- Ech, niech ci będzie! - usłyszałam, że dziewczyna za mną się zatrzymuje. Zwolniłam i obróciłam się w jej stronę. Patrzyła zaciekawiona na swoje stopy.- Fajnie się tak biega...
- Tsaaa, pobądź sobie trochę mną to zobaczysz, ile się trzeba nabiegać - zaśmiałam się.- Tak z jednej strony, to macie lepiej...Nogi was nie bolą, możecie sobie lecieć ile chcecie!
Sender uśmiechnęła się.
- Tak, to ma swoje zalety, ale i wady.
- Myślisz, że Wyrocznia ma rację? - zapytałam cicho. Spojrzała na mnie pytająco.- W sensie, że...że to ze mną coś nie tak?
- Słuchaj Akemi, wszystko z tobą jest 'tak' - powiedziała pogodnie.- Po prostu ty i Wyrocznia musicie się w końcu dogadać.
- Ale ty nie wiesz, co ona...
- Nie, nie wiem - przerwała mi.- Ale ty też nic złego nigdy nie zrobiłaś? Zrobiłaś. Jak każdy. Nikt nie jest idealny.
- Wiem, ale...- westchnęłam cicho.- Powinnam ją przeprosić?
- Zrób to, co uważasz za słuszne - wbiła wzrok w błękitne niebo za oknem. Słońce oświetliło jej twarz a ta zamknęła oczy, uśmiechając się lekko.
Chwilę myślałam, zachowując ciszę. Potem odleciałam, zostawiając Sender samą. Wiedziała, że odlatuję ( jak to dziwnie brzmi xDDD - dop. autorki), nie musiała otwierać oczu.
***
Podczas poszukiwać Wyroczni wpadłam na Andreę. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Sender już cię nie goni?
- Nie, odechciało jej się - powiedziałam spokojnie.
- Aki, chyba powinnaś...
- Pogadać z Wyrocznią? - przerwałam jej a ona skinęła głową.- Wiem, właśnie zamierzam to zrobić.
- To dobrze. Porozmawiałam z nią trochę, ale wy musicie pogadać w cztery oczy - odparła stanowczo i wskazała ręką za siebie.- Jest przed wejściem do akademii.
- Dziękuję - gdybym mogła to bym się uśmiechnęła. Podążyłam we wskazanym kierunku, zlatując na sam parter, a potem wyleciałam przez okno (drzwi nie dałam rady otworzyć). Andrea miała rację, siedziała tam, spokojnie wpatrując się gdzieś w przestrzeń przed sobą. Blond włosy falowały na wietrze a złote oczy wyrażały jakby...tęsknotę?
Widać nie przejmowała się tym, że jej śnieżnobiała suknia może się zabrudzić. Aż do niej niepodobne, to bardziej pasowałoby do mnie...
Usiadłam obok niej.
- Co wy wszyscy widzicie w tej przestrzeni? - zapytałam po chwili. Skierowała na mnie zdziwiony wzrok.
- Czego chcesz? - warknęła, mrużąc oczy.
- Pogadać - odparłam spokojnie, ignorując jej złowrogi ton głosu.
- W czas, Ichiro - prychnęła, odwracając wzrok.
- Masz prawo się na mnie gniewać - kontynuowałam po chwili przerwy.- Ale zrozum, że ja na ciebie też i...
- Nic się nie nauczyłaś - syknęła, zaciskając pięści.
- Daj mi skończyć! - skarciłam ją.- Nie każdy umie się od razu przyznać do błędu, więc zamilcz, okej? Dzięki. No, więc co ja...A! Obie źle się zachowałyśmy, ale chyba...ale chyba nie pozwolimy, żeby to zepsuło naszą przyjaźń, prawda?
Spojrzała na mnie zdziwiona, jej usta otworzyły się z niedowierzania. Aż tak rzadko to ode mnie słyszała? Hmm, możliwe...
- Przyjaźń? - wypaliła.
- Tak, przyjaźń - pokiwałam głową na miarę możliwości.- Jesteś moją przyjaciółką, bez względu na wszystko, byłaś zawsze przy mnie...Nie doceniałam tego. Dopiero jak przyjrzałam się Sender i jej więzi z Andreą, zrozumiałam.
Na jej bladej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Stuknęła mnie lekko palcem w głowę.
- Cieszę się, że to słyszę - przyznała, już pogodnym głosem. Poczułam się...lepiej. O wiele lepiej. Jakbym zrzuciła kamień z serca. Odzyskałam swoją przyjaciółkę, którą niemal straciłam przez własną głupotę.
- Czasem jestem strasznie dziwna i głupia - zaczęłam się zastanawiać na głos. Wyrocznia parsknęła śmiechem.
- Ale za tą twoją głupotę cię wszyscy kochają.
- Za coś chyba muszą! - zaśmiałam się.
***
- Mogę wam jakoś pomóc? - siostra Niebieskiej zapytała, podnosząc na nas wzrok znad papierów.
- Na przykład opuściłaby pani to miejsce... - zachichotałam cicho a Wyrocznia się lekko uśmiechnęła.
- Emm, tak, my...Chodzi o to, że chcemy prosić, aby pani nas odmieniła - złotooka wytłumaczyła.- Znaczy, zamieniła. Znaczy...No, wie pani o co chodzi!
Przyglądała nam się uważnie, jakby się nad czymś zastanawiała. Przyznaję, trochę się bałam, że nas nie odmieni. Wizja bakuganem średnio mi się podobała. Nie, żebym miała coś przeciwko temu jeżeli chodzi o zostanie z Wyrocznią, ale...Ale byłam przyzwyczajona do skakania, biegania, robienia szalonych rzeczy ze swoimi przyjaciółmi. Gdybym pozostała bakuganem...Mimo wszystko, moje życie drastycznie by się zmieniło.
- No nie wiem...- zamyśliła się.
- Proszę pani, nie przyszłabym tutaj, gdybym nie była tego pewna - Wyrocznia powiedziała stanowczo.- Pogodziłyśmy się. Zrozumiałyśmy swoje błędy. I je naprawiłyśmy.
Kobieta pokiwała głową.
- Trochę nad tym pracowałam, więc zobaczymy, czy działa...- mruknęła pod nosem po czym wstała. Jej białe włosy zaczęły się nieco unosić a oczy niebezpiecznie rozbłysły. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, a oślepiło mnie białe światło i padłam na ziemię.
Gdy otworzyłam oczy, ku mojemu zdziwieniu, ujrzałam biały sufit.
Pierwsza myśl : O nie! Zamknęli mnie w psychiatryku!
Jednak potem szybko przekręciłam się na bok i tu nastąpiło kolejne zdziwienie. Krzesło naprzeciwko mnie wcale nie było już gigantyczne, tylko...normalne, jak kiedyś.
Jak kiedyś?!
Zerwałam się na nogi i...chwila..
- NOGI! - pisnęłam a Niebieska 2.0 spojrzała na mnie wymownie.
- Tak, to są nogi - załamała się. Posłałam jej zirytowane spojrzenie.
Następnie sprawdziłam swoje ręce. Były! Zwróciłam uwagę także na czarne włosy, które teraz opadały mi na twarz i uśmiechnęłam się. Rozejrzałam się po podłodze i ostrożnie podniosłam małą białą kulkę, bez której pewnie w wielu momentach nie dałabym sobie rady. Otworzyła się.
- Ech, mimo wszystko fajnie wrócić do normalnego stanu - westchnęła a ja zaśmiałam się.
- No, a teraz możecie już sobie iść - białowłosa nas poganiała.
- Nie widzi pani, że my tu usiłujemy sobie wyznać przyjaźń?! - posłałam jej psycho gapa.
- A czy nie możecie tego robić za drzwiami?!
- A co? Ma pani problem z okazywaniem uczuć czy coś? - zachichotałam a ta wstała i wrzasnęła.
- A NIECH CIĘ PIORUN TRZAŚNIE! ( tu wchodzi dedykacja dla Claire xD - dop. autorki) - posłała piorun w naszą stronę a ja pisnęłam i odskoczyłam. Piorun zrobił dziurę w drzwiach. Popatrzyłam przerażona na białowłosą.
- Pani będzie musiała za to zapłacić! - upomniałam ją po czym szybko wybiegłam, unikając po drodze kolejnego piorunu.
- Ichiro! Wracaj! Musisz coś jeszcze wiedzieć! - wrzasnęła za mną.
- Nie jestem samobójcą, żeby do pani wracać! - krzyknęłam przez ramię, ale zatrzymałam się i spojrzałam na nią.
- Chodzi o twojego brata...- na te słowa przeszły mnie dreszcze.
***
Mocno zaciskałam pięści, starając się zatrzymać wybuch złości, która mnie teraz rozsadzała. Szłam przez korytarze jak huragan, potrącając po drodze kilku uczniów. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Miałam tylko nadzieję, że ludzie których mijałam mnie zignorują, zostawią w spokoju.
Zacisnęłam mocno powieki, a dwie łzy spłynęły mi po policzku. Byłam zła. Chociaż go długo nie znałam, już był dla mnie ważny a nie zdążyłam się nawet nacieszyć jego obecnością. Był jedyną częścią mojej rodziny, na którą mogłam liczyć.
- Co się stało? - westchnęłam cicho, marząc, aby coś go zatrzymało i żeby mnie nie znalazł. Spojrzałam udręczona na Shuna. Po jego spokojnej twarzy widziałam, że wie.
- Doskonale wiesz, więc po co pytasz - syknęłam zirytowana.- Zostaw mnie samą, okej?
- Myślisz, że to cokolwiek da? - zapytał spokojnie.
- Tak, da! Spokój! - warknęłam i spróbowałam go wyminąć. Nie udało się.- Shun, proszę, naprawdę nie mam nastroju do żartów.
- Ale ja nie żartuję - odparł.- Daj sobie pomóc. Chcę ci pomóc.
- Wy wszyscy macie bardzo dziwne poczucie, jak mi pomóc - prychnęłam.- A już zwłaszcza ty!
- Och, wybacz mi, ale nie można cię zostawić samej nawet na chwilę, żeby coś ci się nie stało!
- Coś sugerujesz?! - przestawałam się kontrolować. Nie dość, że nadal byłam pod silnymi emocjami po śmierci brata, to ten jeszcze zaczynał!
- Sugeruję, że jesteś całkowicie nieodpowiedzialna i nieogarnięta - syknął.
Tego było za wiele jak na jeden dzień.
- A ty jesteś nadopiekuńczy! - wrzasnęłam, zaciskając pięści jeszcze mocniej, tym samym boleśnie wbijając paznokcie w skórę.- Kim ja dla ciebie jestem, co?! Dziewczyną czy psem kurde?!
- Nie widać różnicy! - najwyraźniej i on miał ciężki dzień, bo jego oczy zabłysły niebezpiecznie.
Ciepła ciecz spłynęła mi po ręce, gdy paznokcie przebiły skórę. Spojrzałam na niego z furią i nim zdążyłam zrozumieć co robię, automatycznie zadałam cios w jego kierunku. Czarnowłosy zdążył się jednak uchylić a moja pięść trafiła w ścianę. Za chwilę dobiegł nas dźwięk łamanych kości, a potem korytarz wypełnił mój krzyk. Złapałam delikatnie za nadgarstek, uważając aby nie nacisnąć złamanych palców. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach strumieniami. Chłopak natychmiast się przy mnie znalazł i mnie lekko objął. Uważnie przyjrzał się mojej ręce.
- Chodź, zabiorę cię do pielęgniarki - powiedział, siląc się na spokój. Zdawał się być zmartwiony i zatroskany. Dostrzegł moje przerażone spojrzenie i szybko dodał.- Albo kogoś innego, z magicznymi umiejętnościami leczenia, dobrze?
Chciałam się zgodzić. Przytulić się do niego i zapomnieć o wszystkim. Ale byłam w zbyt wielkim szoku, tego wszystkiego było trochę za dużo.
Wyrwałam się z jego uścisku i rzuciłam się biegiem przed korytarz, nadal płacząc i trzymając się za złamaną rękę. Wołał mnie, ale nie zatrzymałam się.
-
O-O E... Ahaa.... Aki i Shun się pokłócili...? Matko, armagedon. Ej Aki! Ty mi normalnie w myślach czytasz ;D Haha :D Świetna notka :D Też powinnam coś w końcu wstawic :D
OdpowiedzUsuńNo, no no... To się porobiło... Ale notka po prostu zaje. Wyrocznia i Aki się w końcu pogodziły, to dobrze.
OdpowiedzUsuńI dziewczyna wzięła i się załamała...xd.
OdpowiedzUsuńShun i Aki sie pokłócili ? Ale...że tak mocno mocno ?
Źleeeee i nie dobrze zarazem...
Notka boska. Jak zwykle xd