piątek, 2 listopada 2012

Kolejne wyzwanie cz.2

Może nie jest to nie wiadomo jakie zakończenie,ale zawsze.
W sumie,nawet nie jestem pewien czy to zakończenie,muszę się nad tym dłużej zastanowić.
Miłej lektury!
___________________________
Drzwi celi z hukiem wyleciały z zawiasów,przy okazji pociągając za sobą spory fragment ściany.A to wszystko za sprawą jednego Ki-blasta.
- O tak! - krzyknął Akuma - Lecimy!
Na te słowa w dziurze powstałej w ścianie stanął napakowany demon,nawet wyższy od mojego towarzysza.
Uśmiechnąłem się lekko i bez słowa wystrzeliłem w przeciwnika wiązkę Ki.Trafiłem dokładnie między oczy i demon padł z hukiem.
Szybkim krokiem opuściłem pomieszczenie i ruszyłem korytarzem.Zaraz za mną szedł Akuma,najwyraźniej postanowił skorzystać na moich zamiarach.Nie miałem mu tego za złe,w końcu mnie wyleczył więc powinienem mu się odwdzięczyć.
Gdy mijałem kolejne cele,słyszałem jakieś szmery,czasami jęki.Ale przeważnie były to przekleństwa skierowane do Noxa.
- Wolny,wolny,wolny... - podśpiewywał za moimi plecami Akuma - ...stary,mam nadzieję że wykończysz Noxa.Wszystkim tutaj już zbrzydły jego rządy!
- Zrobię co mogę... - mruknąłem,szukając wzrokiem wyjścia z więzienia.
W końcu dostrzegłem schody prowadzące w górę.
- Oby to było to czego szukam... - powiedziałem do siebie.
Miałem szczęście.Schody te prowadziły na korytarz jakiejś sporej posiadłości.
- Jesteśmy w "domu" Noxa - Akuma zaakcentował słowo "dom" - Odkąd nie ma tu Dantego,całe piekło ma przerąbane...
- Średnio mnie to obchodzi - stwierdziłem - Wiesz gdzie on może być?
- Pewnie w lecznicy - odparł demon.
- A gdzie ona jest? - zaczynałem się już trochę niecierpliwić.
- Musimy iść w... - mojemu towarzyszowi nie dane było dokończyć tej wypowiedzi.
Zza rogu korytarza wypadł ogromny demon i rycząc wściekle,uderzył Akumę w głowę młotem.
Zaatakowany padł na podłogę bez życia.
- NO JA *cenzura*! - wrzasnąłem - GIŃ ŚCIERWO!
Rzuciłem w przeciwnika Ki-blastem w kształcie dysku.Demon chciał go złapać,ale skończyło się to dla niego tylko utraceniem ręki.Sekundę później ja wystrzeliłem z palca wiązkę Ki,która przeszyła na wylot czoło demona.
Nie mogłem stracić zbyt wiele Ki,żeby ostatecznie unicestwić Noxa potrzebowałem jej całej.Na dobrą sprawę nie byłem pewien czy dam radę go zabić,używająć Saigo no Furea na pełnej mocy...
Ruszyłem szybko korytarzem,chcąc uniknąć spotkania z kolejnymi demonami.
"Znaleźć i zabić...znaleźć i zabić..." - te słowa cały czas kołatały się w moim umyśle.
I tak nie miałem już nic do stracenia.
Utraciłem dziewczynę którą kochałem,życie,a wraz z nim rodzinę i przyjaciół...
Tak,teraz pozostało mi tylko albo zwyciężyć,albo zostać unicestwionym.
Wkrótce wszedłem do sporej,okrągłej sali.
Drzwi za mną niemal od razu się zamknęły.
Całe podłoga wyłożona była biało-czarnymi płytkami,a ściany były czarne.Oświetlenie było chyba tylko po to,żeby było,ponieważ w sali było niemal całkiem ciemno.Ale czego można się spodziewać po kilku świecznikach?
- Witaj,Shinozaki... - rozległo się w całym pomieszczeniu.
- Nox! - warknąłem - Nie leżysz pod kroplówką,co?!
- Wyleczyłem się w taki sam sposób,co Ty... - odparł głos - ...zdziwiony?Wiem o wszystkim co dzieje się w tej posiadłości...
- Przestań bredzić i stawaj do walki! - krzyknąłem i rozejrzałem się.
- Jak sobie życzysz... - około trzy metry przede mną pojawił się postawny demon.
Nie przypominał Noxa,widocznie był na Poziomie 2.
- Spójrz na siebie... - mruknął demon - ...taki ładniutki,wyglądasz prawie jak dziewczyna...i ta opaska na czole...ścierwo,nie wojownik.Zasługujesz tylko na śmierć...
- Stul pysk - syknąłem i zerwałem z czoła opaskę.
W tym momencie to co powiedział Nox,wcale do mnie nie pasowało.Byłem niemal cały w zaschniętej krwi,natomiast z ubrania pozostała tylko górna część spodni i buty.
Reszta moich saiyańskich genów chyba się uaktywniła,bo moje włosy uniosły się do góry,mimo że nie byłem na poziomie Super Saiyan.
- Pokaż mi zatem co potrafisz,Tatsuyo Shinozaki Ichiro - zadrwił mój przeciwnik.
Momentalnie zniknąłem i pojawiłem się za nim.Zadałem szybki cios kantem dłoni w kark demona.Jednak ten odskoczył i rzucił we mnie kulą energii.Przyjąłem ją na skrzyżowane przedramiona.
- Tak to trenowałem zanim pokonałem Cię w Akademii! - prychnąłem rzucając w Noxa sporym Ki-blastem.
Demon odskoczył na bok.
Właśnie na to czekałem.
Natychmiast pojawiłem się na torze jego lotu i złapałem go za szyję z zamiarem rzutu.
Jednak on natychmiast mi się wyrwał i chwycił moją dłoń.
Gdy ją ścisnął,moje ciało przeszył potworny ból i usłyszałem trzask kości.
Zawyłem z bólu i uwolniłem się impulsem Ki.
- Ty *cenzura*... - zakląłem pod nosem - ...muszę przejść na wyższy poziom...
Zacząłem skupiać swoją Ki.Moje włosy niemal od razu stały się złote a oczy niebieskie.
- Tak...właśnie na to czekałem! - krzyknął Nox.
Nagle,nie wiadomo skąd zawiał wiatr i wszstkie świeczniki zgasły.
Zapanowała kompletna ciemność,rozjaśniana tylko blaskiem mojej aury.
Zmniejszyłem ją,ale moje włosy nadal jasno świeciły.
Mój przeciwnik miał przewagę.
- Huh... - zamknąłem oczy i spróbowałem znaleźć Noxa posługując się słuchem.
W takich warunkach każdy szmer wydawał mi się okrzykiem bojowym,każda sekunda wydawała się wiecznością...
Aż w końcu wydarzyło się nieuniknione.
Demon zaatakował mnie kopniakiem w plecy,lecz od razu uchyliłem się i uderzyłem go brzuch.Przeciwnik uderzył w podłogę,ale natychmiast zerwał się z miejsca i strzelił we mnie czerwonym strumieniem energii.
Od razu wystrzeliłem własny,niebieski promień który zderzył się z tamtym.Przez moment nacierały na siebie,nie ustępując ani na milimetr,ale po chwili energia Noxa zaczęła pulsować i rozbiła moją.
Nim zdążyłem zareagować,czerwony strumień energii uderzył w moją dłoń,zostawiając po sobie kolejną ranę i zapach spalenizny.
Spojrzałem na Noxa z wściekłością.
Na moim czole zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka.
- GIŃ! - wrzasnąłem,rzucając się na demona.
Jednak moje ciosy były słabe i niecelne,byłem zbyt zaślepiony furią.
Nox zablokował je wszystkie i skontrował serią ataków w brzuch i klatkę piersiową.
Ostatni był najsilniejszy.Poleciałem niekontrolowanym lotem w stronę ściany i wbiłem się w nią na jakieś pięć centymetrów.
- Ty.... - wydyszałem - ...Ty...TY!
Zerwałem się na równe nogi i eksplodowałem mocą.Moje włosy jeszcze trochę urosły a na moim ciele pojawiły się wyładowania elektryczne.
Już wiedziałem że wygrałem.
- Z SSJ2 nie masz szans - warknąłem.
Demon od razu zniknął i pojawił się obok mnie.Szybko wyprowadził kilka ciosów,ale wszystkie zablokowałem.
Chwilę potem,używając Shunkanido teleportowałem się kilka metrów za przeciwnika i rzuciłem w niego uformowanym wcześniej dyskiem Ki.
Nox odskoczył przed bezpośrednim trafieniem,jednak nie dość szybko by wyjść z tego ataku cało.
Dysk rozciął mu bok.
Natychmiast doskoczyłem do niego i zacząłem okładać go pięściami.Cały czas rosła we mnie furia.Instynkt brał górę nad rozumem.
"Cios,cios,blok,unik,cios,blok,cios,cios,cios." - niemal dyktował mi umysł,a ja ślepo robiłem to co mi kazał.
Na koniec wbiłem mu pięść w brzuch,prawdopodobnie niszcząc sporo organów wewnętrznych.
Demon jednak jakimś cudem stał na nogach,chociaż był zamroczony.
Cofnąłem się o kilka kroków i aktywowałem moją aurę.
Złote światło rozjaśniło niemal egipskie ciemności.
Wystawiłem przed siebie dwie dłonie tak jakbym trzymał piłkę i zacząłem kumulować energię.
Zbierałem Ki ze wszystkich zakątków mojego organizmu.
Nad moimi dłońmi pojawiła się pulsująca energią złota kula.
Ustawiłem jedną dłoń do pchnięcia ataku...
- Byłeś świetnym przeciwnikiem,ale jesteś zbyt niebezpieczny by pozwolić Ci istnieć.Sayonara,tym razem na dobre - lekko się uśmiechnąłem,ale zaraz potem spoważniałem.
- C-Co...? - Nox spojrzał na mnie już wygasłymi oczami.
- SAIGO NO FUREA! - krzyknąłem popychając pocisk Ki.
Nastąiła ogromna eksplozja i pół posiadłości zostało zmiecione z powierzchni ziemi.
- Huh... - otarłem czoło - SSJ2 trudno utrzymać gdy wywala się całą Ki w jeden atak...
Sekundę później moje włosy i oczy wróciły do normalnej barwy.
- No,no...widzę że świetnie się bawisz - usłyszałem głos.
Odwróciłem się i moim oczom ukazał się...
- Dante?! - byłem w szoku - Co Ty tu robisz?!
- Ci ważniact z góry... - zaczął chłopak.
Nagle dało się słyszeć piorun.
- Dobra,dobra!Zarąbiście Wielcy Bogowie Zaświatów! - wrzasnął Dante.
W tym momencie moja mina wyrażała bardzo wiele odczuć,niekoniecznie pozytywnych.
- Tak czy inaczej - kontynuował chłopak - "Bogowie" widzieli co zrobiłeś i postanowili dać Ci drugą szansę.Możesz trafić do Zaświatów,albo wrócić do świata żywych.
- Do...Do świata żywych...? - wyjąkałem.
- No chyba mówię - zmarszczył brwi Dante - Czy może gadam niewyraźnie?Więc jak?Wracasz?

3 komentarze:

  1. Muahahaha brawo braciszku! Jestem taka dumna z tego pięknego kabum *O*
    jak już demolka to w wielkim stylu xD
    O.O
    WRACAJ DO NAS! XD
    Wracaj do żywych! >.<
    muahaha do naszego psychiatryka xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Walka taka sobie, ale notka fajna xD
    Ty i powrót do żywych? Hmm... Zważywszy na nową moc, było by to ciekawe... I dla mnie pewnie bolesne xD Na nosie by się zapewne nie skończyło, Ty wiesz o ch chodzi xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Mooze wróóóóóóóciiic Yoooo :D Hah Notka faaaajna xD

    OdpowiedzUsuń