Popatrzyliśmy zdziwieni jak Claire odbiegła.
- Em…ciekawa osoba – Sun rzucił po chwili a ja uśmiechnęłam
się szeroko.
- Tak, bardzo ciekawa – starałam się powstrzymać od śmiechu i
setki długich opowieści.- A tak przy okazji, dzięki, że mnie odniosłeś do
pokoju.
- N-nie ma sprawy – zarumienił się lekko. Nie zapytałam
jednak, zamiast tego dalej się uśmiechałam.
- Dobra, ja na razie idę, do zobaczenia – pomachałam do
chłopaka po czym oddaliłam się do następnego korytarza. Stamtąd zbiegłam
schodami na parter i zaczęłam spacerować po budynku. Jeżeli Claire była
zmęczona, nie chciałam jej jeszcze bardziej męczyć moim towarzystwem. Jutro to
zrobię muahaha!
- Czy ty jesteś w ogóle normalna? – Wyrocznia wskoczyła na
moje ramię.
- Pff, przyjrzyj mi się jeszcze raz i sama sobie odpowiedź –
zachichotałam.- Kto jak to, ty powinnaś to wiedzieć najlepiej! Skąd to pytanie?
- Hmm…pomyślmy…BO WJECHAŁAŚ TUTAJ CZOŁGIEM Z CLAIRE?! –
wrzasnęła mi do ucha.
- Aua…nie tak głośno – odtrąciłam ją ręką.- Poza tym…to tylko
czołg!
- TYLKO CZOŁG?! JA…Ja…potrzebuję pomocy psychiatrycznej…-
zaczęła chlipać załamana. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Dopiero teraz to do ciebie dotarło?
- AKEMI!
***
Zdziwiłam się, że drzwi do pokoju były lekko uchylone, ale
doszłam do wniosku, że pewnie któraś z moich współlokatorek musiała właśnie
zapolować na biednego przechodnia z paczką żelek w ręce, więc śmiało weszłam do
środka.
Widok był odrobinę zaskakujący.
Walizka. Shun pakujący moje rzeczy. Paczka żelek pod łóżkiem.
Otwarte okno. Otwarta szafa...
CHWILA?! PACZKA ŻELEK POD ŁÓŻKIEM?!
- Akemi, dobrze że jesteś – Shun zaczął, po czym spojrzał na
mnie pytająco, podczas gdy ja wbijałam przerażone spojrzenie w żelki.- Em…Akemi?
- PRZEZ TEN CAŁY CZAS MIAŁAM TU JESZCZE ŻELKI?! – padłam na
kolana i zaczęłam lamentować.
- Aki?! Nie interesuje cię czemu on pakuje twoje rzeczy?! –
Wyrocznia wykrzyknęła poirytowana.
- Nie, ja boję się tej walizki! – zaczęłam chlipać.
Nikt nie ogarniał, co się tutaj dzieje. Szczerze mówiąc, ja
też nie…
- Akemi – Wyrocznia zaczęła.- Czy chcesz o tym opowiedzieć?
- Nie ma czasu na opowieści – ninja warknął.- Aki, zbieraj się
z tej podłogi i pakuj swoje rzeczy z szuflady.
- ALE WALIZKA! – zaczęłam walić pięściami i nogami o podłogę.
- AKEMI OGARNIJ SIĘ! – Shunowi zaczynały puszczać nerwy.
- NIE OGARNĘ SIĘ, AŻ TA WALIZKA STĄD ZNIKNIE! – wydarłam się a
chłopak zamarł zszokowany. Żyłka zaczęła mu niebezpiecznie pulsować.
- A w co zamierzasz się pakować, jeżeli ją stąd wyrzucę? –
starał się mówić spokojnie.
- W…- nagle dotarło do mnie co chłopak powiedział.- Pakować? Po
co? Przecież pokój nadal się trzyma, nie muszę go zmieniać…
- Nie zmieniasz pokoju – czarnowłosy rzucił cicho.
- Tylko? – podniosłam się z podłogi i spojrzałam na niego
niepewnie.- O co ci chodzi?
- Akemi, wracamy na ziemię – powiedział stanowczo.
- C-co? Czemu?! – zaprotestowałam.- Ja nie chcę wracać!
- Zamierzasz siedzieć w tej szkole i czekać, aż was pozabija? –
warknął zirytowany.- Ja nie będę na to patrzył. I dla twojego dobra, ty też nie
powinnaś.
- Co? Kto pozabija? Dlaczego? O czym ty w ogóle mówisz? –
miałam mętlik w głowie.
- Po prostu wracamy. Tutaj za mało trenujesz. Nieustannie coś
ci się dzieje. Tam będziesz bezpieczniejsza – złapał walizkę i wyszedł z nią na
korytarz. Wybiegłam za nim.
- A może tak byś mnie zapytał o zdanie?! – krzyknęłam z
wyrzutem. Zatrzymał się i spojrzał na mnie.- Shun?
- Ale na ziemi jest moje miejsce – stwierdził oschle.
Na chwilę zapadła cisza.
- Ale moje nie – wyszeptałam, wbijając w niego wzrok.- Moje
jest tutaj. Nieważne, co się stanie. Tu mam swoich przyjaciół, chcę móc być z
nimi, pomagać im. Jestem tu szczęśliwa…
- A ja nie – jego głos nadal był zimny, cała ta sytuacja go w
ogóle nie ruszała. – Wracaj ze mną.
Pokręciłam głową i objęłam się ramionami.
- Nie decyduj za mnie – starałam się opanować złość.
- Dlaczego ty nigdy nie rozumiesz, że to jest dla twojego
dobra?
- Bo to nie jest dla mojego dobra! – zaczynałam się trząść. –
Nie jestem dzieckiem!
- Ale zachowujesz się jak one! – syknął.
- Tak?! Bo co?! – czułam jak ogień zaczyna mnie powoli
rozsadzać.- Bo chodzę uśmiechnięta?! Bo mam czasem ochotę zrobić coś
szalonego?!
- Czasem?!
- NO DOBRA! CO CHWILA! Ale chyba za to oni mnie kochają! Za
coś muszą! – starałam się opanować, ale bardzo słabo mi to szło. – Jestem dojrzalsza,
niż ci się wydaje! Nie dostrzegasz tego,
bo nieustannie traktujesz mnie jak dziecko! Dla twojej wiadomości, mam
szesnaście lat i, och, niespodzianka, UMIEM MYŚLEĆ!
- Gdybyś tak dobrze myślała, odeszłabyś teraz ze mną – zmrużył
oczy.- W tej akademii jest za spokojnie. Nie czujesz, że niedługo coś się
wydarzy?
- Nawet jeżeli, to będę na to gotowa. BędzieMY gotowi –
wzięłam głęboki wdech.
- Dobrze, rób jak chcesz w takim razie. Ale jak będziesz
patrzyła na cierpienie przyjaciół, przypomnisz sobie moje słowa – warknął po
czym się odwrócił i zaczął iść dalej.
- Nie będę na nie patrzyła, bo na nie nie pozwolę – szepnęłam a on zniknął za
rogiem. Chwilę stałam jeszcze z bezruchu, usiłując opanować drżenie. Gdy mi się
to jednak nie udało, oparłam się plecami o ścianę, tylko po to, aby po chwili
się po niej osunąć na podłogę. Oparłam łokieć na kolanie i głowę na dłoni.
Przymknęłam oczy. Dopiero teraz zaczynało do mnie trafiać, co się w sumie
stało.
***
Nie wiem, ile tak siedziałam. Może kilkanaście minut, może
godzinę, a może i kilka.
Gdy otworzyłam oczy, przez chwilę przyglądałam się już dawno
widniejącemu księżycowi na niebie. Westchnęłam cicho, podniosłam się i otarłam
łzy wierzchem dłoni.
W pokoju było całkiem ciemno. Moje rzeczy nadal leżały na
swoim miejscu. Rzuciłam się na łóżko i nakryłam na głowę poduszką.
- Spać. Spać. Spać! – powtarzałam uparcie w myślach, mając
nadzieję, że sen przyjdzie szybko. Jednak chyba nie zamierzał być aż tak
łaskawy. Czułam, że czeka mnie bezsenna noc.
Chciałbym ogłosić wszem i wobec, że ta oto notka, wliczając te ze starego BA, jest notką nr 600. Tak, dużo... Tak, policzyłem... Tak, chciało się mi...
OdpowiedzUsuńChciałbym też ogłosić, że notka jest fajna xD
Mimo, że Aki i Shun się pokłócili...