- Akira... - ostatni ledwo żywy przeciwnik wyciągnął do mnie dłoń - ...co Ty wyprawiasz...?
- Nie jestem już Akira - uśmiechnąłem się złośliwie - A to Wasz koniec!
Wyciągnąłem dłoń do przodu i po sekundzie wystrzeliła z niej złota wiązka Ki.
Trafiłem w sam środek czoła.
Saiyanin upadł z głuchym jękiem i na ziemi pod jego ciałem momentalnie pojawiła się kałuża krwi.
- Nareszcie wolny... - szepnąłem omiatając pomieszczenie wzrokiem
Wszędzie walały się ciała,mniej lub bardziej zakrwawione.Do niedawna nie uwierzyłbym że jestem zdolny do czegoś takiego...właściwie to do niedawna nie miałem jak wierzyć,czy chociaż myśleć...to skomplikowane...
Powoli ruszyłem w stronę swojego pokoju.Mój wzrok ślizgał się po ścianach tego...hm...domu...
Była to spora kamienica położona na uboczu miasta,cała należała do mojej,teraz już martwej - rodziny.
Ściany były tu grube na ponad metr,więc na zewnątrz nie było słychać krzyków i mniejszych eksplozji.
Ja mieszkałem w niewielkim pokoiku na pierwszym piętrze i w drugiej,niemal identycznej klitce na parterze.Dlaczego w dwóch,i to położonych na różnych piętrach?Cóż...to skomplikowane...
Otworzyłem drzwi pokoju na piętrze i wszedłem do środka.Wyjąłem z tajnego schowka pieniądze schowane na czarną godzinę i włożyłem je do bocznej kieszeni czarnej torby podróżnej.Spakowałem do niej jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i wyszedłem na korytarz.To samo zrobiłem w pokoju na parterze,następnie wyszedłem na zewnątrz.
Chłodny powiew muskał moją twarz i bawił się dwoma kosmykami włosów opadającymi na czoło.
- Wolny....wolny...wolny... - powtarzałem to słowo jak w amoku
Nie mogłem uwierzyć że nareszcie zostawiam za sobą bolesną przeszłość...wszyscy którzy mogli chcieć mnie ścigać,byli martwi.Już nikt nie mógł mi zagrozić...
W pewnym momencie kątem oka zauważyłem jasne światło.Spojrzałem w jego stronę i zobaczyłem niebieski portal o średnicy około półtora metra.
- Co to? - Wolfurio wskoczył mi na ramię
- Jakiś portal - stwierdziłem spokojnie
Podszedłem do niebieskego kręgu i przyjrzałem mu się uważnie.W tym momencie ten zaczął pulsować energią,a moje włosy skierowały się w jego stronę.
- Skubaniec próbuje mnie wciągnąć - prychnąłem
- Taaak,tylko że coś mu nie idzie - zarechotał Wolfurio
- Skoro mu tak zależy... - uśmiechnąłem się lekko i wskoczyłem do portalu
Chwilę potem przeżyłem najkrótszy lot w całym swoim życiu...a może życiach?Ech...to skomplikowane...
Wylądowałem na posadzce w kolorze szachownicy.Przede mną stała niezbyt wysoka kobieta o białych włosach.
- Witaj w Baku-Akademii - powiedziała spokojnie - Uprzedzając pytania...jest to szkoła dla wybitnych graczy Bakugan,zbieramy ich tu by szlifować ich umiejętności gry...a przynajmniej takie było pierwotne założenie...tak czy inaczej...tu masz mapę,a tu klucz do Twojego pokoju...
- Hm... - wziąłem od niej klucz i mapę i zamyśliłem się - ...a mogę liczyć na pokój z dala od innych...uczniów?Chciałbym spokoju.
- Oczywiście,aczkolwiek to coś nowego... - białowłosa podała mi inny klucz i zabrała poprzedni - ...możesz iść do siebie.Miło było poznać....
Przerwał jej wybuch i do pokoju wpadła druga kobieta,na pierwszy rzut oka identyczna jak pierwsza.
- Nie wytrzymam z nimi! - wrzasnęła nowo przybyła
- Co tym razem Geufredo? - zapytała ta która mnie powitała
- Zniszczyli cały korytarz!I w dodatku Cross zginęła w wybuchu jej własnej bomby,a Shinozaki popełnił samobójstwo!
Stwierdziłem że to nie moja sprawa i już chciałem wyjść,ale powstrzymał mnie głos tej spokojnej białowłosej
- Zaraz!Jak masz na imię?
Na moment się zamyśliłem.Nad swoim imieniem jeszcze nie myślałem...
- Akisashi - rzuciłem po krótkim namyśle,następnie wyszedłem na korytarz i szybkim krokiem ruszyłem przed siebie
Spojrzałem na numer na zawieszce wiszącej przy kluczu.Miałem pokój numer 25.
Dotarcie do niego nie zajęło mi wiele czasu,wystarczyło patrzeć na numery mijanych pomieszczeń.
Jednak nie obyło się bez atrakcji.Jakoś w połowie drogi przebiegły obok mnie dwie dziewczyny,obie wrzeszczały coś o dostawie żelek do sklepiku szkolnego.
- Akademia idiotów... - mruknął Wolfurio
- Taa... - lekko skinąłem głową
Niemal w tym samym momencie poczułem jakąś Ki.Nie była specjalnie wielka,nie mogła równać się z moją.Jednak trochę mnie to zaniepokoiło.
Saiyanin w takim miejscu?
Od razu stłumiłem swoją Ki,nie chciałem nieproszonego gościa w pokoju...
W końcu dotarłem na miejsce.Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się spory pokój ze standardowym wyposażeniem,tzn:łóżko,szafka nocna,lampka,szafa i stół z dwoma krzesłami.
Jednak moją uwagę zwróciło coś innego.
Ściana w której powinny być okna,sama była ze szkła.Ten fakt by mnie zmartwił,gdybym miał ogon.
W duchu podziękowałem mojej rodzinie za tradycję odcinania ogonów zaraz po urodzeniu.Dzięki temu nie groziła mi niepożądana przemiana w czasie pełni.
Podszedłem do oszklonej ściany i nieznacznie się uśmiechnąłem.Podniosłem dłoń na wysokość mojej twarzy i dotknąłem jednego z kolczyków Potara przyczepionych do moich uszu.
- Akisashi.... - mruknąłem - ...nawet dobrze brzmi...
czwartek, 20 września 2012
Ech...to skomplikowane
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witamy, witamy :D
OdpowiedzUsuńW naszych nienormalnych szeregach xD
Notka ciekawa i świetne umiejętności pisarskie, pewnie nie tylko ja tak zresztą uważam po przeczytaniu tej notki ^ ^
Tak czy inaczej, życzę duuużo weny i cóż...czekam na kolejną notkę, mHroczny przybyszu xD
Dobrze że nie będę sam tym ''nowym chłopakiem'' :P
OdpowiedzUsuńAki ma rację, świetnie piszesz stary :)
O Boże, Zbawco Mój i Wybawicielu! Szanuję, naprawdę szanuję. Dawno temu nie czytałam tak dobrego tekstu, tak mrocznego, chociaż powiedziane było, że to ja jestem źródłem zUa, mroczności i powagi panującej w tej Akademii, ale nareszcie przybył (kolejny) Saiyanin, któremu jeszcze na domiar (nie)złego trafił się pokój niedaleko mojej postaci (kłości ścisłości, dwadzieścia sześć). Przyczepię się jednak do tego skrótu (tzn.). Prosiłabym niestosować ich w opowiadaniu, ponieważ jest to bardzo nieestetyczne. Jeśli się do tego zastosujesz, będę przeszczęśliwa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kazahana