poniedziałek, 29 października 2012

Czajnik rządzi, czajnik radzi, czajnik nigdy cię nie zdradzi!!


Pewnego słonecznego dnia, mama rzekła do czerwonego kapturka.
-Kapturku, zajdź do babci bo babcia chora i zanieś...
***
A nie, to nie ta opowieść.

***Claire***
Wracałam z miasta do mojego domu na Ziemi. Przydały mi się „krótkie” wakacje z dala od akademii. Pomimo, że mi było tu dobrze, to jednak tęskniłam za tym szalonym miejscem. Dotarłam do domu, lecz nikogo nie zastałam. W sumie to może i lepiej. Nie cierpię pożegnań. Zostawiłam krótki list tłumaczący moje zniknięcie i wyszłam na zewnątrz w poszukiwaniu portalu.
Chciałam zrobić wejście smoka. Nagle do głowy wpadł mi genialny plan. Akemi bedzie ze mnie dumna. Pobiegłam do najbliższej jednostki wojskowej, tej gdzie stacjonował mój wujek. W budynku gdzie znajdowały się biura generałó i oficerów nie było widać ani słychać żywej duszy. Wpadłam jak burza do biura mojego wujka.
-Wujku, potrzebuje klucze- wydyszałam. Mężczyzna podniósł leniwie głowę znad biurka.
-Też się cieszę, że cię widzę Claire! Klucze? Tzn. nie mam kluczy do twojego domu, przykro mi.
-A-ale mi nie chodziło o klucze..tzn..chodziło mi, ale o klucze do czołgu..
Mina wujka była bezcenna.
-Dobra, żarty żartami, ale po co przyszłaś? –oklapłam bezradnie na fotel.
-Powtarzam, że po klucze od czołgu.. Potrzebuję go pożyczyć.
-Aż się boję spytać po co ci on. Nie chcemy wojny – siwowłosy sceptycznie odpowiedział.
-Ale ja tak ładnie proszę! –zrobiłam maślane oczy.
-NIE! – wujek nie ulegał.
-FOCH! – tupnęłam nogą i wyszłam tworząc w glowie następny plan.
Biegłam różnymi korytarzami aż w końcu trafiłam tam gdzie chciałam. W pomieszczeniu na ścianie wisiało pełno kluczy. No pięknie, zostało mi kilka minut a jakaś setka kluczy.
-Co tu robisz? – odwróciłam się na dźwięk obcego mi głosu. W drzwiach stał jakiś młody żołnierz.
-Ja? Hehe..no wiesz..zgubiłam się – zaczęłam się powoli cofać.
-Tak trudno jest dostrzec drzwi?- Przystojny szatyn spojrzał mi w oczy i zaczął się do mnie przybliżać.
-T-tak. One nie były widoczne przedtem – zaczęłam się motać. Muszę wymyślić coś i to szybko.
-Ach tak? To może ci je wskaże, co ty na to?
-Jak na lato, tylko pierw zgarnę kluczyki od czołgu – podbiegłam do ściany i zaczęłam desperacko szukać właściwego klucza.
-Tego szukasz? – szatyn wskazał na klucz trzymany w ręku. Ponieważ wątpiłam, żeby mi je tak po prostu oddał, zaczęłam się zachowywać jak psychol.

*** Akemi ***

Gdy się obudziłam, było już jasno. Zamrugałam zaskoczona i podniosłam się. Ech, musiałam usnąć i Sun mnie zaniósł z powrotem do pokoju. Wstałam, szybko sie ubrałam i wypadłam na korytarz. Szłam  rozmyślając nad wieloma sprawami (tak, wiem że niesamowite, ale tak, potrafię myśleć! xD). Czułam, że kogoś mi tutaj brakuje...
Gdy się tak zamyśliłam, wbijałam wzrok w podłogę, równocześnie nie mając pojęcia, że w moją stronę zmierzała nasza pechowa Niebieska. Tak więc czekało nas dość bolesne spotkanie, gdy wpadłyśmy na  siebie. Co to byłby za dzień bez stratowania Niebieskiej?
- Ichiro! Patrz jak leziesz! – warknęła zirytowana. Podniosłam na nią wzrok.
- Też się bardzo cieszę, że panią widzę pani dyrektor – wymamrotałam sarkastycznie. Chciałam ją wyminąć, ale ona zagrodziła mi drogę.
- Wszystko w porządku? – zapytała zdziwiona.
- Skąd ta nagła troska? – uniosłam brwi do góry.
- Bo normalnie natchmiast byś coś tu odstawiła – warknęła.- Nie, żebym miała coś przeciwko, że akurat nic nie niszczysz...Ale o co chodzi? Jesteś jedną z moich uczennić, chcę móc wam pomagać.
- Tsaaa, jasne! – zaśmiałam się gorzko i ją wyminęłam. Zrobiłam kilka kroków a potem się nagle zatrzymałam i obejrzałam.- Pani dyrektor!
- Słucham?
- Jest jednak coś – zaczęłam spokojnie.- Jednak potrzebuję pomocy...
- Psychiatrycznej?
- Nie, to już od dawna – wyszczerzyłam się.- Potrzebuję transportu na ziemię.
- Gdzie dokładnie? – spojrzała zaskoczona.
- Um...no tego...em...no ja nie wiem do końca – uśmiechnęłam się zakłopotana a ona niemal zaliczyła glebę.- Niech pani mnie wyśle tam! Tzn. Tam, gdzie aktualnie przebywa Claire!

*** Claire ***
Odbijałam się od ścian i udawałam psychopatkę. Chociaż udawać poniekąd nie musiałam. Wysoki szatyn się na mnie patrzył z przerażeniem w oczach.
-Ty...Ty potrzebujesz psychiatry! –wydukał z siebie po tym jak się położyłam na ziemi i waliłam pięściami o podłogę.
-Nie! Ja chcę czołg! Nie psychiatry! Psychiatra be! Czołg mniam mniam! – desperacko wołałam, chociaż miałam przeczucie, że to jedynie pogarszało moją sytuację.
W pewnej chwili nad żołnierzem otworzył się portal i moja dawno niewidziana przyjaciółka spadła z hukiem na tego biedaka zwalając go z nóg.
-I co?! Nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie? – wykrzyknęła entuzjastycznie.
-Ty to potrafisz zrobić wejście. A teraz szybko, musimy wiać zanim on się ocknie! – wskazałam brodą na nieprzytomnego żołnierza.
Podbiegłam do niego i wyrwałam mu z ręki klucze. Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo.
-Claire? Tak właściwie to co my robimy? – Czarnowłosa patrzyła na mnie zszokowana.
-Robimy sobie wielkie wejście do akademii. Chodź za mną – złapałam ją za rękę i pobiegłyśmy na zewnątrz poszukać pojazdu.
Po niedługich poszukiwaniach, znalazłyśmy to co chciałyśmy. Kilka chwil później siedziałyśmy w środku a Akemi próbowała go uruchomić.
-Claire! To nie działa! Sama zobacz – jęknęła rezygnująco.
-No jak nie jak tak! Poczekaj, ja ci pokażę jak to działa – zasiadłam za sterami a przyjaciółka straciła się gdzieś w głębi czołgu. –Miałaś rację. To cholerstwo nie chcę odpalić. Może trzeba zatankować?
-A może herbatki? – Akemi stała za mną z czajnikiem w ręku – Czajnik rządzi, czajnik radzi, czajnik nigdy cię nie zdradzi! – wykrzyknęła bojowo.
-Taa, będziemy świętować jak nam się uda przejechać tym co najmniej kilkaset metrów – westchnęłam zrezygnowanie.
***Akemi***
- Spokojnie jak na wojnie – wyszczerzyłam się do Claire, która spiorunowała mnie spojrzeniem.- No co? Teraz nadszedł czas na kawalerię!
- Aki...MY NIE MAMY KAWALERII!
- Ooo, ależ mamy – uśmiechnęłam się a ona spojrzała na mnie zdziwiona. Wyciągnęłam walkie-talkie i wcisnęłam jeden z guzików.- Pani dyrektor, tu 007 i pół, potrzebujemy pomocy!
- A nie mogę was tam zostawić? – dobiegł mnie jęk dyrki.
- NIE! – krzyknęłysmy obie z Claire.

***
- MUAHAHAHAHAHA! ALE JAZDA! – piszczałam radośnie, machając czajnikem, wychylając się z czołgu, którym prowadziła Claire. Trochę rzucało, ale co tam. Jechałyśmy właśnie przez polanę prowadzącą do akademii.
- AKI! WŁAŹ DO ŚRODKA! – Claire krzyknęła.- JAK TO SIĘ ZATRZYMUJE?!
- Nie wiem, ale jest faaaajnie! – w ogóle się nie przejęłam brakiem umiejętności hamowania, nie wspominając już o całkowitym zatrzymaniu się. Przed budynkiem czekała Niebieska oraz jej siostra, która wyglądała na nieco niezadowoloną takim wejściem smoka.
- ICHIRO! ROBINSON! CO TO MA ZNACZYĆ?! – Niebieska 2.0 wrzasnęła głośno, aby przekrzyczeć hałas.
- TO SIĘ NAZYWA BOMBOWE WEJŚCIE PRZE PANI! – zachichotałam po czym schowałam się razem z czajnikiem do środka. Stanęłam obok Claire.- Dobra, czyli nie umiemy się zatrzymać?
- No, na to wychodzi – przyjaciółka popatrzyła na mnie nieco zmartwiona.
- Och, nie przejmuj się, znam świetny sposób! – wyszczerzyłam się.
- Serio? – ucieszyła się a ja pokiwałam głową.- Jaki?
- Wciskaj fajne guziczki aż się uda! – rzuciłam szybko po czym bez namysłu zaczęłam wciskać przypadkowe guziczki, śmiejąc się przy tym jak psychopata.
- AKEMI! NIE!
- No ale co...- zauważyłam, że lufa czołgu skierowała się w stronę dyrektorek. – O.O Oj...

*** Claire ****
-AKEMI! Jeśli ten czołg lub dyrektorki tego nie zrobią, to ja to zrobię! Tzn. Zamorduję cię!–wydarłam się spanikowana.
Rozejrzałam się szybko wokół wnętrza. W końcu dostrzegłam to czego tak desperacko wcześniej szukałam. Malutką, ledwie widoczną dźwignię wystającą z podłogi. Albo to detonator od lufy, albo hamulec. Trzeba zaryzykować. Rzuciłam się i pociągnęłam ją do siebie. Nagle poczułam, jak czołg zwalnia i po chwili staje w miejscu.
- O.o Claire, chyba nam się udało! UDAŁO NAM SIĘ! CLAIRE! ŻYJEMY! – Akemi skakała z radości, trzymając czajnik w ręku i trochę się oblewając wodą.
- Ta, chyba tak. Aż się boję wychodzić na zewnątrz – odpowiedziałam powoli.
- Trzeba to oblać! Chodźmy! Musimy obwieścić, że wróciłaś! – Czarnowłosa wyszła na zewnątrz ze śmiechem.
- Tak jakby jeszcze nie zauważyli...- wyszeptałam i podążyłam za przyjaciółką. Nie spodobało mi się to co zobaczyłam. Dyrektorkom na pewno też nie.
-ICHIRO! ROBINSON! Co wyście zrobiły? Demolka! Totalna demolka! Jak mogłyście! Wiecie ile to teraz będzie trzeba naprawiać?! – Niebieska 2.0. nie przestawała krzyczeć i wskazywać na lufę wbijającą się do budynku.
-Tak, my też się cieszymy, że jakoś przeżyłyśmy – Akemi wyszczerzyła się tuląc czajnik.
- Nie obchodzi mnie to, czy żyjecie czy nie. I tak was zaraz uduszę za te wyrządzone szkody! – siostra dyrki ciągle miała nam za złe, że śmiałyśmy zniszczyć takie cudo jak akademie. W sumie to się jej nie dziwiłam. Z budynku zaczęli wysypywać się uczniowie i zgromadzili się wokół czołgu.
-Ładne, co nie? Bo nasze! Muahaha! – Przyjaciółka świętowała nie zważając na mordercze spojrzenia dyrektorki i jej siostry – Jak chcecie to możemy wam pożyczyć! Tylko..ee..może lepiej nie teraz, bo mamy troszkę krytyczną sytuację tutaj. CZY JEST NA SALI LEKARZ? Ale koniecznie psychiatra! O tu, dla tej pani! – wskazała na Niebieską 2.0
-Aki, radziłabym ci się ogarnąć. Jeśli dobrze pójdzie to może przeżyjemy. Chociaż zaczynam w to coraz bardziej wątpić – odezwałam się nieśmiało.
- Eee tam! Kto by się tym przejmował! Zwłaszcza w takim fajnym czajnikiem! Co nie ludki? – czarnowłosa wybuchła szatańskim śmiechem.
-Złaźcie na dół i to natychmiast! – Dyrektorka zaczęła się irytować naszym zachowaniem.

***Akemi***
- No już, już – uśmiechnęłam się i zeskoczyłyśmy z Claire na ziemię. Przytuliłam do siebie czajnik.- Happy?
- Nie! Dawaj to! – Niebieska 2.0 popełniła karygodny błąd.
Wyrwała...
Mi.....
MÓJ....
Czajnik....
- Akemi? – Claire spojrzała na mnie zaniepokojona. Moja twarz zaczęła zmieniać kolory z różowego na fioletowy a potem na czerwony.- A-Aki?
- TO...JEST....MÓJ...CZAJNIK! – wrzasnęłam po czym dosłownie rzuciłam się na siostrę Niebieskiej, zwalając ją z nóg i usiłując wyrwać jej czajnik.- ODDAWAJ MOJEGO EUSTACHEGO!
- ICHIRO! ZWARIOWAŁAŚ DO RESZT?! – kobieta popatrzyła na mnie przerażona.
- ................MOŻE! MUAHAHAHA! – wybuchnęłam psycho śmiechem po czym wyrwałam jej czajnik, zerwałam się na nogi, złapałam za rękę Claire i wrzasnęłam na całe gardło.- A TERAZ WIEJ ILE SIŁ W RĘKACH!
- CHYBA NOGACH! – przyjaciółka mnie poprawiła, ale biegła dalej.
- TO TEŻ! – biegłyśmy tak jeszcze trochę a potem zwolniłyśmy już w środku. Spojrzałam na czajnik.- Nie martw się Eustachy, zaopiekuję się tobą!
- Um...Aki? – Claire popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Co? A, tak! Claaaire! – rzuciłam  się ja uściskać.- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś!


*** Claire ***
Tego mi brakowało. Wielkiego uścisku Akemi, jej zwariowanych pomysłów i odlotowych przygód. Oraz tej pięknej woni żelek w korytarzu. Przytulałyśmy się jeszcze chwilę po czym przyjaciółka oderwała się nagle.
- Nie zapominaj uściskać Eustachego! On też się za tobą stęsknił – Aki podała mi czajnik i spojrzała wyczekująco aż go pogłaskam.
-Aki, ale przecież poznałaś go niedawno! Jak mógł za mną tę...- Nie dane mi było dokończyć.
-NIE WTRĄCAJ SIĘ! PRZYTULAJ GO ALE TO JUŻ! Może ty go nie znałaś, ale on ciebie już tak! Powiedział mi o tym! – Akemi wydawała się być lekko zirytowana. Z nią nie było najlepiej. W sumie to nic nowego.
- Dobrze, już dobrze. Spokojnie, bez nerwów – powoli głaskałam...czajnik? – A tak swoją drogą, to musisz mi wszystko opowiedzieć co się działo pod moją nieobecność! A tego na pewno było sporo..
- Nie ma sprawy, uczynię to z wielką przyjemnością, tylko pierwsze chodźmy po zapas żelek! – przyjaciółka zawołała i radośnie podskakując udała się w stronę naszego pokoju.

***Akemi***
Gdy już zabrałyśmy zapas żelek, które były starannie ukryte pod moim łóżkiem, postanowiłyśmy się przejść. Opowiadałam Claire różne rzeczy, które zdążyły się wydarzyć pod jej nieobecność.
- Wow, trochę tego jest – przyjaciółka się zaśmiała, biorąc kolejne kilka żelek.
- Oj tak, sporo – zaśmiałam się. Wtedy zza rogu korytarza wyszedł Sunog. Już po chwili nas dostrzegł. Rozpromieniłam się i uśmiechnęłam do niego.- Chodź, przedstawię cię!
- O-okej – Claire przyśpieszły kroku, żeby się ze mną zrównać. Już po chwili pokanałyśmy dystans który nas dzielił od chłopaka.
- Hej Sun – pomachałam do niego.
- Hej Aki – uśmiechnął się lekko po czym spojrzał na Claire.- A to jest...?
- Claire, moja najlepsza przyjaciółka  – odparłam spokojnie, po czym zwróciłam się do przyjaciółki.- Claire, to jest Sunog. Trenujemy trochę razem.
- Miło mi – Sunog skinął głową w jej stronę, trochę nieufnie.- Pochodzisz z ziemi?
- Mi również – Claire odparła spokojnie.- Tak, z ziemi. Trenujecie razem?
- Em, tak – odpowiedzieliśmy równocześnie, na co uśmiechnęłam się.- Głównie to raczej Sun trenuje mnie.
- Nie przesadzajmy, ja też sporo ćwiczę dzięki tobie – chłopak rzucił nieco pogodniej.

*** Claire ***
Zaciekawiona przypatrywałam się chłopakowi. Miał duży dystans do mnie, który był bardzo wyczuwalny. Ale to i tak nie zmieniało faktu, że razem wyglądali słodko. Postanowiłam postronić się od mówienia tego przyjaciółce w obawie o własne życie. Zastanowiłam się czy być bardziej zamknięta w sobie, czy też okazać się z tej drugiej strony. Nie, zdecydowanie nie będę zgrywać psychopatki. Moje przemyślenia przerwało pytanie Akemi.
- ...z tym czajnikiem. Co o tym sądzisz Claire? – oboje z Sunogiem spojrzeli na mnie pytająco.
-Myślę, że to całkiem niezły pomysł. Ale nie może to poczekać? – odezwałam się nieśmiało, mając nadzieję, że to jest właśnie odpowiedź, którą Aki chciała usłyszeć.
-Muahaha! Strzeżcie się, oto nadchodzi zagłada! – Czarnowłosa wybuchła szaleńczym śmiechem a ja posłałam jej szokujące spojrzenie.
-Zdecydowanie za dużo żelek – mruknął Sunog pod nosem, prawie niedosłyszanie. Próbowałam się powstrzymać od śmiechu, lecz bez skutku. Cicho się zaśmiałam na co Akemi spojrzała się na mnie z wyrzutem.
-To ja uciekam. Padam ze zmęczenia. Miło było Cię poznać! Pa!- rzuciłam szybko i pomknęłam w stronę pokoju zostawiając ich samych. A co! Każdy zasługuje na szczęście.

******
Muahaha, tak! Wróciłam! Wiem, że niektórzy się cieszą, a niektórzy nie, no ale cóż na to poradzić xD Mam nadzieję, że notka się podobała ^ ^

Będę miała te żelki, chociażbym miała do tego sprowadzić tutaj czołga i całą armię!

***Sunog***
Powoli budziłem się ze snu, zawsze zajmowało to chwilę, spanie uważam za coś w rodzaju hobby. Gdy się tak wybudzałem, coś zwróciło moją uwagę. Odruchowo otworzyłem oczy. Zamarłem. Leżałem przykryty kocem, przytulając Akemi. Nie muszę chyba mówić, że sytuacja była niezręczna. Moja twarz poczerwieniała. Dziewczyna nadal spała, a nie chciałem jej budzić, co za tym idzie byłem zmuszony zaczekać aż sama to zrobi. Dzięki Bogu, nie musiałem długo czekać... Czarnowłosa otwarła oczy, źrenice rozszerzyły się jej znacząco, zamrugała kilka razy. Jej twarz zastygła w grymasie zdziwienia, ukoronowanym silnym rumieńcem.
-Emm... -wykrztusiła po chwili.
Sytuacja, wbrew moim założeniom, nie polepszyła się. Co gorsza, nie mogłem oderwać wzroku od jej szmaragdowych oczu. Nikogo, ani niczego nie było w pobliżu, swoiste szczęście, w nieszczęściu.
-H-hej... -wymamrotałem w końcu.
-C-cześć... -odpowiedziała.
-Odklejże się od niej kretynie! -krzyknąłem na siebie w myślach, nie mogłem się jednak ani trochę ruszyć.
W końcu jednak udało mi się poruszyć ręką i przestać obejmować zielonooką. Przybrałem pozycję siedzącą, Aki także. Zapadła niezręczna cisza. Z naszych twarzy nie schodził rumieniec...

*** Akemi ***

-Uh, to tego…no…- nie wiedziałam co powiedzieć. Starałam się jakoś opanować.
- Em…ja…- Sun również był lekko skołowany.- Bo to…tego…
- Dobra – uśmiechnęłam się lekko, chociaż nadal czułam rumieńce na twarzy.- Nic się nie stało – chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam.- Naprawdę.
Pokiwał głową.
- A tak w ogóle, my tu leżeliśmy całą noc? – zapytał już spokojniejszym głosem.
- Eto, tak, nie chciałam cię budzić więc przyniosłam nam koce i tego…- odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. Skinął głową i odwrócił wzrok. Powoli się podniosłam.- Chodź, może pójdziemy coś zjeść, co?  Bo nie wiem jak ty, ale ja umieram z głodu.
Podnieśliśmy koce, otrzepaliśmy je z trawy i ruszyliśmy powoli w stronę budynku akademii.

***Sunog***

Szliśmy spokojnie, jak gdyby nic się nie stało, bo właściwie, to się nie stało. Jednak nadal czułem się dziwnie w związku z tym, czułem się... Winny. Musiałem uspokoić myśli.
Akemi miała już chwycić za klamkę, kiedy zatrzymałem jej dłoń, chwytając za nadgarstek.
-Nie sądzisz, że kucharki mogą mieć żal o te melony? -zapytałem, dziewczyna uśmiechnęła się tylko.
Puściłem jej nadgarstek, a ona pewnym pchnięciem otworzyła drzwi. Ku mojemu zdziwieniu, na nasz widok żadna z kucharek nie zaczęła szarżować z łyżką, tudzież innymi sztućcami. Jedynie patrzyły na nas złowrogo. Sprawiało to, że były jeszcze brzydsze, niż normalnie. Najwidoczniej dały spokój z tymi melonami, chociaż nigdy nic nie wiadomo... Podszedłem do bufetu, uprzednio zabierając trzy tace. Zebrałem na nich całą masę jedzenia i oddaliłem się. Usiadłem przy stolik, przy którym już siedziała szesnastolatka i zabierała się właśnie za jedzenie. Położyłem tace na stole i odsunąłem nieco dwie z nich, skupiłem się na tacy, na której znajdowały się miski gotowanego ryżu z warzywami. Jedzenie znikało nadzwyczaj szybko, nawet jak na mnie.

*** Akemi ***

Patrzyłam z niedowierzaniem jak Sunog szybko pochłaniał już drugą tacę jedzenia. Uśmiechnęłam się gdy spojrzałam na swoje, dopiero w połowie zjedzone, śniadanie.
- Gdzie ty to wszystko mieścisz? – zaśmiałam się cicho, na co chłopak odpowiedział tylko uśmiechem. Ja sama mało jadałam, to był jeden z powodów dlaczego ilość jedzenia pochłaniana przez przyjaciela mnie zdziwiła. A drugi…cóż, mało kto zjada trzy tace.
Po krótkiej chwili druga taca została odsunięta na bok a trzecia zastąpiła jej miejsce. Strasznie mnie to rozbawiło.
Wpadł mi do głowy głupi pomysł.
Nabrałam trochę ryżu na łyżkę i spojrzałam na całkiem pochłoniętego jedzeniem Suna.
Uśmiechnęłam się diabolicznie i już po chwili ryż spotkał się z czołem chłopaka. Ten spojrzał na mnie zaskoczony a ja zachichotałam.
Nie zamierzał pozostać dłużny, poznałam po jego uśmiechu. Moje oczekiwania się sprawdziły. Za chwilę rozpętała się już wojna na jedzenie. Mieliśmy ryż, chleb, warzywa, ogółem całe możliwe jedzenie we włosach, na ubraniach, wyglądaliśmy gorzej niż po prawdziwej wojnie. W pewnym momencie Sun rzucił cały talerz w moją stronę. Zrobiłam zgrabny unik i wtedy…wtedy talerz trafił prosto w twarz kucharki. Popatrzyliśmy na siebie przerażeni.
- WYYYY….- kobieta odstawiła talerz i popatrzyła na nas z furią.- ZABIJĘ!
Natychmiast rzuciliśmy się do wyjścia, niemal zabijając się nawzajem w drzwiach kto pierwszy. Chwilę później zwolniliśmy bieg, choć nie przestaliśmy się śmiać. Zaczęło się doprowadzanie siebie nawzajem do porządku.

***Sunog***

Trochę to zajęło, zanim wybraliśmy jedzenie z włosów i ubrań. Przemieżaliśmy bez jakiegoś konkretnego celu jeden z korytaży akadamii, prawdę mówiąc nie mieliśmy niczego do roboty. Ale jak znałem Akemi, to na pewno coś wymyśli. Nie pomyliłem się. Sam jej wyraz twarzy wskazywał na to, że w jej umyśle zrodził się jakiś nieco szalony pomysł.
-Co wymyśliłaś? -zapytałem zaintrygowany.
-Złożymy wizytę dyrektorce... -odpowiedziała tylko. Tyle mi wystarczyło.
Zakradliśmy się niemal bezszelestnie do gabinetu Białej, która właśnie drzemała w swojej sypialni. Zawczasu zgarnęliśmy z kuchni puszkę bitej śmietany, chyba nie muszę mówić po co. Ku naszemu zdziwieniu, Biała była zupełnie łysa. Wymieniliśmy z Akemi zdumione spojrzenia i z wielkim wysiłkiem powstrzymywaliśmy śmiech. Po chwili jednak uspokoiliśmy się i zajęliśmy realizacją planu. Czarnowłosa nalożyła trochę bitej smietany na jej dłoń, ja zaś polaskotałem ją w nos ogonem. Ruchem ręki wysmarowała sobie dolną część twarzy. Wyglądała jakby miała obfitą białą brodę, która przywodziła na myśl tą Świętego Mikołaja. Wtedy na coś wpadłem... Chwyciłem puszkę i dorobiłem jej brwi. Brakowało tylko czapki, którą przypadkiem miałem przy sobie. Nałożyłem ją na jej łysą glacę i razem z Aki podziwialiśmy dzieło. Ponownie musieliśmy włożyć wielki wysiłek, by nie roześmiać się, co nie do końca się udało...

*** Akemi ***

Gdy tak staraliśmy się ogarnąć i powstrzymać krótkie chichoty które nam się wyrywały, nie zauważyliśmy, iż nasza kochana dyrektorka się budzi. Dopiero jej zaspany głos nas zaskoczył.
- Ichiro? Wunk? Co wy tu do jasnej…- na chwilę zamarła i dotknęła ręką czapki.- Hm?
Podniosła się i wstała. My się kawałek cofnęliśmy, wymieniając uśmiechy i spojrzenia. Skierowała się do lustra. Wstrzymaliśmy oddech.  Po chwili odwróciła się, jej twarzy od dawna nie pokazywała takiej ilości złości. To była wręcz furia.
- No wie pani…- zaczęłam nieśmiało.
- I tak już by pani nic innego nie pomogło – Sun dokończył a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem. Jak się okazało, był to tak zwany ostatni gwóźdź do trumny.
- MACIE SZLABAN!  - wrzasnęła na całe gardło.
- Na? -  Sunog zapytał spokojnie.
- Na…NA….NA WSZYSTKO! A już zwłaszcza na żelki! – tu posłała mi mordercze spojrzenie.
- Prooooszę paaani, wszystko tylko nie żelki! – zaprotestowałam.
- WŁAŚNIE ŻE ŻELKI! – posmutniałam a  jej twarzy była już fioletowa.- A TERAZ WYNOCHA! ALE JUŻ!
- Ale…
Złapała lampę która stała obok i rzuciła między mnie a Sunoga. Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia i szybko wybiegliśmy na zewnątrz, trzaskając głośno drzwiami.
Natychmiast się uśmiechnęłam.
- Będę miała te żelki, chociażbym miała do tego sprowadzić tutaj czołga  i całą armię! – rzuciłam z zaczepnym uśmiechem i oboje wybuchliśmy śmiechem. – To co? Najpierw żelki czy kończymy trening?
- A czy my go nie skończyliśmy? – spojrzał na mnie pytająco.
- Ominęliśmy walkę wręcz – wyszczerzyłam się a on popatrzył na mnie nie do końca przekonany.

***Sunog***

-W-walka wręcz? Jesteś tego pewna?
-Tak jestem. -odpowiedziała stanowczo. Wiedziałem, że nie odpuści.
-No dobrze... -westchnąłem i ruszyłem przez korytarz zmierzając do wyjścia z budynku, Aki ruszyła za mną.
***
Wyprowadziłem cios. Dziewczyna zręcznie zablokowała go przedramieniem i skontrowała zamaszystym kopnięciem wycelowanym w moją głowę. Schyliłem się szybko i uniknąłem trafienia, ona jednak na to czekała, gdy tylko jej noga spoczęła na ziemi a ja się podniosłem, oberwałem w skroń łokciem. Spowodowało to, że cofnąłem się o krok. Była naprawdę dobra.
-Potrzebowałem takiego partnera do treningu. - uśmiechnąłem się do niej, co ona odwzajemniła. -Normalne ćwiczenia nie dawały już efektu. - ruszyłem w jej stronę pozorując cios.
-A próbowałeś w sali grawitacyjnej? -zapytała przygotowując się do sparowania ciosu.
-Gdzie? -zatrzymałem się i zamrugałem kilkukrotnie. -Jak mogłem o tym zapomnieć? Jak wół jest na planie a ja o tym zapomniałem... -pomyślałem.
Czarnowłosa widząc że nie atakuje, sama przystąpiła do ataku. Ocknąłem się jednak w porę i niemal w ostatniej chwili uniknąłem ciosu wymierzonego w moją twarz. Zielonooka nie czekając na mnie, wyprowadziła kolejny cios, który z trudem sparowałem. W jego następstwie wyprowadziła cios kolanem w mój brzuch, którego uniknąłem przeskakując nad nią. Natychmiastowo obróciliśmy się do siebie twarzami, patrzeliśmy sobie w oczy. Szesnastolatka miała już w zanadrzu kolejny cios, który szybko powstrzymałem, lewą dłonią złapałem ją na nieco poniżej pachy z prawom nogą ja podciąłem. Lewą ręką powstrzymałem jej upadek tak, że miękko dotknęła trawiastego podłoża. Przez cały czas utrzymywałem z nią kontakt wzrokowy. Dopiero po sekundzie, czy dwóch zorientowałem się, że nasze twarze dzieliło najwyżej pięć centymetrów. Zarumieniłem się gwałtownie, Aki podobnie, w jej oczach ujrzałem iskierki... Otrząsnąłem się szybko i wstałem. Podałem jej dłoń, pomagając wstać. Nastała niezręczna cisza.

*** Akemi ***

Nie wiedziałam czy ciepło które czułam pochodziło od treningu czy też nie, ale tak czy inaczej starałam się je opanować, razem z rumieńcami na twarzy. Wcale nie było to takie łatwe. W sumie łatwiej było już blokować ciosy…
Po chwili uznałam, że rumieńce trochę osłabły i podniosłam na niego wzrok. Następnie się lekko uśmiechnęłam, powodując u niego lekką dezorientację, jednak odwzajemnił uśmiech.
- Chyba wystarczy treningu na dziś – odparł nieco zmieszany. Pokiwałam posłusznie głową. Potem uśmiechnęłam się szerzej.- Co?
- Masz mnie już dość na dzisiaj czy…?
- Co to za plan? – zapytał, uśmiechając się.
- Wypad na żelki – wyszczerzyłam się, na co on zaśmiał się cicho.
- Zgoda – pokiwał głową i odwrócił się w stronę akademii.
- Ej, Sun! – zawołałam za nim, a gdy się odwrócił przytuliłam go lekko.- Dzięki!

***Sunog***

-Nie ma sprawy. -odwzajemniłem uścisk i uśmiechnąłem się lekko. Puściłem ją. -Chodźmy już. -dodałem.
Akemi przytaknęła i ruszyliśmy w kierunku akademii. Konkretniej mówiąc, do szkolnego sklepiku. Nie wiem, co było dziwniejsze, to że coś takiego tutaj jest, czy to że jeszcze jest, zważywszy na stopień zaawansowania żelkoholizmu w tym miejscu. Sklepik miał bardzo duży asortyment, od żelek wszelkiej maści, przez pierniczki i czekoladę, aż do ciast i deserów. Zakupiliśmy po kilkanaście paczek i, bardzo uważając na to, by opakowania nie szeleszczały, wyszliśmy z budynku. Tutaj już mogliśmy się rozluźnić, ponieważ byliśmy poza zasięgiem żelkowego zmysłu tutaj obecnych. Swoją drogą, chyba większość wpadła w jesienną chandrę, jest wyjątkowo cicho i spokojnie. Oczywiście są też wyjątki... Spojrzałem na korony mijanych drzew, liście zaczynały się czerwienić, a przynajmniej te, które jeszcze nie spadły. Zawsze lubiłem widok czerwieniących się liści na tle błękitnego nieba, które zaczęło różowieć. Słońce zbliżało się ku zachodowi. Udaliśmy się nad jezioro. Usiedliśmy jakieś dwa metry od brzegu, dzieliło nas dwadzieścia, trzydzieści centymetrów. Położyliśmy między sobą paczki żelek, pozostawiając sobie w dłoniach po jednej. Po powierzchni wody pływały liście.

*** Akemi ***

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jeszcze trochę o naszych dzisiejszych wygłupach, śmiejąc się w najlepsze. Zima się zbliżała, zrobiło się zimno. Jednak wcale nie miałam jeszcze ochoty wracać do akademii.  Wstałam a Sun popatrzył na mnie pytająco.
- Dokąd idziesz?
- Zobaczysz – uśmiechnęłam się lekko po czym podeszłam do najbliższego drzewa, zwinnie na nie wskoczyłam i zaczęłam urywać gałęzie. Chłopak patrzył na mnie zaciekawiony. ‘’Obrabowałam’’ tak jeszcze trochę drzew, aż wróciłam, ilość drzewa zasłaniała moja twarz. Położyłam to kawałek od chłopaka.
- I co teraz? – zapytał, przyglądając mi się.
- Niespodzianka – zaśmiałam się, po czym z ręki wystrzeliłam płomień prosto na drzewo. Od razu zaczęło się palić. Uśmiechnęłam się szeroko.- Ognisko! Jeszcze tylko pianki by się przydały...
- Mówisz, masz – Sun uśmiechnął się po czym sięgnął do torby i wyciągnął z nich paczkę pianek.-Teraz tylko dwie gałęzie i proszę!

***
Siedziałam obok niego, trzymając patyk z jedną z ostatnich pianek nad ogniem. Robiłam się senna. Sporo dziś energii zużyłam.
- Daj, potrzymam ci ten patyk – chłopak musiał dostrzec moje zmęczenie. Wziął ode mnie patyk z pianką.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się wdzięczna. Po kilkunastu sekundach oparłam głowę o jego ramię i resztą sił utrzymywałam powieki otwarte, wpatrując się w ogień.

***Sunog***

-Akemi, pianki są już goto... -nie dokończyłem, gdyż spostrzegłem, że dziewczyna zasnęła.
Uśmiechała się lekko przez sen. Dopiero po kilku sekundach spostrzegłem, że przytula moją prawą rękę.
Zarumieniłem się lekko. Wziąłem swoją piankę i zjadłem ją, podobnie jak piankę Aki, nie chciałem, by się zmarnowała. Ponownie spojrzałem na towarzyszkę, uświadomiłem sobie, że wypadało by zanieść ją do jej pokoju. Wolną ręką zgasiłem ognisko, wchłaniając, powoli gasnący, ogień. Wziąłem zielonooką na ręce i ruszyłem w kierunku budynku Akademii.
-No i znowu... -pomyślałem. -Właściwie to, to mi się zaczyna podobać... -dodałem.
Otwarłem drzwi do pokoju ogonem i wszedłem do środka. Położyłem ją na łóżku i... Pocałowałem ją w czoło. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem, po prostu to zrobiłem. Speszyłem się nieco rumieniąc i wyszedłem... Kiedy tylko walnąłem się na łózko Rub zapalił jedną z lampek.
-Wróciłeś... -stwierdził.
-Zgaś światło, chcę spać... -mruknąłem trochę nieprzytomnie.
-Ale wiesz, że jutro masz sprawdzian? -dopiero po chwili uświadomiłem sobie co powiedział.
-Co?! - wrzasnąłem. -Szybko mi mówisz!

niedziela, 28 października 2012

Kolejne wyzwanie cz.1

Od razu zaznaczam że nie wracam do BA na dobre,postanowiłem tylko napisać dwuczęściowego oneshota na temat życia po śmierci Tatsuyi.
Miłej lektury!
___________________
Spadałem...to jedyne co moje zmysły zdołały zarejestrować...no,było coś jeszcze.
Wszystko płonęło.Zarówno otoczenie jak i niektóre fragmenty mojego ubrania,a nawet ciała.Ze wszystkich stron dochodziły mnie nieludzkie wrzaski i wycia.
W końcu uderzyłem o twarde podłoże.Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować,ktoś złapał mnie i podniósł.Zaryzykowałem lekkie uniesienie powiek.Obraz był zamglony,ale widziałem z grubsza sylwetki postaci.
Trzymały mnie dwa spore demony,a przede mną stał nikt inny jak Nox Auditori.
- I co teraz gnojku? - ojciec Dantego uderzył mnie w brzuch - Na powierzchni wygrałeś Ty i ta zdradziecka *cenzura* Noemi.Ale tutaj to ja dyktuję warunki...
Znowu dostałem w brzuch,tym razem kolanem.Kaszlnąłem i wyplułem trochę krwi,po czym odezwałem się słabo:
- Szczerze?To co ze mną będzie obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg.Zasłużyłem na to.Ale przynajmniej mam satysfakcję że Ty *cenzura* już stąd nie wyjdziesz...
- Ty...Ty...TY ŚMIECIU! - Nox zaczął uderzać mnie w brzuch i po twarzy.
"Głupio by było tak skończyć..." - pomyślałem resztkami świadomości
Zacisnąłem zęby i skupiłem całą Ki jaka mi pozostała.Wiele tego nie było ale musiało wystarczyć...
- HA! - w ułamku sekundy wyzwoliłem całą nagromadzoną energię,odpychając Noxa.
Demony-sługusy zostały po prostu rozerwane na kawałki.
Przesunąłem wzrokiem po sobie.Bluza i koszulka były kompletnie podarte,buty były całe,natomiast spodnie lekko naddarte.Jakby tego było mało,zamiast ciała miałem jedną,wielką,krwawiącą ranę.
- A niech Cię szlag - warknąłem do ojca Dantego.
Skupiłem resztkę Ki,sięgając do najdalszych rezerw mojego organizmu.Używając tej energii,zmieniłem się w Super Saiyanina.
Spojrzałem na demona chłodnym wzrokiem i powiedziałem:
- Będziesz obiektem testowym dla mojej nowej techniki...
Nox cofnął się o krok ale nie uciekł.Najwyraźniej ciekawość wzięła górę nad strachem.
Wystawiłem dłonie przed siebie,jakbym trzymał jakąś kulę.
Istotnie,po chwili nad moimi wystawionymi dłońmi pojawiła się złota kula Ki.
Zacząłem się chwiać - ten atak wysysał ze mnie mnóstwo energii.
Gdy pocisk urósł do rozmiarów piłki do koszykówki,ustawiłem jedną dłoń jak do pchnięcia.
- SAIGO NO FUREA! - ryknąłem posyłając w Noxa złoty atak.
Demon nie zdążył odskoczyć.
Atak uderzył go w brzuch i zaczął odpychać.
- Sayonara - powiedziałem chłodno i zacisnąłem pięść.
Pocisk eksplodował,niszcząc wszystko w promieniu dziesięciu metrów.
Sekundę później moje włosy wróciły do normalnej barwy i straciłem przytomność.
***
- Ty,żyjesz...?Wstawaj no...!
Słyszałem to jak przez mgłę...
Powoli podniosłem powieki i moim oczom ukazała się...cela.Byłem w więzieniu.
- Jak tam śpiochu? - powiedział stojący nade mną demon
- Ach! - odskoczyłem pod ścianę - Nie zbliżaj się!
- Nie bój się! - demon machnął ręką - Ja nie od Noxa.Nie siedziałbym tu z Tobą!
Odetchnąłem z ulgą,tymczasem on kontynuował:
- ...na imię mam Akuma.Jestem jednym z przeciwników rządów Noxa...
- Akuma? - uniosłem brew
- SAM SOBIE IMIENIA NIE WYBIERAŁEM,NO! - wybuchnął demon
- Spokojnie... - mruknąłem - ...pasuje do Ciebie.
Nie kłamałem.
Akuma był dosyć wysoki i napakowany.Miał błyszczące,zielone oczy i rogi o długości około dwudziestu centymetrów.Miał czerwoną skórę.Ubrany był tylko w krótkie podarte spodnie,co i tak było dziwne bo demony przeważnie nosiły przepaski albo skóry zwierząt.Akuma wydawał się być dosyć ucywilizowanym demonem.
- ...i wtedy poczułem energię Twojego ataku.Całkowicie zniszczyłbyś Noxa,gdyby nie przeszedł na Poziom 2. - zakończył demon - Ten kto pokonał go na powierzchni,miał sporo farta,albo umiejętności.
- Farta - odparłem - To ja go pokonałem...wraz z jego córką.
- Ale Saya nie żyje - zdziwił się Akuma.
- To była nie Saya - mruknąłem - Ale mniejsza o to.Dlaczego Nox mnie nie zabił?Skoro przetrwał moje Saigo no Furea,to powinien sobie ze mną poradzić bez problemu...
- Teoretycznie. - zarechotał mój rozmówca - Przetrwał,ale nie jest w zbyt dobrym stanie.Twoje Sai...Soi...Twój atak nieźle go uszkodził.Ale pewnie jak wyzdrowieje,zechce Cię wykończyć.
- Czyli trzeba uderzyć zanim dojdzie do siebie! - stwierdziłem.
- Ale Ty też nie jesteś w najlepszym stanie... - zauważył Akuma.
Niestety miał rację.Byłem niemal cały w zaschniętej krwi.Spodnie sięgały mi już tylko do kolan,jedynie buty przetrwały w całości.
- Świetnie... - mruknąłem - On wyzdrowieje i mnie zniszczy.
- Nie-e. - zaprzeczył demon i rzucił mi niewielki przedmiot - Zjedz to.
Przedmiot okazał się owocem.
- To Smoczy Owoc - wyjaśnił Akuma - Regeneruje energię i leczy rany.
- Super! - bez wahania ugryzłem owoc.
Był trochę cierpki,ale od razu poczułem jak moje ciało wypełnia nowa energia.
- Fantastycznie - uśmiechnąłem się złośliwie - Nox,idę po Ciebie.

piątek, 19 października 2012

Zaczynajmy. Do lotu... Gotowi... Start!

***Sunog***

-He? -zapytałem sam siebie.
-O co chodzi? -zapytała siedząca na łóżku Kira.
-Nie, nic. Po prostu poczułem coś dziwnego. -odpowiedziałem. -Zaraz wracam. -dodałem wstając i się do drzwi.Wyszedłem od pielęgniarki i udałem się do źródła energii. Wiedziałem dokładnie do kogo należała. Zastanawiało mnie, co mogło zajść, że wyzwoliła takie pokłady energii... Znalezienie jej nie było trudne. Była na jednym z korytarzy, wpatrywała się w niebo, przez otwarte okno.Podszedłem bliżej. Choć znajdowałem się poza jej polem widzenia, to odwróciła się w moją stronę.Wyczuła mnie.
-Cześć Sun. -powiedziała w charakterystyczny dla siebie, entuzjastyczny sposób.
-Cześć. -odpowiedziałem. -Co się wydarzyło przed chwilą? Bo poczułem to, prawie na drugim końcu akademii. -zapytałem.

*** Akemi ***

- Hm? A…to…- wymamrotałam zakłopotana, wytrącając się z zamyślenia.- Miałam małe starcie z nowym uczniem…
- Małe? Ty i starcie z nowym? – uniósł brwi do góry, najwyraźniej oczekując nieco dłuższej wypowiedzi.
- Tak, trochę na za dużo sobie pozwolił, ale mniejsza, opanowałam sytuację – uśmiechnęłam się promiennie, starając się uspokoić większość emocji. Zrobiłam kilka kroków  w jego stronę. – Przepraszam jeżeli cię tym zaniepokoiłam…
- Nie masz za co przepraszać – Sun uśmiechnął się lekko.- W sumie to przydatne, wiem kiedy masz kłopoty.
- Taaa, jeżeli uważasz to zaleta – zaśmiałam się i lekko go szturchnęłam łokciem.

***Sunog***

-W każdym razie, muszę z tobą porozmawiać o tym. Po odblokowaniu twojego potencjału, twoje są silniejsze, o jakieś dwa, trzy razy...
-Dopiero teraz mi to mówisz? -wtrąciła się.
-Tak, przepraszam, umknęło mi jakoś. Chodzi mi o to, że powinnaś uważać. Wiem, że był to jednorazowy incydent, ale uważaj. Już bez tego dysponowałaś dużą mocą.
-Dobrze. -rzekła.
-Hmm... Mam nadzieję, że nie dojdzie do takich sytuacji, nawet jeśli starała się powstrzymać. -pomyślałem.
-Co byś powiedziała na trening latania? -zapytałem przerywając krótkie milczenie.

*** Akemi ***

W sumie nigdy do końca nie panowałam nad swoimi mocami, a teraz skoro stałam się jeszcze silniejsza, powinnam pewnie potrenować. Westchnęłam cicho.
- Aki? – Sun  zapytał po chwili. Natychmiast się ocknęłam i uśmiechnęłam.
- Jasne, z przyjemnością! – ucieszyłam się i od razu postawiłam nogę na parapecie. Sun złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytająco.
- Jesteś pewna, że chcesz od razu zaczynać od okna? – zapytał spokojnie.
Spojrzałam w dół. Byliśmy wysoko, na jednym z ostatnich pięter z BA. Upadek z tej wysokości nie byłby najprzyjemniejszym doświadczeniem.
Stanęłam pewniej na parapecie.
- Przecież już to robiłam – rzuciłam pogodnie a chłopak niepewnie zabrał rękę. – Poza tym…jak coś to przecież mnie złapiesz!
Bez czekania na jego odpowiedź skoczyłam do tyłu.

***Sunog***

Natychmiast wychyliłem się za okno. Serce podeszło mi gardła, gdy zobaczyłem Aki, spadającą szybko na ziemię. Natychmiast teleportowałem się za zewnątrz, zawisłem w powietrzu i wzrokiem błądziłem, szukając dziewczyny. Znalazłem ją, latała sobie swobodnie, odetchnąłem z ulgą. Tętno spadło.  Podleciałem do niej. Po moich skrzyżowanych rękach i zmartwionej minie, wyczytała, że jestem zły.
-Aki... -zacząłem. -Wystraszyłaś mnie.
-Tak, wiem, przepraszam. Nie powinnam była tego robić. -tłumaczyła się z przepraszającą miną. Nie wiem dlaczego, ale gdy widzę te jej szmaragdowe oczy, to od razu mięknę.
-Mniejsza, ważne, że nic ci się nie stało. -westchnąłem. -Okej, to zaczynamy lekcję.

*** Akemi ***

Uśmiechnęłam się gdy złość zniknęła z twarzy Sunoga.
- Okej – rzuciłam pogodnie.
- To może zaczniemy od…
- Małej wycieczki? – wyszczerzyłam się a on spojrzał na mnie wymownie. – No co? To też trening! Poniekąd…
- Ech…- Sun pokręcił głową z uśmiechem.- Jesteś niemożliwa!
- Wiem – odparłam z uśmiechem.- Ma się to coś! Eto, ale dobra, wycieczka może być na koniec, najpierw możesz mi tu zgotować piekło czy co tam jeszcze.
Po uśmiechu chłopaka poznałam, że prawdopodobnie właśnie podpisałam na siebie samą wyrok śmierci.

***Sunog***

-Najpierw popracujemy nad szybkością lotu, następnie nad koordynacją i refleksem. A później wycieczka.
Akemi wyglądała na lekko zdołowaną planem zajęć, ale to się zmieni.
-Zaraz zaczniemy, tylko muszę coś jeszcze zrobić. -rzekłem. -Zaraz wrócę. -teleportowałem się do gabinetu pielęgniarki.
-Już wróciłeś? -zapytała Kira.
Siedziała z podkurczonymi nogami, czekała na mój powrót.
-Tak właściwie, to muszę już iść. Uczę Aki latania. -stwierdziłem.
-Latania? -zdziwiła się.
-Tak, mówiłem ci przecież. -odpowiedziałem. -Dobra, ja lecę. Do jutra.
-Do jutra.
Teleportowałem się z powrotem do czarnowłosej.

*** Akemi ***

Usiadłam sobie na gałęzi drzewa, przyglądając się słońcu. Wiatr zaczął bawić się moimi włosami.
Sunog już po krótkiej chwili wrócił.
- Fajnie tak – stwierdziłam a on spojrzał na mnie pytająco.- W sensie ta cała teleportacja!
- Mhm i bardzo przydatna – pokiwał głową.- To co? Gotowa na trening?
- Tak jest! – zasalutowałam i z powrotem zaczęłam unosić się w powietrzu.- Zaczynamy od szybkości, tak? – wyszczerzyłam się szeroko.
- Mhm, ale Aki, musisz to wziąć na poważnie – polecił spokojnie.
- Jasne, nie ma sprawy – uśmiechnęłam się ciepło.- Ja przecież wszystko biorę na poważnie!
- Tsaaa, z której strony – chłopak odwzajemnił uśmiech.

***Sunog***

-Dobra, żartuję. -rzekłem po chwili nieprzerwanie się uśmiechając. -Najlepszym sposobem na trenowanie szybkości jest wyścig. Tak, będziemy się ścigać. Twoim zadaniem jest mnie pokonać.
-Latasz szybciej ode mnie, prawda? -zapytała szmaragdowooka.
-Tylko trochę w normalnej postaci. -przybrałem postać super saiyanina, jednocześnie uświadomiłem sobie, że Akemi nie miała z nią styczności, a przynajmniej nie przypominam sobie takiego zdarzenia. -W tej jestem sporo szybszy. Teraz to będzie dla ciebie wyzwanie. -przyglądała się mi ze zdumieniem, ale nie powinno mnie to dziwić. Nie na co dzień widzi się, jak ktoś od tak zmienia kolor włosów i oczu. Chociaż tutaj nie powinno to zanadto dziwić.
-Zaczynajmy. Do lotu... Gotowi... Start! -krzyknąłem i pomknąłem niczym pocisk w kierunku przeciwległego krańca bariery otaczającej cały ten obszar. Aki leciała za mną, ale mimo starań odległość między nami nie zmniejszała się.

*** Akemi ***

Nie miałam szans go dogonić. W pewnym momencie chłopak zatrzymał się i wrócił do normalnego wyglądu. Po chwili zatrzymałam się koło niego. Postawiłam nogi na gałęzi na wszelki wypadek i oparłam dłonie na kolanach, łapiąc oddech.
- N-niezły ten trening – przyznałam z uśmiechem i przyjrzałam mu się.- Ej..j-jak ty…jak ty umiesz tak sobie zmieniać nagle wygląd?
- Saiyanie to potrafią – wzruszył ramionami. Pokiwałam głową.- Gotowa na drugą część czy może wolisz odpocząć?
- Żartujesz? – wyprostowałam się z zaczepnym uśmiechem. – Będziemy ćwiczyć do póki ci tu nie zaliczę gleby i spotkania z trawą!

***Sunog***

Była wytrwała, nawet bardzo, trzeba jej to przyznać. Wielu by odpuściło, ona jednak się zawzięła.Jej słowa przypomniały mi to, co zwykł mawiać mój ojciec "Nie odpocznę i nie przestanę dopóki, dopóty nie będę najlepszy, lub zginę próbując". Był strasznie uparty, nawet jak na saiyanina. Bardzo za nim tęsknię...
-Sun? -głos zielonookiej wyrwały mnie z zamyślenia.
-Co? A, tak. Trening. Czyli kolejny wyścig? -Akemi przytaknęła. -Trzy... Dwa... -zacząłem.
-Jeden! -krzyknęła i wystrzeliła w kierunku bariery. Pomknąłem zaraz, za nią.
Po kilku sekundach dogoniłem ją i wyprzedziłem, nie była to pełnia jej możliwości, to było wręcz widać. Przyśpieszyła trochę i ponownie była pierwsza, ale nie na długo. Przyśpieszyłem i zrównałem lot z Aki. Po uśmiechu na jej twarzy odgadłem, że trening sprawia jej przyjemność. Będąc szczerym, to mnie też, choć nie pokazywałem tego zbytnio. Obróciłem się w powietrzu na plecy i ponownie przyśpieszyłem, dziewczyna spojrzała na mnie, a ja pomachałem jej uśmiechając się szeroko. Ewidentnie wjechałem jej tym na ambicję. Taki miałem cel...

*** Akemi ***

Świetnie się bawiłam. Jak na trening. Takie to mogłyby być częściej! Nie dość że trening, to jeszcze i zabawa.
Nie wiedziałam czy zrobił to specjalnie czy nie, ale to było jakby nacisnął właśnie przycisk ‘turbo’ albo ‘nitro’.
Uśmiechnęłam się lekko i na chwilę przymknęłam oczy. Przywołałam niektóre ze swoich wspomnień, które wywołały u mnie przypływ energii. Wszystkie były pozytywne, zakręcone, takie…takie typowe dla tego miejsca. Poczułam jakbym stała się lżejsza, wręcz cały mój ciężar zniknął. Otworzyłam oczy i wystrzeliłam do przodu jak z procy.
Na krótką chwilę go wyprzedziłam a potem, gdy moja energia odrobinę opadła, zrównałam się z nim. Uśmiechnął się lekko.
- I j-jak? – zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy.- M-może być?

***Sunog***

Wiedziałem, że to ją zmotywuje, ale gdy zobaczyłem efekt, po prostu mnie zatkało. Nie miałem prędkościomierza, ale dam głowę, że leciała ponad dwieście kilometrów na godzinę. Nie muszę chyba mówić, że to dużo. Gdy się wreszcie "odetkałem", zdołałem z siebie wykrztusić...
-Jasne. Na prawdę, robi wrażenie. -ucieszyła się na te słowa, zrobiła w powietrzu efektowną "beczkę". -Robisz szybko postępy, nawet bardzo szybko. Pójdziemy o krok dalej. -oznajmiłem jej. Przybrałem postać super saiyanina, mimowolnie wyprzedzając czarnowłosą o kilka metrów. Ta jednak szybko zrówanała lot i po chwili mnie wyprzedziła. Spekulować można, czy to zasługa odległego saiyańskiego przodka, czy też po prostu ludzki potencjał, nie miało to jednak znaczenia. Czułem, że trening już dawał efekty, jej poziom mocy wzrósł. Poziom mocy, mówi o sile, wytrzymałości, zwinności i innych tego typu atrybutach. Nie ma on wartości stałej, może się on łatwo zmienić pod wpływem emocji, ran lub głodu. Im większy poziom mocy, tym trudniej go zwiększyć... Ponownie to ja objąłem prowadzenie w naszym "wyścigu", Akemi po raz kolejny dostała zastrzyk energii, był on jednak za mały by mnie wyprzedzić. Próbowała jednak dalej.

*** Akemi ***

Przywoływałam coraz to różniejsze wspomnienia, ale nie dałam rady go dogonić. Uparcie próbowałam, ale nie miałam na to szans. Sun był pierwszy przy barierze. Po chwili dołączyłam do niego i uśmiechnęłam się.
- Jesteś szybszy – stwierdziłam, starając się wyrównać swój oddech. – I wiesz co? Wisisz mi za to paczkę żelek! – zaśmiałam się po czym zupełnie bez powodu dźgnęłam go między żebra. Chłopak wrócił do swojego normalnego wyglądu i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Muahaha, to jak przycisk włącz wyłącz? – zapytałam z szatańskim uśmiechem, próbując jeszcze raz go dźgnąć. Jednak złapał moją rękę w połowie drogi i spojrzał na mnie wymownie. – O patrz! BOCIAN!
- Nie nabierzesz mnie na to – stwierdził z lekkim uśmiechem.
- Uh….naprawdę nie? – zrobiłam słodkie oczy niczym kot ze Shreka. Na sekundę go to rozkojarzyło, ale ta sekunda wystarczyła. Dźgnęłam go jeszcze raz po czym z psychopatycznym śmiechem wzbiłam się do góry.

***Sunog***

-Ehh... -westchnąłem i również wzbiłem się w górę.
Akemi leciała pionowo do pewnego momentu, po czym odbiła się od bariery i skierowała do jej przeciwległego krańca. Dogonienie jej nie było wcale trudne, bo nie leciała zbyt szybko. Jednak, gdy mnie spostrzegła, nagle przyśpieszyła...
-Więc zabawy ciąg dalszy... -zaśmiałem się do siebie, jednocześnie przyśpieszając znacznie.
Właśnie równałem lot z szesnastolatką, ta jednak zaśmiała się cicho i przyśpieszyła, ale niewystarczająco. Złapałem ją w pasie i zatrzymałem w powietrzu.
-Mam cię! -wykrzyknąłem. -A teraz zobaczymy, czy masz łaskotki. -uśmiechnąłem się diabolicznie, Aki była przestraszona.

*** Akemi ***

Oł noł! To zabrzmiało strasznie!
- Niiieeee! – zaczęłam piszczeć i się śmiać gdy chłopak zaczął mnie łaskotać. Wyginałam się we wszystkie strony, starając się jakoś uwolnić, ale mocno mnie trzymał. Po chwili już łzy ciekły mi po twarzy od śmiechu. – T-to n-niesprawiedliwe!
- Ooo, czyżby? – Sun zaśmiał się, najwyraźniej rozbawiony.
- P-przepraszam! Przepraszam! – śmiałam się jak wariatka.- Ja już będę miła i grzeczna!
- Mhm, mam niby uwierzyć? – mój śmiech zaczął mu się powoli udzielać.
- Tak! To było silniejsze!
- To też jest!- chłopak uśmiechnął się zadowolony.
- A-ale…- w końcu przestałam próbować go przekonać i śmiałam się dalej.

***Sunog***

-Dobra, na razie wystarczy. -śmiałem się dalej.
-Na razie? -zapytała, nie przerywając salwy śmiechu.
-Tak. -uśmiechnąłem się szeroko i puściłem ją i przybrałem pozycję siadu tureckiego.
Jeszcze chwilę śmialiśmy się, opanowanie tego było trudniejsze, niż sądziłem.
-Wygląda na to, że przy okazji zaliczyliśmy koordynację... W takim razie przechodzimy do refleksu.
-Jak będzie wyglądała ta część treningu?
-Będę do ciebie strzelał, a ty unikać strzałów. -oznajmiłem spokojnie.
-Co?! -krzyknęła... Szkoda tylko, że do mojego ucha.
-Au... Nie krzycz, jestem tuż obok. -złapałem się za ucho. -Tak, będę strzelał, a ty robić uniki. Spokojnie, nie będę celował w ciebie, tylko obok ciebie.
-To mnie specjalnie nie pociesza. -stwierdziła, w jej głosie usłyszałem nutę niezadowolenia.
-Wcale nie miało. -rzuciłem nieco złośliwie i uśmiechnąłem się, dziewczyna odwzajemniła go niepewnie. Oddaliła się na kilkanaście metrów, nie wyglądała na zbytnio zdenerwowaną, mimo  wszystko. Wygenerowałem kulę energii w dłoni i natychmiast ją wystrzeliłem, celując obok ramienia Akemi. Ta odleciała na jakiś metr w bok.
-Tak bez ostrzeżenia? -zbulwersowała się.
-Nikt cię ostrzegać nie będzie, gdy będzie chciał do ciebie strzelać. -stwierdziłem.
-Dobra, dobra... Dawaj kolejny strzał. -wykonałem jej polecenie, celowałem obok łydki, zrobiła zgrabny unik.
-Dobrze, już wiesz o co chodzi. Teraz będę celował w ciebie. -miała nutkę strachu w spojrzeniu, które mi posłała. -Spokojnie, nic ci się nie stanie... Zapewniam cię. -starałem się ją obłaskawić.

*** Akemi ***

- Ech, okej, wierzę ci – uśmiechnęłam się i nieco uspokoiłam.
- Gotowa?
- Gotowa – pokiwałam głową. Chłopak wygenerował kulę energii, która już po chwili leciała w moją stronę. Wykonałam unik. Za chwilę kolejny. I kolejny. Z czasem musiałam przyśpieszyć. Już po kilku krótkich minutach nie miałam ani sekundy odpoczynku. Nie było mowy o chwili rozkojarzenia. Z czasem przyśpieszyliśmy do tego stopnia, że musiałam też polegać na słuchu niż tylko na wzroku. Dawno nie miałam takiej dawki ruchu i gimnastyki.
- Chcesz przerwę? – dobiegł mnie głos Suna.
- Nie, dawaj dalej – odkrzyknęłam. Nie musiałam czekać na odpowiedź. Już po chwili znowu wykonywałam uniki. Z czasem jednak zaczęłam odczuwać wreszcie zmęczenie. Na początku nie wpływało to na moje ruchy, nie chciałam na to pozwolić. Ale potem…na chwilę zwolniłam. Jeden pocisk drasnął mnie lekko w rękę, nie zdążyłam się cofnąć. Spojrzałam na kolejny, który był już prawie przy mnie. Rozkojarzyłam się. Wiedziałam, że ten mnie trafi, nie miałam szans odskoczyć. Jednak…mrugnęłam a byłam kawałek dalej, trzymana przez Suna.
- Dziękuję…- powiedziałam cicho, ciesząc się że jednak umiał się teleportować.

***Sunog***

-Na dzisiaj wystarczy. -stwierdziłem, mój wzrok utkwił w "zadrapaniu" dziewczyny, które zaczęło krwawić. -Trzeba to opatrzyć... Albo nie... -dodałem, jednocześnie przyjmując postać super saiyanina 2 i dotykając rany. Rana momentalnie zabliźniła się.
-Dziękuję, znowu...
-Nie ma za co. -odparłem. -Jakby nie patrzeć, to moja wina.-uśmiechnąłem się smutno, zaraz jednak rozpogodziłem się.
-To teraz wycieczka? -zapytałem przerywając chwilę ciszy.
-Gdzie się wybierzemy? -zapytała lekko podekscytowana.
-A gdzie chcesz? -w jej oczach pojawiły się iskierki...

*** Akemi ***

Zamyśliłam się na chwilę i spojrzałam na zachodzące słońce.
- W moje ulubione miejsce – stwierdziłam po chwili i przeniosłam na niego wzrok. Uśmiechnął się lekko, najwyraźniej już wiedząc które miejsce miałam na myśli.- A innym razem udamy się na dłuższą wycieczkę, co ty na to?
- Jasne – odparł spokojnie. Chwilę później już lecieliśmy w kierunku jeziora w lesie.
***
- Haha, wcale nie! – zaśmiałam się, palcem tworząc wzory w powietrzu, usiłując mu pokazać połączenie gwiazd na niebie.- No, ale tutaj, tędy i tak!
- Masz zwidy – uśmiechnął się zaczepnie a ja posłałam mu wymowne spojrzenie.- No widzę, widzę, droczę się tylko. Ale tutaj – również zaczął wskazywać różne gwiazdy.- Jest jakby…pegaz? To coś dla ciebie – zaśmiał się a ja do niego dołączyłam.
Leżeliśmy tak jeszcze chwilę na trawie, szukając różnych gwiazd. Potem zamilkliśmy. Gdy po jakimś czasie przekręciłam głowę aby spojrzeć na przyjaciela, ten zasnął. Zrobiło się trochę chłodno a doszłam do wniosku, że raczej nie dam rady go przetransportować do jego pokoju bez budzenia go (ewentualnie całkowitego poobijania jego osoby przy setce upadków), więc wpadłam na inny pomysł. Wróciłam szybko do akademii, zgarnęłam dwa koce. Przy wyjściu Niebieska 2.0 dość dziwnie na mnie patrzyła, ale widać nie odważyła się nawet pytać. Gdy wróciłam, Sun nadal spał. Nakryłam go jednym kocem po czym położyłam się kawałek obok i nakryłam drugim. Jeszcze przez jakiś czas obserwowałam niebo, aż w końcu i mi się oczy zamknęły i odpłynęłam do krainy snów.

wtorek, 16 października 2012

-Kto by pomyślał! Piekło jest różowe! A demony to jednorożce i pluszowe miśki!



*Selene*
-I co?- zapytałam pochylając się nad ramieniem Katy.
-Cóż… główkowałam, główkowałam i nic nie wygłówkowałam- westchnęła ciężko.
-Nic? Serio?- spojrzałam na nią zdziwiona.
-No coś tam w przybliżeniu  jest, ale powiem ci, że nie rozumiem tego!- podała mi kartkę na której było tyle bazgrołów, że normalnie szok. Jakieś kaczki, jednorożce, czarownice…
-Coś ty robiła jak tak myślałaś! Ta kartka jest w stanie fatalnym!
-Oj nie narzekaj!- machnęła ręką.  Przewróciłam oczami i zaczęłam czytać.
Akuma to demon zła. Król niebieskiego ognia .Dawno temu chcąc niszczyć ludzkość, pewna nieznana z imienia bogini zamknęła go w Piekle. Jednak nie wiedziała o drugiej bramie. Właśnie tu. Tym razem ja jej potomkini Atena, całą swoją mocą zamykam te drzwi. Jednak jest ona mniejsza, więc nie utrzyma się za długo. Więc mam nadzieję, że kiedy już się otworzy będzie tu ktoś na tyle silny, że powstrzyma demona.
-Katy! Jak ty możesz tego nie rozumieć! Tu jest wszystko czarno na białym!- krzyknęłam na przyjaciółkę.
-Ale co znaczy „demon niebieskiego ognia”, co?! Nie istnieje niebieski ogień!
-Oj przecież pisała to Atena! Weź pomyśl! Oni używali zupełnie innego języka!- westchnęłam-Idę przyjrzeć się tej ścianie- ruszyłam do drzwi.
-Przez ostatni tydzień robiłaś to już ze sto razy!- krzyknęła za mną Katy.
-To zrobię sto pierwszy!- trzasnęłam drzwiami.
*Oda*
Biegłam sobie przez korytarz. Nagle wleciałam na jakieś schody, sturlałam się po nich i walnęłam czołem w drzwi. Jęknęłam i szybko się podniosłam. Bez zastanowienia otworzyłam drzwi i weszłam do jakiegoś korytarza. Weszłam w pierwsze lepsze drzwi . Miały napis HADES. Czy to przypadkiem nie ten śmieszny bóg… e tam! Boże ile tu książek… o jaka fajna ściana. O i ma jakieś obrazki. Już miałam jej dotknąć gdy nagle usłyszałam krzyk.
-Stój!
*Selene*
Zauważyła jakąś dziewczynę, próbującą dotknąć ściany.
-Stój!- krzyknęłam. Podeszłam do niej i chwyciłam jej rękę- Czyś ty zmysły postradała!
-N-nie…- powiedziała speszona.
-Weź tego nie dotykaj! To niebezpieczne! Ta ściana to Brama Do Piekła!- spojrzałam na obiekt zainteresowania.
-D-do piekła? Poważnie?- zapytała zaszokowana.
-Tak- powiedziałam już łagodniej- Jestem Selene- puściłam jej rękę i wyciągnęłam do niej swoją.
*Oda*
-Jestem Oda- uśmiechnęłam się- Skąd wiesz co to jest?
-Z tych książek- wskazała dookoła siebie- Razem w przyjaciółką je przykopałyśmy- uśmiechnęła się.
-Poważnie? Tyle książek…- westchnęłam- Słuchaj, nie uważasz, ze skoro to Brama do Piekła to trzeba to sprawdzić?
-Nieee… nie wiesz gdzie trafisz. I jak się stamtąd wydostać!- uprzedziła moje kolejne pytanie.
-Nie przesadzaj! Chodź!- złapałam ją za nadgarstek i wskoczyłam do ściany!
*Selene*
Ta dziewczyna ma siano zamiast mózgu! Wskoczyła sobie ze mną do Piekła. Chociaż to jak piekło nie wygląda…
-Boże! Ratunku! Ile różowego! wrzasnęłam i zakryłam rękami oczy.
-Kto by pomyślał! Piekło jest różowe! A demony to jednorożce i pluszowe miśki!- wskazała ma otoczenie Oda.
-Głupia… to nie jest piekło!- krzyknęłam.
*Oda*
-Nie jest?!- rozejrzałam się- Oooo! To wszystko tłumaczy!- wyszczerzyłam się. Jakże ja inteligentna, niema co!- W takim razie… gdzie jesteśmy?- zamrugałam i potarłam oczy. Ten nadmiar różu, aż raził w oczy.
-Chyba w pokoju, jakieś laluni, ale dzieciaka- westchnęłam Selene. Rozejrzałam się dookoła. Nagle dostrzegłam zdjęcia na półce. A na zdjęciu…
-Amanda?!- wrzasnęłam.
-Kto?- zapytała zdezorientowana niebiesko włosa.
-Moja znajoma ze szkoły… tylko, że ona jest Emo…- dodałam zdziwiona- Dobra! Nie ważne!- złapałam Sel za rękę i razem wyskoczyłyśmy przez okno.
*Selene*
Wylądowałyśmy na trawniku.
-No to… gdzie w takim razie jesteśmy teraz?- zapytałam.
-U mnie w mieście!- wyszczerzyła się do mnie Oda.
-A jak dostaniemy się z powrotem do Akademii?- zapytałam spokojnie.
-Cóż…. Szczerze powiedziawszy to nie wiem…
-Aha…- nagle z mojej kieszeni wyskoczyła Vanessa.
-O mój najświętszy Panie! Gdzieś ty nas znowu zabrała!?- krzyknęła.
-Tak dokładnie to nie wiem- mruknęłam.
-Jak nie wiesz?! Ty naprawdę jesteś głupia i nieodpowiedzialna. Cóż za lekkomyślność!- przez następne dziesięć minut musiałyśmy wysłuchiwać kazania mojego bakugana.
*Oda*
-Zamknij się już!- wrzasnęłam gdy minęła dwunasta minuta- Jak ty z nią żyjesz?- zapytałam z jękiem Selene.
-Jakoś muszę- mruknęła niezadowolona.
-Dobra! W takim razie musimy coś wymyśleć. W sumie mogłabym wykonać transmutację, ale do tego przydały by się księgi…- zamyśliłam się- Już wiem!- krzyknęłam i pociągnęłam dziewczynę do miejsca spotkani moich i Rey.
-To jest dawna dal baletowa. Zamknęli ją, ale ja z przyjaciółką przychodzimy tu by mieć spokój- weszłyśmy do środka. Zauważyłam, że księgi leżą tam gdzie je zostawiłam- Dobra! Usiądź sobie! To może potrwać- związałam włosy i zabrałam się za księgi.
*Selene*
Usiadłam obok dziewczyny. Przez jakiś czas trwała cisza, ale zaczęła robić się irytująca.
-Jesteś nowa w Akademii?- zapytałam.
-Tak- mruknęła.
-Ja w sumie też nie jestem tu długo…- cisza- O… o co chodzi z tą całą transmutacją?- dziewczyna na chwilę oderwała się od ksiąg.
-Wiesz co to alchemia- pokiwałam głową. Kiedyś o tym czytałam- Jestem alchemikiem. Transmutacja to nasza moc- odpowiedział i wróciła do czytania, ale zaraz przerwała- Też nie jesteś taka zwykła prawda?
-Noo… nie. Jestem potomkinią bogini Selene. Jestem też księżniczką królestwa Verminy. Ale to nic wielkiego.
*Oda*
Popatrzyłam w lustro na sąsiedniej ścianie.
-Nic? Bycie księżniczką to nic? To cos ekstra…
-Moi rodzice nie żyją, wychowała mnie babcia. Nawet bycie dziedziczką tronu nie wynagradza mi takiej krzywdy… i jest jeszcze coś…
-Co takiego?- spojrzałam na nią- Mnie możesz powiedzieć wszystko! Nie pisnę słówka!
*Selene*
-Leży na mnie klątwa i mam w sobie demona. Zaprzyjaźniłam się z nim, ale gdy skończę 33 lata on mnie zabije…- westchnęłam- Ale powiedz mi coś więcej! Czytałam trochę o alchemii, ale nie było tego wiele- spojrzałam na nią. Byłam bardzo ciekawa.
*Oda*
-Wiesz… w alchemii jest zasada równowartej wymiany. Nie możesz zyskać czegoś, nie poświęcając czegoś o takiej samej lub podobnej wartości.
-Ciekawe… a powiedz coś o sobie!
-Cóż… mój ojciec odszedł gdy byłam malutka- uśmiechnęłam się pod nosem- Był idiotą. Alchemię w sobie odkryłam gdy miałam pięć lat. Zaczęła trenować i się rozwijać. Gdy skończyłam osiem znalazłam Serbię, mojego bakugana. Moją najlepszą przyjaciółka jest Rea. Rea zawsze się spóźnia i świetnie rysuje. Mam starszego o cztery lata brata- zakończyłam.
-Łał… pewnie wolałabyś tu zostać i nie wracać do Akademii, co?- zapytała.
-W sumie to… w sumie to wolę wrócić! Lubię nowe przygody- uśmiechnęłam się- Zresztą tobie też raczej nie jest łatwo!
*Selene*
-Rzeczywiście… tęsknienie za ludem, babcią, przyjaciółmi…, ale w Akademii mam Ikari, swoją przyjaciółkę i Rena, chłopaka. Oraz naszą kochaną Bramę!- zaśmiałam się. Dziewczyna odpowiedziała mi tym sama.
-Mam!- krzyknęła nagle Oda- Mam odpowiedni krąg!- krzyknęła i rozłożyła na podłodze księgę- Załap mnie za ramię- wykonałam jej polecenie . Dziewczyna klasnęła w dłonie i nagle znalazłyśmy się w holu Akademii.
-Udało się!- rzuciłam się na szyję dziewczynie- Jesteś wspaniała!
-Dziękuję!- uśmiechnęła się.
-Wiesz… czuję, że jeszcze będziesz mi potrzebna!- uśmiechnęłam się i ruszyłam do pokoju musiałam odpocząć.

poniedziałek, 15 października 2012

Konkurs!


Eto, witam Was, wariaci moi kochani!

Tak więc....trochę wiadomości : D

Zacznę od tego, że razem z Claire ogłaszamy konkurs. Równocześnie dajemy Wam 80 % pewności, że na koniec tego miesiąca będzie Baku-Gazetka! Wiem, że dawno nie pisałyśmy, ale było trochę problemów i tak jakoś wyszło...

No, ale wracając do tematu!

Konkurs.
Do 29.10 do godziny 23:01 !

,,Wieczór halloween''

Dwa słowa. Z nich stwórz opowiadanie.
Pewnie niektórzy pomyślą 'Ale co ja wymyślę z tylko dwóch słów?', ale powiem wam, że im mniej ich podamy, tym macie więcej opcji i możliwości! To może być co tylko chcecie! Komedia, romans, thriller, co sobie zażyczycie napisać.  Nie musi to być związane z BA jeżeli nie chcecie : )

Sposób oceniania :

- Pomysłowość i oryginalność -> 15 pkt.
- Interpunkcja i ortografia -> 10 pkt
- Estetyka -> 5 pkt.
- Postacie -> 10 pkt.
- Całość i wrażenie -> 10 pkt.

W sumie do zdobycia jest 50 punktów.

Teraz nieco to wszystko objaśnię.

-Pomysłowość i oryginalność - mówi chyba samo za siebie. Im bardziej nieoczekiwany i oryginalny pomysł, tym lepiej! Zaskoczcie nas!

- Interpunkcja i ortografia - także chyba wiadomo o co chodzi. Nie będziemy jakieś okropnie surowe czy coś, ale wiadomo, że im mniej błędów tym lepiej!

- Estetyka - tutaj rozchodzi nam się o to, aby opowiadanie W MIARĘ MOŻLIWOŚCI trzymało się kupy. I żeby nie było to ZBYT chaotyczne.
Np. nie coś w stylu : Czesałam włosy. Nagle do pokoju wpadła Wiesia z batonem. Impreza się zaczęła a światła zgasły. Dostawca pizzy wpadł przez okno na dole. Babcia do mnie wczoraj dzwoniła i mówiła jak zszyć materiał. Nie wiedziałam czy związać włosy czy je rozpuścić.

- Postacie - jeżeli nie używacie postaci z BA, nie ma problemu! Ale postacie tak czy inaczej będą oceniane. Czy są dobre ''wykreowane'', czy zostawiają w nas jakieś wrażenia i  odczucia itp.. Jeżeli używacie postaci z BA, będą one oceniane na zasadzie, czy charakter jest zgodny z oryginałem. Nie chcemy widzieć smutnej i poważnej postaci nagle biegającej wesoło i rozdającej cukierki, albo uśmiechniętej i zakręconej postaci która nagle wszystkich nienawidzi. No chyba, że oczywiście jest ku temu jakiś dobry powód uwzględniony w opowiadaniu!

- Całość i wrażenie - nasze odczucia i wrażenie po przeczytaniu opowiadania. Proste.

Długość nie jest określona. Liczy się jakość!

Co ja jeszcze...A! Oczywiście nagrody : D

Miejsce pierwsze :
- Publikacja na BA
- Rysunek postaci, przykłady (postaram się trochę lepiej je wykonać xD) : [link] [link]
Rzecz jasna wszystko zostanie dokładnie omówione ze zwycięzcą ^ ^
- Napisanie jednego numeru baku-gazetki z Claire lub Akemi

Miejsce drugie :
-Publikacja na BA
- Rysunek postaci

Miejsce trzecie :
- Publikacja na BA

Tak więc, mamy nadzieję na sporą liczbę osób które wezmą w tym udział! Serio, spróbujcie, przecież krzywda Wam się nie stanie : )


Tak więc, zostawiając ten konkurs

Na BA w trakcie tworzenia jest także zakładka Fanarty


Co tam znajdziecie?

Po pierwsze, konkursy. Nie tylko moje i Claire. Ktoś z Was ma pomysł na konkurs który chciałby zorganizować? Nie ma sprawy! Jeżeli nie będzie w nim nic niepoprawnego, konkurs przechodzi do zakładki. Osoby które go zorganizowały muszą oczywiście mieć jakieś zasady czy coś w tym stylu, nagrody, opis itd. Nie będą one organizowane przeze mnie o ile osoba organizująca nie poprosi mnie o współudział. Wtedy służę pomocą! ^ ^

Po drugie, Wasze prace. Zarówno te nagrodzone w konkursach jak i wiersze, piosenki czy co tam jeszcze chowacie w arsenałach xD

I po trzecie, rysunki, plakaty, prace graficzne itd, itp.
Nie bójcie się ich przedstawiać, nadal nikomu nie dzieje się krzywda xD


Aaa i chciałam jeszcze poruszyć kwestię notek.
Sporo osób miało 0/2 w zeszłym miesiącu. Mamy już połowę, i nadal wielu tak ma.
Słuchajcie, ja wiem że szkoła, sama też do niej chodzę i jestem zawalona pracą, ale dwie notki na miesiąc? No przecież da się radę!
Oczywiście biorę pod uwagę sytuacje życiowe niektórych studentów i rozumiem, że jest niektórym nieco ciężej z tym pisaniem, ale nawet jedna!
Trochę wysiłku i weźmy się w garść ^ ^
Przecież nie będę Was pilnować jak dzieci i napadać z łyżką na gg xD


Jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia.

Autor może mieć tylko i wyłącznie jedną postać.

Oczywiście akceptuję jakieś tymczasowe postacie, ale wolałabym, żeby nie pisać w ich imieniu przez zbyt długo, bo to trochę nagina regulamin, do którego zresztą dodałam nowe punkty. Bez obaw, nic strasznego co pozbawiłoby nas żelek!


Również, aby Was nieco zaciekawić, dam Wam mały wgląd w statystykę bloga!

Obecnie mamy ponad 3000 odwiedzin ( Sporo O.O)
W tym miesiącu mieliśmy odwiedziny z następujących krajów :

Polska ( A to niespodzianka, co? xD )
Francja
Stany Zjednoczone
Irlandia
Niemcy
Rosja
Korea Południowa  ( O.O )

Nieźle co?
No, to takie tam ciekawostki xD


Myślę, że to na razie tyle. W razie pytań, zastrzeżeń, zażaleń i paragonów albo listów miłosnych, pisać śmiało xD