***Tatsuya***
Znacie to uczucie kiedy jest się rozdartym?
Kiedy ma się do wyboru dwie drogi i na końcu każdej z nich ktoś woła "Chodź do mnie!"?
Ja tak właśnie się czułem gdy usłyszałem słowa Dantego.
Nie wiedziałem jak zostanę przyjęty w Akademii, nie wiedziałem też co mnie czeka w zaświatach.
- Kaio... - westchnąłem - ...i co mam zrobić, co?
- Nie wiem - Dante wymownie spojrzał na zegarek na swojej ręce - Ale nie mamy wiele czasu.
- Hai, hai... - mruknąłem - Dobra, zbieramy się.
- Dokąd? - spytał mój rozmówca.
- Jeszcze pytasz? - uśmiechnąłem się lekko - Wracam do Akademii.
Chłopak pokręcił głową z uśmiechem i zawołał:
- Ej, wy na górze! Wybrał Akademię!
- Przedtem słyszeli Cię bez wołania - zauważyłem.
- To przecież wielcy bogowie - Dante zaakcentował słowo "wielcy" - Prosiłeś kiedyś o coś bogów? Trzeba się upominać a i tak pewnie tego nie dosta...
Przerwał mu piorun.
- ...dobra, dobra! Po prostu go zabierzcie! - krzyknął chłopak z irytacją w głosie.
- Sayonara Dante-kun - przyłożyłem niedbale dwa palce do skroni i uśmiechnąłem się.
Otoczenie się zmieniło.
Stałem przed ogromnym budynkiem który doskonale znałem...
Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
Gdy tylko wszedłem do środka, uderzyła mnie znajoma atmosfera...i zapach żelek.
Powoli ruszyłem korytarzem mijając zszokowaną dyrektorkę.
Nie dziwiłem jej się, wyglądałem w końcu jak siedem nieszczęść.
Podarte ubranie, zaschnięta krew i tak dalej...
Doszedłem do swojego pokoju i wszedłem do środka.
Na szczęście nadal były tu moje rzeczy. Dyrektorka najwyraźniej nie aktualizowała spisu studentów zbyt często...
Wszedłem do łazienki i uniosłem brwi.
Nadal walały się tu pudełka po lekach.
Podniosłem jedno z nich i westchnąłem:
- Shinozaki-kun, ty kretynie...
Odrzuciłem je i zacząłem doprowadzać się do porządku. W końcu nie mogłem chodzić tak po Akademii.
*** Kira ***
Po bezowocnych poszukiwaniach, umilonych przekleństwami w dwudziestu-trzech językach, których się uczyłam, poddałam się. Wyciągnęłam z szafy pierwsze, lepsze ubranie, założyłam je na siebie i wyszłam z pokoju. Prawdę powiedziawszy sama dziwiłam się moją oschłością w stosunku do Noemi, której nie widziałam chyba przez rok. Ale cóż, nie dziwie się- ostatnio chodzę strasznie podminowana, na wszystkich się wściekam i do nikogo praktycznie nie odzywam. Obawiam się, że to kolejny etap mojej depresji. Tak wiem o niej i tak- przyznaję się: Popadłam w depresję. Nie taką zwykłą sobie zimową melancholię, tylko tą prawdziwą spowodowaną ostatnimi wydarzeniami. Choć, w pełni jestem świadoma, że to mnie nie usprawiedliwia. Nic mnie nie usprawiedliwia. Pragnę zapomnieć, lecz nie mogę, to zbyt silne. Wskoczyłam na parapet i pozwoliłam moim nogom, aby swobodnie z niego zwisały, ja zaś sama zajęłam się notorycznym wpatrywaniem w majaczący w oddali las, przez nie powiem bardzo brudną, zakurzoną szybę. Czyżby sprzątaczki też popadły w melancholię?
Nagle usłyszałam odgłos kroków. Zignorowałam je, tak jak robiłam to od dłuższego czasu. Dawna Kira zainteresowałaby się, zapragnęła to zbadać, ale nie ja. Nie jestem już tym, kim byłam wcześniej. Zrozumiałam jaki świat jest okrutny i niesprawiedliwy i postanowiłam się od niego chociażby w pewnym stopniu odizolować. Tak, słodka samotność na wieki, brzmi obiecująco.
***Tatsuya***
Doprowadziłem się do porządku i wyszedłem z łazienki.
Otworzyłem szafę i westchnąłem.
Prawie wszystkie ubrania były białe...
Po chwili westchnąłem z ulgą i wyjąłem czarne spodnie, szarą koszulkę i czarną bluzę. Poprzedni strój nie był adekwatny do mojego obecnego charakteru i wyglądu...
Szybko się przebrałem i wyszedłem na korytarz.
Bałem się...autentycznie się bałem.
Nie wiedziałem jak ona zareaguje...gdyby mnie odrzuciła, pozostała by mi zmiana decyzji...
Ale to teraz było nieistotne...
Zza rogu wyszedł około osiemnastoletni chłopak o kasztanowych włosach i połyskujących złotych oczach.
W trakcie mijania zmierzyłem go wzrokiem.
To raczej nie był zwyczajny uczeń Akademii...
Jednak w tym momencie powinienem martwić się czymś innym.
Po kilku minutach zobaczyłem dziewczynę siedzącą na parapecie.
Mimowolnie się uśmiechnąłem i podszedłem bliżej.
- Ohayou Kira-chan... - powiedziałem cicho.
*** Kira ***
Na dźwięk znajomego głosu mimowolnie zadrżałam.
-Nie... Chyba mam jakieś omamy- szepnęłam sama do siebie, po czym potrząsnęłam głową.
Głos nie odzywał się, uznałam więc, że z moim umysłem jest już wszystko w jak najlepszym porządku. No, o ile tym „najlepszym porządkiem” można nazwać głęboką depresję. Coś we mnie jednak drgnęło, jakaś dziwna, nieznana mi siła kazała spojrzeć w głąb korytarza, uczyniłam więc jak mi podpowiadała. Mozolnie przesunęłam wzrok w stronę, z której dobiegał głos, zastygając w bezruchu.
-N-Nie... To niemożliwe...-wyszeptałam- Nie!- tym razem krzyknęłam, łapiąc się za głowę.
-Boże, dlaczego mi to znów robisz, dlaczego?! Proszę nie każ mi już więcej cierpieć, proszę...- ostatnie słowo wyjęczałam, zeskakując za parapetu i chwiejnie stając na nogach.
Spojrzałam w stronę zjawy, a jej malachitowe oczy zamrugały ze zdziwienia.
***Tatsuya***
- To nie zwidy - odezwałem się, podchodząc - Ja tu jestem Kira.
- J-Jak...? - szepnęła dziewczyna opierając się o ścianę.
- Pewni ludzie...mieli u mnie...dług - mruknąłem - Ale to nieistotne. Chciałem Cię...przeprosić. Zrobiłem głupstwo...
Podszedłem do Kiry i dotknąłem dłonią jej policzka.
- T-Tatsu... - dziewczyna spojrzała mi w oczy - Ty...Ty idioto!
Zanim się zorientowałem, oberwałem w policzek z liścia.
Nie zabolało, ale cofnąłem się i mimowolnie złapałem za miejsce w które dostałem.
- Okej, pojąłem lekcję - mruknąłem.
*** Kira ***
-Pojąłem lekcję?!- krzyknęłam oburzona – Co ty sobie myślisz, hm?! Że po tym co mi zrobiłeś rzucę ci się na szyję, mówiąc jak bardzo tęskniłam i jak cię kocham?! To chcesz usłyszeć?!- chłopak nie odpowiedział. Sama nie wiem , dlaczego zareagowałam w taki sposób. Może ta cała tłumiona złość, ten smutek wybuchły ze zdwojoną siłą w tej właśnie chwili. Gdy szafirowe oczy odwróciły się i już miały odejść, poczułam się strasznie winna.
-T-Tatsu...-szepnęłam, chwytając ich właściciela za nadgarstek- Proszę nie odchodź, już raz cię straciłam, nie chcę aby to stało się ponownie... Proszę...-powiedziałam błagalnym tonem, po którym nastąpiła niezręczna chwila ciszy.
***Tatsuya***
Momentalnie zastygłem w bezruchu.
Chwyciłem jej dłoń i spojrzałem jej w oczy.
- Kira... - szepnąłem - ...przepraszam Cię...nie wiem co mnie wtedy napadło...
- Cicho już... - powiedziała dziewczyna - ...było, minęło...
W tym momencie coś we mnie pękło.
Objąłem ją i mocno pocałowałem z nadzieją że reakcja będzie pozytywna.
*** Kira ***
Kiedy poczułam to znajome ciepło, to, którego tak mi brakowało, za którym tak bardzo tęskniłam i...
I które tak bardzo, bardzo kochałam... Cała moja złość już do reszty się wypaliła. Pozostała tylko wielka, cudowna, zakazana miłość. Tak, tak, drodzy państwo- zakazana, a to co zaraz zrobię z pewnością może zostać posądzone o bycie grzechem. Nie obchodzi mnie to, wcale, a wcale. Dla niego mogę pójść nawet do piekła, stoczyć się na same jego dno.
Oparłam dłonie o jego tors i odwzajemniłam pocałunek. Zamknęłam oczy i napawałam się tą chwilą, chwilą, której możliwe, że nigdy już nie doświadczę. Dziś poznałam swojego przyszłego męża, teraz całuję się z mą miłością. Tak, mam się z czego spowiadać...
***Tatsuya***
Poczułem się jakby w jednym momencie z serca spadł mi głaz ważący tonę. Już raz wszystko spieprzyłem i nie zamierzałem tego powtarzać. Zwłaszcza gdy znowu to czułem.
Znowu czułem bliskość i zapach jej ciała, teraz byłem pewien że przekroczyłbym swój limit kilka razy, byle tylko ją obronić.
Mocniej wpiłem się w jej usta i oparłem ją o ścianę. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, ale nagle przypomniała mi się pewna kwestia...
- Kira... - szepnąłem, przerywając pocałunek - ...Twoja rodzina...co z Twoimi obowiązkami...?
- Przysłali już kandydata na męża... - odparła cicho, przesuwając dłonią po mojej klatce piersiowej - ...ale nie bardzo mnie to obchodzi...
- I dobrze - mruknąłem - Nikomu Cię nie oddam, choćbym miał ich wszystkich pozabijać.
Znowu ją pocałowałem, tym razem krócej.
*** Kira ***
-Zmieniłeś się- szepnęłam, przerywając nasz pocałunek
-Heh, ciekawe, bo ty również, kotku. -po tym znów mnie pocałował. Nie opierałam się, za bardzo mi tego brakowało, żeby protestować. I właśnie przez ten mój całkowity brak oporu władowaliśmy się w niezły pasztet. Otóż nawet nie zauważyliśmy, kiedy podeszła do nas Niebieska i tupiąc opoazurzonym łapskie... Znaczy stopą zniecierpliwiona patrzyła na nas, oczekując reakcji. Kiedy jednak się jej nie doczekała, odchrząknęła znacząco. Natychmiast się od siebie oderwaliśmy, zaskoczeni tym, że nie wyczuliśmy odoru tego potwora. Zarumieniłam się i... Nie, „rumienić się” to za małe słowo na określenie mego stanu. Mój wygląd bardziej odzwierciedlałoby wyrażenie „spalić buraka”, bo w tej właśnie chwili kolorem przypominałam barszcz.
-Moi drodzy państwo... Co wy sobie wyobrażacie, hm?! Oczekuje wyjaśnień! -warczała, a z jej pys... Ekhem, z ust wydobywała się piana.
-No, bo my... My, nie widzieliśmy się długo i...-zaczęłam cicho
-A mnie to nie obchodzi! Budynek szkoły to nie park, gdzie możecie się ślinić pod każdym drzewkiem albo na ławeczce! Powodujecie zgorszenie!
-Niby czym?- tym razem odezwał się Tatsu- Nie robimy nic złego, proszę wybaczyć, ale zgorszenie powodują zboczeńcu biegający nago po mieście i straszący ludzi, ale nie my!- warknął
-Naprawdę?!- wkurzyła się białowłosa. I to jeszcze tak na poważnie- Trzeba nauczyć was dobrych manier! -wykrzykiwała – Nie pozwolę, aby w mojej szkole obściskiwano się po kątach, zrozumiano? To przekracza wszelkie pojęcie, nie możecie... -zaczęła swój wykład, który pewnie wyczytała w jakimś poradniku pt. „Jak radzić sobie z dojrzewającą młodzieżą” lub tym podobne.
-Pssyt...-szepnęłam do ukochanego- To co teraz? -zapytałam zmartwiona- Nie mam ochoty słuchać tych jej wywodów, wyczytanych z jakiegoś tandetnego poradnika.
-Nie martw się- zaczął, błyskając zębami w podejrzanym uśmiechu- Mam plan.
***Tatsuya***
Oczywiście żadnego planu nie miałem, ale jak to ma w zwyczaju moja rodzina, postanowiłem improwizować.
- Taaak, jasne - kiwnąłem głową - Ciekaw jestem jakie pani siała zgorszenie w naszym wieku.
Niebieska momentalnie stała się Czerwoną i krzyknęła:
- Nie Twoja sprawa Shinozaki!
- Taaa, sprawa uległa przedawnieniu - odparowałem.
Ilość piany lecącej z ust dyrektorki diametralnie się zwiększyła a ona sama jeszcze bardziej poczerwieniała.
- Spokojnie, w pani wieku o zawał łatwo - zachichotała Kira.
- Zamknijcie się! Dosyć! - wrzasnęła Niebieska, chwilę potem westchnęła - Skoro Shinozaki w jakiś sposób do nas wrócił, możemy przedyskutować kwestię kryjówki, panno Yoake. Za mną.
Chcąc, nie chcąc, ruszyliśmy korytarzem za dyrektorką. Niedużo czasu zajęło nam dotarcie do jej gabinetu.
Weszliśmy do środka i Niebieska wskazała nam dwa krzesła naprzeciw jej biurka. Z lekką niechęcią usiadłem na jednym, Kira zrobiła to samo.
- Więc...? - odezwałem się - Ktoś mnie wtajemniczy?
- O, to naprawdę proste - odrzekła dyrektorka siadając za biurkiem - Rodzina Yoake chce wydać ją za mąż dla zysku. A ja mam dla Was propozycję.
- "Pani dyrektor"... - powiedziała ironicznie Kira - ...chce ukryć nas w jakimś domu w Alpach, żeby moja rodzina mnie nie znalazła.
- Nas? - uniosłem brwi - We dwójkę w odosobnieniu? Nie siejemy już wystarczającego zgorszenia?
Ja i Kira mimowolnie się uśmiechnęliśmy.
- To w tym momencie nieważne - burknęła dyrektorka - Chodzi tylko o to czy tego chcecie czy nie.
- Ja się zgadzam - powiedziałem spokojnie - Ale w tym momencie moje zdanie jest raczej niewiele warte. Kira musi zdecydować.
*** Kira ***
Zastanowiłam się chwilę, po czym uprzednio wzdychając, odezwałam się cicho:
-J-Ja... Zgadzam się- Niebieska spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem
-Skąd ta zmiana?- zapytała, unosząc brew. Nie odpowiedziałam, tylko ukradkiem spojrzałam na Tatsuyę, po czym znów zaczęłam przyglądać się przesadnie wypolerowanej do połysku podłodze, jak gdyby było w niej coś szczególnie interesującego.
-Ah, rozumiem- uśmiechnęła się lekko dyrektorka, ale gdy zorientowała się co zrobiła, od razu na jej twarz wrócił „pokerowy” wyraz. Szczerze mówiąc nie była taka zła, skoro chciała nam pomóc.
-Kiedy wyjeżdżamy?- zapytał po krótkiej chwili ciszy mój towarzysz
-Kiedy chcecie, przygotowania zajmą chwilę czasu, a sama podróż nie będzie trwała długo. Podejrzewam jednak, że będziecie chcieli zostać jeszcze w akademii do balu, prawda?
-Jakiego balu?- odezwałam się w końcu
-To wy nie wiecie?- Niebieska spojrzała na nas jak na parę idiotów- Niedługo w murach naszej szkoły odbędzie się bal zimowy, wszyscy uczniowie są zaproszeni.
Po tych słowach nastąpiła niezręczna chwila ciszy.
-To jaka decyzja?- zapytała kobieta, wstając z fotela i podchodząc do okna. - Wybieracie się na ten bal?
Spojrzałam znacząco na chłopaka, oczekując odpowiedzi.
***Tatsuya***
Spojrzałem na Kirę i zamyśliłem się. Wcale mi ten pomysł nie odpowiadał. Każda sekunda była cenna, a do balu zostało jeszcze trochę czasu.
- A jaką mam pewność że Yoake nie zabiorą Kiry przed balem? - spytałem chłodno.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona, a Niebieska zmarszczyła brwi.
- Myślę że damy radę ich pokonać... - mruknęła dyrektorka.
- A więc tego pani chce? - wstałem i położyłem dłonie na jej biurku, opierając się o nie - Kolejnego rozlewu krwi?
- Shinozaki! - warknęła Niebieska.
- Świetnie - syknąłem - Poczekamy do balu. Ale jeśli do tego czasu coś stanie się Kirze, osobiście się z panią rozliczę. Żegnam.
Chwyciłem dłoń Kiry i ruszyłem do wyjścia.
- Możesz być spokojny - odezwała się Niebieska - Nic się nie...
Zatrzasnąłem za nami drzwi i spojrzałem na moją towarzyszkę.
- Naprawdę się zmieniłeś Tatsu... - szepnęła, mocniej ściskając moją dłoń.
- Czasami trzeba - odparłem, wbijając wzrok w okno.
*** Kira ***
-Mam szczerą nadzieję, że tylko czasami, wiesz... - mruknęłam, wzdychając- Nie lubię cię takiego...- ostatnie zdanie powiedziałam tak cicho, abym tylko ja mogła je usłyszeć.
-Wiem.- odpowiedział krótko, parząc mi prosto w oczy.
Zamrugałam zaskoczona i również na niego spojrzałam. Uśmiechnął się lekko.
Nie oszukujmy się, spodziewałam się całkiem innej reakcji. W moim założeniu miał tego nie usłyszeć, a nawet jeśli, to wydawało mi się, że odburknie coś, albo w ogóle się nie odezwie. Jego reakcja była więc ostatnią, jakiej bym się po nim spodziewała.
Może jednak nie zamieniłeś się aż tak bardzo? Pomyślałam, a kąciki mych ust uniosły się nieznacznie.
-Więc co teraz?- zapytał w końcu
-Hm...?- spojrzałam na niego, oczekując rozwinięcia pytania
-I co teraz robimy?- powtórzył
-Nie wiem, mnie się nic za bardzo nie chce...- mruknęłam, ziewając.
-Ej, przecież jest środek dnia.- zauważył- Coś ty taka zmęczona, kochanie, hm...?- zapytał uśmiechając się i szturchając mnie lekko w bok.
-Em...- zaczęłam.
-No, słucham?
Nie odezwałam się. Nie mogłam mu przecież powiedzieć o tych nieprzespanych nocach, spędzonych na lamentowaniu. W końcu wpadło mi do głowy coś, co nie będzie tego zdradzało, ale nie będzie także kłamstwem.
-Po prostu ostatnio nie mogłam zasnąć.- powiedziałam dumna ze swojej własnej inteligencji
***Tatsuya***
- To na co czekasz? - zapytałem ciągnąc ją za sobą - To niezdrowe, tak nie spać.
- Nie chcę spać! - Kira złapała się framugi drzwi - Nie teraz!
- Nie zostawiasz mi wyboru - westchnąłem.
W oka mgnieniu wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę jej pokoju.
- Ej! Co Ty...?! - dziewczyna lekko się zaczerwieniła.
- Jak dziecko... - lekko się uśmiechnąłem - Skoro nie chcesz spać, muszę Cię przekonać...
Kira natychmiast odwróciła wzrok.
Po kilku minutach doszedłem pod odpowiednie drzwi.
- Bądź tak miła i otwórz, mam zajęte ręce - odezwałem się z uśmiechem.
Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i nacisnęła klamkę. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi nogą. Położyłem Kirę na łóżku, usiadłem na krześle i odezwałem się:
- Nie wyjdę stąd, dopóki nie zaśniesz.
*** Kira ***
-Ale ja nie chcę spać!- oburzyłam się na niesprawiedliwość losu, która mnie właśnie spotkała
-Musisz- odezwał się Tatsuya- Sen pomaga na cerę- tu zachichotał
-Nie chcę mieć ładnej cery, ja chcę tu z tobą zostać!
-Zostaniesz, poczekam tu, dopóki nie zaśniesz.
-Ale mnie wcale nie o to chodzi...- odburknęłam, cała czerwona na twarzy
-Więc o co?- zapytał, wzdychając
-Nie widziałam cię przez... Em, no dużo czasu, chcę to nadrobić, nie mam czasu na sen...- wyjaśniłam, rumieniąc się
-Uparta jesteś...- wywrócił teatralnie oczami- Ale ja również. Spać. -nakazał
-Nie!
-Spać.
-Nie mam zamiaru!
-Spać, albo cię do tego zmuszę.
-No słucham, proszę bardzo, jak?
-Em...-zaczął- Jeszcze tego nie wiem, ale z pewnością zaraz na coś wpadnę- uśmiechnął się szatańsko, na co ja prychnęłam
-No, ciekawa jestem jak ty to zamierzasz zrobić- westchnęłam- Poczekaj tu, pójdę po kakałko. - powiedziałam, wstając z łóżka.
***Tatsuya***
- Tylko nie próbuj nawiać - uśmiechnąłem się lekko.
- Nie zamierzam - odparła Kira, wychodząc.
- Ech, co za dziewczyna... - westchnąłem, omiatając pomieszczenie wzrokiem.
Wstałem i obszedłem cały pokój, szczegółowo oglądając co ciekawsze rzeczy. Część pokoju należąca do Noemi była cała zagracona, ale nie bardzo mnie to dziwiło. W końcu jej też długo tu nie było.
Stanąłem na dłużej przy szafie Kiry, jednak pokonałem chęć obejrzenia zawartości.
- Chociaż... - mruknąłem, dotykając uchwytu.
- Em...Tatsu, co robisz? - usłyszałem za sobą głos Kiry.
- Au...wpadka - pomyślałem.
Odwróciłem się i wyjąkałem, nerwowo się uśmiechając:
- Ja...tylko oglądam pokój...nic więcej!
*** Kira ***
Gdy tylko wyszłam z pokoju, oparłam się o drzwi i zaczęłam rozmyślać. W końcu uznałam, że to kompletna strata czasu i pobiegłam do kuchni.
Kucharki były o dziwo bardzo miłe i z wielką chęcią mi pomogły. Nie mam pojęcia co je napadło. Aż się zaczęłam martwić, że się czegoś nawdychały. No, mniejsza o nie. Wyszłam z pomieszczenia z dwoma parującymi kubkami gorącego kakao, uśmiechając się do tych potworzasto-podobnych kobiet. Pobiegłam korytarzem i szybko znalazłam się przed drzwiami piwnicy, które jakimś cudem otworzyłam.
-Em... Tatsu, co robisz? -zapytałam chłopaka, który najwyraźniej zamierzał pomyszkować w mojej szafie.
- Ja...tylko oglądam pokój...nic więcej!- zaczął się tłumaczyć, na co ja parsknęłam głośnym śmiechem. Odstawiłam kubki na szafkę nocną i podeszłam do chłopaka.
-No i co? Zamierzasz mnie sprawdzić, czy jak?- zapytałam z uśmiechem
-No... Ja tylko...
-Eh, nie tłumacz się już. - powiedziałam, wzdychając- Proszę, nie mam nic do ukrycia.
***Tatsuya***
- C-Co? - w tym momencie moja twarz wyrażała wiele uczuć - N-Nie zamierzam tam grzebać, w życiu!
- To takie odpychające? - uśmiechnęła się Kira - A może nie jesteś ciekawy...?
Cofnąłem się o krok i odezwałem się:
- To nie o to chodzi...po prostu chyba nie powinienem grzebać w czyichś ubraniach, co...?
- To fakt... - skinęła głową dziewczyna - ...właśnie, przyniosłam kakao!
Mówiąc to, podeszła do szafki nocnej i podniosła z niej dwa kubki. Jeden podała mi.
- Dzięki... - mruknąłem, a zaraz potem zaznaczyłem - Ale i tak zaraz idziesz spać.
*** Kira ***
Przeklęłam pod nosem w jednym z zapomnianych języków obcych.
-A już myślałam, że zapomniałeś...- jęknęłam zawiedziona, biorąc łyk napoju
-Nie ma takiej opcji, bardzo mi przykro- odparł chłopak, uśmiechając się.
Nagle spoważniałam, wpatrując się w falującą taflę gorącej czekolady.
-Jak myślisz...
-Hm...?
-Czy oni... Mają szansę mnie znaleźć?- zapytałam
-Nie ma mowy, nie pozwolę im cię tknąć- obiecał
-Sama nie wiem... Oni nie są takimi idiotami i słabeuszami za jakich ich uważasz...
-Oj, daj spokój, Kira.
-Ale wiesz o tym, że jeśli się im postawię, a oni mnie dopadną to czeka mnie kara? -podniosłam wzrok na chłopaka, który spojrzał na mnie zaskoczony.
Yoooooo Tatsuuuuuuu !!!! Yatta :) Jak fajnie, ześ wrócił ^ ^ Fajna noka, zaczepiaszczy z was duet. Liczę na wiecej.
OdpowiedzUsuńWróciłeś do żywych i żadnej notki odautorskiej? Wiesz to co? xD
OdpowiedzUsuńAle nie no... Notka fajna, a nawet bardzo.
"Powodujecie zgorszenie" - tekst równie genialny co autorzy xD
No i... More, more, more xD
Braciszkuuuu, wróciłeś! xD
OdpowiedzUsuńGratuluję Kirze dania Ci z liścia! Uwierz, ode mnie będzie sporo mocniej xD
Zgorszenie...tsaa, nie wypowiem się na ten temat xD
Notka świetna ludki :D