Znacie może to uczucie, kiedy sami nie wiecie, czym przesiąknięte są Wasze własne emocje? Nie? Otóż ja już odczułam to po raz drugi w ciągu tego tygodnia. Posiadam dość nietypową, nadprzyrodzoną moc, aczkolwiek z tego powodu nie wyrzekam się człowieczeństwa i...
... chyba nigdy nie wyrzeknę.
Od kiedy zaczęłam stąpać do ziemi, czułam, że nie jestem taka jak wszyscy. Potrafiłam określić intencje innych bez pytania ich oto. Nazwano to “czytaniem z serca”. Strach, ból, cierpienie, wreszcie wieczny spokój. Takie uczucia towarzyszą śmierci...
Czymże jest w końcu śmierć? Czy to koniec czy początek? A może jedno i drugie? Żaden człowiek nie zna odpowiedzi na to pytanie. Wiemy tylko, że uczucia związane z nią są podobne.
A potem pozostaje tylko pamięć...
Czuję wszystko to, co przeżywają uczniowie tej szkoły. Lokują we mnie swoje przeżycia, wiem o ich sercach wszystko. Czyż to nie paradoks? Chcę im zaszkodzi, a w efekcie i tak czuję to, co oni.
Rzeczywiście paradoks...
Stoję na straży Zaświatów, to dzięki istnieniu mojej duszy można żyć po śmierci. Jestem bramą... I nie można jej zniszczyć, ponieważ...
... dusza jest wieczna.
Nie ważne czy zakończy się swoją egzystencję celowo, czy stanie się to przez przypadek. Dusza na zawsze będzie istnieć.
Wiecie może dlaczego dusza ludzka może zostać oczyszczona ze swoich nieprawych uczynków? Według jednej z religii grzesznicy najpierw spędzają czas w Czyśćcu. Ponoć może to trwać dzień, miesiąc, czasem lata. W rzeczywistości jest jednak inaczej.
I tutaj zaczyna się rola “Utalentowanych” nazwanymi aniołami. Czym się głównie zajmują? Oprócz tej całej “obrony” świata przed “złem” istniejącym w każdym słowa tego znaczeniu, skrzydlate istoty służą jako przejścia dla zmarłych dusz ludzkich. Każdy anioł jednak odczuwa to w inny sposób. Ci, zrodzeni w Królestwie Aniołów nie dostrzegają różnicy pomiędzy liczbą przechodzących przez niego grzechów. To dla niego codzienność. Istota zaś zrodzona na ziemi, obdarzona anielskimi mocami, rozpoznaje emocje towarzyszące śmierci bliższych jemu otoczeniu ludzi.
Ostatnio w Akademii zmarły dwie osoby i każdy zgon charakteryzował się innymi odczuciami. Najpierw chłopak, rozpoznanie jego aury zajęło mi niewiele czasu. Spokój, harmonia, pogodził się z czekającym go losem. Charakterystyczne dla samobójców i dla tych nie przywiązujących wagi do własnej egzystencji. Następna dziewczyna, dziewczyna, którą znałam od dość dawna. “Przywitała” mnie po powrocie do Akademii. Jednak ona chciała walczyć o swoje istnienie na ziemi, jednak... Nie udało jej się... Cierpiała, tak bardzo cierpiała, nie mogąc się pogodzić z własnym losem.
Ludzie...
- Ayumi! - usłyszałam głos dziewczyny, która od jakiegoś czasu mi towarzyszyła. Zerknęłam na drobną brunetkę spoglądającą na mnie z pretensjami. Ach, znów pogrążyłam się w rozmyślaniach... Mogłam się tego spodziewać.
- Przepraszam. - rzuciłam cicho, powracając do swoich spostrzeżeń na temat ludzkiego zachowania. Spojrzałam w błękitne, popołudniowe niebo, poszukując odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
- Słuchaj mnie! - dziewczyna potrząsnęła mną energicznie, chcąc zwrócić moją uwagę na swoją osobę. Wkrótce zorientowała się, że te zabiegi nie przyniosą efektu. - O czym tak intensywnie myślisz? - zapytała, przyglądając się mi ciekawsko z tym swoim zabawnym błyskiem w oku.
- O śmierci... Ludzie tak różnie do niej podchodzą... - mój głos był dość cichy, jednocześnie tak jakby rozmarzony. Spuściłam głowę, przymrużając powieki. Zawiał silniejszy wiatr, bawiąc się moimi błękitnymi kosmykami.
- Ty zawsze wiedziałaś, jak chcesz umrzeć, Ayumi... - ciągle zwracała się do mnie, używając mojego prawdziwego imienia. - Oddając życie za przyjaciół, za to, w co wierzysz... Piękny requiem... - rzadko kiedy była poważna, teraz jej się to udało. Zaczęłam po cichu klaskać, chcąc ją nagrodzić za trafne spostrzeżenie.
- Requiem, cóż za cudowne słowo... - stwierdziłam, uśmiechając się lekko. Zawsze lubiłam je tłumaczyć jako “wstęp do śmierci”. Łacina nigdy za bardzo mnie nie interesowała, więc nie wnikałam w jego oryginalne, tudzież dokładne znaczenie. - Pamiętajmy, byśmy zapisali nasze nazwiska na kartach historii, nieprawdaż, Rose?
Dziewczyna skinęła głową. Ponownie spojrzałam w niebo, miękko opadając na zieloną trawę. Przyjemna w dotyku murawa i ciepłe promyki słońca oświetlające moją twarz. Tego mi było trzeba.
Śmierć jest...
Requiem to...
- Kiedyś wrócimy razem do domu...
_____________________
Do napisania natchnęło mnie piękne anime i równie piękna muzyka z tejże produkcji. Idę chować się więc do swojej prywatnej norki.
Ja ne!
Jak zwykle, pięknie. Piszesz inaczej, Lenn niż reszta. Zawsze, Twoje notki zawierają jakieś przemyślenia. Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę, się, ze wróciłaś. Tak mi Ciebie brakowało, powagi Twej postaci, która kontrastowała z tą akademią wariatów. Jak ja bym chciała mieć takie lekkie pióro jak Ty, pożyjemy zobaczymy. Śliczne...
OdpowiedzUsuń