*** Akemi ***
- Co?! – spojrzałam na niego całkowicie zaskoczona. Nie
wiedziałam, czy bardziej mnie zdziwiła zmiana tematu czy samo pytanie. Po
chwili zapytałam już spokojnie.- T-ty pytasz poważnie?
- Tak, poważnie – chłopak odparł spokojnie.- To…to jak?
- Em…ja…- zastanowiłam się na chwile. Przecież ja też nie
miałam z kim iść, a Sun był świetnym towarzystwem.- W sumie to…to czemu nie –
uśmiechnęłam się lekko.
- Serio?
- Serio – zaśmiałam się a Sunog uśmiechnął się.
- Tylko co ja założę…- zamyśliłam się na chwilę.- Muszę w
końcu jakoś ładnie wyglądać…
- To świetnie – z zamyślenia wytrącił mnie głos chłopaka.
Pokiwałam głową, rzeczywiście się z tego ciesząc.
***Sunog***
Bardzo ucieszyło mnie to, że Akemi się zgodziła, nawet jeśli nie pokazywałem tego tak bardzo. Istotne jest jednak to, że już miałem załatwione towarzystwo. Teraz pozostawał jeszcze strój i to w zasadzie było wszystko. Przy czym załatwienie stroju nie było najmniejszym problemem. Tak więc nie miałem się już czym przejmować.
-To co teraz robimy? -wyrwała mnie z zamyślenia czarnowłosa.
-Emm... Najpierw powinniśmy się osuszyć. Raz, że zostawiamy mokre ślady i sprzątaczka tutaj zmierza, i dwa, że możesz się rozchorować, a wtedy z balu nici.
-Zaraz, czy ty powiedziałeś sprzątaczka?
-Tak... -odrzekłem spokojnie.
-I co teraz robimy? -Aki wyglądała na podenerwowaną.
-Jak to co? -spytałem. -Wiejemy!
Ruszyliśmy przed siebie co sił w nogach.
*** Akemi ***
- Co wy sobie myślicie, co?! –
sprzątaczka wydarła się za nami.
- Pani umysł tego nie ogarnie –
zachichotałam a chłopak uśmiechnął się lekko.
Gdy byliśmy już w bezpiecznej
odległości, zwolniliśmy kroku i szliśmy już spokojnie, rozmawiając o tym i o
tamtym. Gdy już nie biegaliśmy, dopiero teraz zaczęłam odczuwać zimno,
spowodowane przemoczonymi ubraniami, przez co lekko się trzęsłam. Nie uszło to
jego uwadze.
- Chodź, chyba powinna-a-a-apsik!
– kichnął, nie kończąc zdania. Parsknęłam śmiechem.
- Chyba ty powinieneś –
uśmiechnęłam się szeroko.- Cokolwiek chciałeś dalej powiedzieć!
- W takim razie chyba powinniśMY
iść się przebrać – uśmiechnął się lekko.
- Zgoda – pokiwałam głową.
- O! Tutaj jesteście! –
wymieniliśmy przerażone spojrzenia po czym odwróciliśmy się i spojrzeliśmy na
Niebieską 2.0. – Szukałam cię Sunog.
- Już po tobie – szepnęłam do niego,
na co się lekko uśmiechnął.
- Potrzebujemy…- zaczęła, ale jej
starsza siostra jej przerwała, wbiegając zdyszana jakby przebiegła maraton.
- Widział ktoś Pchełkę? –
zapytała, patrząc na nas z nadzieją.
- Co widzieliśmy? – zdziwiłam się.
- Mojego psa, Ichiro! – kobieta
posłała mi wrogie spojrzenie. Oboje z Sunem wybuchliśmy śmiechem, nie mogąc się
powstrzymać.
- Co? Co takie zabawne? Co mu
zrobiliście?!
- Ogarnij się, proszę – Niebieska
2.0 się załamała.- Idź go poszukaj i nie rób takiego zamieszania. A ty –
spojrzała ponownie na Sunoga.- Będziesz potrzebny w podpinaniu sprzętu.
- Znowu – chłopak westchnął.
- A ja? Ja się na coś przydam? –
zapytałam z uśmiechem.
- Ty…Ty trzymaj się najdalej jak
możesz – białowłosa warknęła, zdejmując mi tym uśmiech z twarzy.- Zawsze
wszystko psujesz, więc im mniej ciebie, tym lepiej.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć i
zaprotestować, ale zamilkłam.
- Jak tylko będziesz suchy to
skieruj się do holu – dyrektorka poleciła, po czym odwróciła się na pięcie i
odeszła.
***Sunog***
-Dobra, trzeba się przebrać -rzekłem.
Zielonooka przytaknęła. Udaliśmy się do swoich pokoi.
***
Rozstawiania i podłączanie sprzętu nie zajęło mi więcej czasu, niż sądziłem. W sumie jakieś dwie godziny. A to głównie dlatego, że coś przegryzło jeden z kabli i musiałem szukać zapasowy. Po zapachu wyczułem, że był to pies.
-Pchełka -pomyślałem.
Zupełnie nie pojmowałem gustu do zwierząt tych dwóch kobiet. Ale jak na razie nikt nie zginął, więc trzeba to tolerować.
Udałem się ponownie do pokoju i wziąłem szybki prysznic.
-Nie podoba mi się to, że spędzasz z nią tyle czasu -rzekł Rub, gdy wyszedłem z łazienki.
-Jak ty startowałeś do Wyroczni, to ja nic nie mówiłem.
-Co? -zdziwił się. -To ty o tym wiesz?
-Oczywiście. Coś taki zdziwiony?
Podejrzewam, że gdyby tylko mógł, to Rub poczerwieniałby bardziej.
-Emm... No... Ja... -mamrotał.
-Nie ważne... Dlaczego tak uważasz?
-Ta dziewczyna to same kłopoty.
-To co? Ja lubie kłopoty i lubie ją, nawet bardzo.
-Powiedz mi... Podoba ci się?
Jego wścibstwo czasem bywało nieco zbyt duże. Milczałem, ale dla niego było to wymowne milczenie.
-Tyle wystarczy mi za odpowiedź. Nie mam więcej pytań.
-Ja tam ją lubię -rzekł, do tej pory milczący Imper.
-Widzisz, on ją lubi i nie robi mi zbędnych wyrzutów.
Rub tylko westchnął.
-Dobra, trzeba się przebrać -rzekłem.
Zielonooka przytaknęła. Udaliśmy się do swoich pokoi.
***
Rozstawiania i podłączanie sprzętu nie zajęło mi więcej czasu, niż sądziłem. W sumie jakieś dwie godziny. A to głównie dlatego, że coś przegryzło jeden z kabli i musiałem szukać zapasowy. Po zapachu wyczułem, że był to pies.
-Pchełka -pomyślałem.
Zupełnie nie pojmowałem gustu do zwierząt tych dwóch kobiet. Ale jak na razie nikt nie zginął, więc trzeba to tolerować.
Udałem się ponownie do pokoju i wziąłem szybki prysznic.
-Nie podoba mi się to, że spędzasz z nią tyle czasu -rzekł Rub, gdy wyszedłem z łazienki.
-Jak ty startowałeś do Wyroczni, to ja nic nie mówiłem.
-Co? -zdziwił się. -To ty o tym wiesz?
-Oczywiście. Coś taki zdziwiony?
Podejrzewam, że gdyby tylko mógł, to Rub poczerwieniałby bardziej.
-Emm... No... Ja... -mamrotał.
-Nie ważne... Dlaczego tak uważasz?
-Ta dziewczyna to same kłopoty.
-To co? Ja lubie kłopoty i lubie ją, nawet bardzo.
-Powiedz mi... Podoba ci się?
Jego wścibstwo czasem bywało nieco zbyt duże. Milczałem, ale dla niego było to wymowne milczenie.
-Tyle wystarczy mi za odpowiedź. Nie mam więcej pytań.
-Ja tam ją lubię -rzekł, do tej pory milczący Imper.
-Widzisz, on ją lubi i nie robi mi zbędnych wyrzutów.
Rub tylko westchnął.
*** Akemi***
Weszłam cicho do swojego pokoju.
- Gdzie ty się cały czas szlajasz ostatnio?! - Wyrocznia od razu wyskoczyła z szuflady. Grrr, czy ona zawsze musi mnie usłyszeć?!
- Em...byłam z Sunem...- odparłam spokojnie.
- Ostatnio często z nim bywasz, co?
- To raczej nic złego! - Artemis usiadła na moim ramieniu.- Zobacz, przynajmniej jest radosna i...Aki, czemu jesteś cała mokra?
- Długa historia - uśmiechnęłam się na wspomnienie dzisiejszego dnia.- I naprawdę zabawna!
- Nie chcę jej znać, idź weź ciepły prysznic, bo będziesz chora!
- Czy ty kiedyś przestajesz się wymądrzać?! - Artemis pojawiła się przed Wyrocznią.
- A czy ty kiedyś mówisz coś sensownego?!
- A czy ty...
Westchnęłam cicho i nie słuchałam już dalej, choć mimowolnie się uśmiechnęłam. Wyciągnęłam nowe ubrania z szuflady i udałam się do łazienki.
***
Wyszłam już przebrana, naciągając jeszcze ciepły sweter.
- Lepiej co? - Artemis zapytała pogodnie. Doszłam do wniosku, że musiała wygrać kłótnie, bo zdawała się być zadowolona z siebie.
- Zdecydowanie - wyszczerzyłam się.- Nie mogę być chora, mam iść z Sunem na bal i...
- Co?! - Wyrocznia ożywiła się.
- No bal świąteczny - nie wiedziałam, co w tym tak dziwnego.
- Nie to! Idziesz z Sunogiem?
- Tak - uśmiechnęłam się promiennie.- A teraz wybacz, bardzo chce mi się pić, pójdę do kuchni.
- Idę z tobą - Artemis wskoczyła na moje ramię.- Mam dość tej zgorzkniałej wiedźmy!
Szybko wyszłam, zanim rozpętałaby się kolejna wojna.
Zaskakująco nawet zdobyłam kakao bez większych problemów. Ponieważ słońce już zachodziło, usiadłam na parapecie jednego z okien i popijałam ciepły napój, wyglądając przez okno.
Weszłam cicho do swojego pokoju.
- Gdzie ty się cały czas szlajasz ostatnio?! - Wyrocznia od razu wyskoczyła z szuflady. Grrr, czy ona zawsze musi mnie usłyszeć?!
- Em...byłam z Sunem...- odparłam spokojnie.
- Ostatnio często z nim bywasz, co?
- To raczej nic złego! - Artemis usiadła na moim ramieniu.- Zobacz, przynajmniej jest radosna i...Aki, czemu jesteś cała mokra?
- Długa historia - uśmiechnęłam się na wspomnienie dzisiejszego dnia.- I naprawdę zabawna!
- Nie chcę jej znać, idź weź ciepły prysznic, bo będziesz chora!
- Czy ty kiedyś przestajesz się wymądrzać?! - Artemis pojawiła się przed Wyrocznią.
- A czy ty kiedyś mówisz coś sensownego?!
- A czy ty...
Westchnęłam cicho i nie słuchałam już dalej, choć mimowolnie się uśmiechnęłam. Wyciągnęłam nowe ubrania z szuflady i udałam się do łazienki.
***
Wyszłam już przebrana, naciągając jeszcze ciepły sweter.
- Lepiej co? - Artemis zapytała pogodnie. Doszłam do wniosku, że musiała wygrać kłótnie, bo zdawała się być zadowolona z siebie.
- Zdecydowanie - wyszczerzyłam się.- Nie mogę być chora, mam iść z Sunem na bal i...
- Co?! - Wyrocznia ożywiła się.
- No bal świąteczny - nie wiedziałam, co w tym tak dziwnego.
- Nie to! Idziesz z Sunogiem?
- Tak - uśmiechnęłam się promiennie.- A teraz wybacz, bardzo chce mi się pić, pójdę do kuchni.
- Idę z tobą - Artemis wskoczyła na moje ramię.- Mam dość tej zgorzkniałej wiedźmy!
Szybko wyszłam, zanim rozpętałaby się kolejna wojna.
Zaskakująco nawet zdobyłam kakao bez większych problemów. Ponieważ słońce już zachodziło, usiadłam na parapecie jednego z okien i popijałam ciepły napój, wyglądając przez okno.
***Sunog***
Nie rozumiałem co mogło tak przeszkadzać Rub'owi w Aki, przecież nie robi nic złego, a jej zalety mógłbym długo wymieniać. On jednak nie chciał dać tak łatwo za wygraną. Miałem akurat jakąś niską odporność na te jego uwagi, Imper też, bez słowa wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy korytarzem. Nawet niespecjelnie przejmowałem się tym gdzie idę. Imper jak zwykle nie był zbyt wygadany, ale to wcale nie robiło z niego złego rozmówcę. Choć jego sarkazm i chamskie odzywki czasami przeszkadzały.
Kto by pomyślał, że na jednym z korytarzy zobaczę właśnie ową zielonooką, siedzącą na parapecie, popijającą kakao. Podszedłem cicho do niej.
-Cześć... -rzekłem -mogę dołączyć?
-Cześć. Jasne... O ile się tutaj zmieścimy -uśmiechnęła się, co ja odwzajemniłem.
Usiadłem obok niej. Miejsca było akurat tyle, żebyśmy się mieścili.
-Piękny, prawda? -rzekła po chwili.
Rzeczywiście, zachód słońca był piękny. Zaczynało już być widać pierwsze gwiazdy.
*** Akemi ***
- Jak podłączanie sprzętu? –
zapytałam po chwili, odrywając wzrok od nieba i przenosząc go na chłopaka obok.
- Było trochę roboty, ale nie było
źle – odparł spokojnie.
- Rozumiem – uśmiechnęłam się
lekko.- Myślisz, że Niebieska znalazła Pchełkę?
- Szczerze? Mam nadzieję, że żadne
z nich szybko nie wróci – uśmiechnął się a ja zaśmiałam się cicho.
- Sun…Dzięki – przerwałam nagle
ciszę.
- Za co? – chłopak zdziwił się.
- Za dzisiejszy dzień i ogółem –
uśmiechnęłam się. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, gdy Artemis go
uprzedziła.
- Aaa, to ty jesteś ten Sunog,
tak? – uniosła się na wysokość jego oczu.- Miło mi wreszcie poznać! Jestem
Artemis!
- Emm, miło mi, ja…
- Idziecie razem na bal, tak?
Akemi wspominała. Pewnie będziecie się super bawić? Będziecie dużo tańczyć? Bo
pewnie też lubisz muzykę? Aaa i…
- Artemis! – syknęłam, upominając
ją.- Ogarnij się, to nie jest zbyt dobre pierwsze wrażenie.
- Ty też go nigdy nie robisz –
bakugan rzucił oburzony.
- W sumie – ziewnęłam i
przeciągnęłam się.- Nie przejmuj się nią, jest trochę nadpobudliwa.
- Chyba nie tylko ona – bakugan na
ramieniu chłopaka zachichotał.
- Imper! – Sunog spojrzał na
swojego bakugana.
- No co?
Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie wiem jak ty, ale ja padam z
nóg – westchnęłam cicho.- Idę spać.
- Chodź, odprowadzę cię – Sun
powiedział spokojnie i oboje ruszyliśmy w kierunku mojego pokoju, zostawiając w
tyle kłócące się bakugany. Przez drogę jeszcze trochę rozmawialiśmy, aż
dotarliśmy do mojego pokoju.
- No to…dobranoc – chłopak
uśmiechnął się lekko.
- Dobranoc – rzuciłam cicho, po
czym stanęłam na palcach i pocałowałam go lekko w policzek. Sun zarumienił się
a ja otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Zdjęłam buty i opadłam na łóżko.
- Jutro się na coś przydam –
mruknęłam, zamykając oczy.- Rozwieszę lampki!
- Nawet to jest groźne – Wyrocznia
rzuciła zgryźliwie, a ja natychmiast zasnęłam.
***Sunog***
Jeszcze chwilę stałem obok drzwi dziewczyny, z czerwienią na twarzy.
-Długo tak będziesz stać? -spytał Imper.
-Co? A, tak... Już idę.
-Jak tak będziesz reagować za każdym razem jak cię pocałuje, to daleko nie zajedziesz.
-Cicho bądź.
-Ja tylko mówię... Poza tym i tak mam rację.
-Może i masz... Ale mniejsza teraz z tym... -ziewnąłem głośno. -Jestem zmęczony.
Udałem się do swojego pokoju. Ściągnąłem buty i rzuciłem się na łóżko. Włożyłem splecione dłonie pod głowe i wpatrywałem się w "rozgwieżdżony" sufit. Wspominałem to co dzisiaj się wydarzyło. Uśmiechnąłem się.
-Akemi... -rzekłem półszeptem.
Chwilę później zasnąłem.
Jeszcze chwilę stałem obok drzwi dziewczyny, z czerwienią na twarzy.
-Długo tak będziesz stać? -spytał Imper.
-Co? A, tak... Już idę.
-Jak tak będziesz reagować za każdym razem jak cię pocałuje, to daleko nie zajedziesz.
-Cicho bądź.
-Ja tylko mówię... Poza tym i tak mam rację.
-Może i masz... Ale mniejsza teraz z tym... -ziewnąłem głośno. -Jestem zmęczony.
Udałem się do swojego pokoju. Ściągnąłem buty i rzuciłem się na łóżko. Włożyłem splecione dłonie pod głowe i wpatrywałem się w "rozgwieżdżony" sufit. Wspominałem to co dzisiaj się wydarzyło. Uśmiechnąłem się.
-Akemi... -rzekłem półszeptem.
Chwilę później zasnąłem.
Uuuuuuu buzi buuuuuzii xDDD hahahah :P Wasze bakugany mnie dobijają xd :d Notka świetna. Teraz tylko czekać do balu ;>
OdpowiedzUsuńHaha Seth, powaliłaś mnie pierwszymi trzema słowami xD
UsuńAle tak, notka świetna, chociaż dosyć spokojna, ale taka musi być, jak się domyślam, aby nawiązać większe relacje między postaciami. Gratuluję i...cóż, czekam na ten wielki bal :D