poniedziałek, 10 września 2012

It's over - Dziękuję za wszystko!

Siedziałam w swojej pracowni. Jak zwykle. Nikogo to już nie powinno dziwić. Tak się jednak składa, że... Tym razem robię coś "pożytecznego". Mniej lub bardziej. Zależy jak, kto na to patrzy. Wyciągnęłam rękę w kierunku fiolki z czerwonym płynem. Wreszcie odnalazłam sposób na udoskonalenie swoich bomb. Trochę się na to naczekałam, ale teraz... Będę niezwyciężona. Będę Bogiem. Będę niszczyła.
- Boże, chyba zwariowałam, un... - przelałam płyn do większej probówki. Z kieszeni wyciągnęłam lizaka, po czym włożyłam go sobie do ust. Założyłam ręce za głowę, wzięłam potężny wdech. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Wszystko co kocham w jednym miejscu. Do szczęścia brakuje mi tylko... Podniosłam się z krzesła i podeszłam do wieży, nacisnęłam zielony przycisk "play" a z głośników poleciał mój ulubiony cover piosenki Whatever You Like - This Rigid Empire. Kiwając się wróciłam na swoje miejsce za biurko. Chwyciłam kolejny flakonik tym razem z zielonym płynem i przelałam go do probówki. Podniosłam ją i delikatnie zamieszałam. Chwyciłam niewielkie pudełko po czym otworzyłam je. Moim oczom ukazało się 5 rządków, w których równo ułożone były moje mini bomby. Wyciągnęłam dwie z nich, po czym uprzednio biorąc śrubokręt zaczęłam je rozkręcać. Przez ułamek sekundy przewinęła mi się myśl w stylu " Wariatko. A gdzie jakieś środki ostrożności?! Chcesz się zabić!?", ale ta myśl tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła w odmętach mojego umysłu.
- Zawsze lubiłam ryzyko... - mruknęłam przyglądając się zawartości mojej bomby. Mojego dzieła. Jeden fałszywy ruch , a po mnie. Hm.. Pozytywnie. Przesunęłam palcem po dwóch niewielkich kabelkach. Moje zabaweczki mają to do siebie, że są...inne. Niesamowite, a to, w jaki sposób są skonstruowane i w jaki działają znane jest tylko mi. Wzięłam kombinerki i szczypce. Chwyciłam jeden kabelek i przecięłam go, po czym obwiązałam w okół tego drugiego. Wzięłam łyżeczkę i nałożyłam na nią proch, po czym wsypałam ją w wolną przestrzeń bomby. Dla mocniejszego "bum" tym razem podwoiłam dawkę. Do tej pory moje "ustrojstwa" polegały tylko na wbudowanym mechanizmie. Teraz planuję coś w bonusie. Tak. Wlałam trochę wymieszanych chemikalii do bomby, nie za dużo. Bo przecież nie chcę rozwalić całego wymiaru. Następnie skręciłam ją. Nie zmienny wygląd, o wiele więcej mocy. To lubię. Podniosłam moje cudeńko, po czym przyjrzałam się mu. Na moje usta wpełzł krzywy uśmiech.
- Jesteś chora... - przy moim uchu pojawił się Hades.
- Oczywiście. Od dawna o tym wiem - wyszczerzyłam się, po czym zaczęłam podrzucać sobie moją bombę.
- Nie wiem czy to dobry po...
- Oj weź się zamknij, psujesz mi tylko zabawę... - skrzywiłam się, nie zaszczycając mojego bakugana nawet spojrzeniem.
- Tak. Oczywiście zabij się. A co. Albo wiesz co?! Może ja Ci pomogę! - czarna kulka przeleciała mi nad głową po czym gdy bomba była w powietrzu odbiła ją. Zerwałam się na równe nogi łapiąc ją.
- POGŁO CIĘ I NIE WYPROSTOWAŁO!? - wrzasnęłam. Hades niespodziewanie przeturlał się w stronę pudełka z moimi "zabaweczkami". - Co Ty...? - nie zdążyłam dokończyć, bo owe pudełko zaczęło spadać, pchnięte przez bakugana. Nawet nie zareagowałam,gdyż pomieszczeniem wstrząsnął okropny huk, ziemia się zatrzęsła. Upadłam na kolana. - HADES! TY SKUR....! - kaszlnęłam gdy dym z wybuchniętych bomb doszedł do moich płuc. - Niech ja Cię tylko dorwę... - mruknęłam , po czym ręką odszukałam moją maseczkę. Założyłam ją, jednak to wcale nie poprawiało mojej sytuacji. Położyłam się na plecach kurczowo trzymając moją nowiutką niszczycielską broń. Co chwilę z mojego gardła wydobywały się chrząknięcia. Pomieszczenie całe zasnute było dymem. Poczułam jedno mocniejsze szarpnięcie, po których nastąpiły dwie mocne eksplozje. Do moich uszu dobiegły trzaski i dźwięki tłuczonego szkła. Wszystko się waliło. Cała pracownia. Niespodziewanie coś przejechało po moim policzku. Odlatujące we wszystkie strony szkło ciągle raniło mi ręce i twarz. Przeklęłam siarczyście. Po moich policzkach popłynęły łzy.
- Boję się... Nie chce umierać... No...Bynajmniej nie tutaj! Co to za śmierć w swoim laboratorium! - w duchu modliłam się aby ktoś usłyszał te huki i tu przybiegł... pomógł mi. Ja już nie miałam siły wstać. Duszący dym był wszędzie. Paliło mi oczy. Coraz to nowe wybuchy doprowadzały do niszczenia kolejnych przedmiotów. A ja byłam bezradna. Czułam jak coś uderza w moją nogę.
- Kssaa! - skrzywiłam się. Z każdą minutą mój szloch przybierał na sile, wkrótce przemieniając się w rozpacz. Zaczęłam krzyczeć. Nie ważne, że nikt mnie nie usłyszy. Chciałam mieć tą nadzieję, że chociaż próbowałam. Nagle coś przeleciało mi nad nosem.
- H-Hades...! - wychrypiałam.
- Chciałaś śmierci...? - kulka usiadła na mnie. - To ją masz...! - poczułam, że coś przebija mi ramię. Zawyłam z bólu wypuszczając moją najbardziej niszczycielską zabawkę, która potoczyła się z dala ode mnie.
- It's over - bakugan wydał z siebie prychnięcie po czym zszedł ze mnie. Oczy zaszły mi mgłą. Niespodziewanie po pomieszczeniu rozszedł się ogień. Potem parę huków. Wielkie eksplozje. Kolejny ogień. Był wszędzie. Szczątki moich mebli latały wokół mnie. Czułam jak coś unosi mnie w powietrze. Przestałam słyszeć. Nie widziałam, przestałam czuć.

Ja po prostu przestałam istnieć.

To koniec. Mnie już nie ma. Więc jednak i Bóg musi kiedyś odejść. Śmierć wzięła mnie pod swoje ramiona. Chyba polubię ten stan.


***
Hello my friends! Q.Q
Może doszła do Was ta informacja wcześniej może nie, ale odchodzę. I na mnie kiedyś przyszła pora. Nie będę się tłumaczyła , bo po co? Chciałam jednak podziękować wszystkich studentom za ten wspaniały rok, który spędziłam z Wami na tworzeniu tej wspaniałej historii! Przede wszystkim jestem wdzięczna Akemi, bo gdyby nie ona i to, że mnie tu przyjęła, zapewne moje zdolności pisarskie nadal byłby na poziomie pierwszej klasy podstawówki. Tak, to może, do 5 klasy dorastam *śmiech*.

Mam nadzieje, że nie będziecie we mnie rzucać toporkami, siekierami czy Bóg wie czym jeszcze ( przyjmuję lizaki! Tymi możecie mnie zasypać, un! XD ). W każdym razie.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wszystko.
Pamiętajcie o starej, dobre Kage demolkomani!

4 komentarze:

  1. Ja normalnie... No nie wiem co, no! Ostrzegam was ludki, ze jak ktoś jeszcze odejdzie to chyba pozabijam!! Notka świetna (jak zawsze zresztą xDD) tylko czemu Kage tak musiała skończyć!! Czemu?! T.T

    Selene

    OdpowiedzUsuń
  2. Za szybko odchodzicie! Q0Q Wyjdzie na to że cała akademia się pozabija nawzajem, lub po prostu bakugany rozwalą nam głowy!>o< Niech już nikt nie odchodzi! TT 3TT Notka fajna...

    OdpowiedzUsuń
  3. A...Ale... NO ej! BA nie moze miec takiego końca! Jak uż to ma być on spektakularny, a nie ze wszyscy odchodzą. Ja sie tak nie bąwie TT^TT Kaaaagee... Smierć z "własnej ręki". Nie fajnie : / To ty stworzyłaś te bomby a one tak cię potraktowały... Biedna Kage-chan Będziemy tęsknić.

    Seth

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej No...! Co to jest ? T^^^T
    Ja wam chyba poumieram mi się wydaję ! -.-
    Ale...trzeba mieć pewność że Hades/ psychopata nie będzie chciał tak sadystycznie pozabijać reszty O.o
    Ale wracając do tematu to będziemy tęsknić...a bynajmniej ja ( Chodź nie miałyśmy okazji się poznać ).

    OdpowiedzUsuń