niedziela, 16 grudnia 2012

Zmiana w zaświatach cz.1


Jedyne co widzę… Nicość. Nic tu nie ma… Pusto… Strasznie… Boję się! Zaraz… Widzę światło… Jest coraz bliżej… Biorę oddech… Otwieram oczy… Gdzie ja jestem?  Ach! Tak. Umarłam. Leżę na trawie? Wokół mnie… Kwitnące drzewa wiśni… płatki spadają z drzew. A w oddali znajome mi miasteczko.Usiadłam podciągając nogi, po czym zajęłam się zastanawiać… Teraz będę samotna? Nie będzie ze mną moich przyjaciół. Chcę wrócić! Chcę tylko przy nich być! …
Rozpłakałam się. Nagle usłyszałam znajomy mi pisk… Tak to była dyrektorka. Ruszyłam pędem w stronę odgłosu… Biegłam tak przez sad drzew wiśni. Gdy z niego wybiegłam osunęłam się na kolana, i zaczęłam płakać… W tej chwili to były łzy radości. Przede mną stał ogromny budynek akademii… Baku-akademii. Pobiegłam w stronę wejścia, chciałam chwycić za klamkę… Ale tak po prostu moja dłoń przez nią przenikła… Już rozumiem. Jednak naprawdę umarłam. Jestem duchem.. Moje oczy zaszkliły się. Nie! Nie będę płakać! Skoro nie mogę otworzyć drzwi to … Przeszłam przez nie. Ruszyłam w stronę piwnicy Kiry. Gdy się tam znalazłam zobaczyłam tam Raito, Sleyder i oczywiście Kirę… Nagle moja przyjaciółka zaczęła płakać a Rai osunął się na kolana. Nie chciałam patrzeć są zmartwieni. Podbiegłam do Chłopaka i kucnęłam przy nim patrzą na jego pełną  smutku twarz zaczęłam płakać… Błagam was! Nie martwcie się! Nie! Proszę!...Chciałam objąć Raito… Jednak ponownie przeniknęłam… Tak jak przez hologram… Tylko ja nim byłam. Nie mogłam tego znieść, z moich oczy płynęła rzeka. Szybko wybiegłam, i ruszyłam w stronę tego samego sadu i miasteczka gdzie się pojawiłam. Gdy dotarłam do miasteczka wśród drzew kwitnących wiśni. Spoglądałam na przechodzących ludzi. Ja- Ja ich znam! To wszyscy z rodu łowców dziadka, rodu ,,Pnigsekasa”, rodów od strony matki, ,,Matsuyishe” i  z ,,Urufurong”. Rozumiem! To są zaświaty mojego wymiaru! Otarłam łzy,  uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam w głąb miasteczka. Każdy  mieszkaniec spoglądał na mnie i uśmiechał się po czym kłaniał. Byłam trochę zakłopotana. Nie lubiłam  kiedy mi się kłaniano. Gdy już się pokłonili wrócili do swoich zajęć. Po chwili weszłam w uliczkę ze straganami. Podeszłam do jednego w którym były jabłka w karmelu.
-Panienka Hiatchiin! Witamy! – Uśmiechnął się straszy człowiek.
- Witaj wujku Yukurine! –Odwzajemniłam jego uśmiech. – Czy się tu płaci?- zapytałam spoglądając na przepyszne jabłka.
-Płatkami kwiatu wiśni.- Odpowiedział mi wujek.
-Płatkami kwiatów?!- Zapytałam z niedowierzaniem. Jednak nie oczekiwałam na odpowiedz. Skąd mam je wziąć? Zaczęłam szperać po kieszeniach swojego płaszcza, po chwili znalazłam gałązkę drzewa wiśni  przypiętą paskiem na udzie pod moją spódnicą.
-To jest to?-  Zapytałam wuja.
-Nie.. To twoja broń przeciw złym demonom. –Odpowiedział wuj.Ehhh… Nie ważne… Ponownie zaczęłam szperać, i w końcu znalazłam. –Ile? –Zapytałam.
-5 Płatków.- Odparł mój wujek. Dałam mu płatki po czym złapałam w dwie łapki lizaka jabłkowego, i ruszyłam przez alejkę ze straganami.  Skoro nie mogę się zbliżyć do moich przyjaciół gdy żyją… Porozumiem się z nimi przez sen. Byłam zamyślona… Chwilę później wpadłam na kogoś, i cofnęłam się o krok masując głowę.
-T-Taiga?- Usłyszałam znajomy głos. Nadal patrząc w ziemię otworzyłam szeroko oczy.- Czekałem na ciebie.- Uśmiechnął się. Szybko podniosłam głowę żeby sprawdzić czy to na pewno on. Upuściłam jabłko i zamarłam, a moje oczy zaszkliły się. Powiedziałam do siebie.
-R-R-Ryuji.


2 komentarze:

  1. Aaale mam zaległości. Kto to Ryuji? Brat Taigi chyba, tak?
    Gałązka wiśni - broń - Zakuro, prawda?
    Niec się nie ukryje Muahaha XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, droga ma Effie- To jej "przyjaciel" xD Bardzo bliski z resztą. A co do notki- świetna.
    Płacenie płatkami wiśni? Ja też tak chcem!(błąd popełniony specjalnie) xDDD

    OdpowiedzUsuń