***Akemi***
Wygrzebałam się z łóżka i przeciągnęłam. Kolejny nudny dzień, kiedy nic się nie działo. To było już irytujące...
Szybko się ubrałam.
- A ty dokąd? - zapytała Wyrocznia.
- Muszę wyjść i coś zrobić - mruknęłam, patrząc zrozpaczona na swoje włosy. No cóż...w końcu to przecież artystyczny nieład, nie? - Nie wytrzymam już tak..tak...tak nic nie robiąc!
- Ech, a było już tak spokojnie...
Wybiegłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. Ani żywej duszy.
Zbiegłam po schodach i zrobiłam wejście smoka do stołówki. Nikogo tam nie było. No, poza wściekłą kucharką, która spiorunowała mnie takim morderczym spojrzeniem, że już po kilkunastu sekundach wyszłam.
Wyszłam na dwór, oczywiście robiąc wejście smoka. Nic.
Grr...
- NO ILE MOŻNAA?! CO TO JEST W OGÓLE ZA KRAJ?! - wrzasnęłam, kopiąc z całej siły w jakiś mały, niczemu nie szkodzący, stolik.- I TY PRZECIWKO MNIE?! TAK?! TAK?! ZARAZ PÓJDĘ PO NIEBIESKĄ I...
- Yyy...Akemi? - obejrzałam się zaskoczona za siebie.
*** Aoi ***
- Yyy... Akemi? - stanąłem za dziewczyną bacznie się jej przyglądając. Ichiro odwróciła się w moją stronę z piorunującym spojrzeniem. - Uu... Ostro. Zespół napięcia przedmiesiączkowego jak mniemam?
- Tak, ciebie również miło widzieć Aoi. A teraz wybacz, idę szukać dalej żywych du...O BOŻE, AOI! TY PRZECIEŻ ŻYJESZ!
- Łał, jak na to wpadłaś? - zaliczyłem "fejspalma" roku. Dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła tulić. Co prawda bardziej wyglądało to jak akt desperacji mówiący "jestem dzieckiem samotności zrób coś bo Twój żywot się skończy przez przebicie płuc". Pozytywnie. - Kchem...Akemi.... - nic. - Ake-Akemi... - nadal nic. - AKEMI DO JASNEJ CHOLERCI, ŻEBRA MI POŁAMIESZ. - warknąłem.
- Co...? A, wybacz. - Ichiro podrapała się nerwowo po głowie. - Jakoś nudno jest! Musisz mi pomóc! Teraz, zaraz, w tej sekundzie! Jestem rządna demolki!
- Ty zawsze jesteś rządna demolki, ale to tak na marginesie - rzuciłem jej rozbawione spojrzenie. - Więc? Masz jakiś plan?
*** Akemi ***
- Tak, masz rację - zachichotałam.- Eto, plan...żartujesz sobie? Ja nigdy nie układam planów, ja IMPROWIZUJĘ!
- Taaa, to wszystko tłumaczy...
- Co? - zdziwiłam się, ale chłopak zaczął z zainteresowaniem przyglądać się ścianie obok.- Mniejsza!
- Właśnie, mniejsza - ucieszył się szybko.- To co chcesz demolować, zła duszo?
- Hmm...- zamyśliłam się na chwilę.- Co ty na to, żeby powkurzać Niebieską?
- Tą starą nieogarniętą czy tą młodą pannę z serii ''Jestem wspaniała, padnijcie mi do stóp''? - zapytał, uśmiechając się.
- Wiesz...tak w sumie to...możemy je wkurzyć obie - wybuchłam psycho śmiechem.
- Boże, dlaczego to na mnie zsyłasz żelkomaniaczkę ze skłonnościami do pirotechniki i nadpobudliwością? - Aoi spojrzał błagalnie na sufit, gestykulując energicznie rękoma.
- Widzisz, to przeznaczenie chciało, żebyśmy coś rozwalili - wyszczerzyłam się.- A dokładniej NPKPTMICAZJPZPNDBJI!
- A na moje to...?
- Niesamowite-Przeznaczenie-Które-Połączyło-Tutaj-Ciebie-I-Mnie-Abyśmy-Zniszczyli-Już-Porządnie-Zniszczoną-Psychikę-Naszych-Dyrektorek-Bo-Jakżeby-Inaczej!
Aoi ponownie strzelił pięknego face palma.
- Dobra, chodź. Ale jeżeli ktoś zginie to nie płacę za pogrzeb - ruszył pierwszy w kierunku gabinetu dyrektorki.
- Ooo, tym się nie martw - wyszczerzyłam się, sprawdzając czy dynamit, który czekał na swoją wielką chwilę, nadal jest w mojej kieszeni.
*** Aoi ***
Reasumując.
Wlokę się z jakąś dziwną dziewczynką, o sado skłonnościach, której kieszenie wypełnione są niechcęwiedziećczym, do jakiegoś posranego gabinetu.
No ciekawie.
Spojrzałem na Akemi wesoło podśpiewującą sobie "Kotki dwa", gdy nagle mnie olśniło.
- KOTKI...SIĘ ZNACZY... PROSZKI! - wykrzyknąłem uradowany.
- Co...? - Ichiro spojrzała na mnie zdezorientowana.
- W gabinecie Niebieskich są moje proszki! Już kiedyś mi je skonfiskowały, szczerze to mam na to wylane, ale skoro już tam idziemy...
- Aaa...rozumiem. Bad boy w swoim żywiole, tak?
- Jaki tam baaad booooy, Aoi jestem. Hehehehe - zaśmiałem się, biorąc Akemiśka pod rękę i ciągnąc w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Aoi.
- ...
- Aoi...
- ...
- AOI!
- No co?!
- Idziesz w złym kierunku... - spojrzałem na nią, a potem na korytarz.
- Jaaa... Ja wiedziałem! Szlachta wie wszystko i szlachta po prostu sprawdza czy plebs ma czujność!
- Ple...TY MAŁY... ; - ; - Akemi wystawiła bojowo pięść. Stanęliśmy przed drzwiami od gabinetu. - Wchodzimy na trzy... - zaczęła dziewczyna pokazując mi jakieś dziwne znaki rękoma. Kiwnąłem głową. Ichiro zaczęła odliczanie - ...jeden...
- TRZY! - z dzikim wyszczerzem i iście dziecięcą radością wykopałem drzwi z zawiasów i wleciałem do gabinetu. - RĘCĘ DO GÓRY. TO JEST NAPAD!
*** Akemi ***
Popatrzyłam na towarzysza...
- I WŁAŚNIE TAK SIĘ WKRACZA DO TEGO GABINETU! - krzyknęłam z dumą. Starsza Niebieska poderwała się na nogi.
- AMANE! ICHIRO!
- TO MY ZŁOTKO! - Aoi dalej się szczerzył.
- Co wy wyrabiacie?! - kobieta posłała nam mordercze spojrzenie.
- Jak to co...Prowadzimy tajną akcję o kryptonimie SEJTA...- Aoi zakrył mi usta dłonią.
- Oszczędź nam tych długich skrótów!
- Ale ja lubię!
- No w to nie śmiem wątpić!
- HAAAAJJAAAA! - z pół obrotu kopnęłam wazon stojący na jej biurku (swoją drogą, wyglądał na posklejany, więc już pewnie go kiedyś rozwaliłam...). Wybuchnęłam psycho śmiechem.
- Proszę mi oddać proszki!
- A mi żelki!
- PROSZKI!
- ŻELKI! - zaczęłam się turlać po podłodze.
- PROCHY! - Aoi zaczął potrząsać regałem z książkami.
- CUKIER ALBO WEZWĘ TU NAJWIĘKSZE ZŁO AKADEMII!
- JUŻ TU PRZECIEŻ JESTEŚ! - Aoi zwrócił mi uwagę.
- A...no tak...TO CUKIER!
Niebieska popatrzyła po nas i trudno było stwierdzić, co sobie teraz myślała.
*** Aoi ***
Ogólnie rzecz biorąc. Jesteśmy w gabinecie dyrektorek od pięciu minut i:
1. Akemi rozje*ała poraz kolejny wazon.
2. Wyłamaliśmy wyłamane drzwi.
3. Okno poszło się bujać po zderzeniu z regałem.
4. Powtórzyliśmy słowa "żelki" i "proszki" około 2313454 razy.
5. Żyłka Niebieskiej 1.0 zaraz pęknie.
6. Mój zad jak zwykle wylądował na biurku.
7. I uważam, że wyglądam seksownie.
8. Poza tym Akemi zaczyna się zachowywać gorzej niż zwykle.
9. TAK TO MOŻLIWE.
10. Tak, zaraz będzie bum.
Spojrzałem na Ichiro, która wyciągnęła jakiś niezidentyfikowany obiekt z kieszeni. Dyrektorki zerwały się z miejsc wyraźnie podirytowane.
- UPRASZAM O PRZESTANIE, W MOJEJ SZKO...
- W pani szkole, pani słoneczko kochane, jest pani dla mnie nikim - wyciągnąłem parę szaszetek narkotyków z szuflady i odwróciłem się w ich kierunku. - W ogóle to...O PACZCIE CLAIRE WŁAŚNIE LECI NA LATAJĄCYM DYWANIE ZA OKNEM! - Niebieskie spojrzały się na mnie jak na ufo. - No co? Na innych to działa - wydąłem poliki zbulwersowany. Zanim zdąrzyłem cokolwiek zrobić, już siedziałem przywiązywany do krzesła przez Niebieską 2.0. - Skubana, stara, ale refleks ma. - mruknąłem, tymczasem Ichiro w najlepsze wyjadała żelki za szafą. Nic z niej pożytku. - Akemi pomogłabyś - warknąłem, patrząc jak Niebieska 2.0 zbliża się teraz do niej. Ichiro jak na zawołanie (no bo w sumie to ją wołałem, nie?) podniosła się z Ziemi, kopnęła dyrektorkę, rzuciła żelkami w N.1.0, a potem odwróciła się w moim kierunku.
- WIDZIAŁEŚ TO? WIDZIAŁEŚ! KARATE MISZCZEM ZOSTANĘ NORMALNIE!
- Tak, tak, nie chcę przeszkadzać w Twojej karierze, ale siedzę tu przywiązany, a tak między nami mówiąc, to chce mi się lać. - posłałem jej lekko kpiące spojrzenie.
*** Akemi ***
- No wiesz, są czasem rzeczy ważniejsze! - rzuciłam oburzona.
- Po prostu mnie rozwiąż a potem o tym podyskutujemy!
- Spokojnie jak na wojnie! Mam wszystko pod kontrolą! - zaśmiałam się i zasalutowałam.- A jak ja mam wszystko pod kontrolą to...- nagle poczułam gruby sznur naokoło siebie.- Oj...
- SIADAJ ICHIRO! MA BYĆ SPOKÓJ I CISZA! - młodsza Niebieska wrzasnęła mi do ucha. Skrzywiłam się.
- Jeeeej....potrzebuje pani tic tak'ów - zaproponowałam jej, ale pomimo mojej wielkiej chęci pomocy jej, najwyraźniej się tym zirytowała jeszcze bardziej. Popchnęła mnie na drugie krzesło i przywiązała kolejnym sznurem.
- No dzięki za ratunek - Aoi popatrzył na mnie wymownie.
- Ty się nic nie martw, nie bez powodu jeszcze żyję - wyszczerzyłam się.
- Tak się właśnie zastanawiałem jakim cudem cię jeszcze nie zabili, nie pokroili na kawałki, nie upchnęli w puszce po sardynkach, nie wrzucili do morza i nie obserwowali jak rekiny cię konsumują...
- Dosyć tego! Oby dwoje jesteście...jesteście...- starszej Niebieskiej zabrakło słów.
- Nieogarnięci, bezczelni i bez zasad moralnych? - Aoi dokończył za nią.
- NO DOKŁADNIE!
- Kupię pani słownik na urodziny - zaproponowałam, po czym uśmiechnęłam się szeroko.- Które to już będą? Setne?
- Nie nie, no co ty - Aoi szybko podchwycił.- Na pewno ma więcej! Ja bym obstawiał ze sto pięćdziesiąt!
Niebieska robiła się już czerwona na twarzy.
- Chociaż, no spójrz na nią, ma jeszcze trochę niezaschniętej krwi w policzkach, może sto osiemdziesiąt? - zaproponowałam.
- Tak, możesz mieć rację...
- DOSYĆ! - młodsza przerwała.- Wymyślę wam karę, ale to taką, jakiej nigdy nie zapomnicie!
- Akemi, właśnie teraz przydałby się ten twój magiczny sposób na przeżycie, bo nie chcę ani pracować w kopalni, ani załatwić tutaj swoich potrzeb. - Aoi mruknął.
- Ja tez tego nie chcę, więc...gotowy?!
- Na co?
- SZARŻAAAA! - wydarłam się, podnosząc krzesełko i biegnąc razem z nim w stronę wyjścia, taranowałam dyrektorki. Chłopak nie czekał, od razu również poderwał się z krzesłem i tak wybiegliśmy z gabinetu dyrektorek.
*** Aoi ***
Czuję się jakby coś przyczepiło mi się do dupy.
A no tak. JA PRZECIEŻ TYLKO GALOPUJĘ PRZEZ KORYTARZ Z KRZESŁEM PRZYWIĄZANYM DO TYŁKA. Noł problem. Skręciliśmy z Akemiśkiem w pierwszy lepszy korytarz, a potem z hukiem wlecieliśmy do równie pierwszego lepszego pomieszczenia. Zmęczeni usiedliśmy spowrotem na krzesłach.
- Ciekaw jestem czy kiedykolwiek ktoś myślał o tym, żeby wyścigi z krzesłem przy pośladach uznać za sport narodowy - mruknąłem.
- To by było ciekawe - odpowiedziała mi Akemi. Kiwnąłem głową, szczerząc się.
- Akemi, weź przyjdź tu ze swoją krzesło-limuzyną i odwiąż mnie.
- Ale, że...jak?
- No wiesz. To nic trudnego - zacząłem. - Najpierw powinnaś zebrać w sobie energię, lub czakrę, czy co Ty tam masz. Potem lekko uginasz nogi i prostujesz je. Mechanizm podobny do rozciągania sprężyny. Rozumiesz? No, to potem podnosisz swoje krzesło i przesuwasz się w moją stronę. POWOLI, TAK ABY NICZEGO , W TYM MNIE, NIE USZKODZIĆ. Stawiasz jedną nogę za drugą, aż w końcu znajdziesz się przy mnie, a następnie używasz takiego skomplikowanego urządzenia jakim są ręce i próbujesz mnie odwiązać. - skończyłem swoją ironiczną odpowiedź lekkim prychnięciem. Dziewczyna rzuciła w moją stronę zbulwersowane spojrzenie, ale ostatecznie ruszyła się w moją stronę. - Tylko jak będziesz mnie odwiązywać to uważaj, żeby nie uszkodzić mojego seksownego tyłka. - powiedziałem, unosząc sugestywnie brwi.
*** Akemi ***
- Ach, ta skromność - zaśmiałam się i wykonałam instrukcje z poradnika ''Odwiązanie przyjaciół od krzesła - wersja dla idiotów''.
Po chwili Aoi był już wolny.
- NARESZCIE!- wrzasnął i wybuchnął psycho śmiechem.
- Echem, Aoi...
- WOLNOOOŚĆ!
- Aoooiiii!
- Teraz można już biec do łazienki! - zerwał się do biegu.
- AOI AMANE! - wrzasnęłam na całe gardło. Zatrzymał się i popatrzył na mnie.
- No co? ._.
- A JA?! Kto rozwiąże mnie?! - rzuciłam oburzona, podskakując lekko z krzesłem.
- A wiesz że są różne choroby pęcherza?!
- A ty wiesz, że jak mnie nie uwolnisz dobrowolnie to rozpętam tutaj trzecią wojnę światową i to taką, której nawet jednorożce, w całej swojej wspaniałości i magii, nie widziały od czasów walki z drwalami i bobrami w piętnastym wieku!
- Yyy...
- Po prostu mnie rozwiąż - uprościłam nieco.
Chłopak przekręcił oczami i rozwiązał sznur. Wstałam i uśmiechnęłam się.
- Dzięki!
- Spoko...to ja biegnę do kibla a ty nie pozabijaj zbyt wielu osób beze mnie!
- Tak jest - zasalutowałam. Hmm...A gdyby tak zrobić jakąś demolkę w kuchni...?
Mocni jesteście xDD Hahaha. Uśmiałam sie ;P Czekam na kolejna część i w między czasie dodałam swoją notkę :D
OdpowiedzUsuńNa poprawę humoru pierwsza klasa. Duet zabójczy xD
OdpowiedzUsuń*Załamka* Żelki, narkotyki, wściekła niebieska, krzesła...Mamy hit XD
Ludzie, zaczynam podziwiać niebieską. Jeśli przeżyła tyle podobnych akcji to jednak jest mocna xD
Hahahahahaha!!! To było... po prostu brak mi słów! Brzuch mnie przez was boli, tak się uśmiałam!
OdpowiedzUsuńWill