środa, 6 listopada 2013

Miałeś rację, jak kabum to kabum!

    Szłam kawałek za resztą. Czułam się podejrzanie...pusto. Bolesna  świadomość zaczynała mnie przygniatać – kończyła się moja przygoda. Kończyła się NASZA przygoda w tej akademii. Zwalniałam i zwalniałam, aż byłam już kilka metrów za przyjaciółmi. Zatrzymałam się. Tatsu i Sun  jako pierwsi dostrzegli brak moich kroków i odwrócili się. Patrzyłam na nich smutno.
- Aki, chodź – Tatsu uśmiechnął się lekko i szarpnął głową w stronę reszty.
- Ja...- przeniosłam na chwilę wzrok na Sunoga. Wymusiłam uśmiech.- Zaraz do was dołączę, idźcie...
Mój brat pokiwał głową, po czym odwrócił się i ruszył z powrotem za resztą.
- Na pewno chcesz zostać teraz sama? - Sun odezwał się, patrząc na mnie z troską.
- Jasne – odparłam krótko.- Idź już, naprawdę zaraz przyjdę.
- Skoro tak mówisz...- westchnął cicho.
Skręciłam w korytarz obok, nie czekając aż odejdzie. Czuł, że nie chciałam, żeby za mną teraz szedł.
    Pomarańczowe zasłony w oknach powiewały lekko na wietrze. Pewnie nie byłoby w tym nic niezwykłego, ale chciałam zapamiętać te zasłony. Ich dół był poszarpany, prawdopodobnie ucierpiały podczas jednej z moich walk o żelki z dziewczynami. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Na korytarzu, podobnie jak i w całej akademii, panowała grobowa i niezręczna cisza. Była chyba najgorsza z tegeo wszystkiego. Zwykle bez względu na porę dnia czy też nocy, dało się tu słyszeć przeróżne hałasy. A to ktoś uciekał, a to ktoś coś wrzeszczał, a to kucharka rzucała sztućcami w jakiegoś niewinnego ludka, a to dostawa żelek do sklepiku, a to wybuchy, walki, imprezy lub tłuczenie wazonów...
Westchnęłam zrezygnowana i oparłam głowę o ścianę, prawdopodobnie była to nawet ta pamiętna ściana, która swojego czasu pożarła wszystkich studentów.
Wytężyłam słuch, ale nic nie słyszałam. Żadnego śmiechu,  żadnego płaczu, żadnych kroków. Tak, to zdecydowanie było najgorsze.
Miałam tu tyle wspomnień, tyle mnie wiązało z tym, pozornie normalnym, budynkiem. Przynależałam tu przez taki długi czas, że zaczynałam zapominać jakie było życie zanim tutaj trafiłam...
    Stałam tak w bezruchu przez jakiś czas, przywołując każde wspomnienie jakie miałam. Moi przyjaciele pewnie już czekali na mnie przy wyjściu. Poczułam się odrobinę lepiej na myśl, że choć wielu straciłam, to reszta nadal tu była, nadal mogłam na kogoś liczyć, nadal miałam dla kogo walczyć. Przymknęłam powieki, czując, że łzy podchodzą mi do oczu. Wiedziałam, że będę dozgonnie wdzięczna, że Niebieska mnie tu ściągnęła. Poznałam wspaniałych ludzi, dla których teraz byłam gotowa w każdej sekundzie oddać  życie. Akademia podarowała mi wszystko, czego chciałam i wbrew pozorom, wiele mnie nauczyła. Dała mi lekcję, która miała przydać mi się do reszty życia. Ale już się nauczyłam. My się nauczyliśmy. Baku-Akademia nie była już dłużej miejscem dla nas. Nadszedł czas, żeby się z nią pożegnać i choć było to bolesne to wiedziałam, że tak musi być. Wszyscy to wiedzieliśmy.
          Zeszłam powoli po schodach, ręką przejeżdżając po poręczy, zapamiętując dokładnie szorstkość drewna z którego była wykonana. Przeszłam przez opuszczoną stołówkę, następnie przez hol. Zatrzymałam się przy gabinecie dyrektorki. Drzwi się ledwo trzymały w zawiasach, ale co się dziwić, tutaj było tyle wejść smoka, że te drzwi nawet by nie były w stanie zliczyć ile dokładnie. Pchnęłam je delikatnie ręką i zajrzałam do środka. Rzeczy Niebieskiej nadal tam były, ale właścicielki oczywiście nie zastałam. Wyszła jakiś czas wcześniej, żegnając się krótko i życząc nam powodzenia. Zabawne, ale zdawało mi się, że też było jej odrobinę przykro, gdy się żegnała...no, może poza tym gdy żegnała się ze mną. Stwierdziła, że ma nadzieję że pewnego dnia będą ze mnie ludzie. Do tej pory nie wiem, co miała na myśli, ale to pewnie wiązało się z tym, że podziękowałam jej, że mogłam jej przez tyle czasu niszczyć psychikę niczym wzrorowy psychopata. Taa, to mogło mieć coś wspólnego...
           Przyjaciele już na mnie czekali. Przytuliłam lekko Claire i Seth, po czym złapałam Suna za rękę. Uśmiechnął się lekko, a ja stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
- To co, zmywamy się? - Hiroki zapytał, patrząc na mnie lekko zniecierpliwiony. Pokiwałam głową. Blondyn otworzył drzwi i wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Słońce świeciło dosyć intensywnie, zmrużyłam na kilka sekund oczy zanim źrenice się przyzwyczaiły. Przeszliśmy przez polanę, aż do bramy. Obejrzałam się przez ramię. Czułam, że zostawiam tutaj kawałek siebie i...nawet się cieszyłam. Przynajmniej wiedziałam, że w pewnym sensie na zawsze będę z tym miejscem związana. Ale mimo to, czułam się dziwnie, trochę jak wyrzutek. Jakby na to nie patrzeć, zostawiałam właśnie swój...dom.
            Przeszliśmy przez bramę, która się za nami zamknęła.
Tatsu podszedł do mnie i poczochrał mnie lekko po głowie.
- Ej, rozchmurz się, mam coś dla ciebie - rzucił, starając się brzmieć pogodnie.
- Tatsu miał to zrobić, ale uznaliśmy, że tobie to sprawi większą przyjemność - Sun dodał, uśmiechając się. Popatrzyłam zdezorientowana na pudełeczko, które podał mi mój brat. Otworzyłam je zaciekawiona.
- Serio? Ja mam to zrobić? - zapytałam, patrząc zdziwiona na swojego chłopaka. Pokiwał głową.
- Musi być w wielkim stylu, więc dawaj siostrzyczko! - zielonooki zachęcał mnie.Seth i Claire również się zatrzymały i czekały, uśmiechając się do mnie.
- Huh...dzięki...- mruknęłam, po czym wzięłam głęboki wdech. Policzyłam do pięciu i wcisnęłam mały, czerwony guziczek.
Przez sekundę nic się nie stało, ale już po chwili dobiegł nas okropnie głośny dźwięk wybuchu.
Nie odwróciłam się, ruszyłam przed siebie.
- Miałeś rację, jak kabum to kabum! - zaśmiałam się.
Może jedna przygoda się kończyła, ale za to zaczynała się kolejna...

*** Kilka lat później ***  ( I nie, jestem wredna i nie powiem ile xD)

                    Szybko przebiegłam kilka metrów i ściągnęłam łuk z pleców. Wycelowałam nim w niebo i naciągnęłam cięciwę. Pojawiła się strzała ognia, która z każdą sekundą nabierała na sile. Byłam całkiem skupiona na swojej mocy. Strzała stawała się coraz potężniejsza, aż już nie mogłam jej utrzymać. Puściłam.
W powietrzu zmieniła się w kilkaset innych, pojedynczych strzał, które zbombardowały przeciwników.
- Whoa, nie sądziłam że to w ogóle zadziała! - wykrzyknęłam zaskoczona.
- Ja nawet nie skomentuję, nadal ryzykujesz jak wariatka...- Wyrocznia mruknęła, siedząc spokojnie na moim ramieniu.
- Daj się dziewczynie wyszaleć! - Artemis krzyknęła entuzjastycznie.- To było super!
- Wiem! - wyszczerzyłam się i złapałam za dwie katany, które miałam przy pasie.
wtedy usłyszałam ciche piknięcie w słuchawce, którą miałam w uchu.
- Proszę pani, zaraz podamy obiad - powiedział spokojny, dobrze znany mi głos.
- O raaaany! No teraz? W takim momencie?! - jęknęłam niezadowolona.
- Ile to pani jeszcze zajmie?
Spojrzałam na armię, która zbliżała się do mnie coraz szybciej i dzieliło nas niewiele ponad sto metrów. Oceniłam, że przeciwników zostało jeszcze około pięciuset.
- Yyy...daj mi...- zamyśliłam się na chwilę.- Piętnaście minut. I wracam na obiad!
- Piętnaście? Aki, serio? - Wyrocznia westchnęła.
- Cicho, challenge accepted! - zaśmiałam się.- Pokonam ich i wracam do domu!
- Taaa, do jutra...- \Artemis zachichotała.
Uśmiechnęłam się i zacisnęłam mocniej dłonie na katanach.
Miałam w życiu wszystko, czego potrzebowałam. Nie mogłam być bardziej szczęśliwa.
Uniosłam jedną z broni ku niebu.
- Szarżaaaa! - wrzasnęłam, rzucając się w stronę przeciwników.


************

Taaak, może nie jest to najlepsze, ale taką miałam wizję ^ ^

Świetnie mi się z Wami ludki współpracowało!

Naprawdę, nigdy nie zapomnę BA ^ ^

4 komentarze:

  1. A mnie ciekawi, że panna Amaterasu i Chan Lee są pierwsze do krytyki i narzekają, że chcą przeczytać coś dobrego, mają to właśnie w tej notce Aki, ale chyba są zbyt dumne, żeby ją pochwalić.
    Oryginalne zakończenie, bo...no serio, nie spodziewałam się tego ''kabum'', zwłaszcza w takim wykonaniu.
    Dobre opisy, krótkie ale dokładne. Świetnie oddane uczucia bohaterki.
    Idealna notka końcowa, Akemi, genialnie podsumowałaś BA i z notki emitują takie pozytywne uczucia, które Cię z nią wiążą.
    Zaskakująco też opisałaś przyszłość bohaterki, bo nie powiedziałaś za dużo. To takie lekko tajemnicze. Podoba mi się.

    Pozdrawiam,
    Lilli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie na Rico z moich ukochanych Pingwinów nie było takie złe, więc jego się nie czepiam. Ale żeby zaraz chwalić? Hmmm... Dobra, żeby nie było. Akemi. Masz u mnie plusa za "kaboom" Rico. Szkoda, że nie było takich cwaniaków w BA, bo szkoła by na tym zyskała. xD Może następnym razem.

      Usuń
  2. Ja już chyba coś mówiłem na temat tego zakończenia, ale mogę wypowiedzieć się też tu, co?
    Mi takie bardzo odpowiada, lepiej odzwierciedla pierwotne klimaty BA, takie typu "Ona wybuchnęła mi pokój! >.<" xD
    Jak dla mnie jest na wielki plus, siostrzyczko ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne zakończenie Akemi-san, jak dla mnie najlepsze Q.Q
    Na koniec Akemi była z jej najbliższymi i to było wzruszające Q.Q

    OdpowiedzUsuń