Kolejny błysk i sterta martwych ciał powiększyła się o następną skrzydlatą postać...
Dookoła był bardzo jasno, wręcz biało.
Gdyby nie krew i martwe ciała aniołów, pomyślałbym że jestem w niebie.
Ale to nie mogło być to miejsce.
Na dodatek sam byłem sprawcą tej masakry.
Zastygłem z ręką wystawioną w stronę ostatniego przeciwnika.
Patrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Mimo że spojrzenie to nie wyrażało żadnych uczuć, jej tęczówki jakby lekko się błyszczały...
Zacząłem słyszeć bicie swojego serca i pulsowanie energii w każdej komórce mojego ciała.
Niebieskowłosa wyciągnęła dłoń w moją stronę...
Zacisnąłem zęby i zgromadziłem Ki.
Nastąpił błysk i ciepło w jej oczach zniknęło. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza...
***
Raptownie zerwałem się z krzesła gotów do walki.
Jednak nie było takiej potrzeby. W pokoju byłem tylko ja i nieprzytomna dziewczyna.
Podszedłem do łóżka by sprawdzić jej puls i oddech.
- W normie... - mruknąłem - ...więc dlaczego się nie budzi...?
W tym momencie dłoń niebieskowłosej drgnęła.
Odetchnąłem z ulgą i lekko się uśmiechnąłem.
Po prostu spała.
Omiotłem wzrokiem pomieszczenie i dostrzegłem na stoliku długopis i plik karteczek,takich jakie przykleja się na szafki gdy chce się o czymś pamiętać. W duchu podziękowałem dyrektorce za praktyczne wyposażenie pokoju.
Usiadłem przy stoliku i naskrobałem kilka słów po czym spojrzałem na nie krytycznym wzrokiem.
"Gdybyś czegoś potrzebowała, daj znać.
Akisashi"
Zmarszczyłem brwi.
Brzmiał to trochę dwuznacznie, ale cóż...
Oderwałem karteczkę od reszty i przykleiłem ją do drzwi.
Jak będzie wychodziła, zobaczy ją.
Jeszcze raz spojrzałem na leżącą na łóżku dziewczynę i położyłem dłoń na klamce.
Jednak nie spieszyło mi się by wychodzić.
Podszedłem jeszcze do łóżka i dotknąłem wierzchem dłoni jej czoła.
- Nie ma gorączki... - pomyślałem.
Jednak doskonale wiedziałem że sam siebie oszukuję. Wcale nie chodziło mi o gorączkę, tylko o to by jeszcze raz ją dotknąć.
Ruszyłem do wyjścia, ale znowu się zatrzymałem.
Spojrzałem na nią jeszcze raz, a potem westchnąłem ciężko i przeniosłem wzrok na klamkę.
Otworzyłem drzwi i wyszedłem, cicho je za sobą zamykając.
- Co do...? - mruknąłem idąc korytarzem - Mam ją pokonać, uczucia mnie do niczego nie doprowadzą...
W głowie miałem kompletny mętlik.
Szedłem, nie obchodziło mnie dokąd idę, byleby tylko nie stać w miejscu...
Przez mój umysł zaczęły przemykać się obrazy.
Najpierw same niebieskie włosy, potem jej twarz...smutna, ale z ledwo dostrzegalnymi iskierkami w oczach...
Błysk.
Raptem zakręciło mi się w głowie i oparłem się dłonią o ścianę żeby nie upaść.
- Co do...? - mruknąłem masując sobie skroń wolną dłonią - Co się ze mną dzieje...?
Na domiar złego uderzyła mnie bliska obecność saiyańskiej Ki.
- Jak mogłem jej przedtem nie poczuć?! - byłem na siebie wściekły.
Nie dość że pomogłem tej dziewczynie, mojemu potencjalnemu wrogowi, to jeszcze nie wyczyłem w porę tego Saiyanina.
- Niech Was diabli wezmą - syknąłem gromadząc w dłoni Ki - I całą tą cholerną planetę!
- Inizawa, co Ty wyprawiasz?! - rozległo się w korytarzu.
Zgromadzona energia rozproszyła się i spojrzałem na idącą korytarzem białowłosą kobietę.
- Witam pani dyrektor - rzuciłem ironicznie.
- Cokolwiek robiłeś, nie powtarzaj tego - warknęła białowłosa - Nie chcę tu problemów, zrozumiałeś?
Zmierzyłem ją chłodnym wzrokiem i powiedziałem:
- Nie zrobię niczego głupiego ze względu na zdrowy rozsądek, a nie dlatego że Ty mi każesz. Zrozumiałaś?
- Coś Ty powiedział...?! - syknęła dyrektorka.
- To co usłyszałaś. To nie jest szkoła, tylko dom wariatów. A ja nie jestem Twoim uczniem.
Po tych słowach odwróciłem się i odszedłem w kierunku swojego pokoju.
W drodze znów dopadły mnie omamy, tym razem jeszcze silniejsze.
Jednak cały czas dotyczyły tego samego.
Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Z trudem dotarłem do łóżka i upadłem na nie, tracąc świadomość.
***
Błysk i skrzydlata postać upadła na ziemię a ja znowu patrzyłem w niebieskie oczy, te same co wcześniej...
_____________________________
Wybaczcie moją nieobecność i długość notki, ale ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na pisanie.
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Kolejny błysk...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz