
Rozejrzałam się z zachwytem.
- Pięknie tu – powiedziałam po chwili. Czarnowłosa uśmiechnęła się.
- Wiem…- Akemi wbiła wzrok w taflę jeziora, jakby coś sobie przypominała.
- W porządku? – zapytałam po chwili a ona skierowała na mnie wzrok.
- Jasne – uśmiechnęła się słabo.- Dużo wspomnień z tym miejscem. Nic takiego.
- Heh, okej...- spojrzałam na jezioro.- Mi też coś przypomina…
- Co? – zapytała, a ja mrugnęłam zaskoczona. Nie miałam w planach wypowiedzenia tego na głos.
- Um…nic takiego…- rzuciłam zakłopotana.
- No powiedz jak już zaczęłaś – dziewczyna nalegała. Westchnęłam.
- Portal – odparłam krótko. Spojrzała na mnie pytająco.- Umiem otworzyć portal.
- Uuu, dokąd? – uśmiechnęła się szeroko, a ja się skrzywiłam.- Pokaż!
- Nie ma mowy! – zaprotestowałam szybko.
- Tylko pokaż jak go otwierasz no! – poprosiła, robiąc wielkie oczy. Westchnęłam i przekręciłam oczami. Nie powinnam…Lumino mnie zabije…Eh…- Dobra, ale tylko pokażę! Nie waż się tam wchodzić!
Pokiwała głową, a ja przymknęłam oczy i wyciągnęłam ręce przed siebie. Skupiłam się na chwilę. Gdy otworzyłam ponownie oczy, przed nami widniał czarny portal. Akemi zamrugała zdziwiona.
- Nie wiedziałam, że są różne kolory…- wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Nie! Ej! – krzyknęłam do niej.- Nigdy tam nie byłam, więc i ciebie nie puszczę! Wiem tylko, że tam jest ciemno i zimno!
- Spoko, jestem pyrusem, nic mi nie będzie – wyszczerzyła się do mnie.
- Akemi n…- usiłowałam ją złapać, ale dziewczyna była zaskakująco szybka. Włożyła rękę do portalu. Jej źrenice się nagle rozszerzyły, otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale portal wciągnął ją do środka. Wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyłam jej złapać. Portal zamknął się zaraz za nią a ja upadłam na kolana. Wzięłam głęboki oddech. Przez przynajmniej dwie godziny nie będę mogła go znowu otworzyć! A niech to!
Po kilku minutach zerwałam się na nogi i pobiegłam w stronę akademii. Wolałam nie wiedzieć, jak bardzo oberwę od Sunoga na wieść, że wysłałam jego dziewczynę (niechcący) do jakiegoś nieznanego mi całkiem wymiaru…
***Sunog***
Byłem baaardzo głodny... Nawet jak na mnie. Ale tego było mi trzeba.
Odzyskałem prawie że całą energii, plus minus tam dziesięć procent, ale to nie robiło specjalnej różnicy, a przynajmniej nie dzisiaj. Nie zapowiadało się, żeby ten dzień przyniósł jakieś niezwykłe wydarzenia...
Nawet nie wiedziałem, jak się myliłem...
Na stołówkę wpadła zdyszana Laura, nijak nie zdziwił mnie fakt, że mnie znalazła, w końcu wyczuwa moc innych, a teraz jestem dosyć łatwy do wykrycia.
Nie czekając na nic, podbiegłem do dziewczyny.
-Laura? Co się stało?
-Akemi... -zaczęła, przestając na chwilę dyszeć.
-Co z nią?! -uciąłem ją ostro.
Wyglądała na nieco przestraszoną.
-Umm... Wybacz... Co się stało?
-Akemi... -uspokoiła oddech. -...Ona trafiła do jakiegoś wymiaru...
-Co? -zamarłem. -Ale jak? Dlaczego? Co? -mój umysł z wielkim trudem przetwarzał informacje uzyskane od blondynki.
-No... Byłyśmy nad jeziorem i ona poprosiła mnie, żebym pokazała jej, jak to umiem otwierać portale... No i on ją... Wciągnął... -mówiła drżącym już głosem. -Nie zabijaj mnie, proszę! -zasłoniła się rękoma, w jej oczach zaszkliły się łzy.
-Nie zrobię tego... -mówiłem z nieludzkim opanowaniem, gdyż we mnie panował huragan i to nie gorszy od Kathriny... -Wybacz na chwilę... -rzekłem i przeniosłem się najdalej od szkoły, jak tylko wyczuwałem jakąś energię, a planeta, na której znajdowała się ta szkoła, była raczej pusta... Nie musiałem się o nic martwić...
Znajdowałem się teraz na jakimś zadupiu po drugiej strony planety, tutaj były tylko kamienie, kamienie, piasek i kamienie.
Czerwony już ze złości, zacisnąłem zęby, napiąłem mięśnie...
W jednej chwili uwolniłem tą całą narastającą złość, w ułamku sekundy wchodząc na drugi poziom Super Saiyanina. Kolosalna kolumna energii wystrzeliła w niebo, i niemal od razu nie bylo widać jej początku, rozświetlała okolicę złoto-żółtym światłem. Utrzymałem ją przez trzy sekundy... Później dusząc wróciłem do normalnej postaci. Miałem problem w utrzymaniem się na nogach.
Podyszałem kilka sekund i wróciłem do Akademii.
Ten manewr kosztował mnie jakieś czterdzieści procent mocy...
*** Laura ***
Spojrzałam zmartwiona na Sunoga. To była moja wina! To ja otworzyłam ten durny portal! Nie miałam pojęcia, co mogło tam spotkać Akemi!
- Co teraz? - zapytałam się cicho.
- Otwórz ten portal - chłopak polecił.
- Nie, to...- zaczęłam już zaprzeczać, gdy mi przerwał.
- Nie obchodzi mnie, co ani kto tam jest, czy jest niebezpiecznie czy nie, ona tam jest i zamierzam ją odzyskać! - złapał mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął.
- Nawet gdybym chciała, to nie mogę! - spojrzałam na niego przepraszająco.
- Potrzebuję przynajmniej dwóch godzin odpoczynku, żeby go ponownie otworzyć...
- Ehh...- chłopak westchnął i mnie puścił.- Dwie godziny....w dwie godziny można zginąć...
- Myśl pozytywnie - odparłam, po czym zdałam sobie sprawę jak głupio to zabrzmiało.
- Wybacz.... Sunog usiadł na krześle i ukrył twarz w dłoniach.
Pięknie, pierwszy dzień a ja już komuś zrobiłam krzywdę...
***
Minęła zaledwie godzina, ale zdawało się to trwać absolutnie całą wieczność. Chłopak nie odrywały wzroku od zegarka. Poczucie winy zżerało mnie od środka...
- Przepraszam! - wybuchłam w końcu a on przeniósł a mnie wzrok.- To wszystko moja wina! Tak strasznie cię przepraszam!
- Uspokój się, co się stało się nie odstanie, tylko... Nie dokończył.
Około 5 metrów od nas pojawił się dobrze mi znany czarny portal. Zerwalismy się na nogi. Ku naszemu zaskoczeniu, spokojnie wyszła z niego nasza "zguba".
- Akemi! - Sunog natychmiast pobiegł w jej stronę a potem mocno ją objął.
Nawet nie drgnęła. Jej pozytywna energia całkiem zniknęła. Przeszły mnie ciarki.
***Sunog***
-Aki? -zdziwiłem się na jej brak reakcji.
Spojrzałem na nią, zamarłem.
Te oczy... To już nie były te same oczy, choć kolor się nie zmienił, to nie emanowały one już radością i energią, o iskierkach już nie mówiąc. Były puste, ciemne i zimne, jej wzrok wywoływał ciarki...
-Akemi? -wyszeptałem puszczając ją. -C-co się stało? -spytałem.
-Hmm? A co miało się stać? -rzekła nieco przeciągle i uśmiechnęła się drapieżnie.
-Nie wiem, ale zachowujesz się... Jak nie ty... -odrzekłem.
Teraz czułem to też... Bardzo wyraźnie... Jej sygnatura energetyczna... Ona była jak dokładne przeciwieństwo tej, którą znałem...
-Co? Przecież to cały czas ta sama ja... -powiedziała i, jakby dla zmylenia nas, zarzuciła mi ręce na szyję, po czym pocałowała. Nie był to jednak taki pocałunek, jaki zapamiętałem. Ten był... Łapczywy i kierowany pożądaniem. Choć było to kuszące i, muszę przyznać, przyjemne, to oderwałem się od niej.
Wyglądała nie tyle na zaskoczoną, co niezadowoloną z takiego obrotu spraw. Nie wyglądało na to, żeby tak łatwo dała za wygraną...
-Dobra, idę teraz do siebie, spotkamy się później -powiedziała, jakby nigdy nic i udała się do budynku.
-Co się z nią stało? -zapytałem się w myślach.
*** Akemi ***
Szłam szybko korytarzem w stronę swojego pokoju. Teraz wszystko widziałam zupełnie inaczej. Inaczej postrzegałam tych wszystkich ludzi, którzy mnie tu otaczali.
- Przyjaźń…heh, żałosne – pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem.- Jak mogłam być tak głupia?
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Uśmiechnęłam się. Było już ciemno. Ucieszyło mnie to, światło słoneczne teraz drażniło.
- No nareszcie, ile można czekać?! – Wyrocznia uniosła się na wysokość moich oczu.
- Milcz – rzuciłam ostro, po czym z całej siły odtrąciłam ją dłonią. Uderzyła o ścianę i wylądowała na łóżku. Ani drgnęłam.
- Aua! Co z tobą?! – bakugan wrzasnął i syknął cicho. Cóż, to musiało zaboleć.
- Na twoim miejscu bym nie wnikała, chyba, że chcesz wylądować w pokoju obok – posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie, po czym otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Przypomniałam sobie pocałunek sprzed kilkunastu minut. Uśmiechnęłam się złośliwie.
- Będzie się działo – zaśmiałam się w myślach.
*** Laura ***
- Coś jest nie tak…- mruknęłam, ale Sunog nawet na mnie nie spojrzał. Pokiwał tylko głową i dalej wpatrywał się w miejsce, gdzie skręciła czarnowłosa. Westchnęłam cicho. Coś się stało, ale nie miałam pomysłu co to mogło być. – Eh, co ja narobiłam…
- Nie wiesz, co się tam mogło stać? – chłopak zapytał cicho.
- Nie mam pojęcia – spojrzałam na niego przepraszająco.- Nie wiem w ogóle co to za wymiar, kto ani co tam mieszka, nie mam pojęcia co się jej stało…Ale może jej przejdzie, może to tylko chwilowe…
- Wątpię, ale mam nadzieję, że szybko dojdziemy co jej jest – mruknął ponuro.- A coś jest na pewno.
- Pójdę do biblioteki, poszukam czegoś, co może wyjaśni co to za wymiar…macie tutaj bibliotekę z czymś więcej niż lekturami nie? – spojrzał na mnie wymownie.- Okej, dzięki…
Zrobiłam kilka kroków, po czym się zatrzymałam.
- Wyjaśnisz mi jak tam dotrzeć? – zapytałam, uśmiechając się zakłopotana.
***Sunog***
-Tak, jasne -powiedziałem neutralnie.
Zaprowadziłem dziewczynę do biblioteki, jednocześnie upewniając się, że będzie wiedziała jak wrócić.
Nie obyło się bez użycia spray'u, który był aż zanadto widoczny na tych białych ścianach.
***
Wróciłem do pokoju. Cały czas chodziłem po pokoju i co jakieś pięć minut próbowałem robić co innego, bo po prostu nie mogłem usiedzieć w miejscu.
-Weź usiądź, bo zrobisz dziurę w podłodze! -odezwał się zniecierpliwiony Rub.
-Daj mu spokój, przecież wiesz co się stało - pouczył go Imper.
Może i Rub był zrzędliwy, ale niewątpliwie miał rację, musiałem coś zrobić z sobą. I chyba nawet wiedziałem co...
Bez słowa wyszedłem i szybkim krokiem udałem się do pokoju czarnowłosej.
Na miejscu byłem praktycznie natychmiast.
Bez zbędnych ceregieli wtargnąłem, bo inaczej tego nazwać nie idzie, do pokoju.
Dziewczyny byla akurat pod prysznicem.
Na wysokości moich oczu pojawiła się Wyrocznia.
-Co się z nią stało? -zapytała ze zmartwieniem w głosie.
-Sam chciałbym to wiedzieć... -odrzekłem podobnym tonem.
Woda przestała lecieć...
*** Akemi ***
Wzięłam zimny prysznic, nie mając ochoty na kontakt z ciepłą wodą. Odrzucało mnie od większości rzeczy, które kiedyś lubiłam. Ech…
Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju po czyste ciuchy. Nie spodziewałam się gości, ale nie wzruszyło mnie to zbytnio.
Sunog spojrzał na mnie, po czym natychmiast jego twarz zmieniła kolor na intensywną czerwień. Uśmiechnęłam się zaczepnie.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, nieco rozbawiona jego reakcją. Ruszyłam leniwie w jego stronę.
- Um…ja…znaczy…- zamrugał szybko, a ja zatrzymałam się tuż przed nim.- Aki, musimy pogadać…
- Przecież rozmawiamy – zaczęłam wodzić palcem po jego obojczyku, mając coraz większy ubaw z jego zmieszanej miny. Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Em…A-Aki…- cofnął się i oparł plecami o ścianę.
- Hm? – wyszczerzyłam się do niego.- Chyba ci to nie przeszkadza?
To się robiło coraz bardziej zabawne…
- Ja…ja…
- Oj, weź już przestań – pocałowałam go namiętnie.
*** Laura ***
Westchnęłam zmęczona i odrzuciłam kolejną książkę na wielką stertę poprzednich, które już przeczytałam.
- Nadal nic nie znalazłam – mruknęłam i przetarłam oczy, które teraz bolały od czytania takich ilości drobnej czcionki. Mogli by to pisać większymi literami…Ehh… Cóż, ja namieszałam, to teraz musiałam to jakoś odkręcić.
- Czego szukasz? – dobiegł mnie znajomy głos. Podniosłam wzrok znad książki.
- Pani dyrektor? Em..ja…- nie wiedziałam, czy powinnam jej powiedzieć.- Szukam informacji o różnych wymiarach…
- Wymiarach? Czemu cię to interesuje? – kobieta zmrużyła oczy.
- Bo ja…umiem otworzyć portal, ale nie wiem dokąd prowadzi – wytłumaczyłam, nie zdradzając faktu, że wysłałam tam jedną z jej uczennic i teraz nie wiadomo co z nią jest.
- Hmm…- zamyśliła się na chwilę, po czym podeszła do jednego z regałów i podała mi jakąś książkę.- Poszukaj tutaj.
- Dziękuję – wzięłam od niej książkę i wstałam. – Muszę kogoś poszukać…
Pokiwała głową a ja ją wyminęłam i ruszyłam korytarzem. Po drodze zaczęłam szybko czytać strony, w poszukiwaniu czegoś co może się przydać.
***Sunog***
Nawet się nie opierałem przed tym pocałunkiem, to wszystko przez to, że to nadal była dziewczyna, którą kocham. Odwzajemniłem go niemal natychmiast. Był on... Inny, ale... Cóż... Na chwile przestałem myśleć i zdałem się uczucia.
Dziewczyna położyła dłonie na moją klatkę piersiową, ja za to objąłem ją w talii.
Pocałunek z chwili na chwilę pocałunek nabierał nieco na intensywności. Nie minęło nawet półtorej minuty od rozpoczęcia pocałunku, kiedy jej język znalazł się w moich ustach. Speszyłem się trochę, choć to nie jest chyba takie dziwne. Nie potrzebowałem jednak dużo czasu na oswojenie się z tym i ponownym odwzajemnienie pocałunku.
Czarnowłosa uniosła nieco kącik ust, odniosłem to dziwne wrażenie, że coś planuje.
Nie pomyliłem się.
Nim się obejrzałem, jej dłonie zacisnęły się na mojej bluzkę i próbowała ją ściągnąć.
Moja silna wola była zbyt słaba... Zostałem bez koszulki, prezentując swoją klatę, która była oznaczona dwoma, czy trzema bliznami.
Zastanawiało mnie, gdzie teraz są bakugany. Ale myśl zniknęła po ułamku sekundy, gdyż nie było łatwo skupić się na czymkolwiek innym, niż to co robiliśmy z zielonooką...
*** Akemi ***
Uśmiechnęłam się lekko, gdy chłopak mocno zacisnął ręce na moich ramionach. Już to wygrałam, wiedziałam o tym. Mógł zauważyć te zmiany, ale…w końcu sam się przekona, że są one tylko lepsze. Teraz wszystko miało o wiele więcej sensu. Ta moja wcześniejsza dobroć…Ugh…Mogłam być aż tak głupia?
Jednak gdy jego dłonie dotknęły ręcznika, nagle mnie puścił i oderwał się ode mnie. Uśmiechnęłam się wyzywająco.
- Aki…nie…- złapał oddech i popatrzył na mnie zmieszany.- Coś się zmieniło…
- Ale na lepsze – rzuciłam krótko, mierząc go wzrokiem. Co jak co, chociaż chłopaka umiałam sobie wybrać.
- Nie…to…co się wydarzyło w tym wymiarze? Zmieniłaś się…
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie powtórzę – mój głos natychmiast zmienił się na zimny i ostry. Szybko zacisnęłam rękę na jego gardle, zanim zdążył ją złapać.- Jesteś ze mną, albo przeciwko mnie, nie ma nic pomiędzy. Idziesz ze zmianami, albo zostajesz zniszczony przez rezultat! Więc proszę, wybieraj! Natychmiast! – ostatnie słowo wykrzyczałam, zaciskając dłoń tak mocno, aby odciąć mu dopływ tlenu. Jego ręce natychmiast złapały moją i usiłowały ją odciągnąć od gardła.
Drzwi otworzyły się z hukiem a kątem oka dostrzegłam Laurę. No proszę, jeszcze jeden gość…