poniedziałek, 24 grudnia 2012

Um…Em…Ale wcale nie wykorzystasz swoich bajeranckich mocy aby uformować gigantyczną kulkę śniegu, którą mnie potem zabijesz?

***Sunog***
Ostatnio rzadko pokazywałem się komukolwiek innemu, niż swoim bakuganom. Cały dzień zapełniały mi trening, nauka, jedzenie i sen. Konkretniej mówiąc, to trening zajmował mi trzynaście godzin, nauka dwie, jedzenie godzinę, a sen osiem. Faktem jest dużo trenuję, ale muszę. Tak, ma to związek z tym potężnym Saiyaninem, i tak, wjechał mi na ambicję. Nawet bardzo.
***
Właśnie katowałem się w sali grawitacyjnej. Tutaj mogłem uwolnić pełną moc, choć robiłem to bardzo rzadko. Od kilku dni moje długie włosy zaczęły się stawać coraz bardziej niewygodne. Prawdę mówiąc nigdy nie chciałem mieć takich, miałem je tylko w celu kamuflażu. Teraz nie był mi potrzebny, tym samym nie miałem powodów by je zachować. Niestety wiązało się to z użyciem "zmiany postaci". To dosyć mało praktyczna technika, ponieważ zużywa gargantuiczne ilości mocy, mniej więcej tyle, ile wytwarzam przez dwa dni, a jej jedynym efektem jest niewielka zmiana wyglądu. Ale cóż... Nie można mieć wszystkiego. Po krótkim namyśle podjąłem decyzję - zetnę włosy.
Udałem się do łazienki. Chwyciłem włosy wpół długości, jakbym chciał je spiąć, i odciąłem nadmiar ostrym scyzorykiem. Ów scyzoryk jest jedyną bronią, jaką posiadałem, a i tak nie używałem go. Skupiłem się najbardziej, jak tylko potrafiłem, na wykreowanym w wyobraźni wyglądzie, który chciałem przyjąć. Nie była to jakaś wykwintna imaginacja. Użyłem mojej naturalnej fryzury, no może poprawiłem to i tamto. Obcięte włosy wyrzuciłem do kosza. Przeczesałem czuprynę dłonią.
-Od razu lepiej -pomyślałem.
Włosy znów były średnio długie i sterczące.
Wracając do sali grawitacyjnej, poczułem w pobliżu znajomą energię.
-Aki -pomyślałem.
Ani się obejrzałem i wyłoniła się zza rogu. Stęskniłem się za nią...


*** Akemi ****

Otworzyłam oczy. Niebo było już błękitne, musiałam sporo tak leżeć. Jęknęłam i oparłam się na łokciach.
- Moje plecy…- skrzywiłam się.
- Tak to jest, jak się zleci z kilku metrów i uderzy o ziemię – Wyrocznia warknęła.
- Tak, ja też się cieszę, że żyję – przekręciłam oczami i wstałam. Od razu miałam ochotę ponownie upaść.- Auaaa…
- Może chcesz zawołać jakąś pomoc?
- Nie trzeba – szybko wypaliłam po czym, dalej się krzywiąc, ruszyłam w kierunku akademii.
- Nie dasz sobie pomóc, co? – bakugan westchnął zrezygnowany.
- Nie bardzo – uśmiechnęłam się słabo. Już po chwili popchnęłam drzwi od budynku i weszłam do środka. Nie przeszłam nawet do holu, gdy spotkałam Niebieską 2.0.
- Ichiro?! – zdziwiła się na mój widok.
- Co takie zdziwienie, mieszkam tu chyba – warknęłam poirytowana, wymijając ją.
- T-tak, ale…Wszystko w porządku?
- Tak, ale wie pani co? – odwróciłam się i zmierzyłam ją spojrzeniem.- Chciałam zapytać, kto kontroluje pogodę w tym wymiarze.
- A co? – zmrużyła nieco oczy.
- Wie pani, tornado to niecodzienny widok, ktokolwiek to kontroluje, niech się bardziej przyłoży – mruknęłam i ruszyłam dalej korytarzem.  Wyrocznia wskoczyła na moje ramię.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, tylko zostało mi bardzo mało mocy – westchnęłam i skręciłam na jeden z korytarzy. Podniosłam wzrok i zauważyłam Sunoga. Uśmiechnęłam się lekko.

***Sunog***

-Hej Aki -rzekłem przytulając ją lekko.
-He... Au... -skrzywiła się lekko z bólu.
Momentalnie puściłem ją.
-Nic ci nie jest? -zapytałem.
-Nie.
-Na pewno?
-Tak.
-Aki...
-Nic mi nie jest, tylko spadłam.
-Tylko? -uniosłem jedną brew i westchnąłem. -Bardzo cię boli?
-Nie... No, może trochę...
-Chodź ze mną.
-Po co?
-Jak pójdziesz, to zobaczysz, chodź.
-Nigdzie nie idę -skrzyżowała ręce na piersi.
-Akemi, mogłabyś dać spokój z tym -rzekła Wyrocznia.
Ponownie westchnąłem. Chwyciłem ją za łokieć i przeniosłem nas do mojego pokoju.
-A teraz połóż się na brzuchu... -poleciłem, wskazując na najbliższe łóżko. -Żadnych "ale" -rzekłem szybko, uprzedzając wypowiedź przyjaciółki. Chwilę to trwało, zanim w końcu wykonała polecenie, oczywiście z obowiązkowym:
-No dobrze.
Położyła się, ja zaś usiadłem obok niej. Skupiłem w dłoniach energię, robiąc sobie jeszcze większy dług mocy, co bez wątpienia odbije się na moim zdrowiu, ale miałem to w nosie.
Przyłożyłem dłonie do pleców dziewczyny. Cicho westchnęła z ulgą.

*** Akemi ***

Ból bardzo szybko znikał. Już po chwili go nie czułam.
- Powinieneś chyba zostać lekarzem – zaśmiałam się cicho a chłopak zabrał dłonie. Powoli się podniosłam i spojrzałam na niego z uśmiechem, który po chwili znikł. Sunog wyglądał na osłabionego.
- Sun? – zaniepokoiłam się.- Wszystko w porządku?
- Tak, jasne – uśmiechnął się słabo.- Po prostu użyłem dzisiaj dużo energii, to wszystko.
- W takim razie nie powinieneś był tego robić – westchnęłam cicho, odczuwając poczucie winy.
- Aki, proszę, nic mi nie jest a przynajmniej tobie pomogłem.
- Ech, uparty jesteś, wiesz?
- Wiem – uśmiechnął się szeroko czego nie mogłam nie odwzajemnić. Przytuliłam go lekko.- W takim razie, dziękuję.
- Nie ma spra…- chłopak nie dokończył, gdyż przerwało mu dosyć brutalne otworzenie drzwi. Stanęła w nich starsza Niebieska, której oczy rozszerzyły się nieco na nasz widok. Szybko odsunęliśmy się od siebie i nieco zarumieniliśmy.
- Och, wybaczcie – rzuciła beznamiętnie, wciąć lustrując nas wzrokiem.- Następnym razem zapukam.
- Tak pewnie byłoby lepiej – chłopak odparł spokojnie.- Czego pani chciała?
- To nawet lepiej, że oboje jesteście tutaj, mniej biegania – westchnęła poirytowana a my wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.- Chodzi oczywiście o bal świąteczny. W tym roku także się odbędzie, za kilka dni. Chciałam was tylko o tym powiadomić.

***Sunog***

Bal. To słowo uderzyło we mnie jak rozpędzony pociąg, wyświetlając mi przed oczami zeszłoroczne wydarzenia. Szybko jednak otrząsnąłem się z tego stanu.
-Miejmy nadzieję, że nie będzie powtórki z zeszłego roku. Chociaż wszyscy wiemy, że to wina tutejszej systemu zarządzania -rzucił nieco zgryźliwie Rub.
Niebieska posłała mu piorunujące spojrzenie.
-Ty... Ty Rubanoidzie nie powinieneś się odzywać. Dosyć już sobie nagrabiłeś -rzekła.
-Ta... Ta... Ta... Jakby co, to jestem w szufladzie -otworzył szufladę stolika nocnego, na którym się znajdował, i zniknął w jej wnętrzu.
Niebieska westchnęła głośno i przewróciła oczami, przyjęła wyraz twarzy, który jakby mówił "zupełnie jak jego partner", ale to tylko mój domysł.
Wyszła.
-Czyli bal... Dam głowę, że znowu mnie wrobi w ustawianie i podłączanie sprzętu, ale cóż, takie życie -pomyślałem.
-Jak już mówiłem, nie ma sprawy.
Byłem naprawdę słaby. O kontynuowaniu treningu mogłem zapomnieć, a przynajmniej na dzisiaj.

*** Akemi ***

Moje oczy rozbłysły na słowa Niebieskiej. Co prawda miałam wielką nadzieję, że w tym roku nikt już nie zginie ani nic. W myślach od razu przeanalizowałam swoją garderobę. Nie pamiętałam, abym miała tam nic z tej okazji, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że szafa Claire posiada niezliczoną ilość ‘’skarbów’’. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Suna. Spojrzałam na niego. Nie  wyglądał najlepiej.
- Ej, może odpoczniesz, co? – uśmiechnęłam się ciepło i poderwałam na nogi.- A ja w podziękowaniu coś przyniosę.
- Nie mam siły się kłócić – chłopak opadł na łóżko. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Następnie puściłam się biegiem przez korytarz, zbiegając po schodach a już po chwili wbiegając do kuchni. Zdziwił mnie brak kucharek, ale w sumie to nawet lepiej!
Podbiegłam do szafki i wyciągnęłam z niej dwie saszetki. Następnie zagotowałam wodę i już odwracałam się, aby wziąć kubki, gdy coś uderzyło mnie w głowę i dosłownie znokautowało na ziemię.
- Znowu?! – jęknęłam niezadowolona, dotykając obolałego miejsca na czole.- Za co?!
- Gdzie tykasz moje rzeczy, złodziejko?! – kucharka wymachiwała garnkiem w powietrzu.
- Tylko nie złodziejko! – warknęłam.- Chciałam gorącej czekolady! TYLKO! Czy to tak wiele?!
- Nie można poprosić? – kobieta odrzekła pogodnie, co wprawiło mnie w całkowite osłupienie.
***
Otworzyłam łokciem drzwi i weszłam do pokoju. Sunog otworzył oczy gdy postawiłam na stoliku obok łóżka kubek z mocno pachnącą, gorącą czekoladą. Uśmiechnęłam się promiennie i usiadłam na brzegu łóżka.
- Nawet nie wiesz, co trzeba przejść żeby ją dostać w tej akademii – zachichotałam cicho

***Sunog***

Podniosłem się i przysunąłem nieco do czarnowłosej, chwyciłem kubek.
-Dzięki. Czekolada jest jak miód na mój brak energii -uśmiechnąłem się do niej, odwzajemniła uśmiech.
-Nie ma sprawy -odrzekła.
***
Gorąca czekolada została już jakiś czas temu wypita, a my gadaliśmy ze sobą, leżąc na łóżku z nogami na ścianie. Prawda, to dosyć oryginalna pozycja.
Spojrzałem na zielonooką, po krótkiej chwili spojrzała na mnie.
-Co? -zapytała.
-Jesteś piękna, wiesz? -uśmiechnąłem się lekko.
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, po czym wybuchnęła śmiechem.
-Mówię poważnie. Jesteś naprawdę piękna.
-Mówisz serio? - energicznie zamrugała kilka razy i zarumieniła się.
-Tak, serio -odrzekłem.
-D-dzięki.

*** Akemi ***

Uśmiechnęłam się lekko, nadal czując rumieńce na policzkach. Sun wyglądał na nieco rozbawionego moją reakcją.
- Miło, że tak uważasz – przeniosłam wzrok na sufit, nie przestając się uśmiechać.
- Zawsze tak reagujesz?
- Co masz na myśli? – przeniosłam na niego zaciekawiony wzrok.
- Jak ktoś ci mówi komplement.
- Aaa, to…- zarumieniłam się jeszcze bardziej, na co on się cicho zaśmiał. Mimowolnie się uśmiechnęłam.- Tak, chyba tak.
Chłopak już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, gdy ja kątem oka coś dostrzegłam. Natychmiast zerwałam się na nogi, niemal potykając na prostej powierzchni, po czym podbiegłam do okna.
- Co jest? – Sun podniósł się gwałtownie.
-  Śniiiieeeg! – pisnęłam radośnie i obróciłam się w jego stronę. Zaczęłam go szarpać za rękaw.- Pójdziemy na zewnątrz? Pójdziemy? Pójdziemy? No proooooszę! – popatrzyłam na niego błagalnie.

***Sunog***

-Śnieg? -zdziwiłem się, po czym skrzyżowałem ręce na piersi i przyjąłem zamyśloną minę. -Hmm... -mruknąłem pod nosem.
Spojrzałem na Aki, miała minę godną Puszka ze Shreka.
-Ostatni na dworze obrywa śnieżką! -krzyknąłem wybiegając z pokoju.
-Hej! -krzyknęła dziewczyna wybiegając za mną.
Nagle jednak zatrzymałem się i odwróciłem w kierunku biegnącej dziewczyny, która momentalnie się zatrzymała i posłała mi pytające spojrzenie.
-Ubierz się ciepło.
-A Ty?
-Co ja?
-Chyba nie zamierzasz iść boso.
Momentalnie spojrzałem na swoje stopy.
-Racja...
***
Temperatura kilku stopni poniżej zera nie robiła na mnie większego wrażenia. Przy czym pragnę zauważyć, że mój ubiór był wszystko inne, niż zimowy.
Co najwyżej buty były odpowiednie.
Nabrałem w dłonie nieco śniegu i uformowałem z niego kulkę. Byłem skryty za ścianą śniegu, tak więc niewidoczny dla oponentki. Skradałem się tak cicho, jak tylko mogłem. Powoli i spokojnie zbliżałem się do celu... Czarnowłosa stała plecami do mnie, niczego się nie spodziewała.
-Orientuj się! -krzyknąłem, miotając kulkę w jej kierunku. Nie mogłem spudłować.
A jednak.
Mimo celności rzutu, zrobiła elegancki unik, który płynnie przemienił się w rzut śnieżką.
Trafiła dokładnie w moją klatkę piersiową.
-Punkt dla mnie -rzekła, uśmiechając się zaczepnie.
-Ale nadal to ja prowadzę -odrzekłem, uśmiechając się równie zaczepnie.
-To się zaraz zmieni.
-To się jeszcze oka... -nie dokończyłem, ponieważ musiałem uniknąć lecącej śnieżki. -Czyli tak? -zapytałem retorycznie. -No to teraz dostanie... -ponownie zrobiłem unik przed śnieżką.
-Nie gadaj tyle, tylko rzucaj -zaśmiała się zielonooka.
Uśmiech zszedł jej z twarzy, gdy sama oberwała śnieżką, ja za to miałem niezły ubaw.

*** Akemi ***

Bitwa na śnieżki okazała się świetną rozrywką. Z czasem nawet straciliśmy rachubę, kto kogo ile razy. Ale nie to się liczyło, tylko zabawa! I choć byliśmy już troszkę starsi, nadal dawało to tyle radości, jakbyśmy byli małymi dziećmi.
Stałam na drzewie, tuż nad szukającym mnie Sunem. Uśmiechnęłam się diabolicznie.
- Geronimooo! – wrzasnęłam, spychając na niego spory kawałek śniegu. Zachichotałam i zeskoczyłam na dół. To, co najbardziej mnie rozbawiło, było to, że Sunog nadal stał, tylko cały pokryty śniegiem. Podeszłam i odgarnęłam trochę śniegu z miejsca, gdzie powinna być twarzy.- Bałwaaanek!
- Ty wiesz, że ja się za to zemszczę? – uśmiechnął się tajemniczo a ja przełknęłam ślinę.
- Um…Em…Ale wcale nie wykorzystasz swoich bajeranckich mocy aby uformować gigantyczną kulkę śniegu, którą mnie potem zabijesz? – zapytałam z nutką przerażenia.
- Dokładnie to zrobię – powiedział, uśmiechając się podejrzanie, na co ja odbiegłam z piskiem szukać schronienia. Do czego, zresztą, nie dałam rady dobiec. A przynajmniej nie będąc cała w śniegu.
***
Upadłam na ziemię plecami po czym zaczęłam machać rękami i nogami, robiąc w śniegu aniołka. Sunog popatrzył na mnie zdziwiony.
- No co? – zaśmiałam się.- Nie robiłeś tak nigdy?
- Wyobraź sobie, że nie bardzo – uśmiechnął się lekko.
- No to chodź spróbuj! I tak jesteśmy oboje cali mokrzy, jeszcze trochę śniegu nie zrobi ci różnicy!

***Sunog***

Położyłem się na śniegu i robiłem to samo, co przyjaciółka. Czułem się trochę dziwnie i głupio, ale to uczucie szybko minęło. Jeśli kogoś dziwi fakt, że nigdy nie robiłem anioła w śniegu, to powiem tylko, że większość życia mieszkałem w klimacie podzwrotnikowym. Jedyny śnieg, jaki tam można spotkać, to śnieg na szczytach górskich, czyli na wysokości kilku tysięcy metrów. Oczywiście, nie było to moje jedyne zetknięcie ze śniegiem...
Spojrzeliśmy na siebie z Akemi, uśmiechnęliśmy się.
Wstałem. Dziewczyna posłała mi zdziwione spojrzenie podnosząc się.
-Chodź ze mną -rzekłem, uśmiechając się nieco bardziej.
Wyglądało, że chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała się. Wstała. Ruszyliśmy razem.
Gdzie ją prowadziłem?
Las okalający Akademię był duży, a nawet bardzo duży. Skrywał w sobie różne tajemnice, jak chociażby tamtą dziką bestię... Która okazała się być psem Niebieskiej... Nadal nie jestem pewien, czy to na pewno był pies i, czy powinienem się martwić tym, że "Pimpek" tutaj grasuje. Ale wracając do tematu, dziesięć minut drogi od jeziorka znajduje się jaskinia. Natrafiłem na nią przypadkiem, trenując na świeżym powietrzu. Sama jaskinia nie byłaby niczym niezwykłym, gdyby nie jej zawartość...
-Jaskinia? -spytała czarnowłosa, kiedy zaszliśmy na miejsce.
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się podejrzanie. Zrobiłem kilka kroków w tył i zniknąłem w mroku jaskini.
-Chodź... Za mną...
Akemi, niepewnie, zrobiła pierwszy krok, a po nim drugi. W końcu weszła do jaskini.
-Sun?
-Niespodzianka! -wytworzyłem w dłoni kulę energii, która oświetliła niemal całą jaskinię.
Jaskinia, jak okiem sięgnąć, usiana była małymi kryształami, które działały jak pryzmat. Komora wypełniła się niezliczonymi, migocącymi we wszystkich barwach tęczy punktami. Można by powiedzieć, że wyglądało to jak rozgwieżdżone niebo, ale to nie oddawało tego, co tutaj było.
Zielonooka z nieukrytą fascynacją i zachwytem oglądała spektakl światła.
-Piękne... -rzekła cicho.
Po chwili obserwowania tego zjawiska, dziewczyna obróciła się i ruszyła w moim kierunku. Na jej drodze znajdowała się zamarznięta kałuża. Poślizgnęła się. Odruchowo złapałem ją, kula energii rozproszyła się, zapanowała ciemność.
Nie potrzebne było światło, żebyśmy wiedzieli, że to drugie się rumieni. Momentalnie wytworzyłem kolejną kulę, która zawisła pod stropem.
Nie myliłem się, co do rumieńców.
Patrzyliśmy sobie w oczy, w jej widziałem iskierki. Nasze twarze dzieliły najwyżej pięć centymetrów. Ta odległość zaczęła się powoli zmniejszać, powoli przymykaliśmy oczy, czas zaczął zwalniać i... Nagle usłyszałem znajome warczenie.
-Pimpek... -pomyślałem.
Nie myliłem się. W wejściu do jaskini pojawiło się duże włochate coś, które miało w sobie dużo więcej z hieny albo niedźwiedzia, ewentualnie z dzika, niż z psa. Spojrzał na mnie tymi swoimi czarnymi ślepiami, było w nich rządne zemsty spojrzenie.
-Uciekajmy! -krzyknąłem, łapiąc zielonooką za dłoń i ruszając biegiem wgłąb jaskini.

*** Akemi ***

Biegliśmy najszybciej jak się dało. Czy ten pies ma jakiś odrzutowiec?!
- Łaaaa, czemu Niebieska nie pilnuje swoich pupili?! – krzyknęłam, obracając głowę do tyłu, aby spojrzeć na to wściekłe stworzenie. Piana ciekła mu z pyska.- Matko boska, jaki właściciel taki pies!
Sun zaśmiał się cicho po czym nagle skręcił w bok i mocno szarpnął mnie w tamtą stronę, robiąc mną piękne półkole, a  następnie szybko ręką delikatnie mnie zatrzymał zanim uderzyłam plecami o ścianę. Pies przebiegł dalej, szczekając i tworząc przy tym ogromny hałas. Jednak nie odbiegł daleko. Wymieniliśmy spojrzenia i powoli ruszyliśmy przez korytarz w którym się znajdowaliśmy. Z czasem oddaliliśmy się od szczekania na tyle, aby móc się odezwać.
- Jak znalazłeś to miejsce? – zapytałam, uśmiechając się lekko.
- Trenowałem kiedyś niedaleko i to znalazłem, pomyślałem, że może ci się spodobać – odwzajemnił uśmiech.
- Nie pomyliłeś się, jest naprawdę piękne – szepnęłam cicho.- Swoją drogą, wiesz jak się stąd wydostać? Inną drogą niż przez wściekłego psa?
- Em…no…Nie bardzo – chłopak zamyślił się.
- My zawsze się w coś wpakujemy – rzuciłam pogodnie na co oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Ale spójrz, przynajmniej nie jest nudno! – Sun zauważył.
- To fakt – spojrzałam na niego i szeroko się uśmiechnęłam.

***Sunog***

Sytuacja nie wyglądała różowo. Na zewnątrz były dwie drogi, przez psa, albo przez strop jaskini. Jedna i druga opcja była ciekawe. Kiedy tak myślałem nad innymi drogami ucieczki, przypomniałem sobie o czymś... Dałem sobie z twarz z otwartej.
-Idiota ze mnie...
Akemi spojrzała zdziwiona.
-Przecież mogę nas teleportować.
Tak też uczyniłem. Przeniosłem nas na jeden z korytarzy, z dala od tamtego dziko-niedźwiedzio-hieno-czegoś, uważanego za psa. Dopiero po chwili zorientowałem się, że cały czas trzymałem dziewczynę za rękę. Poczerwieniałem jak papierek uniwersalny w kwasie siarkowym i natychmiast ją puściłem.
-Wybacz -rzekłem zakłopotany.
-Nic się nie stało -odrzekła.
Nie było łatwo opanować czerwień twarzy, ale udało się. Uspokoiłem się i byłem zdolny do normalnego funkcjonowania.
Aktualnie klarowny umysł podsunął mi to, o czym mówiło Czupiradło.
-Bal... -pomyślałem. -To będzie ciekawe... Ale zaraz... Nie mam z kim iść.
Wydało mnie się to nieco dziwne, ponieważ wcześniej jakoś ta kwestia nie była dla mnie tak istotna. Czemu teraz się taka stała? Mniejsza... Umysł po raz kolejny podsunął mi pomysł...
-Akemi... Chciałabyś iść ze mną na Bal? -przerwałem panującą ciszę.
-Co?! -wykrzyknęła zielonooka, wyglądała na zszokowaną.
CDN

***
Życzenia Świąteczne:
Aki:
To czego można życzyć bandzie żelkomaniaków?
Jeszcze więcej żelek, mnóstwo weny, zdrowia, szczerzu na twarzach ile się da, szalonych pomysłów iiii jeszcze żelek xD
Sun:
Mógłbym życzyć to samo, co moja przedmówczyni, ale od czego jest kreatywność? xD
Życzę wam szczęścia, pomysłów na wkurzanie Niebieskiej, dużo wazonów do rozbicia, pierniczków, dango, czekolady i czego tam jeszcze chcecie xD
No, może poza bombą atomową xD
Dobra, bomba może być. Jakby co, to Akemi bierze odpowiedzialność xD

1 komentarz:

  1. Ludzie, jak ja was kocham ^O^ Tylko czemu do choinki "Pimpek" psopodobny upiór, giermek Czupiradła, przerwał taką chwile?! TT^TT Nie rzucę mu wiecej człowieka na przekąske TT^TT xDD Liczę, ze Akemi się zgodzi ^^ Notka jest świetna. Powalił mnie tekst o właścicieli i zwierzaku xD

    OdpowiedzUsuń