*** Akemi ***
Gdy wstałam, czułam się jak zombie. Byłam nieprzytomna. Mruknęłam coś pod nosem, po czym zwlekłam się na podłogę, chwilę tam poleżałam, gapiąc się w sufit, a potem ostatecznie podniosłam się i ruszyłam do łazienki. Zimny prysznic mnie obudził. Wszystkie czynności zdawały się trwać wieki. Zresztą, pewnie trwały. Ruszałam się dosyć powoli. Uczesałam włosy, przebrałam się. Stałam na środku pokoju, zastanawiając się, co mam ze sobą zrobić. Westchnęłam cicho, po czym zdecydowałam się iść przejść po akademii. Nie miałam nic lepszego do roboty, poza siedzeniem i gapieniem w sufit. A tak się może do czegoś przydam?
Spacerowałam po korytarzach, słuchając muzyki. W pewnym momencie wyszłam zza zakrętu i dostrzegłam kogoś. Nie kojarzyłam go. Różowe włosy. Przymknięte oczy. Wyglądał na zagubionego.
Zdjęłam słuchawki z uszu po czym bezgłośnie podeszłam do niego i kucnęłam obok.
- Em…hej, zgubiłeś się? – zapytałam niepewnie, uśmiechając się lekko. Otworzył oczy, które okazały się być zielone, i spojrzał na mnie.
*** Aoi ***
Przechyłem lekko łepek i przyjrzałem się dokładnie osobie kucającej przede mną. Była to czarnowłosa dziewczyna. Ładna czarnowłosa dziewczyna, należy dodać.
-Nie! Znaczy! Tak...ale nie... Bo...Ta szkoła to jakaś inna jest! I założę się, że tylko marzy aby mnie przygnieść ilością korytarzy! - złapałem ją za nogę. - Pomóóóóż mi! Chcę do domu! Tu jest dziwnie! I ta babka z siwymi włosami też jest dziwna! I...I...Tyłek mnie boliiiiiii! - zacząłem walić nogami w ziemię, dalej kurczowo trzymając się czarnowłosej. Ta zdziwiona popatrzyła na mnie i zaczęła się śmiać. Zrobiłem naburmuszoną minę i wydąłem policzki. - Z czego się śmiejesz?
- Z niczego. Jestem Akemi Ichiro, lubię destrukcję, żelki, wkurzanie nauczycieli, oraz demolkę i destrukcję... - dziewczyna wyszczerzyła się. - Wspominałam też o całkowitej zagładzie?
- Nie, ale muszę Ci powiedzieć, żebyś zmieniła dilera, bo ten Ci nie służy - uśmiechnąłem się krzywo. - Jestem Aoi Amane. Nowy. Jeśli będę dla Ciebie wredny, to z góry przepraszam. Mam dziwną naturę. A właśnie! Masz coś do jedzenia? - w moich oczach pojawiły się niebezpieczne iskierki. Wyciągnąłem łapki w jej stronę. - Powiedz, że masz! Masz? Prawda? Prawda? Masz?
*** Akemi ***
Zamyśliłam się i sięgnęłam do kieszeni. Wyciągnęłam z niej paczkę żelek i jakiś stary papierek po pierniczkach. Podałam mu żelki.
- Masz, możesz to zjeść po drodze do stołówki – uśmiechnęłam się a on wstał. Ruszyliśmy powoli korytarzem. – Nie dziwię ci się, że przeraziłeś się naszej dyrki, ciężko z nią wytrzymać, ale pewnie nie aż tak jak jej z nami! – zachichotałam pod koniec.
- Wiem właśnie, miała pretensje że chciałem nazwać jej biurko – zmarszczył brwi, ukazując lekkie oburzenie.- A może ono chciało, żeby je nazwać?! A w ogóle, czemu mówimy ono? Może to jest dziewczynka? A może chłopiec?!
Parsknęłam śmiechem a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- No co? – zapytał a ja znowu zaczęłam się śmiać. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jesteś niesamowity – wydusiłam, gdy już opanowałam śmiech. Spojrzał na mnie pytająco, ale ja otworzyłam drzwi przed nami. Weszliśmy do stołówki. Wskazałam na jedzenie.- Wybierz coś a ja zajmę stolik.
*** Aoi ***
Przyjrzałem się "potrawą", które dzisiaj serwowała bufetowa. Były co najmniej... niejadalne.
- Kchem... nie żebym coś sugerował, czy próbował być jakiś... niemiły. Ale...JAK TO NA MIŁOŚĆ BOSKĄ MOŻE ŚMIEĆ NAZYWAĆ SIĘ "JEDZENIEM"!? - krzyknąłem oburzony. Kucharka spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem.
- Sam sobie gotuj, jak coś Ci nie pasuje - odwarknęła, podając mi talerz z jakąś papką. Mruknąłem coś niezrozumiałego i odwróciłem się od "bufetu" szukając wzrokiem mojej nowo poznanej koleżanki. Gdy tylko ją namierzyłem, ruszyłem do stolika po drodze wyrzucając "jedzenie" do pierwszego, lepszego kosza na śmieci.
- Niech zgadnę... Dzisiejsze danie to la papka, w sobie papkowym, oblanym pleśnią? - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Mniej więcej... Z dużym naciskiem na "więcej" - usiadłem naprzeciwko niej, po czym uderzyłem głową w stół. - Życie robi mi dzisiaj na złość...
- Niedługo się przyzwyczaisz. W sumie... To dopiero początek. Ta Akademia ma bardzo dużo do zaoferowania
- Czyli...?
- Czyli nie poznałeś jeszcze innych studentów, którzy mają naprawdę narąbane w głowie.
- Owww.... Lubię ich, kie...- moją wypowiedź przerwało głośne burknięcie mojego brzucha. Spaliłem buraka. Nadal jestem głodny. Co mi po żelkach... Ja to bym se zjadł... PIZZE! O tak! To doskonały pomysł!
- Twoja mina sugeruje mi, że albo "mam mega mHroczny plan i zaraz go wykonam", ale "Wpadłem na pseudo-genialny pomysł, który zaraz ujrzy światło dzienne" - Akemi spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Można gdzieś tu dostać pizzę? - zapytałem z nadzieją. Dziewczyna uderzyła się ręką w twarz, ukazując piękne załamanie.
- Ja tu się nie wiadomo czego spodziewam, a Ty jak zwykle o żarciu!
- Jak przestanę być głodny, to wtedy porozmawiamy o ewentualnym planie rozje... rozwalenia tego "Sanktuarium wiedzy i innych dupereli"! - warknąłem po raz któryś z rzędu robiąc naburmuszoną minę.
** Akemi ***
- Tak, może być z dodatkowym sosem – dodałam na koniec do słuchawki. Aoi popatrzył na mnie zniecierpliwiony.- Słucham? Co? CZY JA MÓWIĘ DO CHOLERY NIEWYRAŹNIE?! PANIE, NIE DENERWUJ, BO STRACĘ KONTROLĘ I…- różowowłosy wyrwał mi telefon.- Hę?
- Proszę pana, jestem okropnie głodny i wściekły, jeżeli za chwilę nie dostanę tej pizzy, to zamorduję wszystkich naokoło – tutaj posłałam mu przerażone spojrzenie.- WŁĄCZNIE Z DOSTAWCĄ! WIĘC NIECH TA PIZZA ZNAJDZIE SIĘ TUTAJ…TERAZ! – rzucił telefonem o ziemię. Spojrzał na mnie.- No co? Głodny jestem…
- Zauważyłam – zaśmiałam się cicho. Usłyszeliśmy kroki. W naszym kierunku szła Niebieska. – Oho, nadchodzi wściekła Godzilla!
- D-druga? – warknął.
- Tak, to siostry z piekła rodem – mruknęłam.
- ICHIROOO! Mogę wiedzieć, czemu zamawiasz pizzę?! – Niebieska krzyknęła w moją stronę.
- Ja też się bardzo cieszę, że panią widzę – przekręciłam oczami po czym wskazałam na chłopaka obok.- No bo ten tutaj jest głodny i chce pizzę.
- A jak ten dostawca ma się tu dostać?! – białowłosa popatrzyła na nas morderczym wzrokiem.
Aoi i ja wymieniliśmy spojrzenia.
- No, tego…przecież on już tu był kilka razy…- wymamrotałam a ona westchnęła.
- Dobrze, ściągnę go tutaj – mruknęła, po czym odeszła, powtarzając pod nosem, że niedługo z nami zwariuje.
- No, to teraz czekać na mega dzwonek do drzwi – wyszczerzyłam się.
*** Aoi ***
Siedziałem na schodach, przed głównym wejściem do Akademii. Akemi robiła...e, w sumie nie wiem czy mogę to nazwać dzikim tańcem deszczu, wywoływaniem duchów, czy może po prostu bieganiem po placu i wykonywaniem dziwnych ruchów... W każdym razie, Ichiro chyba cierpi na ciężką chorobę jaką jest "nadupienieusiedzizm". Westchnąłem poprawiając swoje różowe włosy.
- Akemiiiiii! Ja rozumiem, że miałaś trudne dzieciństwo... Ale teraz siadaj na dupę, bo ja oczowyrzutu dostanę! - burknąłem podpierając się na rękach. Dziewczyna stanęła i zaczęła się bulwersować.
- Będziesz coś chciał, Ty zUy potworze Ty! - odkrzyknęła mi tupiąc nogą. Nagle przed nami wyrósł niebieski portal, z którego już po chwili, z głośnym hukiem wypadł dostawca pizzy.
- PIZZA! - zerwałem się na równe nogi i podskakując niczym pastereczka ze swoimi owieczkami dotarłem do mojego nowego kumpla. Wyrwałem mu z rąk pudełko, po czym ucieszając swoją mordkę wróciłem na schody. Akemi tymczasem zapłaciła dostawcy, zostawiając go samemu sobie. Biedaczek. Ciekawe jak teraz trafi do domu?
- Skoro masz już jedzenie, może porobimy coś fajnego? Możemy powkurzać Niebieską 1.0, rozwalić wschodnie skrzydło Akademii, zrobić hałas w bibliotece, w której nie można nawet oddychać, albo... - dziewczynie zaświeciły się oczy.
- Akemi... - zacząłem dziwnie na nią patrząc.
- Albo możemy pochodzić po dachu, poskakać po drzewach, spalić coś, powkurzać sprzątaczkę, zrobić napad, albo jakiś żart, ewentualnie możemy użyć czołgu do innych niecnych planów!
- Akemi... - znowu spróbowałem.
- O! Albo wiem! UGOTUJMY COŚ!
- AKEMI ICHIRO! - wrzasnąłem tracąc cierpliwość.
- Słucham? - czarnowłosa uśmiechnęła się niewinnie.
- Primo: daj mi zjeść, secundo: daj mi zjeść i tertio: chcesz kawałek? - podsunąłem jej łapką pudełko robiąc dziwny dziubek z ust.
*** Akemi ***
Energia mnie rozsadzała, ale w momencie gdy miałam pizzę przed sobą, na chwilę się ogarnęłam.
- Mniam! – wzięłam kawałek a chłopak uśmiechnął się lekko.- Co?
- Pizza jest sposobem na uspokojenie cię? – zapytał, zaczynając jeść swój kawałek.
- Nie, jedzenie zatyka mi usta – zaśmiałam się i również zabrałam się do jedzenia.- Oza ym, e aczę i e emoluje edząc!
- E co? – spojrzał na mnie zdziwiony po czym oboje zaśmialiśmy się lekko i przestaliśmy próbować mówić podczas jedzenia.
Pizza znikała w zaskakującym tempie. Dobrze, że gdzieś wcięło innych studentów, bo pizzy na pewno by nie starczyło. A biorąc pod uwagę, że mój nowy znajomy raczej chciał się najeść, wolałam nie wiedzieć co by to wywołało.
Gdy już się najedliśmy, wyszczerzyłaś się do różowowłosego.
- To co? To co? Co teraz porobimy? – zapytałam, uśmiechając się uśmiechem godnym wieloletniego psychopaty.
- Czy ty masz dziewczyno ADHD?! – Aoi spojrzał na mnie z poirytowaniem.
- Niiiiieeee wieeeem – zamyśliłam się.- Ale cokolwiek to jest, jest dobrze! Muahahahaha!
- Za co? – chłopak strzelił facepalma, ale uśmiechnął się lekko.
- To co? Idziemy bawić się czołgiem? – wyszczerzyłam się do niego.
- Czoł…CZOŁGIEM?! – Aoi spojrzał na mnie z przerażeniem.- KTO CI DAŁ CZOŁGA?!
- W sumie to nie dał, sama wzięłam z przyjaciółką – wyjaśniłam.- Dla przyjaciół nawet czołg porwę!
- A-ale jak ty go tu…zresztą, nie, nie chcę wiedzieć..
- Dobra! To idziemy coś rozwalić! Muahahaha! – złapałam go za nadgarstek i rzuciłam biegiem w stronę budynku.
*** Aoi ***
Ona jest chora! Tak! I dlatego zaczynam ją coraz bardziej lubić. Może i jest trochę upierdliwa, nadpobudliwa, ale... Przynajmniej widać, że ma ciekawe życie. Prychnąłem pod nosem, a Akemi obróciła się do mnie z wyszczerzem.
- W ogóle...Gdzie Ty trzymasz ten czołg? - zacząłem, bojąc się zdeczka odpowiedzi.
- Jak to gdzie? W garażu! - odpowiedziała, jakby to była najoczywistsza informacja na świecie.
- Masz garaż?!
- Nawet pięć!
- Boże... - wydąłem policzki. Czarnowłosa dalej ciągnęła mnie za rękę. Przy takiej budowie, to ja się nie spodziewałem po niej aż tyle siły. Nagle z nikąd przed nami pojawiła się kolejna (albo ta sama o.O ) siwa babka.
- Ichiro! - warknęła. Stanęliśmy przyglądając się jej. Akemi dała mi lekkiego kuksańca w żebra i szepnęła:
- To jest właśnie Niebieska 1.0 - kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. - Dzień dobry proszę pani! Co tam u pani? Jak zdrowie? Dawno pani nie widziałam! Ładna fryzura. Kto pani robił? Bo takiej abstrakcji na głowie to ja nawet u Lady Gagi nie widziałam! - dziewczyna zaśmiała się. Kątek oka zauważyłem jak powieka "Niebieskiej" niebezpiecznie drga.
- Oho... - bąknąłem pod nosem. - Wyczuwam raptowny wzrost ciśnienie milordzie.
- I-CHI-RO! - głośny wrzask rozniósł się po korytarzu. Moja kompanka pociągnęła mnie za rękę.
- WIEJCIE DZIECI, DZIADKOWIE I PANI SPRZĄTACZKO, BO ZARAZ NASTĄPI EKSPLOZJA! - krzyknęła Akemi pędząc przez korytarz.
*** Akemi ***
Biegliśmy szybko przez korytarz. Niebieska za nami. Że też jej się chce biegać na stare lata!
Cóż, pewnie to jej zszargane nerwy ją napędzają. Swoją drogą, jeszcze trochę treningu i kto wie, może mogłaby startować w wyścigach konnych?
Chociaż, szczerze mówiąc, wyścigi wściekłych byków o wiele lepiej tu pasuje..
Wbiegliśmy za zakręt, po czym złapałam chłopaka za rękę i wciągnęłam do schowka na miotły.
- To trochę niezręczna sytu…- nie dokończył, gdyż oberwałam jakimś kołkiem w głowę i glebłam jak deska, otwierając drzwi, uderzając nimi wściekłą niebieską.
- Auuuahaha, ładne gwiazdki – wyszczerzyłam się, gapiąc na sufit.- K-kto mnie zaatakował?
- Żyjesz? – Aoi nachylił się nade mną.
- Jeszcze chwila i oboje będziecie martwi! – dobiegł mnie ryk Niebieskiej.
- To ty mnie zabij – popatrzyłam na ryżowłosego błagalnym tonem.
- Żeby potem ona zabiła mnie?! O nie, nie ma mowy! – Aoi złapał mnie za ręce i postawił na nogi, a następnie pociągnął przez korytarz. Nie doszłam jeszcze do końca do siebie po ciosie w głowę, przez co nieco zwolniłam. Przymknęłam oczy, żeby pozbyć się widoku gwiazdek. Zrobiłam to akurat wtedy, gdy chłopak zahamował tuż przed schodami. I niestety, wpadłam na niego, zanim zdążył mnie złapać.
- AKEMI ZABIJĘ CIĘ! – wrzasnął, po chwili już koziołkując po schodach.
Ja wrzasnęłam tylko głośne ‘GERONIMOOOO!’ i dołączyłam do tej fascynująco-nieprzyjemnej czynności spadania po schodach aż na sam parter.
*** Aoi ***
Zabiję, zarżnę jak psa. Dam ćpunom na pożarcie! Akemi Ichiro! Od paru sekund cię nienawidzę!
- Akemiiiiiiiiiiiiii! - pisnąłem gdy schody się skończyły i z hukiem wylądowaliśmy na chłodnej posadzce. Usiadłem masując sobie kark. Nigdy więcej takich "wypadków"... Nigdy więcej.
- Ale fajnie... Jeszcze raz! - czarnowłosa zerwała się na równe nogi, po czym zaczęła skakać.
- Dobrze się czujesz? Z tobą na pewno wszystko ok? Uderzyłaś się za mocno w głowę przy obrocie numer 334948 ? - spojrzałem na nią jak na idiotkę.
- Czuję się wspa...
- ICHIRO! - do naszych uszu dobiegł głośny wrzask Niebieskiej 1.0.
- ...niale! Ale potem o tym pogadamy... O ile przeżyjemy! - dziewczyna podciągnęła mnie do pionu i oboje rzuciliśmy się po raz drugi do szaleńczego biegu.
- A ja tylko kulturalnie chciałem znaleźć pokój i coś zjeść... - mruknąłem wylatując zza zakrętu. Nagle przede mną pojawiły się drzwi, w które z donośnym "Jebud" uderzyłem.
- KUR*A! - warknąłem trzymając się za nos. Na domiar złego przed oczami pojawiły mi się jakieś dziwne plamki.
- Aoi? Żyjesz? Wiesz... To chyba nie pora na przerwę! Nie wiem czy pamiętasz, ale zaraz zginiemy! - dziewczyna zaczęła machać rękami, w tylko dla niej, zrozumiały sposób.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale przed chwilą pewne drzwi przyrżnęły mi w głowę - bąknąłem, powoli odzyskując świadomość.
*** Akemi ***
Parsknęłam śmiechem, a Aoi posłał mi mordercze spojrzenie.
- Takie to zabawne? – warknął i przetarł oczy.
- Tak, troszkę tak!- uśmiechnęłam się szeroko.
- ICHIRO! – Niebieska pojawiła się za nami.
- Boże, za co?! – różowowłosy zaczynał tracić cierpliwość.
- Nic się nie martw, ja się tym zajmę! – szepnęłam do niego, uśmiechając się szatańsko do wściekłej dyrektorki.
- I chyba to mnie martwi – Aoi westchnął.
- A więc…- odchrząknęłam.- ŁOOOOOOOAAAAAA MOOOODLISZKAAAAAA!
- Boże…- chłopak załamał się.
- Ichiro? Co ty…- Niebieska zaczęła, ale ją ucięłam.
- NIECH SIĘ PANI NIE SPRZECIWIA MOCĄ CIEMNOŚCI! – wybuchłam psycho śmiechem.
- AKEMI! DOSYĆ! – kobieta wrzasnęła, najwyraźniej mając ochotę mnie zabić.- Co wy sobie myślicie co?! Szlaban!
- Mhroczny Bożydar panią pokara! ZOBACZY PANI!
- DLA OBOJGA! TA NIESUBORDYNACJA MUSI ZOSTAĆ…
- CISZAAAAA! – Aoi wrzasnął poirytowany a my zamilkliśmy.- MOŻECIE PRZESTAĆ SIĘ WSZYSCY DRZEĆ?! – pokiwałyśmy głową.- Świetnie! A teraz wybaczcie, ale dla mnie to za dużo na jeden dzień…- mruknął, masując lewą skroń i odszedł.
Uśmiechnęłam się do Niebieskiej.
- To ja też już pójdę! – wyszczerzyłam się szeroko i natychmiast odbiegłam, zanim kobieta sobie przypomni, że miała mnie zabić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz