Pewnego słonecznego dnia (Matko zaczynam normalnie jak w bajce dla kurdupelków xD Dop.Aut.) ja i Dan, łamiąc zakaz Niebieskiej 2.0 (normalnie party hard xDD) wyszliśmy na spacer do miasta. Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce. Aż w pewnym momencie Dan stanął jak wryty i szybko mnie puścił.
-Co się...- Zaczęłam, ale ktoś mi przerwał.
-Dan!!! Jak miło cię widzieć!!!- Zaświergotała jakaś białowłosa rzucając sie szatynowi na szyję.
-Ciebie również Julie, ale puść mnie bo odcinasz mi dopływ tlenu.- Wydusił mój chłopak.
-Wybacz ale tak bardzo się stęskniłam.
-Skąd się tu wzięłaś?
-W zasadzie to nie wiem. Wciągnął mnie jakiś portal, powitała babka ubrana jak siedemdziesięciolatka mówiąc, ze jestem w jakiejś akademii. A ja do niej "o nie paniusiu, ja sie na to nie piszę". I wyszłam. Jak na razie mam dość szkół. I teraz tak tu sobie krążę, czekając aż mojemu bakuganowi uda się w końcu otworzyć portal na Ziemię.- Opowiedziała.- Dan, a może przedstawisz mnie swojej koleżance?
-Cześć, jestem Sethari.- Przedstawiłam się.- Jestem jego...- Znowu ktoś wciął mi sie w wypowiedź.
-Znajomą.- Dokończył za mnie Dan.- Seth to moja znajoma z akademii. Spotkaliśmy się w mieście. Jeszcze nie bardzo się przyzwyczaiła i zdarza jej się gubić drogę.- Spojrzałam na chłopaka kompletnie nic nie rozumiejąc. Julie za to spojrzała na mnie oczekując potwierdzenia.
-Tak... Znajoma...- Powiedziałam cicho.
-A właśnie. Runo prosiła, żeby ci przekazać, że w najbliższe ferie musisz wrócić na ziemię. Twoi rodzice i państwo Misaki zaplanowali wspólne święta.- Pisnęła entuzjastycznie.
-Świetnie.- Uśmiechnął się Dan, próbując unikać mojego wrogiego spojrzenia.
-No cóż... Muszę lecieć. Sprawdzę co z tym portalem. Paa...
-Cześć... No więc... Może coś zjemy?- Zapytał szatyn odwracając się do mnie.
Spiorunowałam go wzrokiem i ruszyłam w drogę powrotną do akademii. Kuso próbował ze mnie wyciągnąć o co chodzi, jednak ja milczałam. Kiedy juz dotarliśmy do naszego pokoju, gwałtownie otworzyłam drzwi i wpadłam do środka. Shuna nie było. Dan złapał mnie za nadgarstek, tym samym zmuszając, bym się do niego odwróciła.
-No co?- Warknęłam.
-O co ci chodzi? Czemu jesteś zła?- Spytał.
-I ty się jeszcze pytasz?
-Seth...
-Zadam ci proste pytanie. Czy ty się mnie wstydzisz?
-Nie, no co ty? Skąd ci to przyszło do głowy.
-Więc czemu się do mnie nie przyznałeś przy Julie? Mówisz, ze się mnie nie wstydzisz, więc co cie obchodzi co pomyślą inni?
-To nie o to chodzi...
-Więc o co?!- Krzyknęłam.
-Ja nie... Nie chciałem...
-Wyduś to wreszcie.
-Nie chciałem, żeby przez Julie Runo sie dowiedziała.
-Niby czemu? Co z tego, ze wiedziałaby, że jesteśmy razem? Co, dalej ją kochasz?- Rzuciłam sarkastycznie, patrząc na niego ze złością w oczach. On spuścił wzrok. Milczał.- A więc jednak...- Poczułam bolesne ukłucie gdzieś w środku. Czułam się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy.- To może idź do niej. Ze mną skończ, a wróć do Runo.- Powiedziałam cicho siłą powstrzymując łzy. I wtedy Dan obrócił sprawę przeciw mnie.
-No a ty? I ten cały Jason, do którego ciągle wypisujesz jak to za nim tęsknisz?! Może je w końcu wyślesz? Czy to raczej on odesłał je z powrotem?!- Warknął.
Od śmierci Jasona miałam taki zwyczaj. Codziennie pisałam do niego listy. Opowiadałam w nich jak minął mi dzień, jak się akurat czuję.
-Czytałeś moje listy?- Spytałam oszołomiona.
-Tylko ten, który zostawiłaś na biurku. "Pisze do ciebie chyba po raz tysięczny...", "Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje...". Co to ma być?
-Czytałeś go?!
-Tak. Od początku do końca. Chcesz to proszę bardzo. Wróć do niego, skoro tak go kochasz.
-Tak, kocham go! I gdybym mogła to bym wróciła, bo on nie zachowałby się jak ostatni idiota... Nie zachowałby się jak ty!
-Więc proszę! Ja cię nie trzymam!
-Nie mogę...- Powiedziałam cicho.
-Dlaczego? Co, chłopak nie odbiera twoich telefonów? Nie chce z tobą gadać?!- Krzyczał, a we mnie coś pękło.
Podeszłam do niego i tak po prostu, z całej siły dałam mu z otwartej.
-On nie żyje! Rozumiesz?! Oddał za mnie życie! Poświęcił się, by mnie ratować!- Nie mogłam dłużej utrzymywać łez. Pozwoliłam im spływać po mojej twarzy.
Dan zbladł. Patrzył na mnie w osłupieniu. Ruszyłam w stronę drzwi. Chłopak znowu złapał mnie za nadgarstek.
-Seth... Ja... Ja nie...- Wymamrotał.
-Nie obchodzi mnie to! Puszczaj!- Wyrwałam rękę z jego uścisku.- Z nami koniec! Nie chcę cię więcej widzieć!- Warknęłam i wyszłam mocno trzaskając drzwiami.
Szłam korytarzem wściekła i jednocześnie smutna. Wyżywałam się na szkolnych szafkach uderzając w nie "wodnymi pięściami". Wyciągnęłam przed siebie rękę. Przede mną pojawiła się wielka fala tsunami, która po chwili w zawrotnym tempie pomknęła korytarzem strącając ze ścian wszystkie obrazy i przy okazji całkowicie mocząc stojących na jej drodze uczniów.
Gdzieś w piwnicy znalazłam sobie cichy i ciemny kąt w którym mogłam płakać do woli.
Wyszłam stamtąd dopiero wieczorem. Poszłam do gabinetu dyrektorki.
-Mój Boże. Dziewczyno jak ty wyglądasz? Co się stało?- Zapytała dyrektorka kiedy weszłam do pomieszczenie.
Spojrzałam w duże lustro wiszące na jednej ze ścian. Byłam blada, pod oczami rozmazany miałam czarny tusz do rzęs. Same oczy były czerwone, zmęczone od długiego płaczu. Lekko potargane włosy opadały mi na twarz. Wyglądałam trochę jak postać z "Ringu" w mojej czarnej bluzie z rękawami naciągniętymi na dłonie.
-To nic...- Mruknęłam.- Chciałabym panią prosić o przydzielenie mnie do innego pokoju. Najlepiej jednoosobowego, jeśli takie są.
Niebieska przez chwilę się zastanawiała, po chwili jednak przystała na moja prośbę. Wręczyła mi klucz.
-Dziękuję.- Szepnęłam i wyszłam.
Po drodze spotkałam Shuna.
-Seth, co się stało?- Zapytał.
-Nie no co ty...- Mruknęłam siląc się na uśmiech. Nie wyszedł mi.- Kogo ja próbuję oszukać. Tak, płakałam i to dość długo.
-Dlaczego?- Zapytał spokojnie brunet.
-N-nie ważne...- Powiedziałam odwracając głowę w lewo.
-Przez Dana, mam rację?
Z oczu ponownie popłynęły mi łzy.
-Dlaczego on jest takim kretynem?!
-O co poszło?
-To długa historia. Mówiąc skrótem: już nie jesteśmy razem.- Odpowiedziałam mu, wycierając oczy rękawem.- Mogę cię o coś prosić? Pomożesz mi przenieść rzeczy do nowego pokoju? Ale tak żeby Kuso nie wiedział, do którego.
-Jasne.
-Gdyby pytał, nie mów mu gdzie jestem. Nie mam zamiaru z nim gadać.
-W porządku.
-Dziękuję.- Powiedziałam cicho.
Ruszyliśmy korytarzem w stronę pokoju. Ja zatrzymałam sie za zakrętem a Shun wszedł do środka. Po chwili wyszedł z pudłem w jednej ręce i moją torbą z ubraniami w drugiej.
-Shun, proszę, powiedz mi gdzie ona jest!- Rozpoznałam głos Dana.
-Stary, zrozum. Zraniłeś ją i dziewczyna nie chce cię widzieć! Poza tym obiecałem jej, ze nic ci nie powiem. Musisz sobie radzić sam. Wybacz.- Wtedy rozmowa ucichła.
Trzasnęły drzwi. Shun wyszedł zza zakrętu. Wzięłam od niego torbę i ruszyliśmy korytarzem. Mój nowy pokój znajdował się dokładnie po przeciwnej stronie szkoły. Kiedy tam doszliśmy wojownik Venrusa odezwał się.
-Jutro przyniosę ci resztę.
-Nie trzeba. Po prostu daj mi znać kiedy ON wyjdzie. A co u Akemi? Dawno jej nie widziałam.
-Ona... Trochę się na mnie obraziła... Muszę ja jakoś przeprosić...
-Zrób dla niej coś miłego... No wiesz... Jakieś kwiatki czy coś...- Mruknęłam.
-Tak, wiem... Chyba nawet mam pomysł. Muszę lecieć.- Rzucił chłopak i po chwili zniknął.
Zostałam sama. Weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, podciągnęłam nogi pod brodę i spojrzałam na księżyc za oknem.
Cóż za dHramaty xD
OdpowiedzUsuńMuahahahaha Dan ma przechlapane xD
Będzie się musiał natrudzić, aby otrzymać przebaczenie xD
TT^TT Seth! Tylko się nie odizoluj od wszystkich! O może zrobisz parapetówę! Chcę być chrzestną! >O< ... Chyba coś pomyliłam ^-^"""... Nie ważne! Nocia świetna~!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawe...
OdpowiedzUsuńWięc nawet byle co jest w stanie zniszczyć związek,warte zapamiętania.
Notka w porządku,podoba mi się.
Pozdrawiam,Akisashi.