niedziela, 16 grudnia 2012

W jego oczach widziałam smutek, desperację, nienawiść, miłość, tęsknotę... Tyle uczuć w tym jednym ciele.


***Kira***
W drzwiach stały dwie postacie: dziewczyna i jakiś chłopak. On wydawał mi się jakiś dziwnie znajomy... Jej w ogóle nie znałam, ale zadziwiało mnie w niej wiele rzeczy. Mianowicie jej aura. Mimo, że wyglądała jak człowiek energia, która ją otaczała podważała stwierdzenie numer jeden. A zresztą... Nie mam ochoty z nimi rozmawiać... Nie mam ochoty rozmawiać z NIKIM. Me życie straciło już sens. A może... A może jeśli nie wykaże zainteresowania ich osobami to tak po prostu sobie odpuszczą? Mam taką szczerą nadzieję. Zamknęłam więc oczy i starałam się zapomnieć o ich obecności.

***Raito***
Siedziałem pod gabinetem dyrki z nogami wyciągniętymi przed siebie i głową leniwie opartą o ścianę. Nadal miałem łzy w oczach. Tak. Przyznaję sie. Płakałem. Pierwszy raz od czternastu lat. Ale co ja poradzę? Kochałem Taigę. I w sumie... Nadal ja kocham. Ona gdzieś tam jest, a ja zamierzam ją odzyskać. To trochę zabawne... Jak z zupełnie obcej mi osoby w niespełna dwa tygodnie znajomości stała mi się tak bliska. Stała się tak ważna...
-Raito?- Odezwał się cichy głos.- Błagam powiedz, ze to nie twoja krew.
Ocknąłem się z zamyślenia, Wstałem szybko, jednocześnie wycierając dłonie o spodnie. Przetarłem oczy, by je osuszyć.
-Nie... Nie moja... Taigi.- Powiedziałem cicho patrząc w podłogę pod nogami Sleyder.
-Czekaj... Ty płaczesz?- Zapytała niedowierzająca.
Nie odpowiedziałem.
-Wróć. Jak to Taigi?- Spróbowała ponownie.
Spojrzałem jej prosto w oczy z ponurą miną.
-Ona nie żyje.- Powiedziałem tępo wpatrując się w twarz przyjaciółki.
Ta podeszła do mnie i objęła mnie za szyję.
-Na gwiazdy... Rai, tak mi przykro...- Szepnęła nie puszczając mnie.
-Jakiś koleś ją zabił. Moją Taigę... A potem ktoś zabił jego... Muszę się dowiedzieć kim był...
Sleyder odsunęła się na długość ramion.
-Może... Może ta cała Kira będzie coś wiedziała? W końcu Taiga była jej przyjaciółką.- Kiwnąłem głową.- No to chodź.- Sleyder pociągnęła mnie za rękę.
Po chwili bez pardonu wparowała do pokoju Kiry. Widząc, że dziewczyna nas ignoruje odezwałem się.
-Proszę... Pomóż mi...- Szepnąłem.

***Kira***
Myślałam, ze to nie będzie trudne... Bo takie się przecież wydawało. Próby dziewczyny zwrócenia na nią mej uwagi nie poskutkowały, potrafiłam ją zignorować... Ale prośby wypowiedzianej szeptem przez chłopaka już nie wytrzymałam. Mimowolnie otworzyłam zmęczone od płaczu oczy i spróbowałam zlokalizować jego postać. Nie obyło się również bez tego, że jasne światło lampy poraziło mój wzrok. Zamrugałam kilkakrotnie, co poskutkowało pojawieniem się małych, jasnych punkcików pod moimi powiekami. Gdy już jednak me oczy jako tako przyzwyczaiły się do blasku żarówki mogłam uważniej przyglądnąć się moim „gościom”. Jednym z nich była dziewczyna ubrana w męskie ubrania, drugim zaś białowłosy chłopak o fioletowych oczach., o dziwo cały we krwi. Pociągnęłam nosem w powietrzu podnosząc się do siadu. Zapach był dość niewyraźny, bo pomieszany z kilkoma innymi, ale możliwy do wyczucia.
-Nie... -szepnęłam- T-To niemożliwe... - chłopak popatrzył na mnie smutnym wzrokiem, ja zaś na niego błagającym wręcz zaprzeczenie moim złym przeczuciom.

***Raito***
Przymknąłem oczy i wydychając powietrze spuściłem głowę.
-Potrzebuję twojej pomocy...
-C-co ty jej zrobiłeś?- Szepnęła Kira. Ona... Myślała, że...
-Nie ja ją zabiłem...
-Więc czemu jesteś cały w jej krwi?!- Krzyknęła dziewczyna ze łzami w oczach.
Opadłem na kolana nie otwierając oczu i nie podnosząc głowy.
-Byłem tam. Byłem przy niej, kiedy odchodziła. Ale nie ja ją zabiłem. Była dla mnie najważniejsza... Wiem, kto pozbawił ja życia, wiem jak wygląda. Byłaś jej przyjaciółką, więc na pewno wiesz jak się nazywa...
-Nie wierzę ci!
-Dla Taigi gotów jestem obalić niebo i piekło! Przyrzekam, ze sprowadzę ja z powrotem, ale do tego potrzebuję tego nazwiska!- Odezwałem się głośno, zaciskając pięści i spoglądając na dziewczynę.- Jestem gotów sięgnąć po piekielne moce mojego ojca i czarna magię matki byle tylko wróciła...
-Rai... Ty chyba nie chcesz....- Odezwała się Sleyder z lekkim strachem.
-Właśnie, ze chcę. I zrobię to, choćbym miał przypłacić życiem. Kira. Jeśli podasz mi jego nazwisko będę mógł wpisać je do Księgi Pośredników. Dzięki temu przez duszę tego człowieka, jak przez portal, niezależnie czy jest w piekle czy tez w niebie, dostanę się do świata umarłych. Stamtąd droga będzie prosta. Znajdę Taigę i przez portal w piekle wrócę z nią do żywych. Jestem demonem w części mniejszej niż połowa, więc nie mogę sam otwierać przejść do zaświatów. Poza tym nie mam rdzenia. Dlatego potrzebny mi pośrednik...
Kira milczała.
-Raito, ty nie masz księgi.- Upomniała mnie Sleyder.
-Stworzę ją.
-Ale będziesz...
-Wiem!- Podniosłem głos zirytowany.- Będę musiał oddać część swojej duszy. I wiem, że możliwe, ze stracę przez to część mojej mocy. Ale mam to gdzieś! Dla Taigi mógłbym oddać nawet całą.
-Ale wtedy nie mógłbyś z nią byś... Rozsypałbyś się... Jak piasek... Wylądował w nicości...
Przed oczami stanął mi obraz znikającej niebieskookiej. Cały czas patrzyłem na Kirę. Mimowolnie oczy mi się zaszkliły. Ale nie pociekły z nich łzy.
-Kira... Proszę... Pomóż mi...- Szepnąłem.

***Kira***
Spojrzałam zaskoczona na chłopaka. W jego oczach widziałam smutek, desperację, nienawiść, miłość, tęsknotę... Tyle uczuć w tym jednym ciele. Powoli położyłam bose stopy na lodowatej posadzce, wstałam i uklęknęłam obok jak zorientowałam się z wypowiedzi dziewczyny- Raito. Po krótkiej chwili wahania położyłam dłoń na jego ramieniu, ten zaskoczony zwrócił swój wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się przez łzy i... Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale... Przytuliłam go. Tak po prostu coś kazało mi to zrobić. Mam szczerą nadzieję, że nie będzie na mnie bardzo zły...

***Raito***
Przez chwilę byłem nieco zaskoczony tym co zrobiła. Po chwili zastanowienia, nieco drżącymi rękami, również ją objąłem. Taiga była jej przyjaciółką, więc i ona odczuwała stratę. Poza tym podobno ona i Tatsuya mieli się ku sobie, ale on nie żyje. Znaleźliśmy sie chyba w tej samej sytuacji. Straciliśmy osoby, które były dla nas ważne.
-Więc pomożesz?- Zapytałem odsuwając się od niej kawałek i w myślach przekazując obraz mordercy.
-Chciałabym, ale nie mogę. Nie znam go.- Powiedziała cicho.- Ale... Wydaje mi się, ze matka Taigi będzie wiedzieć coś o nim. Musiałbyś ją znaleźć.
"Choćby na końcu świata" powiedziałem sobie w myślach. "Na skraju wszechświata, żeby tylko wróciła..."

***Kira***
Bałam się, że będzie zły. Bardzo zły za to co zrobiłam. Na szczęście po chwili jednak także mnie objął. W myślach odetchnęłam z ulgą. Wiem, że to okrutne i w ogóle nie powinnam tak myśleć, ale tak jakby cieszę się, że ktoś podzielił mą tragedię. Że ktoś mnie rozumie. Jakby nie patrzeć Raito jest teraz najbliższą mi osobą. Obydwoje cierpimy, obydwoje z tego samego powodu; Kiedy się odsunął przesłał mi obraz mordercy, niestety nie mogłam mu pomóc, nawet jeśli bardzo bym tego chciała. Coś jednak myślę, że pora odwiedzić okolice mojego domu.
***
Staliśmy w moim pokoju, albo raczej piwnicy, a ja grzebałam pod łóżkiem w poszukiwaniu „czegoś” co mogłoby nam pomóc. Po chwili odrzucając górę gratów, która zbierała się u stóp chłopaka, dokopałam się do maleńkiego pudełeczka, czy może raczej szkatułki. Pogładziłam opakowanie po wieczku i powoli je otworzyłam. W środku pomiędzy atłasami znajdował się pierścień. Raito popatrzył na mnie w zdziwieniu.
-Jak pierścień może nam pomóc? - zagadnął zaskoczony.
-Zobaczysz. - odparłam z lekkim uśmiechem, zakładając obrączkę na serdeczny palec. Powoli podniosłam się z ziemi i stanęłam obok niego. - Chwyć mnie za rękę. - rozkazałam. Po chwili wahania chłopak wykonał moje polecenie. Ścisnęłam jego dłoń- Trzymaj się mocno. -na moje usta wstąpił szatański uśmieszek – Czeka nas mała podróż.- mówiąc to skupiłam energię do pierścionka, który zaczął błyszczeć, tak mocno, że żeby nie oślepnąć zamknęłam oczy. Gdy je z powrotem otworzyłam znajdowaliśmy się już nie w akademii lecz w potężnym holu mojego domu.

***Raito***
-Niezła chata. Ale co my tu właściwie robimy?- Zapytałem.
Po chwili zorientowałem się, ze nadal trzymam Kirę za rękę. Puściłem ja szybko. Nie, ze się wstydziłem, po prosu nie było już potrzeby. Postąpiłem krok naprzód.
-To mój dom. Niedaleko mieszka mama Taigi. Ona może ci pomóc.
-Rozumiem...- Powiedziałem.
Zauważyłem, ze Sleyder nie ma z nami. Nie zdążyła się złapać.
-Mogłabyś mnie do niej zaprowadzić? Lepiej się tu orientujesz...- Poprosiłem.

***Kira***
Przytaknęłam i gestem dłoni wskazałam chłopkowi kierunek, ruszając jednym z korytarzy. Po chwili doszliśmy do potężnych wrót. Stojący przy nich strażnicy zagrodzili nam drogę, ale gdy tylko mnie zobaczyli, odstąpili przejście i ukłonili się nisko. Gy odchodziliśmy cały czas czułam na sobie ich zdziwione spojrzenia.
-Ej, Kira? - zapytał cicho Raito
-Tak?
-Dlaczego oni się przed tobą pokłonili?
-Aaa, to nic takiego. Po prostu taki obowiązek.- odparłam
-Jaki obowiązek?- zagadnął nieustępliwie
-Mają obowiązek pokłonienia się przed swą księżniczką- poinformowałam go spokojnie, tak jakby zdradzanie komuś, że jest się monarchinią potężnego rodu było na porządku dziennym.

***Raito***
Trochę mnie przytkało.
-To co? Ja też mam ci się pokłonić?- Uniosłem lewy kącik ust w zaczepnym uśmiechu i szturchnąłem dziewczynę lekko łokciem.
-Nie. Nie musisz. Ale byłoby to ciekawe.- Zaśmiała się.
Szedłem za nią az w końcu doszliśmy do drugiej wielkiej posiadłości. Nieźle.
-Mogłabyś... Wejść ze mną?- Zapytałem.
-Pewnie.
Zostaliśmy wpuszczeni do wielkiego holu. Z marmurowych schodów zeszła jakaś kobieta. W niebieskich włosach.
-To jej matka, prawda?- Szepnąłem.
-Nie jest taka surowa jak wygląda. Możliwe, ze nawet cię polubi.

***Kira***
-Jak to „może”?!- oburzył się szeptem
-Csssii... -syknęłam. Kobieta stanęła od nas w odległości kilku metrów. Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć. W tym czasie poczułam, że Raito nagle stał się bardzo nerwowy. Nie miał powodów.
-Kiiiiraaaa!- krzyknęła kobieta z uśmiechem i podbiegła do mnie, aby mnie uściskać.- Co tutaj robisz? Kiedy przyjechałaś?- zapytała odsuwając się. Na jej twarzy gościł ogromny uśmiech.
-Kuyoshi-sama. Mnie również miło cię widzieć.- mówiąc to ukłoniłam się lekko. - To jest Raito-san.- wskazałam na chłopaka- Jest przyjacielem Taigi z akademii... Em, no znaczy był...- nagle spochmurniałam. Tak właściwie to z trudem powstrzymałam łzy.
-Kira-chan? Coś się stało?- zapytała zmartwiona.
-My... My...Przynosimy pani tragiczne wieści...-wydusiłam cicho.

***Raito***
Kira ledwo powstrzymywała się od płaczu. Położyłem jej dłoń na ramieniu i uścisnąłem lekko starając się dodać jej otuchy. Nie umiałem pocieszać ludzi. Dokopać im, zastraszyć tak, ale pociesznie? To była dla mnie kompletna nowość.
-Dziś rano...- Zacząłem widząc, ze dziewczyna nie jest w stanie wykrztusić słowa, a kobieta stojąca na przeciwko coraz bardziej się niecierpliwi.- Dziś rano Taiga... Zginęła... Ktoś ją zabił...
-A-ale... Nie. To nie prawda... Moja córeczka...- Kuyoshi, jak ją nazwała Kira, była bliska łez.
-Jestem w stanie wrócić ja do żywych.- Dodałem szybko.- Ale potrzebuję przy tym pani pomocy. Muszę poznać imię i nazwisko tego człowieka... Wiem jak wygląda, ale...- Spojrzałem na swoją dłoń. Nie czułem, by teraz krążyła w niej magia.- Ale w tym wymiarze nie mogę go pani pokazać. Chciałbym, żeby opowiedziała pani trochę o przeszłości Taigi... Głównie o jej znajomościach. Przyjaciołach, wrogach... Dobrze?
-Z-zgoda... Może... Może usiądziemy w salonie...
Ruszyliśmy za matką Taigi.

***Kira***
Ruszyliśmy za Kuyoshi-sama do salonu. Raito cały czas trzymał mnie za rękę, co tak jakoś nie wiem dlaczego pozwalało mi na razie nie myśleć o stracie najlepszej przyjaciółki. Choć gdy tylko pozwalałam choć na chwilę myślą płynąć swobodnie, powracały do jeszcze krwawiącej rany, przynosząc kolejną salwę bólu.
 Kobieta roztrzęsiona usiadła na fotelu i splotła drżące ręce na kolanach. Usiedliśmy na przeciw niej.
- Jak wiecie...- zaczęła łamiącym się głosem- Taiga cierpiała jeszcze przed narodzeniem. Jej ojciec, mój mąż, by nas chronić oddał swe życie. Jej najdrożsi bracia, których zanadto podziwiała i chciała za wszelką cenę naśladować wyrzekli się swego rodu, gdy była jeszcze mała, bardzo wtedy rozpaczała. Od tego czasu spotykała ich bardzo rzadko, tylko w zaćmienie słońca. Z Kirą po raz pierwszy spotkała się...
***
- A więc wszystko jasne- odparł Raito, wstając z kanapy. - Zabiję su*****na...- warknął zaciskają pięści. Chwyciłam go za dłoń i popatrzyłam w jego wściekłe, fioletowe oczy.

***Raito***
Spojrzałem Kirze w oczy.
-Nie teraz...- Szepnęła uspokajająco. Skinęła głowa na matkę Taigi.
Podszedłem do niej i klęknąłem na jednym kolanie. spojrzałem w podłogę.
-Obiecuję, ze ja tu sprowadzę.- Powiedziałem cicho.
Nie chciałem jej patrzyć w oczy. Może żeby nie widzieć tego bólu? Albo nadziei która zapewne zalśniła w jej oczach, po moich słowach...? Nie miałem pewności, ze uda mi się stworzyć księgę, albo co gorsza przejść przez tego sk******a.
Wyszliśmy z posiadłości.
-Możesz mi pomóc?- Zapytałem.
-Chyba tak... O co chodzi?- Odpowiedziała Kira.
-Potrzebuję skóry smoka... I dużo pergaminu...- Mruknąłem.

3 komentarze:

  1. Raito się popłakał?! Kawaiii! >O< Chociaż i tak jak to czytałam zakuło mnie w moim serduszku...
    Nocia fajna... Mało powiedziane... Pamiętajcie... Kocham was ludki! ^ 3^

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto to jest Raito, czemu go nie znam i czemu nie ma go w studentach? O.o
    A ta księga pośredników to nie czasem na Death Note zainspirowana? Bo jakoś tak mnie tknęło :D Notka super XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli czytasz bloga od podstaw, to RaiRai-kun to syn Shanny i Dantego. Jeszcze nie zdecydowałam się, czy zostawię sobie jego czy Seth więc nie ma go w studentach ^ ^ A Księga posłańców... Może odrobinkę ^ ^ Wymyśliłam ja trochę temu, po obejrzeniu filmu Death Note i tak mi się jakoś... No ale co tam xD

      Usuń