Jedyne co widzę…
Nicość. Nic tu nie ma… Pusto… Strasznie… Boję się! Zaraz… Widzę światło… Jest
coraz bliżej… Biorę oddech… Otwieram oczy… Gdzie ja jestem? Ach! Tak. Umarłam. Leżę na trawie? Wokół mnie…
Kwitnące drzewa wiśni… płatki spadają z drzew. A w oddali znajome mi
miasteczko.Usiadłam podciągając nogi, po czym zajęłam się zastanawiać…
Teraz będę samotna? Nie będzie ze mną moich przyjaciół.
Chcę wrócić! Chcę tylko przy nich być! …
Rozpłakałam się. Nagle usłyszałam znajomy mi pisk…
Tak to była dyrektorka. Ruszyłam pędem w
stronę odgłosu… Biegłam tak przez sad drzew wiśni. Gdy z niego wybiegłam
osunęłam się na kolana, i zaczęłam płakać… W tej chwili to były łzy radości.
Przede mną stał ogromny budynek akademii…
Baku-akademii.
Pobiegłam w stronę wejścia, chciałam chwycić za klamkę… Ale tak po prostu moja
dłoń przez nią przenikła…
Już rozumiem.
Jednak naprawdę umarłam. Jestem duchem.. Moje oczy zaszkliły się.
Nie! Nie będę płakać! Skoro nie mogę otworzyć
drzwi to … Przeszłam przez nie.
Ruszyłam
w stronę piwnicy Kiry. Gdy się tam znalazłam zobaczyłam tam Raito, Sleyder i
oczywiście Kirę… Nagle moja przyjaciółka zaczęła płakać a Rai osunął się na
kolana. Nie chciałam patrzeć są zmartwieni. Podbiegłam do Chłopaka i kucnęłam
przy nim patrzą na jego pełną smutku
twarz zaczęłam płakać…
Błagam was! Nie
martwcie się! Nie! Proszę!...Chciałam objąć Raito… Jednak ponownie przeniknęłam… Tak jak
przez hologram… Tylko ja nim byłam. Nie mogłam tego znieść, z moich oczy płynęła
rzeka. Szybko wybiegłam, i ruszyłam w stronę tego samego sadu i miasteczka
gdzie się pojawiłam. Gdy dotarłam do miasteczka wśród drzew kwitnących wiśni.
Spoglądałam na przechodzących ludzi.
Ja-
Ja ich znam! To wszyscy z rodu łowców dziadka, rodu ,,Pnigsekasa”, rodów od
strony matki, ,,Matsuyishe” i z
,,Urufurong”. Rozumiem! To są zaświaty mojego wymiaru! Otarłam łzy, uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam w głąb
miasteczka. Każdy mieszkaniec spoglądał
na mnie i uśmiechał się po czym kłaniał. Byłam trochę zakłopotana. Nie lubiłam kiedy mi się kłaniano. Gdy już się pokłonili wrócili
do swoich zajęć. Po chwili weszłam w uliczkę ze straganami. Podeszłam do
jednego w którym były jabłka w karmelu.
-
Panienka Hiatchiin!
Witamy! – Uśmiechnął się straszy człowiek
.
- Witaj wujku
Yukurine! –Odwzajemniłam jego uśmiech. – Czy się tu płaci?- zapytałam
spoglądając na przepyszne jabłka.
-Płatkami kwiatu
wiśni.- Odpowiedział mi wujek.
-Płatkami kwiatów?!- Zapytałam
z niedowierzaniem. Jednak nie oczekiwałam na odpowiedz
. Skąd mam je wziąć? Zaczęłam szperać po kieszeniach swojego
płaszcza, po chwili znalazłam gałązkę drzewa wiśni przypiętą paskiem na udzie pod moją spódnicą.
-To jest to?- Zapytałam wuja.
-Nie.. To twoja broń
przeciw złym demonom. –Odpowiedział wuj.Ehhh… Nie ważne… Ponownie
zaczęłam szperać, i w końcu znalazłam.
–Ile?
–Zapytałam.
-5 Płatków.- Odparł mój
wujek. Dałam mu płatki po czym złapałam w dwie łapki lizaka jabłkowego, i
ruszyłam przez alejkę ze straganami.
Skoro nie mogę się zbliżyć do moich
przyjaciół gdy żyją… Porozumiem się z nimi przez sen. Byłam zamyślona…
Chwilę później wpadłam na kogoś, i cofnęłam się o krok masując głowę.
-T-Taiga?- Usłyszałam znajomy głos. Nadal patrząc w ziemię otworzyłam
szeroko oczy.- Czekałem na ciebie.- Uśmiechnął się. Szybko podniosłam głowę
żeby sprawdzić czy to na pewno on. Upuściłam jabłko i zamarłam, a moje oczy
zaszkliły się. Powiedziałam do siebie.
-R-R-Ryuji.
Aaale mam zaległości. Kto to Ryuji? Brat Taigi chyba, tak?
OdpowiedzUsuńGałązka wiśni - broń - Zakuro, prawda?
Niec się nie ukryje Muahaha XDD
Nie, droga ma Effie- To jej "przyjaciel" xD Bardzo bliski z resztą. A co do notki- świetna.
OdpowiedzUsuńPłacenie płatkami wiśni? Ja też tak chcem!(błąd popełniony specjalnie) xDDD