poniedziałek, 29 października 2012

Czajnik rządzi, czajnik radzi, czajnik nigdy cię nie zdradzi!!


Pewnego słonecznego dnia, mama rzekła do czerwonego kapturka.
-Kapturku, zajdź do babci bo babcia chora i zanieś...
***
A nie, to nie ta opowieść.

***Claire***
Wracałam z miasta do mojego domu na Ziemi. Przydały mi się „krótkie” wakacje z dala od akademii. Pomimo, że mi było tu dobrze, to jednak tęskniłam za tym szalonym miejscem. Dotarłam do domu, lecz nikogo nie zastałam. W sumie to może i lepiej. Nie cierpię pożegnań. Zostawiłam krótki list tłumaczący moje zniknięcie i wyszłam na zewnątrz w poszukiwaniu portalu.
Chciałam zrobić wejście smoka. Nagle do głowy wpadł mi genialny plan. Akemi bedzie ze mnie dumna. Pobiegłam do najbliższej jednostki wojskowej, tej gdzie stacjonował mój wujek. W budynku gdzie znajdowały się biura generałó i oficerów nie było widać ani słychać żywej duszy. Wpadłam jak burza do biura mojego wujka.
-Wujku, potrzebuje klucze- wydyszałam. Mężczyzna podniósł leniwie głowę znad biurka.
-Też się cieszę, że cię widzę Claire! Klucze? Tzn. nie mam kluczy do twojego domu, przykro mi.
-A-ale mi nie chodziło o klucze..tzn..chodziło mi, ale o klucze do czołgu..
Mina wujka była bezcenna.
-Dobra, żarty żartami, ale po co przyszłaś? –oklapłam bezradnie na fotel.
-Powtarzam, że po klucze od czołgu.. Potrzebuję go pożyczyć.
-Aż się boję spytać po co ci on. Nie chcemy wojny – siwowłosy sceptycznie odpowiedział.
-Ale ja tak ładnie proszę! –zrobiłam maślane oczy.
-NIE! – wujek nie ulegał.
-FOCH! – tupnęłam nogą i wyszłam tworząc w glowie następny plan.
Biegłam różnymi korytarzami aż w końcu trafiłam tam gdzie chciałam. W pomieszczeniu na ścianie wisiało pełno kluczy. No pięknie, zostało mi kilka minut a jakaś setka kluczy.
-Co tu robisz? – odwróciłam się na dźwięk obcego mi głosu. W drzwiach stał jakiś młody żołnierz.
-Ja? Hehe..no wiesz..zgubiłam się – zaczęłam się powoli cofać.
-Tak trudno jest dostrzec drzwi?- Przystojny szatyn spojrzał mi w oczy i zaczął się do mnie przybliżać.
-T-tak. One nie były widoczne przedtem – zaczęłam się motać. Muszę wymyślić coś i to szybko.
-Ach tak? To może ci je wskaże, co ty na to?
-Jak na lato, tylko pierw zgarnę kluczyki od czołgu – podbiegłam do ściany i zaczęłam desperacko szukać właściwego klucza.
-Tego szukasz? – szatyn wskazał na klucz trzymany w ręku. Ponieważ wątpiłam, żeby mi je tak po prostu oddał, zaczęłam się zachowywać jak psychol.

*** Akemi ***

Gdy się obudziłam, było już jasno. Zamrugałam zaskoczona i podniosłam się. Ech, musiałam usnąć i Sun mnie zaniósł z powrotem do pokoju. Wstałam, szybko sie ubrałam i wypadłam na korytarz. Szłam  rozmyślając nad wieloma sprawami (tak, wiem że niesamowite, ale tak, potrafię myśleć! xD). Czułam, że kogoś mi tutaj brakuje...
Gdy się tak zamyśliłam, wbijałam wzrok w podłogę, równocześnie nie mając pojęcia, że w moją stronę zmierzała nasza pechowa Niebieska. Tak więc czekało nas dość bolesne spotkanie, gdy wpadłyśmy na  siebie. Co to byłby za dzień bez stratowania Niebieskiej?
- Ichiro! Patrz jak leziesz! – warknęła zirytowana. Podniosłam na nią wzrok.
- Też się bardzo cieszę, że panią widzę pani dyrektor – wymamrotałam sarkastycznie. Chciałam ją wyminąć, ale ona zagrodziła mi drogę.
- Wszystko w porządku? – zapytała zdziwiona.
- Skąd ta nagła troska? – uniosłam brwi do góry.
- Bo normalnie natchmiast byś coś tu odstawiła – warknęła.- Nie, żebym miała coś przeciwko, że akurat nic nie niszczysz...Ale o co chodzi? Jesteś jedną z moich uczennić, chcę móc wam pomagać.
- Tsaaa, jasne! – zaśmiałam się gorzko i ją wyminęłam. Zrobiłam kilka kroków a potem się nagle zatrzymałam i obejrzałam.- Pani dyrektor!
- Słucham?
- Jest jednak coś – zaczęłam spokojnie.- Jednak potrzebuję pomocy...
- Psychiatrycznej?
- Nie, to już od dawna – wyszczerzyłam się.- Potrzebuję transportu na ziemię.
- Gdzie dokładnie? – spojrzała zaskoczona.
- Um...no tego...em...no ja nie wiem do końca – uśmiechnęłam się zakłopotana a ona niemal zaliczyła glebę.- Niech pani mnie wyśle tam! Tzn. Tam, gdzie aktualnie przebywa Claire!

*** Claire ***
Odbijałam się od ścian i udawałam psychopatkę. Chociaż udawać poniekąd nie musiałam. Wysoki szatyn się na mnie patrzył z przerażeniem w oczach.
-Ty...Ty potrzebujesz psychiatry! –wydukał z siebie po tym jak się położyłam na ziemi i waliłam pięściami o podłogę.
-Nie! Ja chcę czołg! Nie psychiatry! Psychiatra be! Czołg mniam mniam! – desperacko wołałam, chociaż miałam przeczucie, że to jedynie pogarszało moją sytuację.
W pewnej chwili nad żołnierzem otworzył się portal i moja dawno niewidziana przyjaciółka spadła z hukiem na tego biedaka zwalając go z nóg.
-I co?! Nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie? – wykrzyknęła entuzjastycznie.
-Ty to potrafisz zrobić wejście. A teraz szybko, musimy wiać zanim on się ocknie! – wskazałam brodą na nieprzytomnego żołnierza.
Podbiegłam do niego i wyrwałam mu z ręki klucze. Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo.
-Claire? Tak właściwie to co my robimy? – Czarnowłosa patrzyła na mnie zszokowana.
-Robimy sobie wielkie wejście do akademii. Chodź za mną – złapałam ją za rękę i pobiegłyśmy na zewnątrz poszukać pojazdu.
Po niedługich poszukiwaniach, znalazłyśmy to co chciałyśmy. Kilka chwil później siedziałyśmy w środku a Akemi próbowała go uruchomić.
-Claire! To nie działa! Sama zobacz – jęknęła rezygnująco.
-No jak nie jak tak! Poczekaj, ja ci pokażę jak to działa – zasiadłam za sterami a przyjaciółka straciła się gdzieś w głębi czołgu. –Miałaś rację. To cholerstwo nie chcę odpalić. Może trzeba zatankować?
-A może herbatki? – Akemi stała za mną z czajnikiem w ręku – Czajnik rządzi, czajnik radzi, czajnik nigdy cię nie zdradzi! – wykrzyknęła bojowo.
-Taa, będziemy świętować jak nam się uda przejechać tym co najmniej kilkaset metrów – westchnęłam zrezygnowanie.
***Akemi***
- Spokojnie jak na wojnie – wyszczerzyłam się do Claire, która spiorunowała mnie spojrzeniem.- No co? Teraz nadszedł czas na kawalerię!
- Aki...MY NIE MAMY KAWALERII!
- Ooo, ależ mamy – uśmiechnęłam się a ona spojrzała na mnie zdziwiona. Wyciągnęłam walkie-talkie i wcisnęłam jeden z guzików.- Pani dyrektor, tu 007 i pół, potrzebujemy pomocy!
- A nie mogę was tam zostawić? – dobiegł mnie jęk dyrki.
- NIE! – krzyknęłysmy obie z Claire.

***
- MUAHAHAHAHAHA! ALE JAZDA! – piszczałam radośnie, machając czajnikem, wychylając się z czołgu, którym prowadziła Claire. Trochę rzucało, ale co tam. Jechałyśmy właśnie przez polanę prowadzącą do akademii.
- AKI! WŁAŹ DO ŚRODKA! – Claire krzyknęła.- JAK TO SIĘ ZATRZYMUJE?!
- Nie wiem, ale jest faaaajnie! – w ogóle się nie przejęłam brakiem umiejętności hamowania, nie wspominając już o całkowitym zatrzymaniu się. Przed budynkiem czekała Niebieska oraz jej siostra, która wyglądała na nieco niezadowoloną takim wejściem smoka.
- ICHIRO! ROBINSON! CO TO MA ZNACZYĆ?! – Niebieska 2.0 wrzasnęła głośno, aby przekrzyczeć hałas.
- TO SIĘ NAZYWA BOMBOWE WEJŚCIE PRZE PANI! – zachichotałam po czym schowałam się razem z czajnikiem do środka. Stanęłam obok Claire.- Dobra, czyli nie umiemy się zatrzymać?
- No, na to wychodzi – przyjaciółka popatrzyła na mnie nieco zmartwiona.
- Och, nie przejmuj się, znam świetny sposób! – wyszczerzyłam się.
- Serio? – ucieszyła się a ja pokiwałam głową.- Jaki?
- Wciskaj fajne guziczki aż się uda! – rzuciłam szybko po czym bez namysłu zaczęłam wciskać przypadkowe guziczki, śmiejąc się przy tym jak psychopata.
- AKEMI! NIE!
- No ale co...- zauważyłam, że lufa czołgu skierowała się w stronę dyrektorek. – O.O Oj...

*** Claire ****
-AKEMI! Jeśli ten czołg lub dyrektorki tego nie zrobią, to ja to zrobię! Tzn. Zamorduję cię!–wydarłam się spanikowana.
Rozejrzałam się szybko wokół wnętrza. W końcu dostrzegłam to czego tak desperacko wcześniej szukałam. Malutką, ledwie widoczną dźwignię wystającą z podłogi. Albo to detonator od lufy, albo hamulec. Trzeba zaryzykować. Rzuciłam się i pociągnęłam ją do siebie. Nagle poczułam, jak czołg zwalnia i po chwili staje w miejscu.
- O.o Claire, chyba nam się udało! UDAŁO NAM SIĘ! CLAIRE! ŻYJEMY! – Akemi skakała z radości, trzymając czajnik w ręku i trochę się oblewając wodą.
- Ta, chyba tak. Aż się boję wychodzić na zewnątrz – odpowiedziałam powoli.
- Trzeba to oblać! Chodźmy! Musimy obwieścić, że wróciłaś! – Czarnowłosa wyszła na zewnątrz ze śmiechem.
- Tak jakby jeszcze nie zauważyli...- wyszeptałam i podążyłam za przyjaciółką. Nie spodobało mi się to co zobaczyłam. Dyrektorkom na pewno też nie.
-ICHIRO! ROBINSON! Co wyście zrobiły? Demolka! Totalna demolka! Jak mogłyście! Wiecie ile to teraz będzie trzeba naprawiać?! – Niebieska 2.0. nie przestawała krzyczeć i wskazywać na lufę wbijającą się do budynku.
-Tak, my też się cieszymy, że jakoś przeżyłyśmy – Akemi wyszczerzyła się tuląc czajnik.
- Nie obchodzi mnie to, czy żyjecie czy nie. I tak was zaraz uduszę za te wyrządzone szkody! – siostra dyrki ciągle miała nam za złe, że śmiałyśmy zniszczyć takie cudo jak akademie. W sumie to się jej nie dziwiłam. Z budynku zaczęli wysypywać się uczniowie i zgromadzili się wokół czołgu.
-Ładne, co nie? Bo nasze! Muahaha! – Przyjaciółka świętowała nie zważając na mordercze spojrzenia dyrektorki i jej siostry – Jak chcecie to możemy wam pożyczyć! Tylko..ee..może lepiej nie teraz, bo mamy troszkę krytyczną sytuację tutaj. CZY JEST NA SALI LEKARZ? Ale koniecznie psychiatra! O tu, dla tej pani! – wskazała na Niebieską 2.0
-Aki, radziłabym ci się ogarnąć. Jeśli dobrze pójdzie to może przeżyjemy. Chociaż zaczynam w to coraz bardziej wątpić – odezwałam się nieśmiało.
- Eee tam! Kto by się tym przejmował! Zwłaszcza w takim fajnym czajnikiem! Co nie ludki? – czarnowłosa wybuchła szatańskim śmiechem.
-Złaźcie na dół i to natychmiast! – Dyrektorka zaczęła się irytować naszym zachowaniem.

***Akemi***
- No już, już – uśmiechnęłam się i zeskoczyłyśmy z Claire na ziemię. Przytuliłam do siebie czajnik.- Happy?
- Nie! Dawaj to! – Niebieska 2.0 popełniła karygodny błąd.
Wyrwała...
Mi.....
MÓJ....
Czajnik....
- Akemi? – Claire spojrzała na mnie zaniepokojona. Moja twarz zaczęła zmieniać kolory z różowego na fioletowy a potem na czerwony.- A-Aki?
- TO...JEST....MÓJ...CZAJNIK! – wrzasnęłam po czym dosłownie rzuciłam się na siostrę Niebieskiej, zwalając ją z nóg i usiłując wyrwać jej czajnik.- ODDAWAJ MOJEGO EUSTACHEGO!
- ICHIRO! ZWARIOWAŁAŚ DO RESZT?! – kobieta popatrzyła na mnie przerażona.
- ................MOŻE! MUAHAHAHA! – wybuchnęłam psycho śmiechem po czym wyrwałam jej czajnik, zerwałam się na nogi, złapałam za rękę Claire i wrzasnęłam na całe gardło.- A TERAZ WIEJ ILE SIŁ W RĘKACH!
- CHYBA NOGACH! – przyjaciółka mnie poprawiła, ale biegła dalej.
- TO TEŻ! – biegłyśmy tak jeszcze trochę a potem zwolniłyśmy już w środku. Spojrzałam na czajnik.- Nie martw się Eustachy, zaopiekuję się tobą!
- Um...Aki? – Claire popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Co? A, tak! Claaaire! – rzuciłam  się ja uściskać.- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś!


*** Claire ***
Tego mi brakowało. Wielkiego uścisku Akemi, jej zwariowanych pomysłów i odlotowych przygód. Oraz tej pięknej woni żelek w korytarzu. Przytulałyśmy się jeszcze chwilę po czym przyjaciółka oderwała się nagle.
- Nie zapominaj uściskać Eustachego! On też się za tobą stęsknił – Aki podała mi czajnik i spojrzała wyczekująco aż go pogłaskam.
-Aki, ale przecież poznałaś go niedawno! Jak mógł za mną tę...- Nie dane mi było dokończyć.
-NIE WTRĄCAJ SIĘ! PRZYTULAJ GO ALE TO JUŻ! Może ty go nie znałaś, ale on ciebie już tak! Powiedział mi o tym! – Akemi wydawała się być lekko zirytowana. Z nią nie było najlepiej. W sumie to nic nowego.
- Dobrze, już dobrze. Spokojnie, bez nerwów – powoli głaskałam...czajnik? – A tak swoją drogą, to musisz mi wszystko opowiedzieć co się działo pod moją nieobecność! A tego na pewno było sporo..
- Nie ma sprawy, uczynię to z wielką przyjemnością, tylko pierwsze chodźmy po zapas żelek! – przyjaciółka zawołała i radośnie podskakując udała się w stronę naszego pokoju.

***Akemi***
Gdy już zabrałyśmy zapas żelek, które były starannie ukryte pod moim łóżkiem, postanowiłyśmy się przejść. Opowiadałam Claire różne rzeczy, które zdążyły się wydarzyć pod jej nieobecność.
- Wow, trochę tego jest – przyjaciółka się zaśmiała, biorąc kolejne kilka żelek.
- Oj tak, sporo – zaśmiałam się. Wtedy zza rogu korytarza wyszedł Sunog. Już po chwili nas dostrzegł. Rozpromieniłam się i uśmiechnęłam do niego.- Chodź, przedstawię cię!
- O-okej – Claire przyśpieszły kroku, żeby się ze mną zrównać. Już po chwili pokanałyśmy dystans który nas dzielił od chłopaka.
- Hej Sun – pomachałam do niego.
- Hej Aki – uśmiechnął się lekko po czym spojrzał na Claire.- A to jest...?
- Claire, moja najlepsza przyjaciółka  – odparłam spokojnie, po czym zwróciłam się do przyjaciółki.- Claire, to jest Sunog. Trenujemy trochę razem.
- Miło mi – Sunog skinął głową w jej stronę, trochę nieufnie.- Pochodzisz z ziemi?
- Mi również – Claire odparła spokojnie.- Tak, z ziemi. Trenujecie razem?
- Em, tak – odpowiedzieliśmy równocześnie, na co uśmiechnęłam się.- Głównie to raczej Sun trenuje mnie.
- Nie przesadzajmy, ja też sporo ćwiczę dzięki tobie – chłopak rzucił nieco pogodniej.

*** Claire ***
Zaciekawiona przypatrywałam się chłopakowi. Miał duży dystans do mnie, który był bardzo wyczuwalny. Ale to i tak nie zmieniało faktu, że razem wyglądali słodko. Postanowiłam postronić się od mówienia tego przyjaciółce w obawie o własne życie. Zastanowiłam się czy być bardziej zamknięta w sobie, czy też okazać się z tej drugiej strony. Nie, zdecydowanie nie będę zgrywać psychopatki. Moje przemyślenia przerwało pytanie Akemi.
- ...z tym czajnikiem. Co o tym sądzisz Claire? – oboje z Sunogiem spojrzeli na mnie pytająco.
-Myślę, że to całkiem niezły pomysł. Ale nie może to poczekać? – odezwałam się nieśmiało, mając nadzieję, że to jest właśnie odpowiedź, którą Aki chciała usłyszeć.
-Muahaha! Strzeżcie się, oto nadchodzi zagłada! – Czarnowłosa wybuchła szaleńczym śmiechem a ja posłałam jej szokujące spojrzenie.
-Zdecydowanie za dużo żelek – mruknął Sunog pod nosem, prawie niedosłyszanie. Próbowałam się powstrzymać od śmiechu, lecz bez skutku. Cicho się zaśmiałam na co Akemi spojrzała się na mnie z wyrzutem.
-To ja uciekam. Padam ze zmęczenia. Miło było Cię poznać! Pa!- rzuciłam szybko i pomknęłam w stronę pokoju zostawiając ich samych. A co! Każdy zasługuje na szczęście.

******
Muahaha, tak! Wróciłam! Wiem, że niektórzy się cieszą, a niektórzy nie, no ale cóż na to poradzić xD Mam nadzieję, że notka się podobała ^ ^

3 komentarze:

  1. Oj, tak... Podoba się i to bardzo. Jedne z największych pozytywnych psychopatek znów razem xD
    Fajnie, że wróciłaś w mury tego psychiatryka ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejciu Q.Q . Jak mnie tu dawno nie było ; oo . Widzę dużo nowych osób .
    Chociaż sporo zostało . : ) . Kurcze,nawet jakbym chciała,nie nadrobię tylu notek .; o . Wow . Jesteście niesamowici . Jeżeli ktoś z was miałby czas,może streściłby mi to,co się tu działo .; ) . Chętnie poznam nowych uczniów : ).
    Moje gg : 45134368 .
    Pozdrawiam,
    Bloggerka/Emily : ) .

    OdpowiedzUsuń
  3. O... ZAJEZACNE WEJŚCIE SMOKA! >.< Wy jak coś robicie, to z całą energią! Popieram przedmówcę- miło, że powróciłaś do tego psychiatryka Clarie, chociaż szczerze mówiąc bezpiecznej dla naszego zdrowia psychicznego, byłoby jakbyśmy wszyscy trzymali się od Akademii z daleka. Chociaż, to raczej nie możliwe! Tak więc podsumowując nocia cud, miód i orzeszki. Co mam więcej powiedzieć? Edo, nie wiem, więc jak najszybciej kończę ten komentarz, zanim mi już na dobre odwali. W więc... MŁAHAHAHAHAHA, adios żelkomaniacy!

    OdpowiedzUsuń