wtorek, 18 grudnia 2012
Wróciłam < cenzura > do swojego pokoju, a ty mnie bijesz po głowie!
*** Noemi ***
Przeklinałam po raz setny swoją głupotę. I po co mi było tak szybko, bez jakiejkolwiek wiadomości odchodzić z tej Akademii? Kira pewnie zamartwiała się na śmierć... A zresztą, to nie takie ważne... Nie odeszłam sama z tej szkoły, przeszło pół roku temu, bo za mną poszedł i nadal jest mój czarny kot, Zeref. Miałam na sobie ciemną suknię, a w dłoniach nie miałam bagażu, bo po co mi on? Postanowiłam, że pójdę prosto do pokoju, który dzieliłam z Kocicą.
*** Kira ***
-Kira!- krzyknął Raito z pod balkonu- Ile jeszcze?!
-Już, chwila, szukam! - wrzasnęłam- Ktoś mi tu wszystko poprzestawiał- dodałam ciszej, zaglądając po kolei do szuflad i grzebiąc w stertach różnych rzeczy. Mruknęłam pod nosem przekleństwo w języku suahili i wsunęłam za ucho niesforny kosmyk, który już od dłuższego czasu opadał mi na twarz.
Nagle poczułam na sobie czyjś zaciekawiony wzrok. Powoli odwróciłam się w stronę drzwi, a me serce waliło jak młotem. Widok kasztanowłosego, nieznajomego mężczyzny, stojącego w drzwiach zupełnie mnie zaskoczył.
*** Noemi ***
W naszym wspólnym pokoju, nic nie uległo zmianie, no może oprócz tego że na mojej było sporo kurzu. Widać było, że Kirze nie chciało się robić porządków... Trudno, sama się za to wezmę, po czym wzięłam ścierkę i zaczęłam robić porządek na swojej stronie. Nie znoszę bałaganu, wcale a wcale, a kiedy skończyłam, poszłam się wykąpać. Długi prysznic...
*** Kira ***
Chłopak wbijał we mnie swe złote oczy, w taki sposób jakby chciał mnie prześwietlić wzrokiem. Dopiero, gdy się podniosłam i spojrzałam na niego, zaprzestał tej nieprzyjemnej dla mnie czynności. Odchrząknął i odezwał się:
-Panienka Kira?- zapytał, przytaknęłam- Oh, bardzo mi miło panienkę widzieć. Pochodzę z rodu Immamura. Nazywam się Yuehi, Yuehi Immamura.
-Ah, Immamura... -odparłam bez entuzjazmu
-Podejrzewam, że panienka już wie, prawda?
-Tak... Jest pan moim narzeczonym- powiedziałam, wzdychając.
*** Noemi ***
Puściłam na siebie strumień gorącej wody, po czym westchnęłam. Akademia, wcale a wcale się nie zmieniła. Na pewno, doszło kilku uczniów...
-Nic się nie zmieniło... - wyszeptałam, po czym nastawiłam na lodowatą zimną wodę.
*** Kira ***
Chłopak przytaknął i zbliżył się do mnie o krok. Starając się go ignorować, zaczęłam na powrót grzebać w szufladach. Z moich ust znów wypłynęło kolejne piękne przekleństwo w języku suahili, którego uczyłam się od trzeciego roku życia. Człowiek nigdy nie wie co mu się w życiu, przyda, no nie?
-Kto ośmielił się zrobić mi tutaj porządek? -zapytałam zła na tego kogoś, pod nosem, nie oczekując odpowiedzi. W tym całym przejęciu niewybaczalnym błędem kogoś ze służby zupełnie nie zauważyłam, gdy mój narzeczony zbliżył się w mą stronę o kolejny krok, a potem następny i następny... Nagle na swym karku poczułam czyiś ciepły oddech, przez co przez moje ciało momentalnie przeszedł dreszcz. Odwróciłam się zaskoczona w stronę chłopaka, którego twarz znajdowała się od mojej niecały centymetr.
***
Szłam dość szybkim krokiem jednym z korytarzy akademii,a w mej głowie panował istny chaos.Nie mogłam opanować natłoku myśli, które kłębiły się w mej głowie. C-Co on chciał zrobić? I te jego ostrzeżenie, abym nikomu nic nie mówiła... Martwię się... Do czego ten niepozorny, potencjalnie wzorowy narzeczony jest jeszcze zdalny?
Zagłębiona w swych zamyśleniach nie spostrzegłam się nawet, kiedy zeszłam po długich kręconych schodach i znalazłam się w pokoju, który dzieliłam z Noe. Strasznie zagracił się po jej stronie. Po mojej też zresztą nie było najczyściej. Mówiąc szczerze mam po nogawki sprzątania po „zabawach” (czyt. rozwalaniu wszystkiego co się tylko da dop. autorki) przez Hoshii, mego kochanego kocurka, który od czasu zniknięcia Noemi „troszkę” się tutaj nudził. Opadłam bezwładnie na łóżko, gdy nagle usłyszałam dźwięk lanej wody w łazience. Od razu podniosłam się i chwyciłam coś, czym dało się jako tako bronić. Dzierżąc w rękach oręż, którym była teflonowa patelnia (skąd ona się tam wzięła O_o dop. autorki) ruszyłam w kierunku drzwi.
*** Noemi ***
- Nie ma jak gorąca kąpiel.... - westchnęłam z ulgą, czując nadal na sobie gorące krople wody. Włosy, zostawiłam rozpuszczone, i miałam na sobie czarną koszulkę nocną, po czym wyszłam z łazienki, lecz u progu przywitał mnie potężny cios w głowę - Co tu robisz, Kira?! Mam Cie zamordować?!
*** Kira ***
Nagle nastała cisza. Usłyszałam czyjeś kroki, po czym stanęłam w pozycji bojowej. Klamka w drzwiach poruszyła się po czym z łazienki wyszła jakaś postać. Bez zastanowienie grzmotnęłam tego kogoś po głowie patelnią. Już chciałam zadać kolejne ciosy, gdy przerwał mi czyjś rozwścieczony głos. Na początku myślałam, że to Niebieska, lecz dalsze spostrzeżenia wyprowadziły mnie z tego okrutnego błędu.
-Noe? - zapytałam zaskoczona- Co ty tu robisz?
*** Noemi ***
- Wróciłam < cenzura > do swojego pokoju, a ty mnie bijesz po głowie! Co Ci odbiło?! - ryknęłam wściekła, dusząc dziewczynę - Kocico, myśli się głową, a nie brzuchem! - po czym ją puściłam i rozejrzałam się po pokoju. Nadal sporo kurzu.
*** Kira ***
Podążyłam za wzrokiem dziewczyny, wzdychając ciężko.
-A czegoś się spodziewała? -skwitowałam- Nie myśl sobie, że będę za ciebie sprzątać- rzuciłam, kierując się w stronę łazienki. - Na twoim miejscu zaczęłabym już odkopywać łóżko. -powiedziałam, otwierając drzwi. Za sobą nie usłyszałam już żadnego słowa. Powoli, niczym człowiek zsunęłam z siebie ubrania, odkręciłam zimną wodę i weszłam pod lodowaty strumień.
*** Noemi ***
Byłam zła. I to jest Kira sprzed paru miesięcy?! Żart! To nie jest Kira, która płakała po mojej śmierci, która starała się mi pomóc za wszelką cenę..... - Do diabła.... - po czym uderzyłam pięścią w szafę, lecz towarzyszył temu trzask pękających kości. Świetnie, złamałam sobie nadgarstek u lewej ręki... Świetnie...
*** Kira ***
Strumienie lodowatej wody spłynęły na moje ciało, otrzeźwiając umysł i przywracając jasność myślenia. Tak, tego było mi trzeba, zdecydowanie. Miałam nadzieję, że po takim prysznicu uda mi się wreszcie ukoić me zszargane nerwy. Nagle usłyszałam odgłos uderzania o coś twardego i łamania kości. Zignorowałam go. To była chwila dla mnie i tylko mnie i nie zamierzałam się z nią nikim dzielić. Sama nie wiem ile czasu zmarnowałam odseparowana od reszty świata, od rzeczywistości. Niechętnie zakręciłam dopływ wody, choć nie ruszyłam się z kabiny, nadal czekając, wpatrzona na jej kropelki mozolnie spływające po moich włosach, które chlupotały cicho w zderzeniu z podłożem. Głośno wzdychając wyszłam, owijając się ręcznikiem i wchodząc do pokoju w poszukiwaniu mej ukochanej koszuli nocnej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A Raito dalej stoi pod balkonem ;DD
OdpowiedzUsuńW ogóle to uczniowie BA bardzo schludni są. Z niesamowitą częstotliwością biorą prysznice XDD Notka całkiem fajna :>