No to tak… Nie znoszę wymyślać tytułów. Nikt nie znosi.
Nie znoszę też pożegnań. Tego pewnie też nikt nie znosi. No, chyba że żegnamy
się z czymś naprawdę… irytującym.
Mnie Akademia pozwoliła rozwinąć skrzydła. I jakkolwiek
to durnie nie zabrzmi, to prawda. Gdybym nie zaczęła pisać na tym blogu, gdybym
nie zaczęła pracować nad swoimi błędami, to pewnie teraz nie miałabym
wypracowanego tak wysokiego poziomu. Dlatego dziękuję wszystkim, którzy byli
moimi wzorcami, motywowali mnie do dalszej pracy nad sobą.
A teraz, Moi Drodzy Państwo, możecie ostatni raz polać
soczystym hejtem na mój tekst. Oczywiście możecie go też zignorować. Wybór
należy do Was. Uprzedzam jednak, że w żadnym wypadku nie konsultowałam się z
panem Shinozakim, więc prawdopodobnie odstępstwo od kanonu będzie… duże.
Z dedykacją dla mojego kochanego braciszka, Podnóżka oraz
Padawana. Indżojcie! (UWAGA! NARRACJA TRZECIOOSOBOWA!)
***
Błękitne dziewczę odgarnęło wpadające do oczu kosmyki,
przyklękło przy zwłokach pewnego bruneta i powolnym ruchem opuściło mu powieki.
Westchnęło, wyprostowało się i ogarnęło spojrzeniem pobojowisko. Porozrzucane
bezwiednie wśród pozostałości z Akademii martwe ciała mieszały się z krwią,
błotem i padającymi kroplami deszczu.
Błękitne dziewczę żałowało. Żałowało, że chociaż było
jedną z najsilniejszych istot na ziemi, nie mogło nic zrobić. Nic. Wolało
ratować własną skórę.
To był twój obowiązek, odezwał się jakiś głosik w głowie
błękitnego dziewczęcia. Czy tak zachowuje się prawdziwa anielica? Czy tak
zachowuje się księżniczka?
Błękitne dziewczę zapomniało. Zapomniało o znaczeniu
obowiązku, o znaczeniu lojalność, o roli, jakie pełniło. Chciało poznać, czym
tak naprawdę jest być kochaną. Chciało odzyskać utracone człowieczeństwo.
Czy naprawdę pragnęłam aż tak wiele, zapytało samo
siebie. Czy tylko ze względu na pochodzenie miałam do końca życia być samotna?
Nie, życie to za wiele powiedziane, skarciło się w myślach. To była bezcelowa
egzystencja.
Ale dostałaś za swoje, znów odezwał się irytujący głosik.
Widzisz, do czego doprowadziła twoja pycha, duma i twój egoizm? Potrafiłabyś
spojrzeć teraz w oczy tym wszystkim Utalentowanym?
Wiatr zerwał z głowy błękitnego dziewczęcia kaptur. Zimne
krople zmoczyły niebieskie włosy. Wzdrygnęło się. Zimne, przeszło dziewczęciu
przez myśl. Cholernie zimne. Zupełnie jak te zwłoki.
Nikt się nie spodziewał, że Akademia — „dom” wielu znakomitych Utalentowanych zostanie zniszczony. I to z jaką łatwością! Błękitne dziewczę nie rozumiało, czy to wszystko przez to, że atak przeprowadzono z zaskoczenia, czy to przez słabości i chęć ochrony innych mieszkańcy placówki przegrali. Owszem, podejrzewało, że to może ktoś z wewnątrz przygotował zasadzkę. Ale ono jako anielica…
Nikt się nie spodziewał, że Akademia — „dom” wielu znakomitych Utalentowanych zostanie zniszczony. I to z jaką łatwością! Błękitne dziewczę nie rozumiało, czy to wszystko przez to, że atak przeprowadzono z zaskoczenia, czy to przez słabości i chęć ochrony innych mieszkańcy placówki przegrali. Owszem, podejrzewało, że to może ktoś z wewnątrz przygotował zasadzkę. Ale ono jako anielica…
Nie myśl o tym, skarciło się w myślach błękitne dziewczę.
Stało się. Nic teraz nie poradzisz.
Trzeba było nie zalecać się do cuchnącego Saiyanina,
odezwał się znów irytujący głosik. Każde kolejne słowa szeptał z coraz to
większym obrzydzeniem, jakby chcąc udowodnić, że błękitne dziewczę to tylko
zwykły człowiek, który nie posiadał woli walki ani siły.
— Zamknij się! — wykrzyczało błękitne dziewczę, nie mogąc
już wytrzymać presji ze strony wyimaginowanego głosiku. Bycie człowiekiem i
posiadanie sumienia nie przynosi żadnych korzyści, stwierdziła w myślach.
— Hana? — Błękitne dziewczę odwróciło się gwałtownie do
tyłu i prawie się poślizgnęło o wyprute wnętrzności jednego ze studentów.
Zapomniało, że oprócz niego na tym pustkowiu znajdował się Akisashi. — Ducha zobaczyłaś?
— Raczej odezwało się moje poczucie winy — odpowiedziało
ze stoickim spokojem błękitne dziewczę, kichnęło i wykonało mający już w
zwyczaju ruch dłoni odgarniający, przylepione tym razem do bladej twarzy,
włosy.
Akisashi ledwo powstrzymywał śmiech. Błękitne dziewczę
odwróciło głowę w teatralnym geście, jak by się o co obraziło.
— Zawsze, kiedy widzisz flaki, robisz się taka zabawna? —
zapytał szczerze rozbawiony.
— Jeśli się nie uspokoisz, to zaraz wypruję twoje —
rzuciło z wyższością błękitne dziewczę.
—
No, już, już. Chodźmy stąd lepiej, bo jeszcze się przeziębisz. — Akisashi
ogarnął wzrokiem pobojowisko. Na powrót stał się poważnym, dojrzałym
młodzieńcem, często dostrzegającym więcej niż anielica.
Błękitne dziewczę jeszcze raz rozejrzało się po
zgliszczach Akademii, szukając wzrokiem chociaż jednego znaku, że ktoś przeżył.
Jeśli jeszcze dyszy, to pewnie uciekł, podsumowało w myślach. Minęło zmiażdżone
przez zapewne jakąś wielką istotę ciało dyrektorki i ruszyło w stronę, z której
razem z Akisashim przybyli.
Młodzieniec dogonił dziewczę, objął opiekuńczo ramieniem
i przytulił do swojej piersi. Zauważył, że anielica jeszcze tylko raz zerknęła
przez ramię na miejsce, które kiedyś było jej domem. Dzięki któremu poznała,
jako kto naprawdę żyła.
Tak, Tenshi Kazahana była wdzięczna Akademii za to, że
dała jej druga szansę.
Szkoda tylko, że błękitne dziewczę nie potrafiło się za
okazaną dobroć odwdzięczyć.
Ale mawia się, że świat jest niesprawiedliwy, prawda?
Taa...i ta przemożna chęć pohejtowania...ale powstrzymam się.
OdpowiedzUsuńMimo tego wszystkiego, co o Tobie powiedziałem, muszę przyznać, że potrafisz pisać. Niezbyt podoba mi się motyw góry trupów i generalnie tak złego zakończenia, ale sposób w jaki to opisałaś...no, nawet mi się spodobało.
Więc jak dla mnie jest na plus.
Nie zhejtowałem, mam czyste sumienie.
Pozdrawiam.
Przecinki. Poza tym, jakaś łezka by się przydała? ,,Wszyscy nie żyją - haha''
OdpowiedzUsuńJakie przecinki? Poproszę przykład, odniesienie do strony prosteprzecinki. pl i pogadamy. -,-
UsuńBTW, to jest Kazahana, ona nie ryczy tylko dlatego, że trupy zobaczyła. To zbyt błahy powód, by popaść w depresję. -,-
Brutalne zakończenie Q.Q
OdpowiedzUsuńTylko to takie...tak jakoś oschłe to napisałaś Q.Q
Przypominam, że to Kazahana i nie będzie ryczeć z powodu góry trupów. ^ ^"
UsuńSpokojnie ludzie, spokojnie...
UsuńAma ma tu rację, Hana rzadko kiedy okazuje uczucia...